Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Kajto wróci na trasę

Kajetan Kajetanowicz i Jarek Baran wspaniale rozpoczęli SATA Rallye Açores.

Po pierwszym dniu rajdu i wygranych dwóch odcinkach polska załoga zajmowała świetne drugie miejsce w rajdzie, z niecałą sekundą straty do lidera. Niestety, na pierwszym piątkowym odcinku Kajetan i Jarek mieli ogromnego pecha - uderzyli w głaz większy od piłki do koszykówki, leżący na linii przejazdu i uszkodzili zawieszenie Fiesty. W tym samym miejscu na oesie zatrzymał się także jadący przed Kajetanem, lokalny kierowca urodzony na Azorach, Ricardo Moura. Kajetan z Jarkiem natychmiast przystąpili do naprawy samochodu w bardzo trudnych, wręcz ekstremalnych warunkach, bo na samym odcinku specjalnym. Kajetan za wszelką cenę chciał powrócić do rywalizacji i po heroicznej walce z autem, w pocie czoła, zdołał z Jarkiem naprawić samochód i ukończyli oes. Niestety, przekroczony limit spóźnień uniemożliwił kontynuowanie rywalizacji podczas pierwszego etapu rajdu. Po przywiezieniu auta do serwisu mechanicy przygotowali samochód, aby Kajetan Kajetanowicz i Jarek Baran mogli ponownie stanąć na starcie kolejnych odcinków na Azorach.- Po wczorajszych dobrych wynikach i szybkim tempie byłem pozytywnie nastawiony przed dzisiejszymi odcinkami, wiec tym bardziej żałuję, że tak się dla nas kończy pierwszy etap - mówi Kajetan Kajetanowicz. -  Ruszyliśmy do pierwszego odcinka mocno skoncentrowani. Niestety, trafiliśmy kołem w ogromny kamień, którego nie widzieliśmy - był wyrzucony prawdopodobnie przez załogi jadące przed nami. To było naprawdę mocne uderzenie. Po kilkudziesięciu metrach wysiedliśmy z auta, szybko oceniliśmy zniszczenia i podjęliśmy decyzję o naprawie zawieszenia w tych polowych warunkach na miejscu. Widzieliśmy światełko w tunelu, bardzo chciałem dalej jechać i unurzani w błocie robiliśmy co w naszej mocy. Daliśmy radę! Ruszyliśmy do walki. Przejeżdżając linię mety okazało się niestety, że przekroczyliśmy limit spóźnień. Wszystko wskazuje na to, że jutro wracamy do rywalizacji. Mój głód jazdy nie został jeszcze zaspokojony.

Fot. ERC

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Peugeoty blisko siebie
Następny artykuł Abbring jedzie z głową

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska