Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Lorenzo: Bałem się i brakowało mi motywacji

Chociaż Jorge Lorenzo postanowił wycofać się z MotoGP z kilku powodów, przyznał, iż kontuzja pleców odegrała kluczową rolę przy podejmowaniu decyzji.

Jorge Lorenzo, Repsol Honda Team announcing retirement

Autor zdjęcia: Gold and Goose / Motorsport Images

Pomimo plotek, które przepowiadały nadejście tej chwili już od letniej przerwy w MotoGP, decyzja Lorenzo zakomunikowana podczas finału w Walencji była dla wielu zaskoczeniem. Po niezwykle trudnym roku z Hondą, trzykrotny mistrz królewskiej kategorii rzucił ręcznik i zrezygnował z dalszej rywalizacji.

Hiszpanowi na pewno nie pomogły kontuzje, które dręczyły go jeszcze przed startem sezonu. Następstwa urazu stopy, odniesionego w 2018 roku niekorzystnie wpłynęły na adaptację do RC213V podczas lutowych testów i uniemożliwiły szybki progres.

W rozmowie z BT Sport, pochodzący z Majorki jeździec powiedział: - Kontuzje przyspieszyły moją decyzję. Gdyby nie one, pewnie bym został i spróbował być konkurencyjnym na Hondzie.

Podczas swojej długiej kariery - debiut w najwyższej kategorii nastąpił w 2008 roku - Lorenzo niejednokrotnie zmagał się z poważnymi kontuzjami, ale nigdy wcześniej się nie poddał i wracał do ścigania z wielką determinacją. - Zwykle był to długi proces, ale pewność zawsze powracała. Tak było w sezonie 2008.

- Podczas debiutanckiego roku miałem pięć poważnych kontuzji. W jednym wypadku ucierpiała głowa i nic z niego nie pamiętałem. Kiedy wróciłem na tor byłem bardzo wolny, ale stopniowo się poprawiałem. Zakończyłem rywalizację na drugim miejscu w 2009 roku i zdobyłem tytuł w 2010.

Jednak w 2019 roku, po kolejnej serii urazów, Lorenzo zdecydował się zakończyć karierę: - Była to kombinacja różnych czynników: wypadki, motocykl, który mi nie pasował, brak motywacji i cierpliwości, by czekać kolejny rok. Zwłaszcza, że mam już 32 lata.

- Kontuzja pleców jest zawsze poważna. To nie to co stopa czy ręka. W najgorszym wypadku można zostać sparaliżowanym. Stwierdziłem, że muszę jeździć ostrożniej, aby ponownie nie upaść.

Lorenzo jest przekonany, że gdyby nie wypadki, wszystko inaczej by się potoczyło. - W Le Mans byłem czwarty w drugim treningu, jedynie 0,3 s za najlepszym. W wyścigu dojechałem jedenasty, 14 s za zwycięzcą, czyli traciłem poniżej sekundy na okrążeniu.

- Potem w Montmelo [Grand Prix Katalonii] jechałem w czołowej grupie i na początku byłem bardzo szybki. Sądzę, że mogłem skończyć na piątym, szóstym miejscu. Reprezentant Hondy nie ujrzał jednak flagi w szachownicę po wypadku, który wykluczył z rywalizacji również trzech innych jeźdźców.

Następnego dnia Lorenzo zaliczył kolejną kraksę. Tym razem podczas sesji testowej, a sam wypadek był bardzo poważny. - Od tamtej pory bardzo się bałem, aby nie zrobić sobie krzywdy. Jednak już kilka dni później nastąpiła kolejna katastrofa - w Assen.

Ucierpiały dwa kręgi i zawodnik musiał pauzować cztery wyścigi. - Od tamtego momentu sam siebie zacząłem pytać, co ja tu jeszcze robię. Prawda jest taka, że po tym wszystkim nie mogłem już odnaleźć w sobie motywacji - zakończył Jorge Lorenzo.

 

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Nowe mieszanki w MotoGP
Następny artykuł Galeria zdjęć: Grid Girls 2019

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska