Świetna atmosfera, super pogoda oraz ciężka rywalizcja. Auto spisało się rewelacyjnie i przez cały weekend nie mieliśmy żadnych kłopotów. Jeszcze przed zawodami 8 miejsce z drugiego dnia brałbym w ciemno. Jednak apetyt rośnie w trakcie jedzenia – i na pewno wystarujemy jeszcze w tym roku w górach aby pokazać swój potencjał. Chciałbym podziekować chłopakom z 4Turbo za świetną obsługę w czasie zawodów, sponsorom za wsparcie oraz kibicom, którzy w gorąco dopingowali mnie na trasie.Moje starty wspierają „AUTOEURO”, „ CASTROL” oraz „JANISZ MOTORSPORT”. Fot. Jan Zieliński
WALDEK KLUZA: - Wyścig w Sopocie był początkiem pracowitego miesiąca dla całego naszego zespołu. Po powrocie znad morza, mamy tylko kilka dni przed kolejnymi rundami GSMP. Dzięki sprzyjającym warunkom pogodowym i wakacyjnej nadmorskiej atmosferze, miniony weekend będziemy nie raz mile wspominać. W pierwszy dzień plan wykonany został w więcej niż 100%. W pierwszym starcie na tej trasie udało się osiągnąć bardzo dobre wyniki i zdobyć cenne punkty w klasyfikacji. Pierwszego dnia, dwa drugie czasy na podjazdach wyścigowych pozwoliły kolejny raz w tym sezonie stanąć na podium. Drugiego dnia walka była jeszcze bardziej zacięta, a wyniki dzieliły setne sekund. Myślę, że prócz problemów z hamulcami zabrakło też doświadczenia ale i tak cieszę się z czwartego miejsca. To sama radość walczyć z mocnymi rywalami o każdy ułamek sekundy, nawet wtedy, gdy walczymy też z problemami technicznymi. Pogoda i gorący doping licznych kibiców dopisały nam i tym razem, dlatego mam nadzieję, że będę miał okazję wrócić tutaj także za rok.
Podziękowania jak zwykle dla całego zespołu oraz sponsorów, wspierających moje starty: PROFIAUTO, MONROE, TRW, GATES, ACV, BudExpert i Xpoint. Do zobaczenia w Limanowej!
MARCIN GŁADYSZ: - Cieszę się, że miałem okazję wystartować podczas wyścigu górskiego rozgrywanego w Sopocie. Moje auto nie jest przeznaczone na takie wyboiste odcinki. Leon to wyścigówka, bardzo nisko zawieszona i przeznaczona na tory wyścigowe. Planowałem znaleźć się w pierwszej 10 generalki i plan został wykonany w 100%. Takie właśnie miejsce udało mi się zająć podczas V rundy Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski Lotos Grand Prix Sopot. Oprócz dobrego miejsca w generalce wykręciłem podczas zawodów rekord samochodów jednonapędowych, tak zwanej ośki. Ciężko walczyć z potworami, jakie startują w wyścigach górskich. Lancery i Imprezy mają po 700 koni i napęd na cztery łapy. Tu wszyscy w szpicy jadą w 1 sekundzie i rywalizacja jest wspaniała i zacięta aż do ostatniego podjazdu. Nic więcej nie wycisnąłbym z mojego Seata Leona. Prędkości do 200 km/godz. to było wszystko, co mogłem pojechać na seryjnym ustawieniu mojej wyścigówki. Muszę przyznać, że bawiłem się świetnie. Weekend zaliczam do udanych, bo mieliśmy i wyścigi, morze, słońce, czyli wszystko co człowiekowi potrzebne jest do szczęścia. Teraz wybieramy się do Limanowej, żeby zmierzyć się po raz kolejny na trasie wyścigu górskiego. Tu w domowym wyścigu, gdzie przychodzi na trasę ponad 10 tysięcy kibiców, będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Do zobaczenia podczas GSMP Limanowa.
MARCIN PRZYBYSZEWSKI: - Fiatem Seicento o pojemności 1.4 jechało mi się bardzo fajnie i na dobrą sprawę nie wykorzystałem w Sopocie jego możliwości. Myślałem przed startem, że mając doświadczenie ze startów "Sejami" w różnych specyfikacjach, uda mi się szybko do niego przyzwyczaić. Tak się jednak nie stało. Dopiero w ostatnim podjeździe VI rundy pojechałem już w miarę dobrze, aczkolwiek jeszcze o 3-4 sekundy za wolno. Wypadek w drugim sobotnim treningu trochę przyhamował moje zapędy do walki o wysokie miejsce w generalce. Na lewym zakręcie przed nawrotem auto mi się poślizgnęło. Było to naprawdę dziwne, tym bardziej, że nie jechałem tam zbyt szybko. Uderzyłem w krawężnik, urwałem koło, na kolektor wylał się olej i samochód się zapalił. Chłopaki z teamu wykonali niesamowitą pracę, odbudowując auto przed pierwszym podjazdem wyścigowym. Wynik odniesiony w Sopocie nie jest może rewelacyjny, ale miałem niesamowitą frajdę z jazdy, a o to też przecież chodzi. Niemniej jednak bardzo chciałbym jeszcze pojechać tym samochodem w tym roku. Stać mnie na szybką jazdę nim i chciałbym to udowodnić podczas którejś z kolejnych rund. Zobaczymy, jak to się potoczy. Teraz szykuję się do startu na Oschersleben w pucharze Kii.
MARIUSZ STEC: - Bardzo się cieszę, że grupa Open zaczyna się rozwijać, bo nie ma nic fajniejszego jak motywująca konkurencja. Ostatni podjazd w niedzielę pojechałem już bardzo z głową, bo ogromnie zależało mi żeby wygrać obie rundy. Przegrana z Rafałem Grzesińskim niczego nie zmieniła w klasyfikacji, ale pokazała, jak dużo może znaczyć 1 sekunda. Zamierzony plan został wykonany w 100% i było co świętować. A więc tak, jak przypuszczałem, Sopot okazał się dla mnie szczęśliwy. Wszystko współgrało jak należy, a mój tata z chłopakami jak zwykle dokonał cudu, bo auto sprawowało się bez zarzutu. Teraz odpoczywam dwa dni na plaży i jadę w bojowym nastroju do Limanowej.
MICHAŁ SOWA: - To był mój pierwszy wyścig z kłową skrzynią, a na dodatek, jak za każdym razem, całkiem nowa trasa. W sobotę miałem ogromne ciśnienie i potwornie się stresowałem. Na szczęście Mariusz udzielił mi wielu cennych wskazówek i to co mnie cieszy najbardziej, poprawiałem swoje czasy z podjazdu na podjazd. Kolejne puchary, kolejne punkty - oby tak dalej.
Zespół Motoricus Motorsport stanął również dwukrotnie na podium w klasyfikacji sponsorskiej, a możliwe to było dzięki sponsorom: Hankook, Momo, ATS i Sonax.
KRZYSIEK STEINHOF: - Walka podczas GSMP Sopot była bardzo zacięta. Po pierwszym podjeździe wyścigowym poczułem, że jestem w stanie wygrać swoją klasę. Czas jaki wykręciłem, dał mi mocnego kopa. Przed startem do drugiego podjazdu wyścigowego wiedziałem, że muszę pojechać szybko. Start, no i zaczęło się. Do ronda jechałem z zadowalającym tempem. Prosta po rondzie wyszła mi bardzo dobrze. Niestety, przed szykaną było za szybko, ostre hamowanie i samochód uciekł mi w prawo. Wtedy wiedziałem już, że wybieram się na zwiedzanie okolicznego lasu. Uderzyłem w drzewo i urwałem koło. Samochód nie nadaje się już do jazdy i szukamy nowej wyścigówki. Takie są wyścigi samochodowe, że ryzyko jest wpisane w naszą jazdę. To mój pierwszy poważny wypadek i trzeba o nim jak najszybciej zapomnieć. Całe zawody były bardzo fajne. Klimat morza zrobił swoje, oprócz ścigania się była chwila na odpoczynek i spacer na molo. Najważniejsze, że jestem cały i zdrowy. Lekarze przebadali mnie i poza małymi siniakami nic mi nie jest. Staramy się, żeby pojechać w Limanowej i powalczyć o dobre miejsca. Jestem ciekaw, na ile będę w stanie się przełamać po tak poważnym wypadku. To okaże się już w najbliższy weekend. Dziękuję mojemu zespołowi za wspaniałe wsparcie, pomoc i słowa otuchy. Podziękowania dla firmy Steinhof i Duda Motorsport za przygotowanie auta. Do zobaczenia już w piątek w Limanowej, podczas VII i VIII rundy GSMP.
Najciekawsze komentarze