W Haasie znowu frustracja

Gunther Steiner po zerowym dorobku w Grand Prix Hiszpanii stwierdził, że ekipa Haasa czeka aż wreszcie „zaświeci im słońce” podczas niedzielnej części weekendu.

Kevin Magnussen, Haas VF-22

Kwalifikacje i awans dwóch samochodów do Q3 sprawiły, że w Haasie z optymizmem wyczekiwano niedzielnego wyścigu w Barcelonie. Jednak po raz kolejny amerykańska ekipa nie przekuła udanej czasówki w zdobycz punktową.

Ruszający z ósmego pola Kevin Magnussen już na pierwszym okrążeniu starł się z Lewisem Hamiltonem. Duńczyk skończył w żwirze i spadł na koniec stawki. Powoli dotarł do alei serwisowej. Później jeszcze raz zjawił się u mechaników, ale biorąc pod uwagę wczesny pierwszy zjazd, zaliczył praktycznie strategię jednego postoju. Nie zdołał jednak przebić się w górę stawki.

Z kolei Mick Schumacher wywalczył w kwalifikacjach dziesiąte pole i przez długi czas jechał w okolicach punktów. Jednak i w przypadku Niemca zawiodła strategia. Syn siedmiokrotnego mistrza świata dojechał jako czternasty.

Tym samym Haas drugi wyścig z rzędu nie powiększył swojego dorobku.

- Dociera do nas, że to takie stracone okazje - powiedział Steiner w rozmowie z Motorsport.com. - Samochód wydaje się mieć dobre tempo, ponieważ zakwalifikowaliśmy się na ósmym i dziesiątym miejscu. W końcu musimy zdobyć punkty.

- To po prostu stracone okazje. Trochę pecha z samochodem bezpieczeństwa. Pojawia się trochę frustracji. Nie jest z nami tak źle. Po prostu potrzebujemy, żeby w niedzielę wreszcie zaświeciło nam słońce.

Steiner nie ukrywał, że zespół swoimi strategiami utrudnił życie kierowcom, zwłaszcza Magnussenowi.

- Jeśli masz kolizję na pierwszym okrążeniu, tak to właśnie bywa. Frustrujące jest to, gdzie skończyliśmy w zakręcie numer 4. Wydaje mi się, że Lewis miał trochę podsterowności, wjechał w Kevina i tyle.

- Oczywiście, obrana strategia nie zadziałała, ale nie mieliśmy nic do stracenia. Próbowaliśmy zrobić coś z niczego, ale to i tak bez różnicy. Wyjechał później niż Lewis, ponieważ wracał do alei bardzo powoli. I potem realizował strategię jednego postoju. Wizyty były oczywiście dwie, ale pierwsza z nich już po inauguracyjnym okrążeniu. Daliśmy mu opony C1, by zobaczyć, co się stanie, ale nie zadziałało. Lewis nadrobił czas.

Również w przypadku Schumachera rozwiązanie taktyczne nie okazało się właściwe. Jako jeden z niewielu, młody Niemiec tylko dwukrotnie zmieniał opony.

- Było za późno. Mam na myśli to, że nawet w przypadku trzech postojów trudno byłoby zdobyć punkty. Na pewno jednak szanse byłyby większe.

Czytaj również:
akcje
komentarze

Kłopot bogactwa w Alpine

Ricciardo nie spełnia oczekiwań

Zaprenumeruj