Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Szalony weekend Staniszewskiego

Zbigniew Staniszewski w Fordzie Fiesta RX zajął trzecie miejsce w drugiej tegorocznej rundzie Mistrzostw Europy Strefy Centralnej w Rallycrossie na węgierskim torze Rabocsiring.

Zbigniew Staniszewski, Ford Fiesta RX

Autor zdjęcia: Dudas Endre

Staniszewski w finale musiał uznać wyższość gospodarzy Tamasa Karai w Audi S1 oraz Luigiego w Peugeocie 208 ERX.

Wyścigowy weekend obfitował w wiele zwrotów akcji, spektakularnych wypadków i zmian w pogodzie. Na starcie stanęło 14 samochodów w klasie supercars.

- To był najbardziej szalony weekend w mojej krótkiej jak dotąd przygodzie z rallycrossem – powiedział Staniszewski. - Już sama stawka czternastu supercarów przyprawiała o ciarki na plecach. Była to runda mistrzostw Węgier i śmiało mogę powiedzieć że ich czołówka prezentuje się niezwykle okazale. Po kilka Audi, Mitsubishi i Peugeotów w wersji supercars to sprzęt jakiego w Polsce nie ma i jaki do tej pory widziałem tylko w telewizji. Dodatkowo konfiguracja toru jest dość nietypowa. Prosta startowa ma tylko 150 metrów i kończy się niebezpiecznym zakrętem z bandą na zewnątrz. Wiele startów kończyło się kraksami i uszkodzonymi pojazdami. Nas też gospodarze nie oszczędzali. Dość powiedzieć że wymieniliśmy tyle części w zawieszeniu na jednych zawodach co przez cały poprzedni sezon razem wzięty. Całe szczęście mamy to już za sobą.

- Na pociechę powiem że kilka startów i naszych biegów kwalifikacyjnych zwyciężyliśmy - dodał. - Czasowo meldowaliśmy się w kwalifikacjach w pierwszej piątce. Raz wykręciliśmy drugi czas za faworytem Karai'm. Udało nam się wyregulować auto i zarówno na starcie jak i w trakcie okrążenia zachowywało się znakomicie. Przygód na Węgrzech i zwrotów akcji było wiele. Treningi odbywały się po suchym by pierwsze dwa biegi eliminacyjne rozegrać w strugach rwących potoków. Pierwszy raz startowałem na tym torze, Węgrzy rywalizują tam od ośmiu lat. Łatwo nie było, ale przeciwstawiłem się ich atakom. Pierwszy raz w historii nie ukończyłem jednej kwalifikacji. Podczas trzeciego biegu agresywna jazdy gospodarzy doprowadziła do spięcia w pierwszym zakręcie i zakończyliśmy wyścig poza torem. Pogięte drążki kierownicze i koła powyginane na wszystkie strony świata. O kontynuowaniu tego wyścigu nie było mowy. I bardzo tego żałowałem. Bo zabrakło nam małych punktów do dobrego ustawienia w półfinale i późniejszym finale. Dwukrotnie musieliśmy startować z drugiej linii. Znacząco wpłynęło to na wynik końcowy. Sam finał przerywany był po kraksach dwukrotnie. Za trzecim razem udało się rozegrać cały wyścig i dojechałem na znakomitym trzecim miejscu. Przede mną przyjechał Luigi, który powiększył przewagę w CEZ-ie do trzech punktów. Jestem zmęczony, ale bardzo zadowolony. Bardzo optymistycznie patrzę w przyszłość. Kolejne doświadczenia za nami. Myślami już szykuję się do eliminacji, która za trzy tygodnie w Austrii.

Paweł Melon za kierownicą nowego BMW M2 zbudowanego przez Automax Motorsport, wygrał rundę w klasie SuperTouringCars +2000. Drugi z reprezentantów zespołu – Robert Dąbrowski, był czwarty w SuperTouringCars -2000.

informacja prasowa

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Staniszewski powalczy na Węgrzech
Następny artykuł Nowe wyzwanie Litwinowicza

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska