
Jorge Lorenzo odniósł się do wydarzeń, które miały miejsce podczas minionego Grand Prix Czech i niebezpiecznych sytuacji, do których dochodziło w alei serwisowej.Grand Prix Czech w Brnie ponownie zwróciło uwagę na przepisy w MotoGP.
Niedzielna rywalizacja rozpoczęła się na mokrym torze, ale nawierzchnia szybko wysychała. Na pitlane zapanował duży chaos, kiedy zawodnicy zamieniali motocykle na te, wyposażone w opony typu slick. Doszło do wielu niebezpiecznych sytuacji. Przewrócił się Andrea Iannone, który próbował uniknąć kolizji z Aleixem Espargaro.Lorenzo podkreśla, że personel zespołów MotoGP nie jest przygotowany do takich pit stopów, jak np. w F1.- To nie jest F1 i nie mamy takiej kultury zmiany opon - powiedział Lorenzo. - Są do tego lepiej przygotowani. W wyścigach motocyklowych to dziwna sytuacja i w MotoGP wszyscy w boksach są zdezorientowani.- Jestem przeciwny takiej sytuacji, ponieważ jest niebezpieczna. Zobaczcie co stało się z Iannone. Było zamieszanie, na szczęście nikt nie został ranny - kontynuował.- Ostatecznie decyduje Dorna, ale to my się ścigamy, nawet jeśli możemy porozmawiać z Komisją Bezpieczeństwa. Proponowałem konkretne zmiany w wyścigach typu flag-to-flag. Inni wolą, żeby zostało tak jak jest. Priorytetem dla Dorny jest widowisko, ale to prowadzi również do wielu zagrożeń - uznał.Wśród sugerowanych zmian, za którą opowiedział się również Aleix Espargaro, jest przepis stosowany w World Superbike, gdzie jest wyznaczony minimalny czas pit stopu.[fb]https://www.facebook.com/MotoGP/videos/10155997528930769/[/fb]
O tym artykule
Serie | Motocykle |