Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Małuszyński na prowadzeniu, dachowanie Molgo

Michał Małuszyński i Łukasz Kurzeja prowadzą w Baja TT Dehesa Extramadura po sobotniej części zawodów.

Paweł Molgo, Maciej Marton

Paweł Molgo, Maciej Marton

NAC Rally Team

Baja TT Dehesa Extramadura stanowi pierwszą rundę Pucharu Europy Cross-Country Baja 2022. Po piątkowym prologu, w sobotę załogi miały do pokonania dwa odcinki liczące 176,8 km i 113,5 km. W niedzielę do przejechania jest dystans 130,1 kilometrów.

Michał Małuszyński i Łukasz Kurzeja po wygraniu OS2 i uzyskaniu szóstego czasu na OS3 prowadzą w rajdzie. Edgar Manuel Lima i Carlos Manuel Silva tracą do polskiej załogi Mini JCW 2.47 min. Trójkę kompletują liderzy klasy T3 Santiago Navarro Freixas i Marc Sola (+7.52).

Sklasyfikowani na czwartej pozycji Tomasz Białkowski i Dariusz Baśkiewicz prowadzą w T4 i są 1.17 za podium w generalce.

Piotr Otko i Karolina Otko plasują się na czwartym miejscu w klasie T4. Adam Kus i Marcin Pasek są wiceliderami T4 w mistrzostwach Hiszpanii.

Wypadek mieli Paweł Molgo i Maciej Marton. Dachowali na pierwszym sobotnim oesie, zawodnikom nic się nie stało. 

- Do 63. kilometra szło nam bardzo dobrze , walczyliśmy o TOP3, dogoniliśmy rywala, który ruszył 3 minuty przed nami i udało nam się go sprawnie wyprzedzić - relacjonował Paweł Molgo. - Po pewnym czasie w kabinie uruchomił się sygnalizator, ostrzegający nas, że teraz to nam ktoś siedzi na ogonie! Obaj z Maćkiem zaczęliśmy zerkać w lusterka, ale nie widzieliśmy nikogo. Gdy wjechaliśmy do miasteczka, zatrzymałem się na kilkanaście sekund na betonie i nadal nikt nie nadjeżdżał. Wkurzeni ruszyliśmy przed siebie, by nadrobić stratę, ale... „pikacz” nadal piszczał, skutecznie nas dekoncentrując. I w końcu nas pokarało - przy jednym z kolejnych zerknięć w lusterko z impetem uderzyliśmy prawym kołem w przydrożny kamień. Auto wybiło w górę, przelecieliśmy na plecy i wylądowaliśmy na drzewie rosnącym nad rzeką, które wprawdzie złamało się pod naszym ciężarem, ale na szczęście nie pozwoliło nam stoczyć się do wody, bo mogłoby to się zakończyć nieciekawie…

- W wypadku nie ucierpieliśmy, auto również jest całe poza połamanymi plastikami (być może tylko wahacz jest zgięty) i pewnie w innym miejscu po postawieniu na kołach moglibyśmy jechać dalej. Ale w tej niefartownej sytuacji musimy czekać na koniec zmagań na trasie, by wydostać go na drogę - dodał. - No cóż, mój błąd, ale jego przyczyną był fatalny zbieg okoliczności. Nie da się zerkać w lusterka i prowadzić auto ze średnią prędkością 100 km/h po bardzo wymagającej, technicznej trasie, posiadającej symboliczny opis w książce drogowej. A na koniec rzecz najciekawsza – nikt bezpośrednio za nami nie jechał, a wadliwy sygnalizator „pikał” sobie…

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Nowe wyzwanie Przygońskiego
Następny artykuł Zwycięstwo Małuszyńskiego

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska