Wciąż za wcześnie na team orders

W Ferrari zapewniają, że pomimo wyraźnej przewagi Charlesa Leclerca w tabeli kierowców, jest zbyt wcześnie, by myśleć o zespołowych poleceniach.

Pole man Charles Leclerc, Ferrari, Carlos Sainz Jr., Ferrari

Leclerc robi znakomity użytek z tegorocznego F1-75 i po trzech wyścigach - dwóch wygranych - jest zdecydowanym liderem tabeli.

George Russell z Mercedesa traci do Monakijczyka 34 punkty. Trzeci jest Carlos Sainz, zespołowy partner Leclerca. Dystans między kierowcami Ferrari wynosi 38 oczek. Hiszpan ma za sobą koszmarny weekend w Australii. Z Melbourne wyjechał bez punktów.

Czytaj również:

Chociaż coraz więcej obserwatorów sugeruje, iż Ferrari, by zwiększyć swoje szanse na końcowe laury, powinno zdecydowanie postawić na Leclerca, Mattia Binotto, szef ekipy, zapewnia, iż obaj kierowcy mają równe szanse i mogą ze sobą rywalizować.

- Rozegrano dopiero trzy wyścigi - zauważył Binotto. - Pozostało jeszcze dwadzieścia. Miejmy nadzieję, że dziewiętnaście lub dwadzieścia. Mistrzostwa są bardzo długie.

- Nasi kierowcy mogą swobodnie walczyć i naprawdę nie mogę się doczekać ich pojedynków o dobre pozycje, a jeśli to możliwe, to i o pierwsze miejsce.

Wydaje się, że przewaga Leclerca wynika głównie z tego, że szybciej „dogadał się” z tegorocznym F1-75 i zdołał dopasować swój styl jazdy do obecnego samochodu.

- Na pewno to bardzo mocny samochód - powiedział Leclerc. - Wydaje się, że jak do tej pory dobrze pasuje do mojej jazdy. Już na samym początku sezonu dobrze zrozumiałem samochód i to mi pomaga.

- To miła niespodzianka. Oczywiście nadal musimy naciskać. Na razie idzie bardzo dobrze.

Czytaj również:
akcje
komentarze

Magnussen myśli o podium

Minardi dołącza do FIA

Zaprenumeruj