W Monzy muszą mieć się na baczności

Stefano Domenicali ostrzegł kolejnych organizatorów. Tym razem odpowiedzialnych za Grand Prix Włoch na Autodromo Nazionale di Monza.

Charles Leclerc, Ferrari SF21, Carlos Sainz Jr., Ferrari SF21, and Sergio Perez, Red Bull Racing RB16B

Formuła 1 rozszerza swoją obecność na rynkach amerykańskim i bliskowschodnim. Zgodnie z Porozumieniem Concorde liczba wyścigów w sezonie nie może w najbliższym czasie przekroczyć 24. Nic dziwnego zatem, że miejsca zaczyna brakować dla „europejskich klasyków”.

Wiadomo już, że w 2023 roku zabraknie rundy we Francji. Spod topora uciekli w Belgii, wykorzystując brak porozumienia Formuły 1 z organizatorami z Republiki Południowej Afryki.

Wkrótce na liście zagrożonych może znaleźć się słynna Monza, obchodząca właśnie swoje setne urodziny. Otwarcie powiedział o tym szef F1 - Stefano Domenicali.

- Wszędzie gdzie jedziemy, F1 jest teraz wielką imprezą - stwierdził Domenicali w rozmowie ze Sky Italia. - Kolejka do goszczenia grand prix jest bardzo duża.

- Sama historia już nie wystarcza. Organizatorzy tacy jak z Monzy muszą podnieść poprzeczkę, by pozostać w mistrzostwach. Nie przekroczymy liczby 24 na rok. Monza jest częścią historii F1, ale nie oznacza to, że zawsze będzie w kalendarzu.

- Tor wymaga inwestycji, ponieważ Formuła 1 to teraz inny rodzaj doświadczenia. Konkurencja między organizatorami oznacza, że każdy musi podnieść poprzeczkę.

Świadomy słów Domenicaliego jest szef Automobile Club d’Italia - Angelo Sticchi Damiani.

- Domenicali robi świetną robotę - powiedział Damiani w rozmowie z La Gazzeta dello Sport. - Nie chciałbym go rozczarować, nie robiąc tego, co jest wymagane i według mnie słuszne.

- Aby to zrealizować potrzebujemy wszelkiej pomocy. Ramy czasowe muszą zostać zachowane. W przeciwnym wypadku grand prix będzie zagrożone.

Formuła 1 przyjedzie do Monzy już w najbliższy weekend.

akcje
komentarze

Horner zaskoczony strategią rywali

Spada forma Alfy Romeo

Zaprenumeruj