Najcięższy etap Mille Migilia pokonany
Punktem zwrotnym wyścigu Mille Miglia jest Rzym. Po przejechaniu dwóch etapów i blisko 900-kilometrów, załogi po krótkiej przerwie na sen wyruszyły w drogę powrotną na północ.
Mille Miglia 2019
Kuba Żołędowski
Początkowa część trasy była podobna do zeszłorocznej edycji. W dalszej części jednak nie kierowała się w stronę zachodniego wybrzeża, tylko prowadziła najpiękniejszymi drogami Italii przez Toskanię. Po drodze zahaczając o historyczne miasta w tym średniowieczną Sienę, gdzie załogi zatrzymały się placu Piazza del Campo i udały na przerwę obiadową.
Około godziny 16 pierwsi zawodnicy wjechali do Florencji. W popołudniowych godzinach szczytu miasto zaczęło się korkować. Dojechanie do punktu kontroli w wyznaczonym czasie stało się wielkim wyzwaniem. Dla startujących w Mille Miglia kierowców przedzieranie się przez zakorkowane miasto było bardzo ciężkim zadaniem. Kolejny dzień wyścigu zebrał żniwo i wyeliminował przez awarie techniczne i wypadki wielu zawodników. Potwierdza to, że Najpiękniejszy Wyścig Świata mimo całej swojej wspaniałej atmosfery jest bardzo trudną i niebezpieczną przygodą
Wieczorem ostatnia sekcja trzeciego etapu prowadziła z Florencji do Bolonii przez wąskie, górzyste drogi. To niewątpliwie najcięższe jak dotąd trasy tegorocznej edycji. Ciasnymi serpentynami przez góry prowadziły czerwone strzałki „1000 Miglia”. Ta partia zdecydowanie przypominała historyczne edycje wyścigu. Górska sekcja była bardzo wymagająca dla ludzi i sprzętu. Liczne podjazdy z dużymi wzniesieniami powodowały, że siniki się grzały. Na zjazdach natomiast przegrzewały się hamulce. Dodatkowym utrudnieniom były rozstawione na wąskiej trasie liczne serwisy, które pomagały swoim załogom w usuwaniu awarii i uzupełniania paliwa. Samochody startujące z najwyższymi numerami pokonywały morderczą trasę po ciemku oraz miejscami w deszczu.
Prognozy pogody się nie sprawdziły. Piątek był ciepły i słoneczny, a opady wystąpiły tylko lokalnie w górach. Na sobotę zapowiadane są ulewy, które zdecydowanie utrudnią życie załogom startującym w samochodach bez dachu.
Giovanni Moceri w Alfie Romeo 1500 S z 1928 roku utrzymał prowadzenie w wyścigu. Na drugiej pozycji Adrea Vesco w Alfie Romeo 6C z 1929 roku – zwycięzca Mille Miglia sprzed dwóch lat. Na trzecim miejscu Argentyńczyk Juan Tonconogy w Bugatti Type 40, który wygrał zeszłoroczną edycję. Zapowiada się pasjonująca walka do końca pomiędzy utytułowanymi kierowcami. Różnice między nimi to pojedyncze setne sekundy.
Zespół Perlage Team awansował do pierwszej setki i jest na dobrej 95 pozycji. Holenderskie małżeństwo jedzie bardzo równo, stale poprawiając swoją pozycję w klasyfikacji. Polacy Maciej Kozioł i Monika Sikora w Mercedesie 300 SL na 134 miejscu, a Jerzy Krzanowski i Maria Lasek w Porsche 356 na 373 pozycji.
Dziś ostatni etap wyścigu Mille Miglia. Zmęczenie wszystkich jest duże bo trzeci etap okazał się bardzo wymagający i morderczy. Wiele teraz zależy od pogody, czy sprawdzi się ulewny deszcz. Nie jest tajemnicą, że historyczne samochody gubią olej, który pod koniec każdego dnia wyścigu jest uzupełniany. Pozostawione na drodze ślady oleju na mokrej nawierzchni są bardzo śliskie i tworzą niebezpieczną sytuacją. Opony z epoki, nie mają współczesnych właściwości co powoduje, że przyczepność jest bardzo ograniczona.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze