Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Mówią po Rajdzie Cesky Krumlov

TEODOR STOLAREK: - Szczerze mówiąc, to start w tegorocznej edycji Rally Cesky Krumlov do samego końca stał właściwie pod znakiem zapytania.

W poprzednim starcie trochę poobijałem swifta i musiałem oddać go zaufane ręce - niestety długi weekend majowy mocno przedłużył prace blacharskie i pozostało niewiele czasu na złożenie i przygotowanie do startu naszej rajdówki. Drugą niewiadomą był pilot - Leszek Janusz tym razem nie mógł zasiąść na gorącym fotelu, a poszukiwania zmiennika okazały się dość trudne i nerwowe. Ostatecznie rola umysłowego przypadła Wojtkowi Kolaczkowi. Co ciekawe, jak przygotowania, tak i cały rajd potoczył się według dość szalonego schematu: wszystko na ostatnią chwilę. Ze względu na warunki pogodowe i bardzo małą ilość ograniczników cięć, był to najtrudniejszy rajd, w jakim kiedykolwiek wziąłem udział. Większość oesów pierwszego dnia przejechaliśmy po ciemku, trasa w dużej części pokryta była ogromną ilością błota, a ostatni odcinek kończyliśmy około pierwszej w nocy. Niesamowite! Niestety nie ustrzegliśmy się błędów. Mój błąd kosztował nas 3 minuty, błąd Wojtka 12 minut. Na szczęście były to jedyne straty jakie ponieśliśmy. Po krótkiej nocy postanowiliśmy wyrzucić z głów to co działo się w piątek i w sobotę pojechać szybkim i bezbłędnym tempem. Przez długi czas świetnie nam się to udawało. Nawet pomimo tego, że przedostatni odcinek przejechaliśmy na kończących się oponach w nieprawdopobnej ulewie. Chwilami czułem się jak pasażer pontonu. Przed ostatnim oesem postanowiliśmy zmienić przednie koła, lecz po szybkiej zmianie prawego, okazało się, że na serwisie też ktoś popełnił błąd i krzywo nakręcił jedną z nakrętek lewego koła - zmiana tego koła stała się niemożliwa. Jako, że nie mieliśmy już czasu na powrót do dwóch jednakowych kół, na starcie oesu stanęliśmy na jednej ciepłej i zużytej oponie, a drugiej nowej i zimnej. Skutkiem tego, rutynowy, zdawałoby się start, skończył się pęknięciem obudowy skrzyni biegów. Mimo ślizgającego się sprzęgła i braku oleju w skrzyni biegów udało nam się przejechać ten oes. Niestety straty czasowe zepchnęły nas na 10 miejsce w generalce i 2 w klasie w klasyfikacji drugiego dnia. Podsumowanie może być chyba tylko jedno: to je rally! Jednak w naszych głowach utkwiły też wspomnienia wielu fantastycznych chwil, jakie zdarzyły sie na tym rajdzie. Z jednej strony mierzenie się z tak nieprawdopodobnie trudną trasą, w tak niesamowicie ciężkich warunkach, daje ogromną satysfakcję. Z drugiej strony świadomość brania udziału w wielkim rajdowym święcie, jakim jest Rallye Cesky Krumlov, co chwilę przywołuje uśmiech na nasze twarze. Teraz chciałbym wyrzucić z pamięci złe wspomnienia, ale zachować wszystkie dobre, jakie zostały po 46 Rajdzie Cesky Krumlov. Przed nami przygotowania do Rallye Bohemia, który odbędzie się na przełomie czerwca i lipca w okolicach Mlada Boleslav. Na pewno dołożymy wszelkich starań, żeby nasz trzeci tegoroczny start w Rajdowych Mistrzostwach Czech Samochdó Historycznych zakończył się dobrym wynikiem. Nasz start w 46 Rallye Cesky Krumlov był możliwy dzięki wsparciu firmy Koszule na Miarę Teodor Stolarek. Ogromne podziękowania składam również drugiemu naszemu sponsorowi: firmie Stoncar - Sklep i Serwis - za pomoc przy starcie oraz naprawę naszego swifta po przygodach z poprzedniego startu.WOJTEK KOLACZEK: - Start w Rajdzie Czeski Krumlov był dla mnie wyzwaniem na wielu płaszczyznach. Poczawszy od nowego kierowcy, z którym nie było mi dane wcześniej jechać, przez opis, samochód, aż do tras, które stopniem trudności ogromnie mnie zaskoczyły. Już po zapoznaniu wiedzieliśmy, że "bedzie się działo". Nasze przeczucia były słuszne. Każdy odcinek zaskakiwał czymś innym. Mieliśmy różne przygody na trasie, lecz pomimo zmęczenia, z uśmiechem kończyliśmy każdy dzień rywalizacji. Atmosfera czeskich rajdów jest niepowtarzalna. Zawodnicy oraz kibice tworzą wspaniałe widowisko. Również sceneria w jakiej rozgrywa się rajd jest mocnym atutem tych zawodow. Malownicze i niesamowicie trudne trasy, przebiegające po górach, wśród zabytkowych zamków, sprawiają, że zjeżdżąjac z mety, w mojej głowie już rodziły się myśli o powrocie tutaj za rok.

Szeja/Szeja | fot. Martin Trdla

JAREK SZEJA: - Przed tym rajdem dobrze przemyśleliśmy i przeanalizowaliśmy to, co stało się w poprzednich rundach, wyciągnęliśmy wnioski. Następnie wraz z całą ekipą Orsak Rally Sport solidnie przygotowaliśmy się do startu w Krumlovie. Efekty tej pracy było widać już na odcinku testowym. Samochód był doskonale przygotowany, jechał dokładnie tak jak tego oczekiwałem, moje odczucia za kierownicą były świetne, a potwierdzeniem tego był czwarty czas. Przed pierwszą pętlą rajdu mieliśmy informacje, że trasa jest sucha, więc wyjechaliśmy, podobnie jak cała czołówka, na oponach na suchą nawierzchnię. Tymczasem przed startem do pierwszego oesu rozpętała się prawdziwa ulewa. Wzięliśmy więc głęboki oddech, przestawiliśmy zawieszenie, zapiąłem jedynkę i ruszyliśmy do walki. Jechaliśmy bez ryzyka, równo, pewnie, szanując prędkość. Dzięki temu wygraliśmy oes, na kolejnym też byliśmy wysoko i wspięliśmy się na pudło generalki. Trzecie miejsce było tym, na co pracowaliśmy, więc nie chcieliśmy tego zmarnować. Niestety na kolejnym oesie, za szczytem, w niezbyt szybkiej partii zaskoczyła nas kałuża wody, a opona typu slick na mokrej nawierzchni ma bardzo cienką granicę przyczepności. My znaleźliśmy się już za tą granicą i opuściliśmy drogę, w miejscu, w którym nie było kibiców. Ambicje – moje i naszych sponsorów były inne. Chcieliśmy walczyć o czołowe lokaty, a startując drugiego dnia nie moglibyśmy liczyć na lepsze miejsce niż w trzeciej czy czwartej dziesiątce. Szanujemy pieniądze naszych partnerów, więc przeanalizowaliśmy sytuację z całym zespołem i uznaliśmy, że środki, które pochłonąłby drugi etap rajdu możemy spożytkować w lepszy sposób, co przyniesie oczekiwany efekt nam i naszym sponsorom. Dziękuję wszystkim z dobre słowa i zaciśnięte kciuki. Wracamy do domu i zabieramy się do roboty. Do zobaczenia! fot. Martin Trdla
 

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Grzyb nie oddaje prowadzenia
Następny artykuł Rajd Portugalii: Mówią po sobocie

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska