Kapeć Ostberga

Norweg złapał kapcia i stracił blisko trzy minuty, a kierowca Skody dachował na kultowym oesie Lubenia.- Na początku odcinka uderzyłem w kamień i złapałem kapcia. Zatrzymałem się, by zmienić koło. Hamulce przegrzewają się i na koniec nie było ich - informował Ostberg.Oes na swoje konto zapisał lider klasyfikacji generalnej: Bryan Bouffier. Francuz o 2,6 sekundy pokonał Grzegorza Grzyba i o 3,2 sekundy Kajetana Kajetanowicza. Czwarty był Marijan Griebel (+4,1), a piąty Filip Nivette (+7,8). Szósty był Jose Antonio Suarez (+10,3).- To dobry oes. W kilku zakrętach ślizgałem się, ale czas jest dobry - podsumował Bouffier.- Jest bardzo ślisko. Nie spodziewałem się tego. Popełniłem wiele małych błędów - informował Grzyb.- Nie było dobrze. Prawdopodobnie źle dobraliśmy opony, ale czas jest w porządku. Zobaczymy - komentował Griebel- Odcinek w kilku miejscach jest bardzo zabrudzony. To pierwszy oes, obudziliśmy się - podsumował Suarez.Drugą szóstkę otworzył Łukasz Habaj (+12,7). Za byłym mistrzem Polski znalazł się Sylvain Michel (+16,8), Josh Moffett (+22,6) oraz Jan Cerny (+26,7). Na odcinku zatrzymał się Jarosław Szeja.- Jest ekstremalnie ślisko. Przyczepność często zmienia się. Niektóre partie są jak na lodzie, a niektóre są bardzo dobre - mówił Habaj.- To bardzo trudny oes. Straciłem 10 sekund na jednym z zakrętów. Nie ma przyczepności - mówił Michel.- Tragedia. Nie mamy opon i hamulców. Chcieliśmy przetrwać. Mamy średnią mieszankę - komentował Moffett.W klasyfikacji generalnej Bouffier ma za sobą Kajetanowicza (+8,8), Griebela (+31,4), Michela (+51,9), Grzyba (+59,1) oraz Suareza (+1:40,0). Dziesiątkę kompletują Habaj (+2:04,3), Moffett (+2:22,1), Kasperczyk (+3:03,4) oraz Cerny (+3:06,6).W ERC3 oraz ERCJU27 Jari Huttunen powiększył przewagę nad Aleksem Zawadą do ponad stu sekund. Trzeci jest Radomir Kupec (+2:46,9). W ERC2 Tibor Erdi ma 16,5 sekundy przewagi nad Marcinem Słobodzianem.W klasyfikacji RSMP czołową piątkę tworzą Bouffier, Kajetanowicz (+18,8), Grzyb (+59,1), Habaj (+2:04,3) i Kasperczyk (+3:03,4).fot. Marcin Kaliszka