Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Rajdówki Kajetana: auta czteronapędowe, etap II (Subaru Impreza N14)

Po zdobyciu tytułu wicemistrza Polski w 2008 roku Kajetan Kajetanowicz zaczął rozglądać się za możliwościami startów w kolejnym sezonie. Tym razem propozycja przyszła do Kajetana sama.

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Piotr Nurczyński

Któregoś dnia zadzwonił do mnie dyrektor Subaru Import Polska, pan Witold Rogalski. Chciał, żebyśmy przyjechali na testy z naszym Lancerem Evo IX. Chodziło o porównanie go z nowym Subaru. Dzięki uprzejmości Rallytechnology przywieźliśmy nasze auto na Dolny Śląsk i zaczęliśmy testy. Nowe Subaru zrobiło na mnie dobre wrażenie. Było krótsze od Mitsubishi, ale też zwinniejsze i lepiej szło za ręką. Podejrzewałem, że te testy mogą mieć ukryte znaczenie. Że być może jest to wstęp do rozmów o przyszłym sezonie. Nie wiem, czy tak do końca było, ale wieczorem po testach Pan Witold zaproponował mi przejechanie całego sezonu 2009 w Subaru Poland Rally Team. Po kilkunastu tygodniach załatwiania formalności i zastanawiania się było wiadomo, co będę robił w następnym sezonie.

Dla Kajetanowicza był to powrót do zespołu spod niebieskiej plejady. Zmiana teamu zaowocowała też zmianą pilota. Na prawym fotelu usiadł doświadczony Jacek Rathe. Kajto ponownie stał przed dużym wyzwaniem. Na liście zgłoszeń pierwszej rundy RSMP 2009 (Rajd Świdnicki) znalazło się pięć załóg w autach s2000, a za ich kierownicami m.in. Kuzaj, Kuchar czy Sołowow. Z numerem drugim w Lancerze Evo IX rozstawiony był Bryan Bouffier, dwukrotny mistrz Polski.

Na początek sezonu miałem świetny pakiet – nowe auto przygotowane przez stajnię Symtech Racing, doświadczony zespół i świetny pilot. Mimo to byłem realistą i wiedziałem, że trudno będzie walczyć z s2000. Wiedziałem to już z poprzednich sezonów. W trakcie rajdu byłem zaskoczony naszym tempem. Meldowaliśmy się w pierwszej trójce na odcinkach i w końcu objęliśmy prowadzenie, które dowieźliśmy do końca. Zwycięstwo w pierwszym rajdzie było idealnym początkiem współpracy z Subaru i nowym pilotem. Potem okazało się, że był to nasz pierwszy i ostatni start z Jackiem. Do zespołu dołączył Jarek Baran – kolejny bardzo doświadczony pilot, który usiadł na moim prawym fotelu. Nie znałem go wcześniej, ale szybko się okazało, że potrafimy się bardzo dobrze dogadać w rajdówce.

Pierwszym wspólnym startem Kajetana i Jarka był Rajd Lotos Baltic Cup, gdzie zajęli piąte miejsce. Na Karkonoskim i Rzeszowskim byli kolejno czwarci i trzeci.

W trakcie sezonu dużo pracowaliśmy z Jarkiem nad notatkami. Nie byłem już wtedy żółtodziobem, więc miałem swój schemat, swoją wizję drogi. Mimo wszystko próbowaliśmy to doprecyzować i przelać na papier, żeby mieć jeszcze większą pewność podczas jazdy. Obecność Jarka miała bardzo duży wpływ na mój dalszy rozwój.

Sezon kończył Rajd Dolnośląski. Dla Kajta i Jarka było to pierwsze wspólne zwycięstwo – od razu wywalczone w świetnym stylu. Duet Subaru zameldował się na mecie ponad dwie minuty przed załogą Oleksowicz / Obrębowski w Peugeocie 207 s2000.

W 2009 roku ukończyliśmy sezon na czwartym miejscu. To był bardzo ważny rok. Wiele się wtedy uczyłem, byłem coraz dojrzalszym kierowcą, ale mój głód jazdy i wymagania wobec samego siebie ciągle rosły. Po wygraniu pierwszego rajdu byłem szczęśliwy, ale wiedziałem, że mogę być jeszcze lepszy. Chciałem więcej trenować, poznawać nowe rajdy i cisnąć jeszcze mocniej.

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Photo by: Piotr Nurczyński

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Photo by: Piotr Nurczyński

Świetnymi wynikami Kajetana zaczęły interesować się duże firmy, które oferowały mu współprace. Po telefonie od Witolda Rogalskiego Kajto w trakcie sezonu odebrał jeszcze jeden, bardzo ważny telefon. Telefon, który do dzisiaj ma kluczowy wpływ na karierę Kajetana.

W połowie roku zadzwonił do mnie przedstawiciel firmy Lotos Paliwa. Chciał się umówić na spotkanie i porozmawiać na temat ewentualnej współpracy. Doskonale wiedziałem, jaka to dla mnie szansa i że to może być prawdziwy zwrot w mojej karierze. Razem z Olą, która pełniła wtedy obowiązki mojego menedżera, nie wiedzieliśmy, jak to ugryźć. To była duża rzecz, wielkie wyróżnienie za lata ciężkiej pracy. Podeszliśmy do tego z dużym respektem i udało nam się wypracować porozumienie. Na początek mieliśmy wystartować wspólnie w Rajdzie Barbórka. Po rajdzie podpisaliśmy trójstronne porozumienie między mną, Lotosem i Subaru na starty w następnym sezonie.

Kolejną nowością na sezon 2010 była współpraca z zespołem Tommiego Mäkinena, którego Kajetan poznał w listopadzie 2009 roku.

Tommiego poznaliśmy na testach jego zespołu, które odbywały się w Alpach. Oprócz mnie było tam kilku innych kierowców. Każdy z nas miał się najpierw przejechać z Tommim na prawym, a potem samemu go przewieźć. Ja miałem wsiąść jako pierwszy. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nie lubiłem i wciąż nie lubię jeździć na prawym fotelu. Stresuje mnie to. Byliśmy w górach, był listopad, więc było bardzo zimno. Do tego kręta, wąska droga. Zanim wsiadłem do samochodu, zerknąłem na opony i zobaczyłem, że ma założone twarde. Strach obleciał mnie na maksa. :) Powiedziałem do siebie - kurde, on nie wie, jakie ma opony? Zastanawiałem się, czy mu o tym mówić, bo trochę głupio mi było zwracać na coś uwagę 4-krotnemu mistrzowi świata. Może nie wie, może zaszło jakieś nieporozumienie. W końcu mu to powiedziałem, a on odparł, że wie o tym i że tak ma być.

Wtedy jeszcze mocniej dopiąłem pasy – było zimno, bardzo zimno, nie było nawet gdzie tych opon dogrzać. Tommi ruszył i to od razu sprawnie. Tylko trochę pokręcił kierownicą i pojechaliśmy na odcinek. Raz nam rzuciło, drugi raz rzuciło, tył cały czas uciekał, ale myślałem, że tak ma być. Gdzieś pod koniec odcinka Tommi się do mnie odwrócił i powiedział z grymasem na twarzy, że faktycznie te opony są trochę za twarde. To zdanie ucieszyło mnie prawie tak samo, jak to, że już byliśmy na mecie. :)

Owocem tych testów była współpraca z Mäkinenem i jego zespołem w całym cyklu RSMP. Na pewno nauczyłem się od nich bardzo dużo technicznych rzeczy, ale dla mnie ważne było też coś innego. Finowie mieli fajne rozwiązania na szuter, jeśli chodzi o zawieszenie. Forsowałem pomysł, żeby założyć bardziej miękkie sprężyny, bo uważałem, że takie lepiej sprawdzają się na polskich szutrach. Rozmowy na ten temat nie były łatwe. Ostatecznie wywalczyłem to i moja wizja ustawień okazała się trafna. Takie sytuacje pokazały mi, że w rajdach trzeba mieć swoje zdanie i że nie można nie bać się go wyrażać. Oczywiście wciąż czerpałem wiedzę od bardziej doświadczonych ode mnie, ale weryfikowałem to też po swojemu.

Sezon 2010 stał pod znakiem zaciętej rywalizacji między wielkimi nazwiskami tego sportu. Kajto i Jarek jadąc N-grupową Imprezą, walczyli z Leszkiem Kuzajem, Tomaszem Kucharem, Michałem Sołowowem i Bryanaem Bouffier. Każdy z nich dysponował autem s2000 i każdy z nich przynajmniej raz w tym sezonie stanął na podium rajdu. Kajetan był najszybszy w Rajdzie Lotos Baltic Cup, Rajdzie Polski i Rajdzie Warszawskim. Łącznie zgromadził 231 punktów. Jego najgroźniejszy rywal, Michał Sołowow, miał ich o 30 mniej, co dla Kajetana oznaczało pierwszy tytuł mistrza Polski w klasyfikacji generalnej RSMP.

Pierwsze zwycięstwo w klasyfikacji generalnej sezonu – wielkie osiągnięcie i wielka duma. Oczywiście mieliśmy świetnie przygotowany samochód przez zespół Subaru, ale nawet taka maszyna znacznie odstawała osiągami od aut s2000. Wygraliśmy wtedy z Michałem Sołowowem i Bryanem, który był i jest dla mnie magikiem, jeśli chodzi o jazdę po asfalcie. Nie było łatwo ścigać się z bardziej zaawansowanymi samochodami. To była trudna walka na odcinkach, ale i mierzenie się z różnymi absurdami. Wygrywając z samochodami s2000, pojawiały się głosy, że auto N-grupowe jest po prostu lepsze od s2000. Na przykład dlatego, że Subaru jedzie maksymalnie 200 km/h, a Peugeot 180 km/h i dlatego wygrywamy na odcinkach. Wtedy ludzie jeszcze wierzyli w te bzdury. Odpowiadałem na takie tezy, zadając kierowcom pytanie, dlaczego kupują auta, które kosztuje dwa razy więcej, a są rzekomo wolniejsze od mojego. Ten temat ciągnął się za mną przez kolejne lata, ale z drugiej strony to było motywujące i napędzało mnie do jeszcze cięższej pracy na oesach.

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Photo by: Piotr Nurczyński

Po mistrzowskim sezonie Kajetan i Jarek postawili na zmiany. Jego autem ponownie zajął się zespół Rallytechnology, który obsługiwał jego Mitsubishi Lancera w latach 2007-2008.

Po dwóch latach spędzonych z Subaru Poland Rally Team zmieniliśmy z Jarkiem środowisko. Czasami zmiany są po prostu dobre i to był odpowiedni czas, żeby się na nie zdecydować. Ponownie zacząłem współpracę z Rallytechnology - zespołem tworzonym przez prawdziwych profesjonalistów. Budowaliśmy nasz zespół od podstaw, co było sporym wyzwaniem. RT kupiło samochód od Tommiego Mäkinena, a ja sprowadziłem do zespołu Darka Grzybowskiego - przygotowywał mi skrzynie, dyfry i silniki. Z takim zestawem zaczęliśmy sezon 2011.

Pierwszym rajdem zaliczanym do mistrzostw Polski był Lotos Baltic Cup, gdzie Kajto i Jarek odnieśli zwycięstwo z przewagą ponad pół minuty nad braćmi Bębenek. Podczas przedwcześnie zakończonego Rajdu Świdnickiego, po świetnej walce znaleźli się zaledwie 0,1s za podium. Na Rajd Karkonoski zespół Kajetana wprowadził duże zmiany w samochodzie.

Jak wiadomo, nasze auto znacznie odstawało od samochodów s2000, jednak pojawiła się opcja homologacyjna, żeby chociaż delikatnie zniwelować tę przepaść. Zdecydowaliśmy się na kupno pakietu R4, który miał odchudzić auto i poprawić jego prowadzenie się. Niestety nie miałem pieniędzy na pełny pakiet. Zostaliśmy przy tradycyjnych belkach i na krótkich amortyzatorach.

Udało nam się jednak odchudzić samochód – np. zamiast szyb wstawiliśmy pleksi i powycinaliśmy wiele elementów. To nie była diametralna różnica, ale psychologicznie miało to na mnie pozytywny wpływ. Wiedziałem, że choć trochę będę mógł się zbliżyć do możliwości aut s2000.

W debiucie za kierownicą Imprezy R4 duet Lotos Rally Team zajął drugie miejsce. Ze względu na awarię pechowy był dla nich natomiast pierwszy dzień Rajdu Rzeszowskiego. Następnego dnia, podczas zaledwie sześciu odcinków specjalnych, awansowali aż o 21 pozycji. Podczas Rajdu Dolnośląskiego wisienką na torcie była walka do ostatniego odcinka specjalnego między Kajetanowiczem a Bouffierem, którzy wymieniali się prowadzeniem w rajdzie. Ostatecznie to Francuz stanął na pierwszym stopniu podium.

Wielkie emocje towarzyszyły zawodnikom i kibicom także na przedostatniej rundzie sezonu, szutrowym Rajdzie Polski, który mógł mieć kluczowy wpływ na to, kto w tym roku wywalczy koronę mistrzowską. Przez 230 kilometrów oesowych największy bój toczyli ze sobą Kajetanowicz i Sołowow. Po trzynastu odcinkach specjalnych Kielczanin prowadzący Forda Fiestę s2000 musiał uznać wyższość urzędującego mistrza Polski. Kajto na mecie miał przewagę ponad 10 sekund i było to jego drugie zwycięstwo z rzędu w tej imprezie. Był pierwszym od 87 lat polskim kierowcą, który tego dokonał. Radość szybko zamieniła się w gorzkie emocje. Sołowow i jego zespół wnieśli protest przeciwko zespołowi Kajetanowicza. Wyniki rajdu zostały zawieszone, a Subaru Kajetana miało zostać rozebrane i dokładnie sprawdzone, czy spełnia warunki regulaminu. Dla Kajetanowicza oznaczało to bardzo duże trudności w przygotowaniach do kończącego sezon Rajdu Koszyc, gdzie mógł sięgnąć po drugi z rzędu tytuł mistrza kraju.

Po Rajdzie Polski Michał postanowił sprawdzić nasze karty. Kosztowało nas to dużo stresu, ale też pieniędzy. Rozebrano praktycznie cały samochód, a my nie wiedzieliśmy, czy w ogóle pojawimy się w Koszycach. Komisarz zabrał wiele części do Genewy, gdzie sprawdzał je według najbardziej restrykcyjnych norm. Komisja oczywiście nie znalazła żadnych nieprawidłowości – wiedzieliśmy od początku, że nasze auto jest w 100% zgodne z regulaminem. Cały proces przeprowadzony przez komisarzy nie pozostawiał żadnych wątpliwości i ostatecznie rozwiał podejrzenia naszych rywali.

Do naszego dorobku dorzuciliśmy drugie miejsce w Koszycach i tym samym zdobyliśmy kolejny tytuł Mistrzów Polski. Kolejny tytuł wywalczony autem R4 z teoretycznie nieosiągalnymi autami s2000.

Na koniec sezonu Kajetanowicz miał w swoim dorobku 195 punktów. Drugi był Bouffier, który miał zaledwie 5,5 punktu mniej.

Czasami wspominam walkę na odcinkach między mną a Bryanem. To, co potrafił zrobić autem s2000 na asfalcie, było dla mnie niesamowite. Musiałem się naprawdę napocić w rajdówce, żeby utrzymać jego tempo. Jak się okazuje, Bryan też wraca myślami do tamtych czasów. Ostatnio wysłał mi SMS-a z dwoma zdjęciami – te same ujęcia i ten sam zakręt. Na pierwszym zdjęciu jest on w Peugeocie – delikatnie tnie lewy zakręt. Na drugim zdjęciu jestem ja w Lancerze, w tak głębokim cięciu, że połowa samochodu była już bardziej w rowie niż na drodze. Napisał mi, że już wtedy wiedziałem, jak trzeba ciąć zakręt. :)

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Kajetan Kajetanowicz, Jarosław Baran

Photo by: Piotr Nurczyński

Rok później Kajetanowicz i Baran nie mieli sobie równych. Ich tempo i regularność były wręcz szokujące. Mimo dysponowania słabszym autem niż konkurencja Kajto wygrał Rajd Lotos Baltic Cup, Świdnicki, Karkonoski, Rzeszowski, Koszyc i Dolnośląski. W łączonej rundzie RSMP i ERC, Rajdzie Polski, dojechał do mety na czwartym miejscu. Triumfował fabryczny kierowca Skody, Esapekka Lappi.

Rajd Polski w 2012 r. pokazał wszystkim, że R4 nie ma szans w porównaniu z s2000 - szczególnie na szutrze. Byłem tego świadomy, ale oczywiście chciałem wygrać. Próbowałem tam wszystkiego, w wielu miejscach przeginałem. Zderzyłem się ze szklanym sufitem. Pewnych rzeczy nie mogłem przeskoczyć. Mimo wszystko byliśmy najszybszą załogą niedysponującą s2000, co również było powodem do dumy, choć dla mnie to było za mało. Chciałem wygrywać. Czułem, że muszę iść dalej, że czas na kolejny krok w mojej karierze i podkreślałem to coraz wyraźniej w rozmowach z naszymi partnerami.

W 2013 roku Kajetanowicz i Baran rozpoczęli swój sezon od startu Subaru Imprezą R4 w austriackim Rajdzie Jänner – rundzie mistrzostw Europy. Kajto wysłał tam jasny sygnał, że może konkurować z europejską czołówką. Ustronianin, walcząc zaciekle do ostatniego oesu, zajął drugie miejsce w ERC Production Cup. O zwycięstwie przesądziło zaledwie 1,1s. Następnie Kajto wystartował w memoriale Kuliga i Bublewicza za kierownicą 800-konnego Lancera Evo IX Ultraleggera. Występ zakończył zwycięstwem.

W Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski Kajetanowicz wygrał wszystko, co było do wygrania. Każdy rajd padł łupem załogi Lotos Rally Team. Kajto sprawił sensację, wracając na kolejną rundę mistrzostw Austrii, Rallye Waldviertel, którą wygrał z przewagą ponad dwóch minut. Barbórka to zwycięstwo w całym rajdzie oraz na ulicy Karowej – idealne zakończenie sezonu, w którym zdobył czwarty tytuł Mistrza Polski. Najbardziej pamiętny był jednak start w Rajdzie Polski – jeden z kluczowych momentów dla kariery Kajetanowicza.

2013 rok był dla mnie bardzo trudny ze względu na moje życie osobiste. Momentami musiałem po prostu walczyć z samym sobą. Rajdy jednak bardzo mi pomogły wyjść na prostą. Po raz kolejny osiągaliśmy niesamowite sukcesy i w nagrodę od naszego partnera, grupy Lotos, wsiedliśmy do auta R5 na naszą domową rundę mistrzostw Europy, Rajd Polski. Ford Fiesta R5 był wtedy nową konstrukcją i niesamowicie chciałem nim wystartować w rajdzie.

To, jakie panowały wtedy warunki, chyba wszyscy pamiętamy. Deszcz, błoto, koleiny – spekulowano nawet, że rajd może się nie odbyć. Każdy, kto dojeżdżał do mety odcinka, mocno narzekał. Ja byłem w zupełnie innym świecie. Byłem zachwycony samochodem. Każdy metr dawał mi niesamowitą radość, a to przekładało się na czasy. Wygraliśmy z całą europejską czołówką, czym zszokowaliśmy samych siebie, sponsorów, dziennikarzy, kibiców i konkurentów. Byłem jak małe dziecko w piaskownicy – takiej dosyć błotnistej. :) Wiedziałem już, że nie chcę wysiadać z tego samochodu i że za jego kierownicą mogę osiągać wielkie rzeczy.

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Kotarba chce wykorzystywać Citroena na 100%
Następny artykuł Kopecký czwarty po karze

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska