Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Pechowa trzynastka Kajetanowicza

Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak rozpoczęli tegoroczną walkę w WRC 3 od czwartego miejsca w Rajdzie Meksyku. Choć 12 punktów może na koniec sezonu okazać się bezcenne, oczekiwania związane z wyprawą za Atlantyk były dużo większe.

Kajetan Kajetanowicz

Kajetan Kajetanowicz

Marcin Snopkowski

Dla Kajetana Kajetanowicza był to debiut w Rajdzie Meksyku. Z kolei pilot - Maciej Szczepaniak rywalizował na szutrach Ameryki Północnej już po raz dziesiąty. Stawka WRC 3 liczyła dziewięć załóg, a duet Lotos Rally Team był w gronie faworytów. Niestety, Polakom na przeszkodzie stanęły problemy techniczne z samochodem. W Skodzie Fabia R5 evo elektronika zawiodła już na samym początku rajdu, a usterki nie udało się naprawić aż do końca - skróconej o jeden dzień - rywalizacji.

Walka na odcinkach to jedno. Niewiele łatwiejszy, a być może i bardziej stresujący okazał się powrót do domu. W obliczu pandemii koronawirusa lawinowo rosła liczba zamykanych granic, a połączenia lotnicze wisiały na włosku. Wszystko to sprawiło, że trzynasty występ Kajetanowicza w mistrzostwach świata nie będzie wspominany jako ten najszczęśliwszy.

Motorsport.com porozmawiał z polskim kierowcą kilka dni po jego powrocie do rodzinnego Ustronia.

Motorsport.com [M]: - Jesteś przesądny?

Kajetan Kajetanowicz [KK]: - Nie, ale wiem do czego zmierzasz...

M: - Nie poruszaliśmy tego tematu przed rajdem, ale był to twój trzynasty występ w światowym czempionacie. Za najszczęśliwszy trudno go będzie uznać.

KK: - Nie jestem przesądny. To raczej nie pomaga - wręcz szkodzi, odbiera koncentrację. Lepiej pracować nad tym, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik.

M: - Wielu rzeczy można się było spodziewać, ale nie tego, że podróż powrotna zajmie praktycznie tyle czasu, ile trwał sam rajd. Pojawiła się ulga po przekroczeniu granicy?

KK: - Tak, niewątpliwie ulga była spora. Choć od samego początku pomagał fakt, że każdy z naszego zespołu już z różnymi trudnymi sytuacjami zmierzył się w przeszłości i tymi doświadczeniami potrafił się dzielić. Wszystkiego nie przewidzimy, bo to niemożliwe, ale z wieloma przeszkodami jesteśmy w stanie sobie poradzić.

- Z drugiej strony nie ma też co demonizować. Owszem, nie jest łatwo, gdy przez niemal dwie doby nie można się nawet wykąpać. Jednak z pewnością jest wielu, którzy mają większe problemy z dotarciem do domu. Teraz największe utrudnienie wynika z niepewności i szczątkowych informacji. Czy uda się przekroczyć granice? Kiedy to będzie? Warto się w tych chwilach wspierać, pomagać sobie, nie tworzyć sztucznych problemów czy krytykować podejmowanych decyzji, które nie są łatwe.

Rally Mexico 2020

Rally Mexico 2020

Photo by: Marcin Snopkowski

M: - Trudy podróży pewnie łatwiej byłoby znieść, gdyby w walizkach były puchary. Choć 12 punktów należy szanować, nie ukrywajmy, że oczekiwania były dużo większe. Pojawiło się rozczarowanie czy wręcz rozgoryczenie?

KK: - Faktem jest, że czuję więcej złości niż pozytywnych emocji, ale nie ukrywam, że one też są. Patrzę na to, jak szybko pojechałem w pierwszym starcie [w Meksyku] i wiem, jakie wyniki moglibyśmy osiągać, gdybyśmy nie mieli problemów technicznych. To napawa mnie optymizmem. Rzadko o tym wspominam i nieczęsto jestem z siebie zadowolony, ale w tym przypadku i pod względem samego tempa, możemy być usatysfakcjonowani.

- Generalnie cieszę się ze zdobytych 12 punktów, zwłaszcza że wyjazdy poza Stary Kontynent są dla mnie bardziej stresujące. Presja, aby dobrze poszło, jakoś tak naturalnie staje się większa, przede wszystkim dlatego, że sam biorę udział w przygotowaniach i widzę, jak duże jest to przedsięwzięcie. Zdobycz punktowa cieszy, ale wiem, że stać nas na więcej i było to niejako widać po tym, co działo się podczas rajdu.

M: - Gdy spojrzy się na czasy odcinków, staje się jasne, że samochód nie działał i to nie działał praktycznie od samego początku rywalizacji. Problem dotyczył elektroniki, ale informacje były bardzo zdawkowe. Mógłbyś zdradzić co się konkretnie działo?

KK: - Samochód nie działał w zasadzie cały czas. Pojawiał się ten sam problem, z którym próbowaliśmy sobie poradzić. Odłączyliśmy wtyczkę z „wastegate” [zawór upustowy], co oznaczało, że turbo prawie w ogóle nie działało, ale chociaż silnik wtedy nie przerywał. Łatwiej było nim „manipulować” i wykorzystać moc, która została. Natomiast, gdy wtyczka była podpięta, auto niestety przerywało. Tak jakby było za dużo lub za mało powietrza czy za dużo lub za mało paliwa. W zasadzie nie wiemy do dzisiaj, co się wydarzyło.

