Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Mówią po Rzeszowskim

RAFAŁ JANCZAK: - To był fantastyczny rajd! Mimo, że od OS 4 (na którym na twardym slicku spotkaliśmy obfity deszcz) jechaliśmy 4-biegową Hondą (wtedy straciliśmy czwórkę, a już na mecie OS 1 jedynkę), to niemal cały czas mieliśmy ogromną radość z jazdy po tych pięknych trasach, wcale nie łatwiejszych, niż na czeskim Rajdzie Bohemia! Na zapoznaniu nawet zastanawiałem się czy dam radę, widząc taką ilość chytrych miejsc, jednak okazało się, że bezpodstawnie i od początku do końca dyktowaliśmy tempo w klasie N3.W generalce rajdu uplasowaliśmy się na dziewiętnastym miejscu, co w obliczu obecności załóg zza granicy i naszych problemów uznajemy za spory sukces.

Ogromnie cieszy nas to, że z rajdu na rajd jedziemy coraz szybciej, a nasz opis, mimo że zakręcony i nie dający chwil wytchnienia Tomkowi, prowadził nas po odcinkach względnie bezpiecznie (śmiech). W myśl maksymy "do trzech razy sztuka", tym razem wreszcie nie zbliżaliśmy się do drzew ani przydomowych ogródków i poza błotnikiem, porysowanym krzakami na pewnym cięciu, auto jest czyste.Z powodu braku zawieszenia i opon szutrowych odpuszczamy Rajd Warszawski i czekamy na Rajd Koszyc, na którym również chcielibyśmy zwyciężyć w naszej klasie. W tym czasie mechanicy z TopRacing.net.pl będą reanimować skrzynię biegów i dopieszczać naszego Type-R'a, a po trzech rajdach z ekipą pod przewodnictwem Wieśka Bąka wiemy, że angażują się bez reszty i o topowe przygotowanie auta do boju możemy być spokojni. Dziękujemy im oraz firmom KRAC i Multiservis, a patronat medialny zapewniają nam KlasaN3.pl oraz RSMP.info, Magazyn WRC, SportoweFakty.pl, Odcinek Specjalny oraz Aktywni.pl.

Piotr Rudzki

PIOTR RUDZKI: - Przede wszystkim gratulacje dla Rafała Janczaka za zwycięstwo oraz dla Tomka Ratajczyka, który mimo nieukończonego rajdu pokazał, że jest również szybki. My generalnie z wyniku jesteśmy zadowoleni, tym bardziej, że synchronizator 2 biegu był uszkodzony i w sumie na dohamowaniach był problem, co niejednokrotnie powodowało, że musiałem wrzucać trójkę, co z kolei odbijało się na przyspieszeniu. Dodatkowo pierwszego dnia sprawę utrudniał uciekający na hamowaniu tył. Na szczęście okazało się, że to tylko tylne amortyzatory były ustawione na różnych twardościach ,ale sekundy uciekały.
Po wyregulowaniu i ustawieniu prowadzenie auta się poprawiło, choć pierwsza pętla drugiego dnia była trochę asekuracyjna. Ile na tym traciliśmy, trudno powiedzieć, ale na pewno jakby wszystko grało, to pierwszego dnia moglibyśmy skoczyć o jedno oczko w górę, przed Mikołaja Kempę, bo do niego brakło 14 sekund. Jak się później okazało, nasz problem to nie problem, przy tym jak Mikołajowi drugiego dnia całkiem rozpadła się skrzynia. Rafał nas dogonił i jesteśmy prawie na zero w punktacji łącznej. Dziękujemy sponsorom - GLOSS, KONSTRUKTOR GROUP, FOGO, OPONY KUROPKA, PAŁAC KROTOSZYCE, dzięki którym nasz start był możliwy.

Piotr Stryjek

PIOTR STRYJEK: - O ile przygotowania do rajdu były dosyć nerwowe, obarczone sporą ilością przygód, to sama rywalizacja naszego zespołu startującego w barwach firmy HYDROMEGA, WITPiS i portalu www.wojsko-polskie.pl, przebiegała pomyślnie. Auto jak zawsze sprawowało się znakomicie, serwisowane przez mechaników firmy POLSAD z oddziału w Koninie, dealera RENAULT TRUCKS. Problemem było tylko przyzwyczajenie się do amortyzatorów o nowej charakterystyce. Nasze małe Clio stało się sztywniejsze, bardziej nerwowe i w kilku miejscach przysporzyło nam sporo dodatkowych emocji.
Dodatkowych emocji nie brakowało również na drugim przejeździe odcinka Handzlówka, gdzie zarówno nas, jak i kilka innych załóg z dalszymi numerami w klasie N3, ubranych w twarde slicki, zastał ulewny deszcz. Niestety, ponieśliśmy także w tym miejscu spore straty czasowe. Udało się jednak doprowadzić Clio do mety w jednym kawałku, kolejny raz na podium w bardzo silnie obsadzonej N3. Aby zaatakować czołowe lokaty w N3 konieczne są jednak testy, o które jednak w okolicach Kutna i Łodzi trudno. To powoduje, że do rajdówki pomiędzy rajdami wsiadamy ostatnio dopiero w momencie oficjalnego odcinka testowego.

Mikołaj Kempa

MIKOŁAJ KEMPA: - Jesteśmy szczęśliwi i jednocześnie bardzo smutni. Rajd rozpoczęliśmy bardzo dobrze. Czasy uzyskiwane na odcinkach świadczą o tym, że zaczynamy lepiej rozumieć asfalty. Szczęście jednak opuściło nas drugiego dnia, kiedy chwilę przed startem w aucie pozostał nam tylko drugi bieg, na którym przejechaliśmy cały odcinek i niestety, musieliśmy poddać się po awarii skrzyni biegów. Podsumowując w skrócie: wspaniałe odcinki, super organizacja i oczywiście, cieszące oko piękne dziewczyny, których w Rzeszowie nie brakuje. Pod tym względem Podkarpacie rządzi (śmiech). Dziękujemy firmom SILEZJAN SECURITY SYSTEM, BALTICON oraz GULF za wsparcie oraz Bracia Motorsport za przygotowanie sprzętu do walki na oesach.

Sławomir Kurdyś

SŁAWOMIR KURDYŚ: - Tegoroczny Rajd Rzeszowski nie był dla nas zbyt szczęśliwy - szczególnie odcinek Lubenia. Już na pierwszym jego przejeździe straciliśmy kilka sekund do czołówki klasy przez załogi, które przed nami wypadły i zwalniały nas dla bezpieczeństwa. Na drugim odcinku udało się odrobić kilka sekund i gdy drugie miejsce było w naszym zasięgu, przyszedł oes Lubenia 2. Znowu zostaliśmy zhamowani i w efekcie zatrzymani. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Na dobicie rozpadało się przed naszym startem do OS 4 i musieliśmy jechać w deszczu na slicku. Czaru goryczy dopełnił kolejny przejazd Lubeni, gdzie cztery zakręty przed metą wylecieliśmy z trasy. Na naszej drodze pojawił się betonowy przepust.
Cóż, pozostaje nam się cieszyć z już całkiem dobrego tempa, które myślę, że przy odrobinie szczęścia pozwoli zajmować wysokie pozycje. Ogromne podziękowania dla całej ekipy z Ingram Garaż za fantastyczne przygotowanie auta. Dziękuję również za wsparcie Dealerowi Hondy Sigma Car Rzeszów, który to zagościł na naszej rajdówce w czasie tego rajdu. Wielkie dzięki dla: AIR-TECH-BUD, EKF - Europejskie Konsorcjum Finansowe, BGI ZREMB, SIGMA CAR - Honda Rzeszów, AQUER, BAR SZAŁAPUT, AUTO-MARCO, FABRYKA WNĘTRZ Agnieszka Chmielewska. Patronat medialny: Radio ESKA, portale: Bochnianin.pl, KlasaN3.pl, InterMAKS.pl.

Mateusz Mańko

MATEUSZ MAŃKO: - Jednomyślnie całym zespołem stwierdziliśmy, iż Rajd Rzeszowski to najpiękniejszy, ale zarazem najtrudniejszy rajd w kalendarzu. W tym roku niestety, nie dane nam było stanąć na mecie z konkurentami. Ale się nie poddajemy, już myślimy o rewanżu w przyszłym roku. Jeśli chodzi o naszą jazdę, to nie mamy sie czym pochwalić. Po długiej przerwie od ostatniej imprezy asfaltowej widać było potężne braki w rozjeżdżeniu. Dodatkowo cały czas wspominaliśmy mocnego dzwona z Elmotu, który gdzieś pozostał w naszej psychice.
Pierwszy dzień zaczął się dużym stresem. Już na pierwszym oesie długa wizyta poza drogą wyeliminowała nas z rywalizacji o dobrą pozycję. Dlatego potraktowaliśmy resztę dnia na rozjeżdżenie się i zabawę z ustawieniami auta. Do drugiego dnia przystąpiliśmy w bojowych nastrojach, a nasza Renóweczka dawała z siebie wszystko juz od pierwszych kilometrów. Na drugiej pętli postanowiliśmy zaatakować i niestety, skończyło się to wizytą w rowie, z którego już nie udało sie wyjechać. Pozostało nam tylko dopingowanie konkurentów i kolegów z RPP. Teraz czeka nas krótka odbudowa auta i przygotowania do kolejnych imprez, bo tanio skory nie sprzedamy!

Maciej Longota

MACIEJ LONGOTA: - Niestety, po raz kolejny Rajd Rzeszowski nie był dla nas łaskawy. Na trzecim oesie, na słynnym fragmencie wypadliśmy z trasy, uderzając przodem w drzewo. O tym, że ten feralny zakręt jest miejscem owianym złą sławą, dowiedziałem się dopiero po wypadku. Maćka profilaktycznie pogotowie zabrało na badania, a po kilku godzinach został zwolniony do domu. Teraz czeka nas przeprawa z ubezpieczalnią i naprawa samochodu. Juz wiem jednak, że do końca sezonu nie pojawimy sie z Maćkiem na trasach. Być może wystartujemy jedynie w Barbórce Warszawskiej, żeby na koniec sezonu pokazać się kibicom w domowym rajdzie. Z tego miejsca chciałem podziękować wszystkim, którzy udzielili nam pomocy po wypadku i wspierali ciepłymi słowami, moim rodzicom, dzięki którym ten start był możliwy i ekipie serwisowej za świetnie przygotowane auto. A Maćka przepraszam za to, że napędziłem mu stracha!

Banaś/Gruszka | Fot. Marcin Kaliszka

MATEUSZ BANAŚ: - To był dla mnie bardzo trudny rajd. Od pierwszego odcinka starałem się jechać szybko, jednak na tej technicznej i wymagającej trasie ciężko mi było dogonić liderujące w grupie R Citroeny, tym bardziej, że odcinki miejscami były bardzo szybkie a my dobraliśmy trochę za krótkie przełożenie skrzyni biegów co spowodowało, że niektóre fragmenty odcinków pokonywaliśmy na odcięciu tracąc cenne sekundy. Nie pomogła nam też pogoda. Na drugiej pętli spadł deszcz i jechaliśmy na slickach po mokrym, gdy przed ostatnim odcinkiem założyliśmy medie okazało się, że oes Lubenia był prawie w całości suchy, tak jak i oes Rzeszów w centrum miasta. Drugiego dnia zacząłem trochę zbyt nerwowo i popełniłem kilka kosztownych błędów. Dwukrotnie byliśmy poza drogą tracąc ponad dwie minuty. Na trasę powróciliśmy przy pomocy kibiców, którym bardzo dziękujemy!! Bardzo się cieszę, że udało mi się osiągnąć metę rajdu. Mimo nienajlepszego wyniku końcowego jestem zadowolony, gdyż rajd ten dał mi bardzo wiele nowego doświadczenia, a meta tak długiego i trudnego rajdu jest kolejnym milowym krokiem w moich sportowych zmaganiach. Następnym będzie udział w zbliżającym się Rajdzie Barum, na który już się cieszę. Serwis foto: RallyFoto.pl

Kwaśnik/Reising | Fot. Tomasz Filipiak

MAREK KWAŚNIK: - Dużym sukcesem zakończył się występ załogi Hulakula Rally Team podczas podkarpackiego klasyka - Rajdu Rzeszowskiego. Wywalczyliśmy drugie miejsce w klasie Astra oraz bardzo dobre jak na możliwości sprzętowe, 6 miejsce w klasyfikacji generalnej. Rajd dla naszej załogi przebiegał bez zastrzeżeń do drugiego odcinka. Równe tempo pozwalało nam na bardzo fajną walkę w naszej klasie oraz notowanie przyzwoitych czasów w generalce. Niestety, 3 odcinek specjalny okazał się dla nas najtrudniejszą częścią rajdu. Kłopoty z tylnymi hamulacami, które skutkowały blokowaniem tylnych kół podczas hamowania, wprowadziły dużo nerwowości do naszej jazdy na tym oesie. Zakończyło się to przestrzeleniem jednego z zakrętów i sporą stratą czasową. Na nasze szczęście po tym felernym odcinku udawaliśmy się do strefy serwisowej. Chłopaki z MP MOTO dokonali odpowiednich nastawów i tym sposobem mogliśmy wrócić do równej walki na drugiej pętli. Staraliśmy się pojechać szybko ale z zachowaniem marginesu bezpieczeństwa, ponieważ rajd ten bardzo mocno weryfikuje umiejętności załóg o czym przekonało się wiele zespołów. Pozwoliło nam to na odrobienie strat w klasyfikacji generalnej ale strata do naszego kolegi z pucharu, Tomka Kosińskiego była zbyt duża, aby ją zniwelować. Chcielibyśmy serdecznie podziekować naszym partnerom czyli Hulakula - Rodzinne Centrum Rozrywki, Wj Consulting, Ak. Rzemieślnik oraz firmie Alwar za możliwość uczestnictwa w tej imprezie . Dziekujemy za Wasze wsparcie oraz doping na odcinkach. Fot. Tomasz Filipiak.

Hankiewicz/Wierzchowska

PAWEŁ HANKIEWICZ: - Rzeszowski to zdecydowanie najfajniejszy rajd asfaltowy w całym cyklu. Oprócz rewelacyjnych, prawdziwie rajdowych tras na uznanie zasługuje też świetna organizacja. Dla nas to był bardzo przełomowy moment. Wcześniej cały czas potwornie męczył nas los - ciągle coś się psuło i wykluczało nas z jazdy. Ponieważ nasza Honda nie chciała współpracować z kłówką, zdecydowaliśmy zmienić samochód i wybraliśmy C2 VTS-a. Citroen jest słabszy niż Honda, ale daje to, co najważniejsze, czyli ogromną frajdę z jazdy, bo jest rajdówką z krwi i kości.
Tym razem wszystko poszło doskonale. Przez cały rajd nie mieliśmy praktycznie żadnych problemów i nie popełnialiśmy błędów. Cały czas jechaliśmy na 100%, dając z siebie i samochodu wszystko. Nasze czasy na obu pętlach pokazują, że jechaliśmy bardzo równo i pewnie, tak jak i Wojtek Chuchała. Wojtek jednak na pierwszych dwóch odcinkach zyskiwał solidną przewagę i dzięki temu pewnie pilnował pierwszego miejsca. Liczymy, że dalsza część sezonu będzie równie wspaniała i znowu będziemy mogli tak dobrze bawić się na rajdach! Nasi sponsorzy z pewnością odczuli dużą ulgę i mogą być dumni z tego rajdu. Zarówno SUPREMIS, jak i TEDEX zasłużyli na ten sukces!

