Ferrari: To była nierówna walka
Ferrari twierdzi, że w piątej rundzie Długodystansowych Mistrzostw Świata na torze w Monzy ścigało się będąc „w niekorzystnym położeniu w porównaniu do rywali”, pomimo zajęcia drugiego miejsca na własnym terenie.
Sformułowanie Ferrari, zwycięzców tegorocznego 24h Le Mans, użyte w lakonicznym oświadczeniu wydanym po porażce z Toyotą w miniony weekend, można uznać za odniesienie do Balance of Performance, który obowiązywał w sześciogodzinnym starciu na Autodromo Nazionale di Monza.
Komunikat, opublikowany niedługo po zawodach, stwierdza również, że po zwycięstwie w Le Mans w zeszłym miesiącu Ferrari „oczekiwało walki w tych samych warunkach, co we francuskim wyścigu”. Wspomniano także o „narzuconym ograniczeniu” na samochód 499P Le Mans Hypercar, które miało wpływ na strategię zespołu, pracę w pit stopach i dyspozycję kierowców. Nie użyto terminu „Balance of Performance”, ponieważ regulamin sportowy WEC wyraźnie tego zabrania.
Ta krótka publikacja była jedynym przekazem Ferrari po wyścigu, w którym Antonio Fuoco, Nicklas Nielsen i Miguel Molina zajęli drugą pozycję, a zwycięzcy niedawnego klasyka na La Sarthe, Antonio Giovinazzi, Alessandro Pier Guidi i James Calado, piąte miejsce.
Zwykle Ferrari wyznacza czołową postać z zespołu prowadzonego wspólnie z AF Corse, do rozmowy z mediami obecnymi na torze po zakończonej rundzie. Jednak we Włoszech takiego spotkania nie było.
Rozumie się, że Ferrari uważa, iż nie otrzymało uczciwej szansy na wyrównaną rywalizację podczas domowego wydarzenia, po zmianach w BoP, które obowiązują przez resztę sezonu 2023.
Dla każdego z trzech ostatnich wyścigów obecnej kampanii wprowadzono oddzielne wytyczne BoP, które uwzględniają różne charakterystyki torów w Monzy, Fuji i Bahrajnie.
W „Światyni Prędkości” minimalną wagę Ferrari 499P zwiększono o 5 kg, a moc obniżono o 16 kW.
Fuoco przegrał z Kamuim Kobayashim z Toyoty walkę o pole position o zaledwie 0,017s. Natomiast w wyścigu załoga auta nr 50 została sklasyfikowana tylko szesnaście sekund za Kobayashim, Mike'em Conway'em i Jose Marią Lopezem, chociaż przewaga reprezentantów japońskiego producenta w pewnym momencie wynosiła nawet 45 sekund, na początku piątej godziny rywalizacji przed trzecim i ostatnim okresem samochodu bezpieczeństwa.
Dyrektor techniczny Toyota Gazoo Racing Europe, Pascal Vasselon, argumentował, że przewaga zwycięskiego zespołu wynikała z mniejszego zużycia opon podczas podwójnego stintu.
- Pokonaliśmy rywali w drugim stincie, lepiej zarządzając oponami - powiedział. - To właśnie w tym obszarze wypracowaliśmy dużo większą przewagę.
- Po zwycięstwie w 24h Le Mans, oczekiwano walki na takich samych warunkach jak we francuskim wyścigu. Jednak ograniczenia narzucone na torze Monza postawiły zespół w niekorzystnej sytuacji w porównaniu do rywali - czytamy w komunikacie włoskiej stajni. - Pomimo nałożonego ograniczenia, doskonała strategia, nienaganna praca mechaników podczas pit stopów i bezbłędna jazda kierowców sprawiły, że fani, w liczbie ponad 65 000 w ciągu weekendu, którzy pokolorowali trybuny Autodromo Nazionale di Monza na czerwono, mieli powód do świętowania.
Wspomniani Giovinazzi, Pier Guidi i Calado nie mieli jednak perfekcyjnej niedzieli. Tuż po starcie ich samochód obrócił się w szykanie po kontakcie z Buemim. Do tego Giovniazzi został ukarany za wyprzedzanie poza torem.
W klasyfikacji mistrzostw na czele są obie załogi Toyoty. Hartley, Hirakawa i Buemi mają w zapasie 23 punkty nad Lopezem, Kobayashim i Conway’em. Na trzeciej pozycji znajdują się Giovinazzi, Pier Guidi i Calado, ustępując liderom o trzydzieści oczek.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.