Wewnętrzne dochodzenie w Ferrari
Ferrari szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego popełniło błędy w strategii podczas Grand Prix Monako.
Ferrari zapowiedziało, że w tym tygodniu przeprowadzi szczegółowe dochodzenie w swoich szeregach, aby w pełni zrozumieć, z czego wynikały nieprawidłowości w ich strategii podczas wyścigu na ulicach Monte Carlo minionej niedzieli.
Ferrari było w dobrym położeniu, prowadząc z obydwoma samochodami w GP Monako, ale seria błędów kosztowała stajnię zwycięstwo, a szczególnie zaszkodziła Charlesowi Leclercowi.
Red Bull Racing obrał agresywną taktykę dla Sergio Pereza, który jako pierwszy z czołówki zjechał po opony przejściowe na przesychającym torze podczas gdy Ferrari zbyt długo zwlekało z taką zmianą u jadącego na czele Leclerca.
Monakijczyk ostatecznie zbyt późno otrzymał ogumienie oznaczone zielonym paskiem, co pozwoliło Perezowi na podcięcie strategii. W tym momencie lepiej byłoby już wstrzymać się nieco dłużej z wizytą u mechaników i postawić na slicki.
Niedługo później popołudnie 24-latka zostało popsute jeszcze bardziej, gdy źle zaplanowany kolejny pit stop, na tym samym okrążeniu co jego partnera - Carlosa Sainza, kiedy obydwa F1-75 wyposażono w gumy na suchą nawierzchnię, kosztował go kolejną stratę czasu i sprawił, że spadł na czwartą lokatę za Maxa Verstappena.
Leclerc nie szczędził słów po wyścigu, że Ferrari popełniło zbyt wiele błędów, na które nie może sobie pozwolić w walce o mistrzostwo.
Szef Scuderii Mattia Binotto przyznał, że szereg potknięć Ferrari był znaczący, ale kluczowe dla zespołu jest teraz zrozumienie czynników, które wpłynęły na proces podejmowania decyzji.
- Nie ma co ukrywać, że gdy prowadziliśmy w wyścigu zrobiliśmy coś nie tak - powiedział Binotto. - Z pewnością popełniliśmy błędy w ocenie sytuacji i w podejmowaniu decyzji. Jaki proces doprowadził do tych niedopatrzeń? Myślę, że pierwszym przeoczeniem było niedocenienie tempa na oponach przejściowych i złe oszacowanie przewagi, jaką mieliśmy nad innymi samochodami, w kontekście kolejności na torze.
- Faktycznie, należało ściągnąć go szybciej, przynajmniej jedno okrążenie wcześniej, tak jednak nie uczyniliśmy. W zaistniałych okolicznościach powinien pozostać na torze, dalej podążając na oponach deszczowych i pilnując pozycji, a następnym krokiem byłoby przejście na slicki - kontynuował.
- Teraz wszystko wydaje się proste. Jaki był proces, których doprowadził do tych omyłek? Potrzebujemy na to czasu, przyjrzymy się temu, abyśmy mieli konkretne wyjaśnienie - podkreślił.
Binotto wskazywał, że na wynik jego ekipy wpłynęli też inni kierowcy.
Carlos Sainz, który przyjął właściwą strategię, zmieniając deszczówki bezpośrednio na slicki, utknął na okrążeniu wyjazdowym za Nicholasem Latifim, co pozwoliło Perezowi objąć prowadzenie.
Co więcej, na swoim superszybkim kółku po otrzymaniu przejściówek Meksykaninowi pomogło to, że jadący wówczas przed nim Lando Norris natychmiast ustąpił mu miejsca.
Binotto zapytany, czy jego zdaniem niepowodzenie Ferrari sprowadza się po prostu do pecha, odpowiedział: - Nie, tak tego nie określamy. Nie ma tu mowy o szczęściu czy pechu. Po prostu popełniliśmy błędy w ocenie sytuacji.
- Kiedy prowadzisz w Monako, powinieneś być na dobrej pozycji do zwycięstwa. Jeśli nie jesteś w stanie utrzymać tego miejsca, powinno się sięgnąć przynajmniej po drugą lokatę. Natomiast czwarte miejsce jest dowodem, że zrobiliśmy coś źle - nie ukrywał.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.