Zelek/Kozdroń

KRZYSZTOF ZELEK: - Za nami Rajd Rzeszowski, który okazał się nie tylko sprawdzianem dla nas zawodników, ale także dla całego serwisu. Na dojeździe na badanie kontrolne, po silniku w naszym Clio zostało tylko wspomnienie. Mieliśmy dwa wyjścia: pakować się do domu, albo znaleźć nowy. Udało się kupić „nowy” motor, który po odpaleniu wydawał piękny rasowy dźwięk, jak ciągnik z czasów PRL-u. W tym miejscu gorące podziękowania dla całego mojego serwisu oraz „Młodego” i „Stanleya” - mechaników Janusza Knopta. To dzięki Waszej pracy na chodniku pod hotelem do 7 rano mogliśmy wystartować w tym rajdzie. Co do samego rajdu, to słowa uznania dla organizatora za wzorową organizację i przepiękne odcinki. Analizując po kolei: pierwszy OS przespany. Wynikało to z tego, że spałem raptem 3 godziny i zrobiłem 400-kilometrowy kurs po silnik. Drugi OS jechało się znakomicie. Niestety, po skoku poszedł tylny amortyzator, a nasza jazda została przerwana z powodu wypadku innej załogi. Pozostałe załogi zostały skierowane drogą alternatywną na OS 3. Wedle nowych czasów, do odcinka 3 startowaliśmy jako ostatni samochód w stawce RPP. Szybko doszliśmy debiutującą załogę ale wąska partia uniemożliwiła wyprzedzenie i o wyniku nie było już mowy. Kolejna pętla to dojazd do mety. Z kilometra na kilometr coraz mocniejsze odpuszczanie. Nasza Renia nie dawała się okiełznać na trzech nogach, a w prawych zakrętach chciała położyć się na dachu. Tak więc ostatni OS skończyliśmy bez zawieszenia i na światłach awaryjnych. Jedyne z czego możemy być zadowoleni, to z osiągnięcia linii mety i przejechanych kilometrów, które zaprocentują już podczas Rajdu Wisły. Gorące podziękowania dla kibiców za świetny doping. Dziękujemy również Wieśkowi Ingramowi i Mrówce za pomoc w szukaniu motoru i udzielone rady, jak również naszym sponsorom: P&K Bochnia, IWA Bochnia, AUTO-PARTNER ad Serwis Brzesko, MOTOPARTNER Brzesko, Znicze Zelek Stanisław, MM Serwis Marcin Mucha, Petromech Kraków, ART-BUD Bochnia. Patronat medialny: rajdowypuchar.pl oraz Wiśniczanin.pl, Bochnianin.pl. Fot. Jacek Kutta

KAMIL KOZDROŃ: - Chciałbym samemu zobaczyć swoją zdziwioną minę, gdy chłopaki powiedzieli do mnie: "Spokojnie, przełożymy silnik przez noc i pojedziecie". Jak powiedzieli, tak zrobili i start był możliwy dzięki ich poświęceniu. Zawsze myślałem, że opowieści o przekładkach silników i skrzyń biegów przeprowadzanych na chodnikach pod hotelami to mity. Okazuje się jednak, że takie sytuacje się naprawdę zdarzają. Jestem im tym bardziej wdzięczny, gdyż rajd Rzeszowski przebiegał po przepięknych trasach a jego organizacja była wręcz wzorcowa. Ten rajd na długo pozostanie w mojej pamięci. Jeszcze raz wielkie dzięki dla wszystkich, którzy bezinteresownie przyczynili się do startu. Ku mojemu zdziwieniu, tych osób było całkiem sporo. DZIĘKI!!!

RADOSŁAW RACZKOWSKI: - Cieszymy się bardzo z osiągniętej mety i wywalczonego wyniku. Udało się nam w końcu przełamać złą passę i do tego osiągnąć satysfakcjonujący wynik. Był to dla nas szczególnie trudny rajd, ponieważ wystartowaliśmy nowym autem - Hondą Civic, z którą nie zdążyliśmy jeszcze dobrze się zapoznać.

MARIUSZ KOSIŃSKI: - Do nowego auta wsiedliśmy po raz pierwszy tydzień przed rajdem. Mieliśmy zatem mało czasu na testy i przyzwyczajenie się do jazdy zdecydowanie mocniejszym samochodem. Widoczne to było szczególnie podczas odcinków specjalnych pokonywanych w pierwszej pętli rajdu. 36. miejsce w klasyfikacji generalnej to był wynik zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań. Nie bez znaczenia był także fakt, że oesy Rajdu Rzeszowskiego należą do tych bardzo trudnych, przede wszystkim technicznych, ale i bardzo zdradliwych. Niech świadczy o tym liczba załóg, które nie zdołały ukończyć rywalizacji. Pierwszą pętlę staraliśmy się jechać spokojnie, tak aby oswoić się z nową rajdówką. Nie ustrzegliśmy się drobnych błędów, ale najważniejsze, że pozostawaliśmy na drodze. Drugą część rajdu jechało się nam już znacznie lepiej, a nasze tempo było coraz szybsze. Mamy nadzieję że w kolejnych rajdach uda nam się wykorzystywać już w pełni potencjał Hondy, a nasze wyniki będą jeszcze lepsze.
Załogę wspiera Rak-Bud, producent betonu towarowego i prefabrykatów betonowych. Auto przygotowuje SportGarage.

Grzyb/Zawada | Fot. Marcin Kaliszka

GRZESIEK GRZYB: - Pierwsze niepokojące sygnały samochód przekazał nam już w trakcie testów. Nasza Skoda wróciła z dalekiej i wyczerpującej wyprawy do Finlandii, więc dwudniowa reanimacja nie była w stanie przywrócić jej pełnej sprawności. Potwierdziły się słowa P. G. Anderssona, narzekającego notorycznie na brak mocy. Na domiar złego mieliśmy problemy z geometrią oraz wspomaganiem. Tak naprawdę już w środę przeszła nam przez głowę myśl o wycofaniu. Postanowiliśmy jednak, iż nie możemy zawieść naszych fanów oraz własnych ambicji i w czwartkowy ranek, z przysłowiową duszą na ramieniu, stanęliśmy na starcie pierwszego odcinka. Czas uzyskany przez nas na bardzo lubianej przeze mnie Lubeni uzmysłowił nam, że popełniliśmy w tegorocznych przygotowaniach bardzo duży błąd - nie skorzystaliśmy w tym roku z usług bardziej renomowanej (a co za tym idzie - droższej) stajni. Na dojazdówce do piątego oesu zawiódł nas motor i w tym momencie zapewne utraciliśmy realne szanse na tytuł Mistrzów Słowacji. Pozostały żal i gorycz, gdyż nie przegraliśmy go niestety, w walce na oesach.

PRZEMEK ZAWADA: - Dla mnie najgorszym dniem tego weekendu wcale nie był piątek. Dopiero w sobotę dotarło do mnie, iż w Rzeszowie najpewniej przegraliśmy tytuł mistrzowski. Nie składamy oczywiście broni i na pewno nie oddamy go bez walki, aczkolwiek bardzo się on od nas w tym momencie oddalił. Porażka w Rzeszowie jest nader bolesna z jeszcze jednego powodu - cały team zdawał sobie sprawę z tego, jak istotny jest to dla nas start. Liczyliśmy na to, że wszystkie części układanki będą na miejscu. Spośród trzech ogniw: załoga, manager, tuner - jedno pękło. Cóż... To je rally - mam nadzieję, że fortuna się do nas uśmiechnie i dane nam będzie wywalczyć tytuł na oesach. Fot. Marcin Kaliszka.

Porębski/Spurek | Fot. Tomasz Filipiak

TOMASZ PORĘBSKI: - Był to bardzo ciekawy i szybki weekend. Walka, jaką stoczyliśmy z naszymi rywalami, była zacięta i trwała do ostatniego odcinka rajdu. Nasze tempo oceniam jako dobre, choć mogło by być szybsze, jednak cieszę się, że przejechaliśmy ten rajd bez żadnych przygód. Nasze tempo rosło i pomimo przejechania dużo mniejszej ilości kilometrów w tym roku co nasi konkurenci, walczyliśmy o czołowe lokaty. Wierze, że dobry wynik w Rzeszowie to dobry prognostyk na dalszą część sezonu. Fot. Tomasz Filipiak.

Knopt/Suchanek

JANUSZ KNOPT: - Rajd Rzeszowski był dla naszej załogi nie lada wyzwaniem – mój nowy pilot Krzysztof Suchanek odebrał licencję PZM w dniu 5 sierpnia - i sami wiecie. Pierwszy odcinek pojechaliśmy badawczo, ale już kolejne chyba dobrym tempem. Z odcinka na odcinek nabieraliśmy coraz większego zaufania do siebie i na końcu okazało się, że nasza współpraca przyniosła niezłe efekty: 2 miejsce w klasie i 7 w generalce. To wynik, którego się nie spodziewałem. Niestety, po ostatnich dwóch rajdach (Rajd Krakowski 7 w generalce) uświadomiłem sobie, że chyba zbliżamy się do granicy możliwości naszego Peugeota i siódemka staje się liczbą nie do przeskoczenia. Nie zamierzamy się jednak poddawać i już zapraszamy wszystkich na Rajd Karkonoski (w 2009 tam też byliśmy na 7 w generalce).
Za możliwość startu pragnę podziękować: Leszkowi Serafinowi - Restauracja Leola, Tahpol-Trans, Raf–Bud Horecki, Teper Sp z o.o., Uniflex, Autospec Jastrzebski.

Kocur/Barłoga | Fot. Paweł Hoffman

TEODOR KOCUR: - Jestem bardzo szczęśliwy z ukończenia tego rajdu, to był mój pierwszy start w RPP. Rajdy w wielu kwestiach różną się od wyścigów, w których do tej pory startowałem. Głębokie cięcia, dużo brudu na trasie, hopki, drzewa praktycznie na każdym zakręcie to wszystko stwarza niepowtarzalną atmosferę. Mimo to potrafiłem utrzymać dobre tempo, sprostałem wymagającej trasie a kilka przygód przyniosło cenne doświadczenie. Nie zmarnuję kolejnej okazji startu na rajdowych trasach, wsiądę w coś konkurencyjnego i dam z siebie wszystko.
Pragnę serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do mojego startu w rajdzie, szczególnie żonie Ani, firmom: Beauty Touch – studio urody, Maxx – hurtownia felg i ogumienia, Ros-Sweet, HomeAGD oraz Automobilklubowi Rzeszowskiemu.

MARCIN BARŁOGA: - Na pierwszym OS urwał się lewarek zmiany biegów, jechaliśmy prawie cały odcinek na trójce. Po uporaniu się z awarią szło nam całkiem nieźle, trzy kolejne odcinki dojeżdżaliśmy systematycznie na trzecim miejscu w klasie A7. Niestety, dobra passa się skończyła, OS 5 zafundował nam kapcia, rów i drzewo. Strata była ogromna, 8 minut to przepaść nie do odrobienia. Szkoda, bo straciliśmy trzecie miejsce. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Do mety dotarliśmy, zdobyte doświadczenie zaprocentuje w przyszłości a my będziemy długo pamiętać nasz debiut. Chciałbym z tego miejsca podziękować Teodorowi za propozycję startu na „prawym”. Szczerze mówiąc miałem pewne obawy co do tego startu. Ścigałem się z nim w KJS i wiem, że czasami pisał od nowa prawa fizyki, a wiadomość, iż w ogóle nie testował Ibizy przed rajdem, ścięła mnie z nóg. Teraz bez zastanowienia wsiadam do szoferki i jadę z nim wszystko, jest zupełnie innym kierowcą niż wtedy, równie szybkim ale i skutecznym. Fot. Paweł Hoffman.

Ingram/Janik

WIESŁAW INGRAM: - To był dla nas bardzo udany rajd, nie obyło się jednak bez przygód. Na drugim przejeździe odcinka Dynów nie udało się utrzymać na drodze. To była taka śliska partia po watersplashu. Od tego momentu podróżowaliśmy ze złamaną tylną belką. Ponieśliśmy z tego tytułu sporą stratę, jednak jak się okazało, mimo wszystko osiągnęliśmy metę na 15 pozycji w klasyfikacji generalnej, drugiej w grupie N i klasie N3. Rajd był świetnie zorganizowany a malownicza trasa dostarczyła nam wielu emocji. Bardzo wąskie i szybkie odcinki nie wybaczają błędów, o czym przekonało się wielu konkurentów. Rajd ten pokazał, że stać nas na walkę o podium w klasie, a procedurę wypadkową da się przeprowadzić bezproblemowo. Po raz kolejny chcieliśmy podziękować za gorący doping na trasie. Podziękowania kierujemy także do naszych partnerów: PIZZERIA TORINO, AUTO-HAL, EKF (Europejskie Konsorcjum Finansowe), BOSCH Diesiel Center Mroczek&Synowie, AQUER, AIR-TECH-BUD, FIVESTAR, FABRYKA WNĘTRZ Agnieszka Chmielewska oraz dla Jacka Bębenka za bezinteresowną pomoc. Patronat medialny objęło Radio ESKA oraz portale: Bochnianin.pl, klasaN3.pl, InterMAKS.pl. Fot. Łukasz Iwaniak

KRZYSZTOF JANIK: - Najbardziej cieszy mnie fakt, że 19 Rajd Rzeszowski był powrotem do normalności w naszych rajdach. Po "Rajdzie" Krakowskim z nieudolnym organizatorem, ZSS-em oraz załogą nie za bardzo umiejącą się posługiwać ostatnią stroną książki drogowej. Tak jak mówiłem przed zawodami - na Rzeszowskim trzeba pojechać swoje, a wynik będzie na mecie. Tak też się stało, choć musze przyznać, że mieliśmy dużo szczęścia, gdy pojechaliśmy dalej po słynnym zakręcie "Lewy 2 BUBU (Błoto -Uważaj Bo Uderzymy!)" na OS Dynów. Druga pętla na przestawionym zawieszeniu na pewno dostarczyła nam nieco emocji (szczególnie na lewych zakrętach) a kibicom trochę frajdy. Ale o to przecież chodzi w tym sporcie! Na koniec chcieliśmy złożyć potrójne gratulacje dla Tomka Hupało i Rafała Fiołka, czyli chłopaków z Hondy nr 127 za zwycięstwo w naszej klasie N3, grupie N oraz wzorowo przeprowadzoną procedurę wypadkową. Dzięki czemu wszyscy mogliśmy jak najszybciej mogliśmy pomóc Danielowi i Mikołajowi po wypadku na OS Konieczkowa. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i na OSy!

Kiewrel/Kiewrel

RYSZARD KIEWREL: - Tegoroczny Rajd Rzeszowski był jednym z trudniejszych rajdów, w których startowaliśmy. Już po zapoznaniu mieliśmy świadomość, że łatwo nie będzie. Od pierwszego odcinka staraliśmy się jechać jak najlepszym tempem, gdyż przy dziesięciu załogach w N2 o klasyfikacji na koniec rajdu mogą decydować ułamki sekund. Niestety, na pierwszym odcinku nie mogliśmy złapać dobrego tempa jazdy i dopiero na OS 3 jechaliśmy zadowalającym nas tempem. Tak, jak przewidywaliśmy, najtrudniejszym dla nas odcinkiem była Konieczkowa. Mieliśmy problem z obraniem dobrego toru jazdy, co skutkowało tym, że auto skakało jak kangur i koncentrowaliśmy się na trafianiu w czarne, zamiast na dynamicznej jeździe. Na szczęście samochód - jak zawsze - był bardzo dobrze przygotowany przez kolegów z Ingram Garaż i nawet przez chwilę nie mieliśmy wątpliwości, czy dojedzie do mety rajdu. Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z 5 miejsca w N2 w 19 Rajdzie Rzeszowskim, gdyż stawka w klasie była duża i nikt nie chciał tanio sprzedać skóry. Fot. Koziarski Łukasz.

KATARZYNA KIEWREL: - 19 Rajd Rzeszowski był bardzo wymagający. Odcinki były trudne technicznie, a pogoda - podobnie jak na Rajdzie Krakowskim - nie ułatwiała życia. Staraliśmy się jechać swoim tempem, jednak w pierwszej pętli mieliśmy pewne problemy z przegrzanymi oponami. Na szczęście nasi mechanicy z Ingram Garaż na serwisie skorygowali ciśnienie i na drugiej pętli auto prowadziło się bez najmniejszych problemów. Dla mnie rajd ten był o tyle trudny, że parę dni wcześniej zaczęły się moje sierpniowe problemy z alergią. Udało się jednak nie kichać podczas dyktowania OeSów i kierowca mógł się skoncentrować na jeździe. Na OS 6 mieliśmy problem z interkomem, stąd przez 1/3 odcinka mieliśmy opcję „jedź co widzisz”. Szczęśliwie udało się przywrócić komunikację i do mety dojechaliśmy bez większych atrakcji. Ten rajd to kolejne cenne doświadczenia, które zebraliśmy. Cieszymy się, że nasze tempo jazdy oraz wyczucie samochodu jest coraz lepsze. Mamy nadzieję, że w Rajdzie Karkonoskim uda nam się zaprezentować jeszcze lepiej. Patronat medialny: Radio ESKA, portal InterMAKS.pl.

Zawada/Gołda

ALEKS ZAWADA: - Rajd Rzeszowski to do tej pory najdziwniejszy rajd, jaki jechałem. Wystartowaliśmy ze świadomością, że nie możemy szybko jechać i za wszelką cenę mamy dotrzeć do mety. Z jednej strony ukończyliśmy rajd co przy tempie, które postanowiliśmy obrać, nie było niczym dziwnym ale z drugiej strony mogło i powinno być szybciej. Ciesze się, że udało nam sie złapać pierwsze punkty.

GRZEGORZ GOŁDA: - Wiem, że Aleksa stać na szybszą jazdę, ale ona nie gwarantuje dotarcia do mety, co było naszym priorytetem. Młody jest początkującym kierowcą i musimy dać mu chwilę czasu, żeby przy tempie, którym potrafi jechać, ukończył rajd. Wszystko w swoim czasie.
Jak zwykle kierujemy swoje podziękowania do sponsora - firmy Techmatik, MSZ Racing serwisującego naszą Hondę oraz do Łukasza Nagraby, który udostępnił nam swoje auto, dzięki czemu mogliśmy wystartować w tym rajdzie.

Bouffier/Panseri | Fot. Marcin Kaliszka

BRYAN BOUFFIER: - To dla nas wielkie zwycięstwo, ponieważ zdobyliśmy maksymalną liczbę punktów w mistrzostwach Polski po wspaniałej walce z Kajetanem. Naprawdę cieszył mnie ten pojedynek i jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wygraliśmy drugi dzień rajdu na ostatnim odcinku, do końca mocno cisnąc. Zespół PH Sport pracował fantastycznie, a Peugeot 207 był doskonały. Wielka szkoda, że nie możemy wystartować w kolejnej rundzie RSMP, która jest rozgrywana w tym samym terminie co Rallye du Mont-Blanc, bo w mistrzostwach Polski zbliżamy się do podium. Fot. Marcin Kaliszka.

Daniel Żarna | Fot. Tomasz Filipiak

DANIEL ŻARNA: - 19 Rajd Rzeszowski, który był dużą szansą na zdobycie cennych punktów, zakończył się dla nas niepowodzeniem. Od pierwszego odcinka specjalnego starałem się trzymać szybkie tempo. Po przejechaniu niecałych 8 km, na końcu wąskiej partii uderzyłem prawym kołem o metalową poręcz mostku. W konsekwencji, incydent ten zakończył się urwaniem drążka kierowniczego. Zdecydowanie za szybko chciałem pokonać ten fragment odcinka, co wynikało z nieprawidłowości w opisie. Potraktuję to jednak jako dobrą lekcję na przyszłość, z której należy wyciągnąć pozytywne wnioski Jednakże mimo porażki, nie załamujemy się i myślami jesteśmy już na starcie Rajdu Karkonoskiego. Co do odcinków Rzeszowskiego, okazały się one zarówno piękne jak i zdradliwe, a organizacja bez zarzutu. Oby więcej takich rajdów. Fot. Tomasz Filipiak.

Rzeźnik/Mazur | Fot. Marcin Wyrzykowski

MACIEJ RZEŹNIK: - Jestem zaskoczony i jednocześnie bardzo smutny. Na szybkim łuku opuściliśmy drogę i mamy sporo szczęścia, że wszystko skończyło się dla nas tylko na potłuczeniach. Rajd rozpoczęliśmy dobrze. Czas uzyskany na odcinku testowym świadczył o tym, że możemy powalczyć o dobrą pozycję. Pierwszy odcinek specjalny tylko potwierdził nasze odczucia, ale mieliśmy jeszcze rezerwy i świadomość tego, że rajd dopiero się rozpoczął. Na początku pechowej dla nas próby miałem wrażenie, że na jednym z cięć zakrętu uderzyliśmy nieco mocniej w kamień znajdujący się na jego wewnętrznej. Przez kilka kolejnych zakrętów sprawdzałem zachowanie się samochodu, ale nic nie wskazywało na jakiekolwiek uszkodzenia, czy też utratę ciśnienia w oponach. Niestety, na bardzo szybkim, ale stosunkowo łatwym technicznie łuku, straciliśmy jakąkolwiek możliwość panowania nad naszą Skodą. Opuściliśmy drogę przy bardzo wysokiej prędkości i tylko cudem udało nam się ominąć słup, który znajdował się na zewnętrznej zakrętu.
Cieszę się, że wyszliśmy z tego z Przemkiem bez szwanku. Nie pamiętam w swojej karierze takiej sytuacji i zupełnego braku możliwości panowania nad autem. Szkoda, bo myślę, że moglibyśmy osiągnąć na tym rajdzie dobry wynik, ale musimy patrzeć w przyszłość i mocno szykować się do kolejnych rajdów. Żałuję, że nie udało się nam wystartować drugiego dnia, ale do odbudowy auta po prostu zabrakło nam już czasu. Z pewnością lepiej czulibyśmy się przed kolejnym startem, a przede wszystkimi mielibyśmy za sobą kolejne oesowe kilometry tak ważne i potrzebne w rozwoju każdej załogi. Wszystkim kibicom dziękujemy za gorący doping i dobre słowa po tej nieprzyjemnej dla nas sytuacji. Cieszymy się, że jesteśmy razem z Wami i postaramy się o dobry wynik w kolejnej rundzie krajowych rozgrywek. Do zobaczenia! Fot. Marcin Wyrzykowski.

Bełtowski/Drahan | Fot. Mateusz Tutaj

MARCIN BEŁTOWSKI: - Jestem niepocieszony wynikiem, jaki osiągnęliśmy podczas tego startu, założenia były inne. Niestety, już od pierwszego oesu mieliśmy problemy z hamulcami. Na oesie nr 4 awarii uległa skrzynia biegów i było wiadomo, że nie będzie to dla nas szczęśliwy start. Skorzystaliśmy z systemu SupeRally i dzięki temu mogliśmy kontynuować zmagania na pięknych trasach w okolicach Rzeszowa. W sobotę startowaliśmy z nadzieją, że będzie lepiej i odbijemy sobie nieudany piątek i tu kolejna niemiła niespodzianka. Zabrakło nam mocy w samochodzie i nie byliśmy w stanie nawiązać walki z kolegami. To tyle jeśli chodzi o nasz start. Czekamy na kolejne zawody i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Do zobaczenia w kolejnym rajdzie. Materiał foto i video z „Rzeszowskiego” i innych zawodów, można zobaczyć na, www.beltowski.pl, zapraszam serdecznie.

PAWEŁ DRAHAN: - Niestety, tak jak powiedział Marcin, przez cały rajd prześladował nas pech. Mam nadzieję, że jego limit został już wyczerpany w tym sezonie i teraz będzie tylko lepiej. Wielkie podziękowania dla zespołu mechaników za tytaniczną prace na strefie serwisowej i za zaangażowanie w przygotowanie auta przed rajdem. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia na oesach.
Partnerzy zespołu Bełtowski Motorsport: Franco Feruzzi, Eko Standard, Volkswagen Audi Subaru Bełtowski. Fot. Marcin Wyrzykowski.

Mateusz Tutaj

MATEUSZ TUTAJ: - Rajd Rzeszowski to jak zwykle świetna organizacja oraz najbardziej wymagające odcinki w kraju. Dla naszej załogi rajd zaczął się dobrze - szybką, płynną jazdą oprócz jednego momentu, w którym byliśmy przekonani że będziemy mocno dzwonić. Na szczęście jakoś się wyratowaliśmy, co przełożyło się na wolniejszą jazdę przez następny kilometr. Po pierwszej pętli byliśmy spokojni, ponieważ prowadziliśmy w grupie N z dużą przewagą oraz zajmowaliśmy 3 miejsce w generalce. Niestety, na 4 oesie popełniłem błąd i przekręciłem silnik. W pierwszej chwili myślałem, że się nic nie stało ale wysłużony już silnik w Hondzie nie
wytrzymał. W efekcie zostało nam z 60 koni i półmetrowy płomień z rury wydechowej. W tym momencie mieliśmy do mety z 80 kilometrów ale stwierdziliśmy, że musimy jakoś dojechać. Niewiele osób w to wierzyło ale ja wiedziałem, że Honda wytrzyma. Jakimś cudem udało się i zdobyliśmy nawet 3 punkty w klasie N3.
Teraz przyszedł czas na podliczenie strat i jak rok temu, Rajd Rzeszowski będzie kosztował tyle co trzy wcześniejsze. Mam nadzieję, że uda naprawić silnik, zebrać budżet i wystartować w Karkonoszach. Nasze starty nie byłyby możliwe bez pomocy Hurtowni elektrotechnicznej Elektro-Jarex z Kielc oraz Automobilklubu Kieleckiego. Serdecznie dziękujemy również patronom medialnym i kibicom przybyłym na OESy. Zdjęcia naszej ekipy można zobaczyć na stronie www.elektrojarexrally.pl i na naszym kanale na Facebook.com

Zimny/Mirek

WITEK ZIMNY: - 19 Rajd Rzeszowski był dla nas bardzo szczęśliwy. Udało się wygrać klasę N2 oraz zająć wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej. Jednak nie przyszło nam to łatwo. Musieliśmy stoczyć zacięty bój z Przemkiem Jędrasem, który mocno nas cisnął, co mobilizowało nas do coraz szybszej jazdy. Po pierwszej pętli prowadziliśmy z przewagą zaledwie jednej sekundy. Problemy stwarzał nam nasz Peugeot, który notorycznie w najmniej odpowiednich momentach wypluwał drugi bieg, dlatego na drugiej pętli zadaniem Szczepana nie było tylko czytanie opisu, ale i przytrzymywanie lewarka zmiany biegów. Metoda ta poskutkowała na drugim Dynowie, gdzie osiągnęliśmy bardzo dobry czas. Udało się zwiększyć przewagę i mimo, że na ostatniej Połomi obróciło nas to dowieźliśmy zwycięstwo do mety. Chciałbym serdecznie podziękować naszym wspaniałym kibicom, którzy dopingowali nas na trasie i zgotowali nam na mecie kąpiel w szampanie oraz naszym serwisantom Kropkowi i Irysowi. To właśnie Ci ludzie dają nam motywację do dalszej walki.

SZCZEPAN MIREK: - Cieszę się, że zrobiliśmy tak dobry wynik, zwłaszcza, że to nasz domowy rajd, przed swoją publicznością i przyszłymi sponsorami. Rzeczywiście ta wypadająca dwójka trochę nam przeszkadzała, mnie szczególnie w momentach, w których musiałem przełożyć kartkę w zeszycie. Z rajdu na rajd dogadujemy się coraz lepiej, Witek wyciska z Peugeota bardzo dużo i coraz mniej mamy niespodzianek. Pogoda dopisała, znajomi oblali nas szampanami, wygraliśmy w bardzo mocno obsadzonej klasie, czego więcej chcieć?
Za wsparcie dziękujemy Radiu Rzeszów, znajomym oraz: Casio, ProVision Grupa Reklamowa, Kager, Hoffman Serwis, Papirus Jarosław, UCCOI - Meble z plexi, a zdjęcia jak zwykle pstrykał nam Jacek Kutta!

Lewandowski/Skiba

ŁUKASZ LEWANDOWSKI: - Rzeszowski to świetny rajd. Bardzo fajne, zróżnicowane trasy i niezła organizacja. Jeśli chodzi o wynik sportowy, najważniejsze jest, że po rajdzie nadal jesteśmy na 3 miejscu w Pucharze Astry. Oczywiście pozostaje mały niedosyt, bo zajęliśmy 4 miejsce w klasie i 11 w generalce. Biorąc jednak pod uwagę, że na starcie stanęła prawie cała czołówka Pucharu Astry, a dla nas to dopiero drugi rajd asfaltowy w karierze – nie ma się czego wstydzić. Pierwszy raz w tym sezonie jechaliśmy stuprocentowo sprawnym autem i na dobrze dobranych oponach. Miało to bardzo duży wpływ na wynik, a przede wszystkim pokazało, gdzie leży nasz potencjał. Bardzo byśmy chcieli dojechać Rajd Karkonoski na pudle w Astrze i być w dziesiątce generalki. Na pewno postaramy się pojechać jeszcze skuteczniej, chociaż ze względu na ograniczenia mocowe w nasszym aucie, sporo będzie zależeć od konfiguracji odcinków. Cieszę się, że moje zaklęcie zadziałało i Paweł Hankiewicz osiągnął w końcu metę.
Na najbliższy nasz start przygotowaliśmy małą niespodziankę dla kibiców – polegającą na możliwości licytacji trzech co-drive’ów przed rajdem podczas testów. Chętnych serdecznie zapraszamy do licytacji pod adresem http://allegro.pl/item1182393233.html
Chcielibyśmy także pozdrowić Daniela i Mikołaja i życzyć im szybkiego powrotu do zdrowia i na OS-y. Trzymajcie się chłopaki.

Janczy/Brzęczek | Fot. Marcin Pawłowski

PIOTR JANCZY: - Wszyscy pukali się w głowę na wiadomość, że będziemy debiutować w Rajdowym Pucharze Polski startując w Rajdzie Rzeszowskim. Bardzo techniczne, i trudne odcinki specjalne zapowiadały nie tyle walkę na sekundy, a bardziej walkę o przetrwanie. Generalnie start w rajdzie stał pod znakiem zapytania. W piątek w wyniku naszej nieuwagi, podczas dojazdu na badanie kontrolne otwarła się maska i rozbiła szybę. Na domiar złego popsuł się komputer sterujący silnikiem, więc byliśmy załamani tak dobijającym początkiem. Na szczęście ekipa mechaników z jarosławskiego Faber Auto uporała się ze wszystkimi problemami, poświęcając czas na sen - i rano mieliśmy już w pełni sprawną rajdówkę. W tym miejscu podziękowania należą się naszemu rywalowi - Kubie Kaszubie, za pożyczenie części. Pierwszą pętlę rozpoczęliśmy, jak to na debiutantów przystało, ze sporym dystansem. Na drugiej pętli postanowiliśmy nieco przyśpieszyć - i wielkie było nasze zdziwienie, gdy na mecie okazało się, że wygraliśmy w klasie odcinek. Pełni optymizmu jechaliśmy dalej - i stało się nieszczęście - 3
kilometry od końca ostatniego odcinka, i upragnionej mety, coś wpadło pomiędzy koło pasowe, a pasek rozrządu, i zostaliśmy na odcinku ze zmielonym
silnikiem. Pomimo tych wszystkich problemów, bierzemy to za dobry omen, i już nie możemy doczekać się kolejnego startu. Mechanicy już rozebrali silnik, i do Rajdu Karkonoskiego powinien być już w pełni sprawny.
Chcemy podzękować naszym sponsorom - firmom Dunlop Polska, Protos, Draft - Projekty Budowlane, a w szczególności firmie DARK DOG za pomoc i ciepłe słowo - i mamy nadzieję lepiej zaprezentować się w kolejnym starcie. Podziękowania należą się również wszystkim kibicom, którzy tłumnie zebrali się przy trasie rajdu. Do zobaczenia na kolejnej imprezie! Fot. Marcin Pawłowski.

Chmielewski/Hundla

JAN CHMIELEWSKI: - Cieszę się, że jesteśmy na mecie bez żadnych przygód. Miałem małą tremę, bo w Rzeszowskim startowałem wcześniej tylko raz w 2008 roku. Trasa jest tutaj wymarzona dla osiek i jazda naszym Citroenem była ogromną przyjemnością. Samochód spisywał się wspaniale, nie sprawiał najmniejszego problemu. Przez cały rajd staraliśmy się jechać szybko i czysto. Bracia Bębenkowie nadal są poza naszym zasięgiem, ale uważam, że rywalizacja w międzynarodowej obsadzie o drugie miejsce wśród CeDwójek była bardzo ciekawa i dawała nam dużo frajdy. Przed ostatnim odcinkiem w klasyfikacji drugiego dnia w przedziale zaledwie 1,5 sek. za nami byli bracia Dobrowolscy oraz Tomkowie Porębski i Spurek, ale to nam udało się wyjść z tego pojedynku zwycięsko, więc jestem bardzo zadowolony. Cieszę się, że reprezentowałem barwy Automobilklubu Rzeszowskiego! Po raz piąty w tym sezonie mamy drugie miejsce. Cóż mogę powiedzieć? To dodaje nam motywacji!

ROBERT HUNDLA: - Rajd Rzeszowski jako 5. eliminacja Mistrzostw Polski okazał się dla nas bardzo udany. Po raz kolejny dojechaliśmy na metę na drugim miejscu, o które stoczyliśmy bardzo pasjonująca walkę z Tomkiem Porębskim. Rywalizacja w CRT jest niezmiernie wyrównana, co widać szczególnie po czasach na poszczególnych odcinkach specjalnych. Chcę podziękować i pogratulować organizatorom za doskonały rajd, wspaniały sportowy klimat oraz za wielki profesjonalizm i zaangażowanie, jakie wkładają w przygotowanie tej imprezy. Niebawem 36. Rajd Warszawski - mam nadzieje ze na kolejnych „szutrach” na Ziemi Sierpeckiej podtrzymamy swoja dobrą passę. Do zobaczenia!
Załogę wspierają dystrybutor narzędzi marki NEO, PETROELTECH, a także Automobilklub Rzeszowski. Patronat medialny sprawuje Radio RMF FM i redakcja magazynu „Eurostudent”.

Jarosław Szeja

JAROSŁAW SZEJA: - Plan na Rajd Rzeszowski, wykonaliśmy w 100%! Mimo, że trasa tutaj jest trudna i wymagająca, to dopisało nam wiele szczęścia, a konkurencję dopadł pech. Udało się nadrobić straty po bardzo nieudanym Rajdzie Bohemii. Co prawda, na trzecim oesie wypaliła się świeca w naszej rajdówce i straciliśmy ok. 40 sekund, ale na kolejnych odcinkach stratę udało się odrobić. Najważniejsze dla nas są oczywiście punktu do klasyfikacji rocznej Clio Cup, których tutaj zdobyliśmy aż 18, co daje nam w tym momencie pozycję wiceliderów z tylko dwupunktową stratą. Cieszy nas również to, że atmosfera rozgrywek jest bardzo dobra i to nie tylko między samymi zawodnikami, ale również w relacjach z organizatorami. To pozytywnie wpływa na nasze podejście do rajdów i mamy nadzieję, że jeszcze bardziej wszyscy się zżyjemy ze sobą. Korzystając z okazji chcielibyśmy gorąco podziękować Oli Kajetanowicz, za ogromną pomoc w organizacji tego startu. Podziękowania należą się również naszym sponsorom: RUDY PROJECT oraz Stary Folwark Pietrzyków, a także pozostałym partnerom: TVS, OX.pl, OES Records, Maxxifoto, Auto Serwis Tomasz Kiecoń, P.design, Spider Design oraz TWA Group Polska.

Krzysztof Orski

KRZYSZTOF ORSKI: - Jeszcze nigdy nie udało mi się ukończyć trzech rajdów pod rząd. Cieszę się z tego tym bardziej, że jak wiadomo, Rajd Rzeszowski do łatwych nie należy. Podczas drugiego dnia złapaliśmy kapcia i uszkodziliśmy zawieszenie na dziurze, ale na szczęście udało się ukończyć rajd. Poza tym samochód źle się prowadził na szybkich partiach.

Paweł Serafin

PAWEŁ SERAFIN: - Przytrafiło się nam kilka drobnych awarii samochodu, ale i tak ostateczne miejsce jest dla nas bardzo zadowalające. Jechaliśmy bardzo szybko, ale postawiliśmy wszystko na jedną kartę i opłacało się. Rywalizacja była naprawdę ostra tym bardziej, że Rzeszowski to trudny i techniczny rajd.

 

Mirosław Włodarczyk

MIROSŁAW WŁODARCZYK: - Przez błąd w opisie i zbyt dużą prędkość wypadliśmy z drogi i spadliśmy ze skarpy. Nawet sam nie jestem w stanie powiedzieć, co dokładnie wtedy się dało. Niestety, obaj z pilotem wylądowaliśmy w szpitalu.

 

Jacek Płonka

JACEK PŁONKA: - Mieliśmy problemy z hamulcami i na pierwszym odcinku pierwszego dnia wypadliśmy poza drogę. Wyciągało nas około 40 kibiców, którym bardzo za to dziękuję! Podczas drugiego dnia obiecaliśmy sobie, że musimy wygrać i tak też się stało. Jest w tym ogromna zasługa pilota, z którym współpraca z rajdu na rajd układa się coraz lepiej. Co ciekawe, cały rajd przejechaliśmy na starych oponach, których używaliśmy na Bohemii.

Krzysztof Bubik

KRZYSZTOF BUBIK: - Ten rajd to dla nas totalna porażka i jedno wielkie pasmo nieszczęść. Podczas pierwszego dnia zepsuła nam się skrzynia biegów i trzeba było skorzystać z SupeRally, a podczas drugiego dnia to ja zawiniłem i wypadliśmy z drogi. Później złapaliśmy kapcia i musieliśmy na odcinku zmieniać koło. Serdeczne podziękowania należą się Jarkowi Szei, który pożyczył nam swoją skrzynię biegów. Musimy przeprowadzić więcej testów przed kolejną rundą Pucharu.

Adrian Mikiewicz

ADRIAN MIKIEWICZ: - Jechało nam się dobrze do końca pierwszego oesu, gdzie za szybko weszliśmy w zakręt, uderzyliśmy w przepust i urwaliśmy koło. Drugi dzień jechaliśmy dzięki systemowi SupeRally, ale samochód nie był do końca sprawny. Absolutnie nie jestem zadowolony z tego rajdu, który okazał się bardzo trudny. Zabrakło szczęścia i zapewne umiejętności. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej.

Robert Smolarek

ROBERT SMOLAREK: - Rajd nie do końca się udał. Na 9 odcinku pojechaliśmy za szybko. Tył samochodu stracił przyczepność, przodem wjechaliśmy w rów, wykonaliśmy salto w powietrzu i spadliśmy na koła. Myślę, że nie do końca dobrze ustawione zawieszenie również miało wpływ na to zdarzenie. Poza tym dała się we znaki zbyt mała liczba kilometrów zrobiona tym samochodem przed rajdem.

Teodor Stolarek | Fot. Oktawian Biniek

TEODOR STOLAREK: - Do tej pory nie wiem, jak to się stało, ale wydaje mi się, że mocno cofnąłem się w mojej rajdowej ewolucji. Myślę, że za mocno przestraszyłem się Rajdu Rzeszowskiego. Tegoroczna edycja tej imprezy to nasz debiut na podkarpackich trasach. Wcześniej wiele razy byliśmy tutaj w innych niż zawodnicy rolach, poza tym wiele razy słyszeliśmy przestrogi innych załóg na temat trudności tych oesów. Z jednej strony cieszę się, że jesteśmy na mecie, a z drugiej mam ogromny niedosyt. Wiem, że jechałem jak wielka p.! Na Rajdzie Świdnickim udało nam się wbić do pierwszej dwudziestki generalki i po cichu myślałem o podobnym wyniku w Rzeszowie. Niestety, te plany poległy tak naprawdę już podczas zapoznania z trasą. Strach przed trudnością trasy spowodował, że nasz opis stał się mocno zachowawczy i niespójny, a jako, że zawsze jadę tylko to co słyszę w słuchawkach, to i nasza jazda była zachowawcza i bardzo chaotyczna. Mimo to całkiem miło podróżowało się po oesach Dynów i Lubenia, natomiast niekoniecznie po Konieczkowej, która okazała się bardzo, bardzo dziurawa i nierówna.
W kość dała nam też temperatura - pierwszy raz startowaliśmy przy temeraturach ponad 30 stopni i była to dla nas nowość. Dodatkowo mieliśmy małe problemy z temperaturą silnika, więc w połowie oesów włączałem ogrzewanie, żeby go nie przegrzać. Być może również dlatego na ostatnim oesie zastrajkował nam interkom, co na tak trudnych trasach nie jest najmilszym przeżyciem.
Teraz muszę szybko wyciągnąć wnioski z tego co stało się na Podkarpaciu i ostro wziąść się w garść. Za niespełna 20 dni czekają nas nie mniej trudne oesy Rajdu Karkonoskiego i tam chciałbym pokazać coś więcej, niż w ten weekend. Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do ubiegłego roku, tym razem zameldujemy się na mecie w Jeleniej Górze.
Start naszej załogi w 19 Rajdzie Rzeszowskim był możliwy dzięki firmie Koszule na Miarę - Teodor Stolarek. Wielkie podziękowania kierujemy do niezawodnej ekipy K-Sport oraz Przemka Pełechacza i Oktawiana Bińka - bez was nie dalibyśmy rady!

SERGIUSZ JANOWSKI: - Tym razem nie zobaczyliśmy mety rajdu. Pierwszy odcinek jechało nam się naprawdę rewelacyjnie - wszystko zgodnie z opisem i w tempo. Niestety, po przejechaniu ok. 5 km pierwszego odcinka, po bardzo opóźnionym (z premedytacją) hamowaniu do lewego dwójkowego zakrętu, wylądowaliśmy na dachu. Cała przygoda kosztowała nas sporo nerwów, porozbijane szyby i stratę ok. 50 sekund. W tym miejscu bardzo chcieliśmy podziękować kibicom za szybką reakcję. Dzięki ich ofiarności udało nam się zająć na odcinku 8 miejsce w klasie. Pozwalając sobie na gdybanie i odejmując czas stracony na dachowanie obliczyliśmy, że mogliśmy zająć na tym odcinku 3 miejsce w generalce ze stratą ok. 7 sekund do Wojtka Chuchały i ok. 5 sekund do Przemka Janika. Ale niestety, to tylko gdybanie... Na drugim odcinku z powodu wolnego przejazdu udało nam się trochę ochłonąć i podejść do dalszej rywalizacji z dystansem. Wiedzieliśmy, że nie mamy już większych szans na super wynik dlatego też odcinek 3, Połomia, postanowiliśmy pojechać zachowawczo, a mimo tego zajęliśmy na nim 6 miejsce w generalce, co nas zaskoczyło - zwłaszcza, że jechaliśmy porozbijani i z krzywym zawieszeniem. Cała ekipa z GG Car Serwis, jak zwykle wykonała dobrą robotę i po reanimacji Hondy, z serwisu wyjechaliśmy bez spóźnienia. Jak się później okazało, dojazdówka do 4 odcinka była dla nas najbardziej dramatyczna. Na jednym z zakrętów ucięło nam wszystkie szpilki w lewym przednim kole, które po prostu "odjechało". Tym samym zmuszeni byliśmy wycofać się z rajdu. Wielka szkoda, ponieważ mieliśmy ogromną ochotę pojeździć po tych świetnych trasach. Trzeba szybko zapomnieć o Rzeszowie i już od poniedziałku zacząć przygotowywania do Rajdu Karkonoskiego. W Jeleniej Górze postaramy się odrobić poniesione straty.

Bębenek/Bębenek

MICHAŁ BĘBENEK: - 19 Rajd Rzeszowski ułożył się dla nas bardzo pomyślnie – wygraliśmy Grupę R i Puchar Citroëna. Świetne trasy zlokalizowane na południe od Rzeszowa, okazały się bardzo przyjazne dla naszego Citroëna C2 R2 Max. Bawiliśmy się jazdą i mam nadzieję, że dostarczyliśmy emocji licznie zgromadzonym kibicom. Dziękuję po raz kolejny ekipie High-Tec, która rewelacyjnie przygotowała rajdówkę.
Od samego początku pierwszego etapu jechaliśmy swoim tempem. Staraliśmy się jak najlepiej wykorzystać potencjał Citroëna C2 R2 Max. Pierwszego dnia rajdu przegraliśmy tylko jeden odcinek specjalny – drugi przejazd oesu Lubenia. Na koniec dnia,
wypracowana przewaga nad kolejnymi załogami pozwoliła optymistycznie patrzeć na drugą część rywalizacji. Sobota okazała się również bardzo pomyślna. Wygraliśmy pewnie klasyfikację II dnia rajdu, odnosząc kolejne zwycięstwo. Rywalizacja w CRT jest bardzo zacięta. Kilku kolegów jeździ coraz szybciej, z czego bardzo się cieszę. Szkoda, że Szymonowi Kornickiemu przydarzyła się wizyta poza drogą – jego tempo na pierwszym oesie było naprawdę rewelacyjne.
Wsparcia podczas startu w 19. Rajdzie Rzeszowskim udzieliły nam firmy: BlachStal, Igloo, Kominus, Recaro, Citroën Wanicki, AQQ, Imex, One4all i Recaro4you.

Szeszko/Jermakow

KRZYSZTOF SZESZKO: - Nie udało się tu pojechać tak jak na szutrze i walczyć z młodszymi i mocniejszymi autami. Dodatkowo przez dwa odcinki nie działał interkom. Wojtek „wyświetlał” mi komendy na migi, ale taka komunikacja w pędzącej rajdówce kiepsko się sprawdza. Rajd jednak był fajny. Świetne odcinki i organizacja, chcemy tam wrócić za rok. Dziękuję serdecznie moim mechanikom i sponsorom - akcji „Kopernik Warmiakiem”, firmom Auto-Land, Castrol i Seatbelt Service. Jeszcze raz dziękuję też wszystkim, którzy dołączyli do naszej zbiórki przyborów szkolnych dla dzieci z zalanych terenów.

Sołowow/Baran | Fot. cersanitrally.pl

MICHAŁ SOŁOWOW: - To bardzo fajny rajd, dwa razy go wygraliśmy, ale w tym roku to się nie udało. Trzecie miejsce jest bardzo dobre, choć pozostał niedosyt. Koledzy jechali bardzo szybko. Wiem, że mogliśmy powalczyć o lepsze miejsce, niestety, trochę zawiodła nas technika. Pod koniec pierwszego dnia silnik zaczął przerywać, pojawiły się kłopoty z elektroniką. Usterki nie udało się naprawić do końca zawodów. Sytuacja w mistrzostwach robi się coraz bardziej ciekawa. Mamy tylko jeden punkt straty do Kajetanowicza, Tomek Kuchar jest tuż za nami, do walki włączył się Bryan. Zatem każdy kolejny rajd będzie niezwykle ważny. Czeka nas zacięta walka o punkty do końca sezonu.

Kajetanowicz/Baran | Fot. SPRT

KAJETAN KAJETANOWICZ: - Czuję się świetnie. To był niesamowity weekend i długo będę go wspominał. Cieszę się, że jesteśmy na mecie i to na drugim miejscu. Jechaliśmy naprawdę szybko, często na granicy ryzyka. Nasze tempo było bardzo dobre. Jesteśmy liderami mistrzostw Polski i będziemy walczyć w kolejnych rajdach o utrzymanie tej pozycji. Rywalizacja jest bardzo zacięta, co widać po tabeli z punktami do RSMP. Nie ma miejsca na odpoczynek, ponieważ wszystko jest jeszcze otwarte. Jesteśmy zadowoleni z tego, co udało się do tej pory osiągnąć. Dziękujemy całemu zespołowi za zaangażowanie.
Partnerami Zespołu w sezonie 2010 są: LOTOS Paliwa z marką paliw LOTOS Dynamic oraz LOTOS Oil z marką olejów LOTOS Quazar, Subaru Import Polska, STP, Klonex, Keratronik oraz SJS.

Nowocień/Jakubowski

MARIUSZ NOWOCIEŃ: - Mimo porażki, jaką była awaria samochodu, start w 19 Rajdzie Rzeszowskim uważam za osobisty sukces. Mam na myśli powrót do motosportu. Zawsze uważałem, że wrócić na scenę jest o wiele trudniej, niż z niej zejść. Przed startem do pierwszego odcinka specjalnego miałem mieszane uczucia, czy czasem nie zapomniałem tajników rzemiosła rajdowego. Z kilometra na kilometr czułem, że jednak nie jest najgorzej. Wykluczyła nas awaria sprzęgła w połowie OS 1, Dynów. Gratuluję zwycięzcom. Szkoda, że nie udało się osiągnąć chociaż jednej mety, żeby móc porównać się z czołówką tegorocznego Pucharu. Mam nadzieję, że znajdziemy się na liście zgłoszeń do Rajdu Karkonoskiego.
Na koniec ja i mój nowy pilot Bartek Jakubowski, chcemy gorąco podziękować naszemu Automobilklubowi Rzemieślnik i Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów w Radomiu „Motoled” za pomoc i wsparcie. Wielkie podziękowania dla mojego dotychczasowego, wieloletniego pilota Michała Marculi - za wspaniałą koordynację zespołu. Do zobaczenia na OS-ach.

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Wyspa Freddy'ego
Następny artykuł Xsara szybsza od Fabii

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska