Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Zmaksymalizował przeciwności

Gdyby ktoś wyliczył nam przed Grand Prix Singapuru, z jak wieloma problemami - różnego rodzaju i kalibru - będzie musiał mierzyć się Robert Kubica, to powiedzielibyśmy, że nie może skończyć się inaczej niż typowym przebiegiem i rezultatem w tym sezonie. A wcale tak standardowo nie było.

Robert Kubica, Williams FW42

Robert Kubica, Williams FW42

Lionel Ng / Motorsport Images

Dla Kubicy był to pierwszy z ostatnich weekendów wyścigowych z Williamsem. W czwartek ogłosił swoje rozstanie z ekipą z Grove i chyba podczas kolejnych sesji na Marina Bay Circuit przekonywał się, że to była dobra decyzja.

Problemów - tych niewidocznych w telewizyjnych relacjach - było mnóstwo. Znów zmienił się balans samochodu, tyle, że już po pierwszym treningu. Wrócił - niespodziewanie - w kwalifikacjach przez co Kubica nie wycisnął maksimum z auta. Chciał to zrobić w drugim przejeździe. Niestety, wezwanie na wagę FIA, a następnie problemy z tankowaniem w garażu sprawiły, że wyjechał bardzo późno na ostatnie kółko. Gonił czas i według powtórek telewizyjnych oraz live timingu dostępnego dla kibiców, zdążył rozpocząć okrążenie przed upływem czasu. Po pierwszej sekwencji zakrętów Williams kazał mu jednak przerwać próbę z powodu upływu czasu. Oficjalne stanowisko ekipy mówi, że brakło 0,2 sek. Gdyby sytuacja dotyczyła każdego innego zespołu niż Williams, nie mielibyśmy wątpliwości, że był to pech. Ekipa z Grove jednak tyle razy w tym sezonie wykazała się - delikatnie mówiąc - nieuwagą, że można podejrzewać również ich błąd.

Pozostaje zadać sobie pytanie, co byłoby gdyby taka sytuacja zdarzyła się np. Hamiltonowi czy Leclercowi. Kibice na całym świecie widzą w telewizji i na live timingu jedno, a zespół oznajmia drugie. Niestety, sytuacji jadącego na końcu Kubicy - „i tak zawsze przegrywającego z Russellem” - nikt nie przeanalizował. Szkoda, bo Russell nie poprawił się w 2. przejeździe, a Kubica był tylko 0,3 sek. za nim. Jak na tak duże czasy okrążeń i te problemy - wynik dobry.

Robert Kubica, Williams Racing

Robert Kubica, Williams Racing

Photo by: Glenn Dunbar / LAT Images

Wyścig Kubica rozpoczął standardowo w tym sezonie - a zatem bardzo dobrze. Zyskał 3 miejsca na starcie, ale od razu pojawiły się problemy. Zaczęło się od zbyt wysokiej temperatury na 1. kółku, a od 13. okrążenia Polak musiał odpuszczać przed zakrętami by nie przegrzać silnika - jednostki w starej specyfikacji, która przejeżdżała ósme grand prix.

Robert po zamieszaniu w 1. zakręcie obawiał się o uszkodzenia w swoim aucie i narzekał na zachowanie lewego tyłu. Potem doszły problemy z przyczepnością i oponami, dlatego Kubica został ściągnięty do boksów tuż po tym, jak dojechał do niego George Russell. Anglik po uszkodzeniu skrzydła na 1. zakręcie musiał odwiedzić boksy. Później miał bardzo dobre tempo.

Po pit-stopie pojawiają się tradycyjne dla Williamsa w tym sezonie problemy z hamulcami, które ściągały na jedną stronę, Kubica musiał też zacząć oszczędzać paliwo. Na ostatnim stincie wystąpiły duże kłopoty z oponami. Wibracje były tak duże, że nie widział cyfr na wyświetlaczu.

Robert Kubica, Williams FW42, przed Kimim Raikkonen, Alfa Romeo Racing C38

Robert Kubica, Williams FW42, przed Kimim Raikkonen, Alfa Romeo Racing C38

Photo by: Andrew Hone / LAT Images

Po zakończeniu wyścigu dowiedzieliśmy się o jeszcze jednej przeciwności, którą miał Kubica - chyba największej - dużym bólu po kontuzji barku. A Singapur to najbardziej wymagający tor w kalendarzu. Dwie godziny w ogromnej temperaturze i wilgotności, na ulicznym torze dają kierowcy bardzo mało miejsc na odpoczynek.

I mimo tego wszystkiego Kubica był w stanie przejechać w miarę udany wyścig. Nie pod względem wyniku, a pod względem walki. To nie była typowa dla niego w tym sezonie samotna jazda. Zaliczył kilka bardzo ciekawych pojedynków, broniąc się przed Räikkönenem i Perezem. Mogliśmy to oglądać w relacji telewizyjnej i dzięki temu również odbiór występu Kubicy u zagranicznych ekspertów był inny. Zazwyczaj zajęci walką na czele patrzą jedynie na tabelę wyników i przyznają Polakowi najniższe noty. A u Kubicy zawsze odbywa się walka, choć zazwyczaj Polak toczy ją z bolidem. I wygrywa, bo dowiózł go do mety we wszystkich wyścigach tego sezonu. Już jako jedyny. Co więcej, Robert był w stanie dzięki lepszej strategii wyprzedzić na torze Magnussena, co jest kolejnym wyjątkowym zdarzeniem, jakie miało miejsce na Marina Bay Circuit.

Singapur na pewno zapamiętamy w pozytywny sposób, podobnie jak Robert. Podobało mi się to, jak wypowiadał się po wyścigu. Widać było, że był w miarę zadowolony, a tradycyjne „tak i nie” oraz „jest jak jest” zastąpił dokładny opis walki na pierwszym okrążeniu. Tak, jakby radość ze ścigania zaczęła wracać.

Kubica odhaczył na swojej liście rzeczy niemożliwych kolejne pozycje i jedzie dalej. Z Williamsem zostało mu 6 wyścigów. Co dalej? Dowiemy się wkrótce.

Tekst powstał przy współpracy z powrotroberta.pl

Zobacz również:

 

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Hamilton krytykuje Mercedesa
Następny artykuł Hamilton: Mistrzostwo nie jest jeszcze pewne

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska