Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Wypowiedzi po Rajdzie Rzeszowskim

KACPER WRÓBLEWSKI: - W poprzedni weekend zaliczyliśmy niesamowity rajd! Początek jednak nie był po naszej myśli.

Na pierwszej pętli źle dobraliśmy ogumienie i trochę za twardo ustawiliśmy samochód. Skutkiem tego były przegrane dwa pierwsze odcinki specjalne oraz niewielka strata do pierwszej załogi. Na drugiej pętli zaczęliśmy pełen atak. Od razu zaprocentowało to super czasem na trzecim oes’ie. Z kolei na czwartym poprawiliśmy się aż o ponad dwadzieścia sekund. Objęliśmy również dość znaczne prowadzenie w „ośce” (auta napędzane na jedną oś). Drugi dzień jeśli chodzi o warunki pogodowe to jakby kompletnie inny rajd. Rano przywitał nas deszcz a w zasadzie ulewa. Z jednej strony ogromnie mnie to ucieszyło ale z drugiej strony trochę przeraziło! Lubię takie warunki ale też łatwo przy takiej aurze o błąd. Plusem była nasza ogromna przewaga czasowa nad rywalami po pierwszym dniu i tak naprawdę zadaniem było „tylko” dowieźć ją do mety. Ruszyliśmy więc dość ostrożnie i okazało się, że ta nasza spokojna i płynna jazda zaowocowała super czasami w klasyfikacji generalnej i jeszcze bardziej powiększyła naszą i tak dużą przewagę w klasyfikacji 2WD.  Podsumowując, to był piękny rajd, który pojechaliśmy bardzo szybko. Razem z całym zespołem wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom, którzy zawitali do Rzeszowa i w tak licznym gronie nas dopingowali. Dziękuję również za wszystkie gratulacje i słowa uznania po rajdzie, które dostaliśmy i nadal dostajemy! Ogromne ukłony składam również w stronę naszych partnerów oraz osób zaangażowanych w nasz start. Strasznie się cieszę, że po raz kolejny razem z: Wirtualna Polska, eSky Polska, Rallytechnology, Finish A Racing Team oraz radio RMF FM mogliśmy triumfować na mecie - tym razem na Rynku w Rzeszowie.JACEK SPENTANY: - 27. Rajd Rzeszowski to rajd, na który bardzo czekaliśmy! Rajd, który miał być innym niż pozostałe w tym sezonie i okazało się że faktycznie taki był i to pod każdym względem. Prognozy pogody mówiły o tym, że może być różnie a ostatnie lata wskazywały, że warto być przygotowanym zarówno na słońce jak i deszcz. Dlatego też zgłaszając się do tej imprezy, razem z dwoma innymi załogami z klasy 4, nie zgłosiliśmy się do Rajdowego Pucharu Europy (ERT). Powodem był brak możliwości nacinania opon. Pozostała konkurencja wysłała zgłoszenie również do ERT, wycofując je tuż przed rozpoczęciem imprezy o czym dowiedzieliśmy się w dniu startu honorowego po publikacji listy startowej do pierwszego etapu. Nie ukrywam, że pozostał lekki niesmak i taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Ale wracając do samego rajdu to „Rzeszów” w mojej ocenie jest najtrudniejszym asfaltowym rajdem w RSMP. Tegoroczna runda okazała się do tego również najbardziej wymagającą. Na pierwszej piątkowej pętli nie trafiliśmy z ustawieniami auta ale później już było tylko lepiej. Ważne, że utrzymywaliśmy cały czas szybkie tempo i co najważniejsze nie popełnialiśmy większych błędów, które skutkowałyby wizytą poza drogą. Najtrudniejsza okazała się jednak dla nas ostatnia pętla rajdu. Mogliśmy trochę odpuścić bo na to pozwalała nam ogromna przewaga czasowa ale musieliśmy utrzymać koncentrację, tempo i przede wszystkim dojechać na metę. Stąd największym wyzwaniem okazał się ostatni odcinek. Dojechaliśmy! Nikt nie spodziewał się przewagi jaką osiągnęliśmy w autach przednionapędowych, liczoną w minutach! Z pewnością przyczynili się do tego nasi główni rywale, którzy mieli kilka przygód, przez co nie było nam dane stoczyć walki do ostatniego odcinka specjalnego jak to miało miejsce w poprzednich rundach. Ale takie są rajdy. Dla nas był to niesamowity weekend! Wygrywaliśmy odcinki, wygraliśmy rajd, jechaliśmy dobrym tempem, auto całe więc jesteśmy bardzo szczęśliwi! Dziękujemy wszystkim za pomoc, zespołowi za pracę a kibicom za doping! Super było widzieć tyle ludzi machających nawet w deszczu! A niespodzianka na mecie stop ostatniego odcinka, gdzie przywitano nas szampanem była niesamowita. Smakował on na prawdę wyśmienicie!PAWEŁ HOFFMAN: - Ten rajd jest dla mnie bardziej stresującym od innych, głównie dlatego że startuję na swoim terenie. Zazwyczaj wtedy wszyscy oczekują większego sukcesu. Tym razem walczyłem o pierwsze miejsce w kategorii FIA2. Moim głównym rywalem była załoga Fiata 128 Kiepura/Galle. Pierwszy miejski odcinek wygrałem, ale dwa kolejne w sobotni przejazd oddalił mnie od Piotra Kiepury o kilkadziesiąt sekund. Pomimo, że wygrałem potem z Fiatem jeszcze dwa odcinki a jeden przegrałem zaledwie o 0,3 sekundy to strat już nie odrobiłem. Do mojej wolniejszej jazdy przyczynił się duży deszcz, który rozpoczął się tuż przed startem do OS Pstrągowa i OS Brzeziny. Nie mieliśmy prawie w ogóle widoczności. Dopiero uchylenie bocznych szyb poskutkowało przewiewem i możliwością jakiejkolwiek dostrzegalności trasy. Pomimo tego rajd uważam za udany, bo liczy się także walka której nam nie brakowało. Cieszę się wynikiem załogi Kiepura / Galle, którzy na przedostatnim rajdzie utwierdzili swój tytuł mistrzowski roku 2018. Oczekujcie na naszą załogę w nieco zmienionym składzie na rajdzie w Wiśle, gdzie na prawym zasiądzie Michał Wiśniewski.MARCIN BARŁOGA: - Rajd był bardzo trudny. Na trasie było dużo błota, a w kilku punktach wpadliśmy w tzw. aquaplaning i straciliśmy przyczepność z podłożem. Raz naprawdę się bałem kiedy przy dużej prędkości na OS 3 w Brzezinach odzyskaliśmy przyczepność dopiero w ostatniej chwili. W tym roku żegnam się z HRSMP ze względu na moje prywatne plany. Myślę jednak w przyszłym 2019 sezonie także tutaj się pokazać.ŁUKASZ BYŚKINIEWICZ: - Śmiało mogę powiedzieć, że to najtrudniejsza edycja Rajdu Rzeszowskiego. Tak naprawdę były to dwa rajdy w jednym. Pierwszego dnia upały z temperaturami wewnątrz auta jak w piekarniku. Drugi dzień to ulewny deszcz. Asfalty na podkarpaciu są dziwne, ponieważ zlane wodą staja się śliskie jak lód. Pierwszy raz jechałem Hyundaiem i20 R5 w intensywnym deszczu i po błocie, poznając jego zachowanie. Większość kierowców przyznała, że była to jazda na przetrwanie. Dlatego z Maćkiem bardzo się cieszymy, że nie popełniliśmy żadnego błędu i w jednym kawałku dojechaliśmy do mety na 8. miejscu. Wynik nie jest szczytem marzeń, ale biorąc pod uwagę zerowe doświadczenie w prowadzeniu R5-tki w tak śliskich warunkach to nie powinienem narzekać. Na dodatek mieliśmy takie szczęście, że na naszych przejazdach zaczynał padać deszcz. Koledzy startujący wcześniej mogli pokonać odcinki w bardziej przyczepnych warunkach, nawet suchych. Podsumowując- to był prawdziwy rajdowy weekend. Nasz start na Podkarpaciu był możliwy dzięki naszym Partnerom: TEDEX, Kratki.pl, NOVOL, TEKOM Technologia, I Planet Radom, MODESTO s.c., Michelin Polska, Hyundai Polska. Dziękuję także macierzystej TVN TURBO za patronat medialny, a ekipie Kumiega Racing za przygotowanie naszego Hyundaia.MACIEJ WISŁAWSKI: - To był mój 12 lub 13 Rajd Rzeszowski. Uważam, że najtrudniejszy ze względu na różnorodność pogody i przyczepności dróg. Pierwszy etap to niesamowite upały. W aucie było na bank ponad 50 stopni Celsjusza. Nie można było się dotknąć niczego co jest metalowe. Drugi dzień rajdu to ulewy przeplatane takimi fragmentami suchego. Ogromna zmienność warunków. Kierowca, który wsiada do tak szybkiego samochodu klasy R5 musi dać sobie trochę czasu, aby szybko i sprawnie poruszać się w takich warunkach. Jeśli pojmie to, że wspina się po drabinie- szczebel po szczebelku- to rzeczywiście na szczyt tej drabiny wejdzie. Jeżeli będzie chciał omijać poszczególne szczeble to nigdzie nie wejdzie, tylko z tej drabiny spadnie.JACEK POLOK: - Zakończyliśmy zmagania na 27 Rajdzie Rzeszowskim, ogólnie start dla nas bardzo udany, nie licząc paru wycieczek poza drogę drugiego dnia to kolejny ukończony rajd, bez żadnych większych przygód i awarii. Warunki pogodowe były bardzo zmienne, od upalnego słonecznego piątku do ulewnej soboty, gdzie utrzymanie się na trasie zachowując jednoczenie dobre tempo było wyzwaniem dlatego tym bardziej cieszy nas meta. Po pechowym początku sezonu cały czas realizujemy plan powrotu do dobrej formy i w końcu pojawia się w końcu światełko w tunelu. Ten trudny rajd kończymy na dobrym czwartym miejscu w klasie Open2WD+ i osiemnastym w klasyfikacji generalnej. Teraz z niecierpliwością czekamy na kolejnej rundy czyli Rajd Elektrenai i Rajd Polski, które będą rozgrywały się na nawierzchni szutrowej wiec „fun” z jazdy będzie na pewno. Na sam koniec podziękowania dla sponsorów i serwisu: SOPREMA, Alsan Flashing, PGD, PZ Racing.PAWEŁ KRYSIAK: - Było naprawdę ciężko, nie pamiętam tak ekstremalnego rajdu. Najpierw nas i auto osłabiał niesamowity upał. Wariowały czujniki, a w środku w rajdówce mieliśmy ok. 60 stopni. Naszą strategią była jazda bez ciśnienia i bez błędów, a po cichu liczyliśmy na deszcz w sobotę. Ale z kolei nie było wesoło, gdy na Zagorzycach złapała nas ulewa. Do auta zaczęła dostawać się woda, kompletnie zaparowała nam przednia szyba, przez co ok. 80 procent oesu jechaliśmy na oślep i celowaliśmy w drogę.MACIEJ TRELA: - Do tej pory nie mogę uwierzyć w to, co się stało. To dopiero mój trzeci rajd w stawce Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski i ukończony z takim świetnym wynikiem. Na oesie, w rajdówce zupełnie odcinam się od świata, do chwili, gdy nie wypowiem: meta. Ale słowo „meta” na ostatnim oesieRzeszowskiego było niezwykle szczęśliwe, nawet się nie spodziewałam, że aż tak.MIKOŁAJ MARCZYK: - Jesteśmy na mecie Rajdu Rzeszowskiego, w którym w ten weekend debiutowałem. Tak jak mi się wydawało – to było bardzo wymagające wyzwanie. Pierwszego dnia przejechaliśmy klasyczne odcinki specjalne w wysokich temperaturach, które wydawały się dużym wyzwaniem. Sobotnie zmagania zdefiniowały mi na nowo, co znaczy trudny rajd. Spadł duży deszcz, a charakterystyka odcinków stała się jeszcze bardziej skomplikowana. To wszystko dało efekt dużego sprawdzianu dla naszej załogi. Myślę, że możemy być zadowoleni, ponieważ nie popełniliśmy większego błędu i ukończyliśmy rajd na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej. Widzę spore deficyty w mojej jeździe, jednak mam nadzieję, że wynikają one z mojej niewielkiej wiedzy o jeździe w trudnych warunkach. Dziękuję wszystkim za wsparcie i do zobaczenia na kolejnym rajdzie.SZYMON GOSPODARCZYK: - Zakończyliśmy rywalizację w Rzeszowie na piątym miejscu, jesteśmy zadowoleni, myślę, że był to dotychczas najtrudniejszy rajd i dobry chrzest bojowy dla Mikołaja. To był mój piąty start w tym rajdzie i nie pamiętam, żeby kiedykolwiek panowały tu takie warunki. Piątkowe upały, sobotnie oberwanie chmury i jazda po bardzo śliskiej i zabłoconej trasie uczyniły tegoroczny Rajd Rzeszowski bardzo wymagającym wyzwaniem. Jechaliśmy swoim tempem, nie ryzykując i potraktowaliśmy ten start jako lekcję. Wiemy teraz dokładnie jakie elementy wymagają naszej uwagi i nad czym będziemy pracować. Cieszymy się bardzo z tego, że jesteśmy na mecie. Taki wynik, przy takich nazwiskach na liście startowej, na początku rajdu bralibyśmy w ciemno.WOJCIECH CHUCHAŁA: - Pojechaliśmy bardzo rozsądny rajd. Cieszę się, że wsiadając po dłuższej przerwie do samochodu Subaru zrobiliśmy dobrą robotę. Staraliśmy się z głową na karku podróżować w tak trudnych warunkach, choć było to niewiarygodnie ciężkie zadanie, zwłaszcza że wciąż korciło mnie aby bardziej „podgryzać” rywali startujących autami R5. Jednak doskonale zdawaliśmy sobie sprawę jakie mamy założenia na te dwa dni. Naszym zadaniem było zdobycie kolejnych doświadczeń i zoptymalizowanie ustawień auta. To był świetny rajd i super iż okazało się że z marszu po przerwie potrafiliśmy pojechać dobrym tempem wygrywając klasyfikację Open N.SEBASTIAN ROZWADOWSKI: - Od początku bardzo się cieszyłem, że możemy wspólnie w Wojtkiem Chuchałą wystartować w barwach Subaru Poland Rally Team, który jak już wiele razy podkreślałem, jest najbardziej zasłużonym zespołem w historii Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. To wielka frajda pracować z takimi profesjonalistami. Tegoroczny Rajd Rzeszowski okazał się piekielnie trudny, choć wiadomo, że te odcinki specjalnie nigdy nie należały do mało wymagających. Moim zdaniem jest najtrudniejszą eliminacją asfaltową RSMP, a w tym roku aura i wytyczone OS-y sprawiły, że był jeszcze trudniejszy. Udało nam się jednak uniknąć większych błędów. Był to w naszym wykonaniu dobry i solidnie przejechany rajd. Odzyskiwaliśmy z każdym kolejnym odcinkiem tempo z poprzednich lat, a jednocześnie zarządzaliśmy nim mądrze na trasie.MARCIN SŁOBODZIAN: -  Jestem bardzo zadowolony z tego startu. Nasz plan został w Rzeszowie w pełni zrealizowany. Zdobyliśmy sporo cennych, kolejnych punktów do klasyfikacji rocznej. Są nam one bardzo potrzebne do zwycięstwa w klasie Open N na koniec sezonu. Był to bardzo wymagający i trudny rajd, ale co najważniejsze, udało się nam go ukończyć. Dziękuję całemu zespołowi za świetnie przygotowane Subaru i bezbłędną pracę podczas trzech dni imprezy.GRZEGORZ DACHOWSKI: - Drugi etap Rajdu Rzeszowskiego z powodu panującej aury był bardzo trudny. Na trasie spotkaliśmy sporo zalegającego błota i czyhało na nas sporo innych niespodzianek. Mimo iż na rajdach są obecnie stosowane ograniczniki cięć, to tym razem było sporo możliwości naniesienia czegoś na drogę. Choć jechało nam się z Marcinem bardzo dobrze, to osobiście nie jestem fanem tej eliminacji. Mam do tych tras duży szacunek, ale nie wybaczają one błędów. Pierwszy etap ze względu na upały był bardzo ciężki dla samochodów z turbodoładowaniem. Było to odczuwalne szczególnie podczas jazdy pod górę. Za to w sobotę podczas deszczu przewaga trakcyjna rajdówek R5 nieco zmalała ze względu na niezwykle skuteczny napęd Subaru.JACEK JURECKI: - Chyba nikt z całej stawki nie wyobrażał sobie, że aż tak piekielnie trudny będzie to rajd. Ja przez wszystkie lata startów nie pamiętam rajdu, w którym przez dwa dni panowały by tak diametralnie różne warunki. W piątek momentami wręcz gotowaliśmy się w kombinezonach i kaskach w samochodzie, a w sobotę ruszyliśmy do odcinka przy ścianie wody. Opady były tak mocne, że wycieraczki nie nadążały z odprowadzaniem wody. Gdyby pewne rzeczy potoczyły by się dla nas inaczej to pewnie takie wrażenia były by tylko ciekawym wspomnieniem, niestety najbardziej zapamiętamy te wszystkie problemy, które nas prześladowały. Dwa razy przez te dni dostaliśmy kubeł zimnej wody na głowę, gdy wszystko zaczynało się pozytywnie układać, a potem znów się posypało. Mieliśmy jasno określone priorytety i daliśmy z Michałem z siebie naprawdę wszystko, tak jak zresztą cały zespół. Niestety w ten weekend okazało się to niewystarczające. Wracamy do domu mocno poirytowani bo wiem, że naprawdę wielu ludzi na nas liczyło i wszyscy wierzyliśmy, że to będzie pozytywny weekend. Sprawy potoczyły się inaczej i nic już na to nie poradzimy. Jedyne co mogę teraz zrobić to serdecznie podziękować naszym rodzinom, kibicom, mechanikom i wszystkim partnerom za pomoc i całe zaangażowanie, jakie nam okazali. Gdyby nie  Blachdom Plus, Radex Spółka z o.o. Bielsko-Biała, Ośrodek Wczasowy "Walcownik", FREZDROM Siedlce, Damos Bramy Garażowe, Autodepol Części Samochodowe, Albud Okna i Drzwi, Firma Pionex dystrybutor chemii budowlanej marki MAX, ASC, EvoTech oraz Peugeot Magurka, to ten start w ogóle nie byłby możliwy.

TOMASZ KASPERCZYK: - Splot wydarzeń z dzisiejszego poranka zdecydowanie wybił nas z rytmu i jak się później okazało, także zdekoncentrował. Od początku pierwszego dzisiejszego oesu nie mogłem sprawnie redukować biegów, co utrudniało skuteczne hamowanie przed zakrętami. Po pierwszym oesie próbowaliśmy z Damianem prowizorycznie naprawić skrzynię biegów, przez co zabrakło nam czasu, żeby zmienić opony na te, na których chcieliśmy pojechać drugi odcinek. Najwyraźniej nie ruszyłem do odcinka Brzeziny wystarczająco skupiony i tuż po starcie popełniłem błąd na zacieśniającym się czwórkowym zakręcie. Wypadliśmy z drogi, nic nam się nie stało, ale po uszkodzeniu układu chłodzenia nie było mowy o dalszej jeździe. To jasne, że trudno pogodzić się z takim rozwojem sytuacji. Szczególnie jeśli nasze tempo w tym rajdzie pozwalało nam na zmniejszenie straty do pierwszego miejsca w punktacji mistrzostw Polski. Po Rajdzie Rzeszowskim to zadanie będzie bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe, ale przed nami jeszcze dwie szutrowe rundy, więc na pewno nie odpuścimy i będziemy próbować.

Tomasz Kasperczyk

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Pokaz siły Griazina
Następny artykuł Rzeszowski dla Griazina, runda RSMP dla Grzyba

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska