Złość pomogła w odniesieniu zwycięstwa

Jos Verstappen pochwali występ Maxa Verstappena w GP Azerbejdżanu wskazując, że złość z Monako przyczyniła się do jego lepszej jazdy w Baku.

Max Verstappen, Red Bull Racing RB18

Jos Verstappen obserwował minionej niedzieli, jak Max Verstappen odniósł 25 zwycięstwo w Formule 1 na torze ulicznym w Baku, dorównując Jimowi Clarkowi i Nikiemu Laudzie pod względem liczby wygranych wyścigów w karierze. Były kierowca F1 nie ukrywał dumy ze swojego syna oraz wyjaśnił, dlaczego osiągi Holendra były tak dobre.

- Zwycięstwo zawsze jest piękne i dobrze widzieć, że Max i Red Bull mają taką passę. Po dwóch porażkach na początku sezonu wszyscy myśleli, że ta kampania jest już dla nich stracona - powiedział Verstappen senior. - Teraz widać, że Ferrari ma problemy, ale wszystko może się zmienić w jednej chwili, bowiem to bardzo techniczny sport. Zauważmy też, że w Red Bull Racing często wszystko układa się bezproblemowo, dzięki wykwalifikowanym ludziom i doświadczeniu. Nie powinniśmy jednak zbyt szybko się cieszyć, przed nami wciąż bardzo długi sezon.

- Uważam, że Max był bardzo mocny w Baku i powiedzmy sobie szczerze: wszystko zagrało jak należy - podkreślił.

Były reprezentant Arrowsa m.in. pochwalił strategię Ferrari, polegającą na zjeździe Charlesa Leclerca na pit stop w okresie wirtualnej neutralizacji.

- Myślę, że Ferrari podjęło dobrą decyzję, ściągając Leclerca podczas wirtualnego samochodu bezpieczeństwa. Kiedy Max zaliczył pit stop później, był trzynaście sekund z tyłu. Potem była jeszcze jedna wirtualna neutralizacja i Leclerc mógł z niej skorzystać.

Tak się jednak nie stało. Monakijczyk odpadł z powodu awarii jednostki napędowej w F1-75.

- To, że musiał wycofać się z powodu problemów technicznych, wyszło nam na dobre. Max owszem mógł go dogonić, ale to wymagałoby podjęcia większego ryzyka oraz próby wyprzedzania - wskazał.

Czytaj również:

Po Grand Prix Monako, Jos krytykował strategię RBR, która doprowadziła do zwycięstwa Sergio Pereza i dopiero trzeciego miejsca Maxa Verstappena. Później natomiast zgodził się, że jego wyścig popsuła już wcześniej czerwona flaga pod koniec sobotniego Q3, kiedy meksykański reprezentant ekipy z Milton Keynes zaliczył kraksę blokując szybkie kółko partnera.

- Widać było dużą motywację Maxa. Miało to oczywiście związek z poprzednim wyścigiem w Monako, ale on nie dał po sobie tego poznać. Myślę, że to bardzo piękne, bo dzięki temu jest jeszcze lepszy. Max w ogniu to jeszcze szybszy Max.

Czytaj również:

Pomimo tego, że Holender prowadzi w mistrzostwach z dość dużą przewagą, choć na początku kampanii zaliczył dwa wycofania, senior jest przekonany, że wciąż jest duże miejsce na poprawę, szczególnie w soboty.

- Braki są wciąż w kwalifikacjach - zaznaczył. - Po sobotniej czasówce (w Baku) widać było frustrację, bo nie idą one jeszcze tak, jakby chciał. Jeśli uda się to uporządkować, będzie mu łatwiej. Na torach ulicznych jest to jeszcze bardziej widoczne. Nawierzchnia w tej sesji jest mniej nagumowana i trudniej mu z szybkim skręcaniem. Natomiast dobra wiadomość jest taka, że podczas wyścigu Red Bull jedzie już jak rakieta. Balans samochodu jest dobry. Podczas dłuższego przejazdu opony zachowują się inaczej, a bolid lepiej pokonuje łuki. Max radzi sobie z tym bardzo dobrze.

 

akcje
komentarze

Kierowcy popierają kary

Red Bull świadomy zagrożenia

Zaprenumeruj