- Na wszystkich kolejnych serwisach wymieniliśmy pół auta. Korzystaliśmy z pomocy inżyniera, który był z nami też w trakcie testów. Sprawdzaliśmy wszystko to, o czym on mówił i wymienialiśmy te elementy, które sugerował. Pozostało nam wysłanie komputera do Skody.

M: - Za tobą pierwszy rajd z nową stajnią. Po zeszłorocznych przygodach i w rozmowie przed rajdem życzyłeś sobie przede wszystkim niezawodnego samochodu, by móc koncentrować się tylko i wyłącznie na szybkiej jeździe. Nie zaczynają krążyć w głowie trudne pytania i czy nie zaczynasz sam wewnętrznie kwestionować swoich decyzji? Zaufanie do stajni mocno w takiej sytuacji spada?

KK: - Patrząc na to, jak bardzo mocno się starali, jestem przekonany, że mają serce do walki. Oczywiście pozostaje pytanie, jakie są ich możliwości, by w przyszłości radzić sobie z ewentualnymi problemami. Mechanicy sprawdzili wszystko, co mogli. „Od ręki” nie pomógł nawet inżynier ze Skody. Jeśli sam producent zaznacza, że takie rzeczy się nigdy nie przytrafiły i nie był w stanie nam pomóc, trudno zwalać całą winę na tunera. Na pewno bardzo im zależy i na ten temat zdania nie zmieniam. Jest jeszcze jedna kwestia, którą na pewno zauważyłeś. Na awarie czasem nie mamy wpływu. Popatrz na przykład Hyundaia podczas tego rajdu. Mając wielomilionowy budżet borykali się z awariami czterech z pięciu swoich samochodów. A przecież to fabryka.

Rally Mexico 2020

Rally Mexico 2020

Photo by: Marcin Snopkowski

M: Przed samym startem imprezy a także już w trakcie jej trwania pojawiały się głosy, iż Rajd Meksyku nie powinien się odbyć. Sebastien Ogier, zwykle odzyskujący humor po zwycięstwach, przyznał to po raz kolejny już po rozdaniu pucharów. Jaki jest twój pogląd na ten temat?

KK: - Moim zdaniem wszystkie decyzje były słuszne. Zarówno ta o starcie rywalizacji, jak i ta kończąca ją dzień wcześniej. W czwartek, gdy rozpoczynał się rajd, w niemal 130-milionowym kraju było 16 przypadków zakażenia. Życie toczyło się - nazwijmy to - normalnie. My oczywiście przestrzegaliśmy wszystkich zaleceń i środków ostrożności. Gdy organizator przerywał rywalizację, robił to ze względu na biorące udział zespoły. Celem było umożliwienie dotarcia nam do domów. Zamykano coraz więcej granic, a kolejne połączenia lotnicze wypadały z siatki.

- Wiem, że pojawiały się głosy, że nie powinno nas tam być. Ja jednak jestem zdania, że dobrze się stało, że rajd się odbył. Sam też mam rodzinę, którą przed wyjazdem starałem się zabezpieczyć i zorganizować wszystko na tyle, na ile się dało. W Polsce została moja dzielna partnerka, aktualnie w drugiej ciąży i wspaniała córka, tak że mam o kogo się martwić. Z drugiej strony wszystko było gotowe, a chcąc być profesjonalistą, trzeba powiedzieć nie tylko A czy B, ale również Z. Byliśmy już niejako zaprogramowani na wykonanie tego zadania.

- Inna sprawa, że będąc w pozycji czołowego kierowcy fabrycznego nieco łatwiej jest zrezygnować z takiego startu. Oni również intensywnie przygotowują się do występu, jednak nie zajmują się w takim stopniu organizacją całego przedsięwzięcia i logistyką wyjazdu, jak my. W naszym przypadku wyjazd do Meksyku był efektem długiej i żmudnej pracy, w której sam brałem udział. Reasumując: moim zdaniem dobrze się stało, że rajd się odbył i popieram również decyzję o jego skróceniu. Cieszę się też, że mogliśmy w nim wystartować, bo to piękna impreza z niesamowitą atmosferą.

M: - Teraz pewnie łatwiej wytypować numery „totka”, niż odgadnąć kształt kalendarza. Wiesz już, w jak dużym stopniu obecna sytuacja może wpłynąć na wasz program?

KK: - My jesteśmy w o tyle dobrym położeniu, że mamy w programie siedem rund i nie musimy jechać całego cyklu. Wydaje mi się, że teraz trzeba wykazać się odrobiną cierpliwości i poczekać aż sytuacja się uspokoi. Nie tyle wróci do normy, ponieważ świat będzie inny, moim zdaniem być może lepszy. Nie będzie mnie osobiście lepiej czy tobie, ale ogólnie. Może świat zawróci z drogi, która czasem niekoniecznie jest słuszna.

- Jeśli chodzi o rajdy, trudno w tym momencie coś przesądzać. Liczę na to, że jak będziemy cierpliwi, to może się okazać, że większość z tych rund się odbędzie, nawet w innych terminach. W tej chwili właśnie takie są głosy. Promotor ma różne pomysły i będzie je na pewno przedstawiał, z pewnością nie ustają prace nad rozwiązaniami. Podobnie jest u nas. Rajdy są specyficzną dyscypliną. Odcinki specjalne są długie, kibice znajdują się w dużym rozproszeniu. Pod tym względem jest łatwiej. To kwestia dostosowania się do sytuacji. Jeżeli organizatorzy rajdów będą w stanie to zrobić - a wierzę, że tak - myślę, że większość z tych rajdów zostanie rozegrana.

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Block nie traci entuzjazmu
Następny artykuł Największy sukces Bulacii

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska