Makinen sceptycznie o rotacji

Toyota straciła mistrzostwo świata wśród producentów na rzecz Hyundaia. Japońska marka poszła inną drogą niż koreański rywal i w ciągu całego sezonu jej barw broniły trzy załogi. Z kolei w i20 Coupe WRC zasiadało w trakcie 2019 roku aż pięciu kierowców.

Jedynie Thierry Neuville zaliczył wszystkie trzynaście rund [czternastą - Rajd Australii - odwołano na skutek rozległych pożarów w stanie Nowa Południowa Walia]. Andreas Mikkelsen przejechał dziesięć rajdów, Dani Sordo osiem, Sebastien Loeb sześć, a Craig Breen dwa.

Podobne rozwiązanie ekipa dowodzona przez Andreę Adamo planuje już pod kątem kolejnego sezonu. Thierry Neuville i Ott Tanak wezmą udział w czternastu rajdach. W trzecim samochodzie zobaczymy na zmianę minimalnie dwóch kierowców: Daniego Sordo i Sebastiena Loeba.

Przyszłoroczny skład Toyoty nadal nie jest znany. Plotki łączą z Yarisem WRC Sebastiena Ogiera i Elfyna Evansa. Prawdopodobny kontrakt ma już w kieszeni Kalle Rovanpera. O miejsce starają się również dotychczasowi reprezentanci: Kris Meeke i Jari-Matti Latvala.

W związku z tym pojawiły się spekulacje, że także zespół prowadzony przez Tommiego Makinena może wprowadzić w swoich szeregach rotację startujących załóg. Jednak Fin, w przeszłości czterokrotny mistrz świata, nie popiera takiej idei.

- Nie sądzę abyśmy z tego skorzystali - powiedział Makinen w rozmowie z fińskim Rallit. - Z pewnością o tym myśleliśmy. Nie wydaje mi się żeby nasze wyniki były gorsze, jeślibyśmy mieli więcej kierowców.

- Mam zasadę, że skupiamy się na całym sezonie. Rozmawialiśmy o tym, ale wątpię w takie rozwiązanie.

Makinen uzasadnia swoje podejście obawą o motywację wśród swoich zawodników.

- Osobiście nigdy bym czegoś takiego nie rozważał w trakcie mojej kariery. Nie znalazłbym odpowiedniej motywacji do jazdy, gdybym wiedział, że nie mam szans walczyć o końcowy triumf w mistrzostwach świata.