Od kwarantanny do podium
Jean-Eric Vergne przyznał, że runda w Marrakeszu była dla niego zdecydowanie najtrudniejszym weekendem w Formule E. Francuz najpierw trafił do szpitala, a następnie stanął na podium.
Autor zdjęcia: Sam Bagnall / Motorsport Images
Vergne przyleciał do Maroka mocno przeziębiony. Wobec rozprzestrzeniającej się po świecie epidemii koronawirusa nie trwało długo nim pojawiły się problemy. Urzędujący mistrz poczuł się na tyle źle, że musiał trafić do szpitala, a tam postanowiono nie ryzykować i umieszczono go w izolatce.
Były kierowca F1 opuścił pierwszy trening. W kwalifikacjach wywalczył jedenastą pozycję. W wyścigu jechał jako drugi, ale w samej końcówce pokonał go Maximilian Günther.
- To był zdecydowanie mój najtrudniejszy weekend w Formule E - powiedział Vergne. - Nie chodziło nawet do końca o aktywność na torze, ale poza nim. Wczoraj byłem poddany kwarantannie w szpitalu w Marrakeszu. Możecie sobie wyobrazić jak mi minął dzień.
- Samopoczucie trochę się poprawiało, ale byłem w pokoju o powierzchni 5 metrów kwadratowych. Nie było łatwo, a przez ostatnie trzy dni miałem 40 stopni gorączki. Forma nie była najlepsza.
29-latek, choć starał się ignorować chorobę podczas rywalizacji, poprosił swojego inżyniera by ten na bieżąco podawał mu aktualną pozycję.
- W wyścigu zapomniałem o bólu głowy i starałem się jak mogłem. Pamiętam, że w pewnym momencie zapytałem inżyniera gdzie obecnie się znajduję, ponieważ nie widziałem liderów. Gdy powiedział mi, że jestem czwarty, nie mogłem uwierzyć, iż nadrobiłem tyle czasu.
Jazdę Vergne'a docenił również kolega z ekipy DS Techeetah i zwycięzca Marrakesh E-Prix Antonio Felix da Costa.
- Muszę powiedzieć, że dziś najbardziej zaimponował mi ten gość. Miał ciężki tydzień i jesteśmy razem na podium, więc jestem szczęśliwy.
Nowy lider punktacji przyznał, że wygrana w Maroku była rewanżem za zeszłoroczne niepowodzenie. Da Costa starł się wtedy z ówczesnym partnerem z BMW - Alexandrem Simsem i odpadł z rywalizacji po kontakcie ze ścianą.
- Pamiętałem o tym. Chciałem rewanżu. Mówiąc szczerze, na końcowych okrążeniach miałem już przewagę i nawet spoglądałem na tę ścianę w zakręcie numer 7 i w myślach mówiłem: nie dziękuję, nie tym razem - zakończył Antonio Felix da Costa.
Race winner Antonio Felix da Costa, DS Techeetah, DS E-Tense FE20 with Jean-Eric Vergne, DS Techeetah, DS E-Tense FE20
Photo by: Alastair Staley / Motorsport Images
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze