Vettel: To jakiś żart

Sebastian Vettel jest jednym z kierowców, który znalazł się w centrum uwagi podczas weekendu Grand Prix Australii, ale nie ze względu na uzyskiwane rezultaty.

Vettel: To jakiś żart

W piątek Sebastian Vettel nie pojeździł zbyt dużo na Albert Park. W pierwszej sesji treningowej doszło do awarii jednostki napędowej w jego Astonie Martinie. Samochodu nie udało się przygotować na drugą sesję tego dnia.

W sobotę rano rozbił bolid podczas trzeciego treningu. Zapowiadało się, że nie przystąpi do czasówki. Jednak ze względu na przedłużony pierwszy segment kwalifikacji, po pojawieniu się czerwonych flag, których wywieszenie spowodował jego partner Lance Stroll przez doprowadzenie do dziwnej kolizji z Nicholasem Latifim, mechanicy ekipy z Silverstone zdążyli z naprawą AMR22 i 34-latek miał możliwość zaliczenia jednego, szybkiego kółka, uzyskując osiemnasty czas.

Czytaj również:

Należy przy tym wspomnieć, że Stroll również rozbił się w trzecim treningu, zapewniając swojej ekipie dodatkową pracę, w aspekcie przygotowania jego bolidu do rywalizacji o pola startowe.

- Szczerze mówiąc nawet nie wiedziałem, jakie są możliwości naszego samochodu - powiedział Vettel o swoim jedynym okrążeniu w Q1. - Myślę, że dzisiejszy dzień jest naprawdę udany w kontekście roboty wykonanej przez zespół. Wszyscy w garażu, dziewczyny i faceci, pracowali bardzo ciężko, aby przygotować oba bolidy. Cudem udało się usprawnić jeden z nich. Potem pojawiła się czerwona flaga podczas kwalifikacji, załoga przeskoczyła na drugą stronę garażu, starali się jak tylko mogli i zdołali również i mnie wypuścić na tor.

- Oczywiście w obecnym położeniu, nie wskoczymy nagle do czołówki. Nie dokonamy cudu. Nie jesteśmy wystarczająco silni, aby walczyć o dobre wyniki. Natomiast cała stajnia włożyła ogromny wysiłek w tą wspaniałą pracę - podkreślił.

W pośpiechu, aby przejechać co najmniej jedno okrążenie kwalifikacyjne, Vettel przekroczył prędkość w alei serwisowej, za co nałożono na niego grzywnę w wysokości 600 euro. Wczoraj też otrzymał karę finansową, za nieautoryzowany powrót do boksów, jadąc skuterem po torze, po tym jak zaparkował popsutego Astona Martina w dziesiątym zakręcie.

Mimo argumentów, że otrzymał zgodę od służb porządkowych na skorzystanie ze skutera, sędziowie uznali, że Niemiec wjechał na tor bez pozwolenia, za co otrzymał mandat w wysokości 5000 euro.

- To wszystko to jakiś żart - odniósł się Vettel do nałożonych sankcji. Co o tym sądzicie? Chciałbym wiedzieć, na co zostaną przeznaczone te pieniądze. Nadal nie wiemy, na co wydano 50 tysięcy dolarów, które Max czy Lewis mieli zapłacić za dotknięcie czyjegoś skrzydła,

Historia, o której wspominał Vettel, wydarzyła się w zeszłym sezonie, kiedy Max Verstappen otrzymał grzywnę za dotknięcie tylnego skrzydła samochodu Mercedesa, po wyścigu, w parc ferme. Vettel zażartował wtedy, że za dotknięcie przedniego należy przyznać zniżkę, ponieważ jest ono mniejsze.

Czytaj również:
 
 
akcje
komentarze

Alonso mógł walczyć o pole position

Stroll winnym kolizji