Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

VCARB najmniej przypomina Red Bulla

Laurent Mekies, szef Visa Cash App RB, odpowiadając na zarzuty części rywali z Formuły 1, stwierdził, że samochód z Faenzy jest jednym z tych, które najmniej przypominają bolid Red Bulla.

Daniel Ricciardo, RB F1 Team VCARB 01

Mimo że austriacki koncern od dawna posiada dwa zespoły w Formule 1, zapowiedziana pod koniec zeszłego roku „tak ścisła współpraca, jak tylko pozwala regulamin” między Red Bullem i Racing Bulls (wcześniej AlphaTauri) spotkała się ze sporym odzewem wśród niektórych rywali.

Szczególnie niezadowolony z takiej kooperacji jest Zak Brown. Dyrektor generalny McLarena wskazuje, że może dochodzić nie tylko do przepływu pracowników oraz zakazanego dzielenia wartości intelektualnej, ale współpraca może dotyczyć także strategii podczas wyścigowych weekendów.

Zarzuty te wspierana przez ORLEN ekipa z Faenzy odpierała już wielokrotnie. Tym razem uczynił to Laurent Mekies, nowy szef Racing Bulls, wskazując, że ich samochód - VCARB 01 - jest wśród tych, które obecnie najmniej przypominają dominującego Red Bulla, więc nie dochodzi do kopiowania „macierzystego” zespołu.

- Nasz samochód nie jest zeszłorocznym Red Bullem. Nie jest i kropka - przekonuje Mekies w rozmowie z włoską edycją Motorsport.com. - Jeśli ktoś zechce przeanalizować wszystko pod kątem technicznym, sam to dostrzeże.

- Wszyscy nasi rywale, bez wyjątku, próbowali szukać inspiracji w RB19, my również. Jednak wiemy z historii F1, że kopiowanie nie jest czymś niezwykłym. Widzimy jednak w padoku, że nie ma dwóch identycznych samochodów czy nawet bardzo do siebie zbliżonych. Dodałbym nawet, że patrząc na wszystkie, nasz wizualnie należy do tych, które najmniej przypominają RB19.

- Nikt z Red Bulla nie jest zainteresowany zagrywkami z tzw. szarej strefy przepisów. Szczęśliwie dla nas, reguły są bardzo jasne. Dzielimy się elementami, na które zezwalają przepisy. Pół padoku tak robi.

Czytaj również:

Mekies podkreśla, że elementy, które można dzielić, jak skrzynia biegów i części zawieszenia, nie należą do kluczowych czynników różniących samochody. Dzięki temu ekipy ledwo osiągające finansowo pułap limitu budżetowego, mogą skoncentrować wydatki na obszarach dających większe szanse na znalezienie osiągów.

- Nie mieliśmy okazji widzieć Williamsa na pole position czy Haasa na podium. Wszystko dlatego, że części, którymi można się dzielić, nie są szczególnie ważne jeśli chodzi o osiągi. Należą one do elementów z wysokim stosunkiem rozwoju i kosztów.

- Przepisy te miały również na celu faworyzowanie nowego modelu biznesowego, dzięki któremu zespół może rywalizować w Formule 1 bez konieczności dokonywania bardzo znaczących inwestycji w niektóre elementy, jak skrzynia biegów. Chcę podkreślić, że pomimo dobrego momentu, w którym znajduje się Formuła 1, nasi właściciele nadal co roku muszą przeznaczać niemały budżet i sądzę, że podobnie jest w przypadku dużej części stawki.

- Nie wydaje mi się, żeby istniały podstawy, aby akurat tę część regulaminu zmieniać i to po to, aby zadowolić w zasadzie tylko jedną ekipę. Niebezpieczeństwo polega na tym, że zrobimy coś ze szkodą dla całej dyscypliny.

Czytaj również:

AlphaTauri przez sporą część sezonu plasowała się niemal na samym końcu stawki konstruktorów. Wzrost formy nastąpił w ostatniej fazie kampanii i zbiegł się w czasie m.in. z przejęciem zawieszenia od Red Bulla. Mekies uważa jednak, że akurat ten zabieg nie miał wielkiego wpływu na poprawę osiągów.

- Z pewnością nie była to kwestia zawieszenia. Widzieliśmy, że w kwestii osiągów nie wydarzyło się nic magicznego. Zespół był dziesiąty w tabeli i aby spróbować coś zmienić, podjęto decyzję o dużych modyfikacjach programu rozwojowego, który obejmował ramami okres aż do ostatniego wyścigu w Abu Zabi.

- Zmieniona została praktycznie połowa samochodu. Rezultaty były widoczne także dlatego, że w tym momencie sezonu był to jedyny zespół nadal rozwijający bolid. Było to ryzyko, które się opłaciło. Zespół zyskał dwie pozycje w tabeli konstruktorów, a oprócz nagrody sportowej, była też finansowa.

Czytaj również:

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Aston Martin o krok przed Mercedesem?
Następny artykuł Mercedes musi eksperymentować

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska