Prowadząc w generalce potrzebowałem w tych zawodach dwa razy stanąć na najwyższym stopniu podium, by na dwie ostatnie rundy przez końcem sezonu mieć zapewnioną przewagę arytmetycznie gwarantującą zdobycie kolejnego w mojej karierze Wyścigowego Pucharu Polski. Dodatkowym powodem wysokiej mobilizacji zespołu był debiut naszego nowego kierowcy wyścigowego Kuby Banaszaka, który po dwóch sezonach w kartingu zdecydował się zasiąść za kierownicą samochodu wyścigowego (Peugeot 206).Z prawdziwą satysfakcją mogę powiedzieć, że plan został wykonany w stu procentach ale nie obyło się bez problemów. W sobotnim wyścigu na początku piątego okrążenia na wejściu w pierwszy zakręt po prostej startowej najechałem na olej pozostały po defekcie jakiegoś samochodu i przy dużej prędkości wpadłem w niekontrolowany poślizg. Samochodem mocno obróciło. W czasie tej "akrobacji" wylądowałem na trawie pod samą bandą. Udało mi się jednak uniknąć rozbicia samochodu i również wygaszenia silnika, a gdy prędkość została nieco wytracona, udało mi się ustawić samochód do kierunku jazdy, dzięki czemu praktycznie nie zatrzymując się powróciłem na tor. Straciłem kilka pozycji ale po oczyszczeniu się opon z brudu, odzyskałem normalne tempo jazdy i w ciągu kilku następnych okrążeń odrobiłem stratę i dojechałem do mety jako pierwszy w klasie. Cieszę się, że udało mi się wygrać obie rundy, dzięki czemu ostatni weekend wyścigowy w październiku pojadę na prawdziwym luzie.Jednocześnie chylę czoła przed zespołem naszych mechaników oraz ekipą Auto-Serwis Rafalski z Radomia. Samochód został przygotowany znakomicie i nie zawiódł (jeśli coś było nie tak to tylko z mojej winy). Ogromne podziękowania również dla naszego partnera firmy SHELL Polska oraz firm Sekret Serwis, Fomen Design, i naszego patrona medialnego Radia Rekord FM.
JAKUB BANASZAK: - Moje wrażenie po zawodach są naprawdę pozytywne. Zebrałem mnóstwo jakże potrzebnego mi doświadczenia. Właściwie podczas tych rund "dotknąłem" każdego aspektu. Mianowicie: awaria, kolizja, zmienna pogoda, podium....Walka była zacięta i ciekawa. Na torze było sporo aut i kierowców czekało sporo pracy aby przebić się na ewentualne czoło wyścigu. W każdej klasie było sporo zawodników i wszyscy mogli zdrowo rywalizować. Oczywiście, czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy, chociażby nad kondycją. W kabinie samochodu temperatura jest wysoka i człowiek dużo szybciej się męczy. Następną rundę widzę w "jasnych barwach". Samochód jest stale modyfikowany, a także moje umiejętności rosną. Mam również nadzieję na pokaźną frekwencję. Wtedy wyścig staje się ciekawszy zarówno dla nas, kierowców, ale i także dla widzów.
FILIP MOCIE: - Dobrze zapowiadający się wyścigowy weekend w Poznaniu zakończył się dużym niedosytem. Patrząc na stałe, szybkie tempo okrążeń, dwa czwarte miejsca to według mnie porażka. Głupie pomyłki nie pozwoliły mi zrealizować mojego planu, by stanąć na podium. Sobotni wyścig to błąd przez niedostrzeżenie żółtej flagi, na której wyprzedziłem mojego konkurenta (przy zepsutym samochodzie, który stał na poboczu, żółta flaga to 30 sekund kary, jaką otrzymałem od sędziów) i z dobrego drugiego miejsca spadłem na czwartą lokatę po wyścigu. Niedziela zaczęła się kiepsko od kwalifikacji, gdzie źle dobraliśmy opony. Deszczowe opony na przysychającym torze dały mi 18 miejsce startowe. W wyścigu od samego startu pogoń i szalone tempo pozwoliło mi wskoczyć na 10 lokatę w generalce ale niestety, też bez podium w klasie, ostatecznie zająłem ponownie 4 miejsce. Punktacja po tych zawodach ułożyła się tak, że do trzeciego miejsca tracimy 7,5 punktu, co motywuje mnie bardzo przed ostatnimi zawodami. Nie będę nic kalkulować, muszę pojechać ostatnie dwie rundy na maksa i liczyć troszkę na potknięcia rywali, bo ja już swoje na ten sezon wykorzystałem! Zamierzam walczyć do końca! Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców i przyjaciół! Dziękuję za słowa otuchy i trzymanie kciuków! Serdecznie chciałbym podziękować moim sponsorom: Termalica - beton komórkowy, Bruk-Bet, ATS-BUD Żwirownie, Kamieniołomy, Dąbrowski Auto - Serwis, Bosch Serwis Chudzikiewicz, Lisicki, Rako Autotuning, oraz firmie Team Promotion i serwisowi Top Rally za patronat medialny.
MAJA MOELLER: - Wyścigowy weekend zaczął się dla mnie od spóźnienia ekipy AT Racing Team na testy w piątek. W rezultacie miałam okazję przejechać tylko 5 okrążeń Toru Poznań podczas jazd taxi, nie mając ustawionego fotela i zmagając się z samochodem. Miałam nadzieję, że w sobotę poszaleję sobie na torze ale podczas kwalifikacji do sobotniego wyścigu auto uległo awarii. Pedał gazu został w podłodze, do tego rano padł rozrusznik i zdecydowałam o rezygnacji z jazdy nieprzygotowanym autem. Szkoda, że nie udało się wystartować w wyścigu bo była realna szansa na zajęcie miejsca na podium podczas obu rund. Niestety, taki jest motorsport, że nigdy nie ma pewności, że auto dotrwa do końca wyścigu, a w tym przypadku ekipa serwisowa nie dała mi takiej szansy. Do pozytywnych aspektów wizyty w Poznaniu muszę zaliczyć spotkanie z zespołem Radical Racing Team Maćka Marcinkiewicza, który złożył mi propozycję startów za kierownicą bardzo ciekawego auta - Radicala SR3 RS, zarówno w polskich, jak i europejskich pucharach. Maciek zaprezentował mi auto, miałam okazję wsiąść i przymierzyć się do niego. Dostałam też zaproszenie na testy tego samochodu, jakie odbędą się na początku października. Nawiązaliśmy również współpracę z zespołem wyścigowym Tomka Myszkiera i zastanawiamy się nad występem podczas finałowych rund WPP w październiku za kierownicą Renault Clio RS, które bardzo dobrze znam ze startów w Niemczech lub Hondy Civic Type R w klasie dwulitrowej. Po całym weekendzie pozostał niesmak i wielkie rozczarowanie. Nie udało się pościgać i rywalizować z facetami z WPP, którzy byli wspaniałymi rywalami. Dziękuję moim kibicom, którzy mnie wspierają. Kolejnym razem liczę na dobry wynik, brak awarii i udane zawody, z których wrócę z pucharami. Tym bardziej mam wielką ochotę wystąpić w Poznaniu, bo po kilkunastu okrążeniach jakie zrobiłam w piątek i sobotę, polubiłam nasz jedyny polski tor wyścigowy i z okrążenia na okrążenie czuję się na nim coraz lepiej.
PRZEMYSŁAW WŁODARCZYK: - Podczas tego weekendu bylem niesamowicie zadowolony ze swojej postawy w pierwszej czasówce. Wynik 1.37,849 to dla Supercopy bardzo dobry czas na torze Poznań. Niestety, reszta weekendu była już dla mnie mniej szczęśliwa. W pierwszym wyścigu w walce o zwycięstwo przeszkodziła mi awaria zawieszenia, po której samochód ciężko się prowadził. W tej sytuacji nie miałem szans na walkę z Andrzejem Lewandowskim i Matejem Konopką, tracąc do nich 2 sekundy na okrążeniu. W niedzielnych kwalifikacjach wyjechałem na tor na slicku, licząc na to, że tor zacznie przesychać. Tak się jednak nie stało i musiałem wrócić do depo po deszczówki. Moje Dunlopy tym razem jednak nie trzymały tak, jak powinny, stąd na mokrym torze gdzie powinienem być SEAT-em bardzo konkurencyjny do Porsche, zająłem miejsce za moimi bezpośrednimi rywalami. W drugim wyścigu weekendu rywale umiejętnie mnie blokowali i ponownie zająłem trzecie miejsce. Cóż, moja szansa na wywalczenie tytułu Mistrza Polski powoli się oddala, ale nie wszystko jeszcze stracone. W zeszłym roku tor w Brnie okazał się dla mnie bardzo szczęśliwy i liczę, że teraz też tak będzie.
TEODOR MYSZKOWSKI: - To był udany wyścig. Kontrolowaliśmy sytuację, choć tempo było dość szybkie. Miro Konopka startował i utrzymywał się tuż za liderami. Jechał spokojnie, aby oszczędzać opony. Dzięki temu w trakcie pit stopu mogliśmy wymienić tylko jedną oponę – lewy tył, który zawsze najszybciej zużywa się na torze w Poznaniu, a to pozwoliło nam na zaoszczędzenie czasu i awans na prowadzenie po postoju. Narzuciłem szybkie tempo i chciałem zdublować drugie auto na wypadek, gdyby na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, co zmniejszyłoby naszą przewagę. Plan się udał i wszystko potoczyło się po naszej myśli. Sezon jeszcze się nie skończył, ale już możemy powiedzieć, że był dla nas bardzo udany. Wywalczyliśmy trzy tytuły, a za tydzień będziemy walczyli o czwarty, mimo silnej konkurencji. Znam i lubię tor w Brnie. Rok temu byłem tam szybki i mam nadzieję, że w najbliższą sobotę będzie podobnie. Poza tym będzie to świetny trening przed Silverstone. Cieszę się bardzo z tytułów mistrzów Polski, Słowacji i Europy Środkowej. Chciałbym bardzo podziękować ekipie oraz Miro Konopce, który jest nie tylko moim partnerem za kierownicą, ale także szefem i właścicielem zespołu ARC Bratislava.
MARIUSZ MIĘKOŚ: - Jestem szczęśliwy z wywalczenia w tym sezonie razem ze Stefanem tytułu wicemistrzów Polski. Zawody w Poznaniu były dla nas bardzo ważne. Podczas treningów wolnych byliśmy bardzo skoncentrowani nad ustawieniem prawidłowego set up'u w samochodzie. Dużo pracowaliśmy więc nad telemetrią. Pomiędzy wykresami Stefana a moimi były tak drobne różnice, że trudno było znaleźć miejsca na torze, gdzie mógłbym zdecydowanie poprawić czas. W Brnie będę próbował pokonać Stefana, który w Poznaniu w czasówce wykręcił rewelacyjny czas i długo prowadziliśmy. Czas uzyskany przez czeskiego Radicala był całkowicie poza naszym zasięgiem, ale po raz kolejny udało się nam uplasować przed RSR-em. Biorąc pod uwagę przewagę mocy w samochodzie liderów punktacji, uzyskane P2 było dla nas bardzo dużą nobilitacją. W trakcie wyścigu Endurance panowały świetne warunki atmosferyczne. Było ciepło, ale nie upalnie i nikt nie męczył się tak, jak to miało miejsce na Pannonia-Ring. Tor się fajnie nagrzewał, powietrze było bardzo "kaloryczne", przez co dało się kręcić fajne czasy. Sam wyścig był jednym z bardziej emocjonujących w tym sezonie. Czekała nas walka z szybkimi Radicalami, RSR-em i Włochami w Ferrari. Stefan popisał się bardzo dobrym startem i do 45 minuty prowadził. O drugą pozycję zaciekle bili się RSR i Radical. Dopiero po ok. 35 min. wyścigu Radical wykorzystał błąd Mira Konopki, wyprzedził go i dość szybko dogonił Stefana. Po 40 minutach opony w naszym Porsche zaczęły już być zmęczone. Wyprzedził nas Radical, a Stefan przez kolejne 15. minut walczył z RSR-em. Opony się mocno ślizgały i na jednym z zakrętów Miro Konopka to wykorzystał. Stefan zjechał więc do depo na bezpiecznej 3 pozycji po godzinie jazdy. Wykonaliśmy szybką zmianę i tu trzeba docenić pracę naszych mechaników. Moja zmiana przebiegła bez przeszkód. Na nowych oponach kręciłem czasy w okolicy 1.37,5. Było to dobre tempo i wyglądało na to, że karty są rozdane. Jechaliśmy cały czas na trzecim miejscu i jadących przede mną rywali nie bylem w stanie dojść. Pech dosięgnął jednak Radicala, w którym padła pompa. Awansowaliśmy na drugie miejsce i w zasadzie mogliśmy liczyć tylko na poważny błąd ze strony RSR. Teodor to jednak stary wyjadacz i nic mu się takiego nie przydarzyło. My nasze 2 miejsce w Mistrzostwach Strefy Europy Centralnej i Mistrzostwach Polski traktujemy jako duży sukces. Co prawda, nie mamy już szans na wywalczenie tytułu i musimy się zadowolić tytułami wicemistrzowskimi. Do Brna pojedziemy jednak w bojowych nastrojach. Chcemy razem z zespołem wykonać sporo pracy przy telemetrii. Jesteśmy umówieni z Robertem Lukasem w Brnie na wspólną pracę nad naszymi czasami. Gratuluję Robertowi bardzo dobrego 7. miejsca podczas rundy Porsche Carrera Cup Deutschland na Oschersleben. Chciałbym podziękować wszystkim z zespołu za bardzo fajny weekend wyścigowy na torze w Poznaniu, a za tydzień czeka nas ostatnia tegoroczna odsłona zmagań w MP.
BARTOSZ KNAST: - Nareszcie stanąłem do wyścigu sprawnym autem. Podczas majowej rundy zaatakowała mnie banda i auto się nie prowadziło, a podczas lipcowej ze względu na małą stłuczkę podczas kwalifikacji, awarii uległ silnik, który nie generował pełnej mocy. Tym razem auto było idealnie przygotowane przez ekipę Mencel Piasecki Motor Sport. W sobotnim wyścigu walczyłem o pierwsze miejsce prowadząc przez kilka okrążeń, ale niestety, opony drogowe na jakich startuję, nie wytrzymały konkurencji z wyścigowymi slickami i zadowolić musiałem się trzecim miejscem. Niedziela, po mokrych kwalifikacjach, nie zmieniła mojej pozycji startowej i co ciekawe, nie zmieniła także pozycji na mecie. Ze względu na nieukończenie jednej z rund i kiepskie lipcowe występy, raczej nie mam już szans awansować w klasyfikacji sezonu, a i obronić miejsce w pierwszej piątce nie będzie łatwo. Nie znaczy to wcale, że składam broń, wręcz przeciwnie - z utęsknieniem czekam na październikowe rundy, może tym razem pościgamy się w deszczu, jak na jesień przystało. Dziękuję firmie BTM z Poznania, bez której pomocy, moje starty nie byłyby możliwe. Do zobaczenia za niespełna 3 tygodnie!
JAKUB MARCINKIEWICZ: - Podczas treningów starałem się dostosować styl swojej jazdy i znajomości toru do specyfiki Radicala. Mam tutaj nawyki z wielu sezonów jazdy samochodami turystycznymi i musiałem nauczyć się późniejszych hamowań i agresywnego pokonywania zakrętów. Podczas wyścigu pomimo drobnych trudności ze sterowaniem skrzyni biegów, jechaliśmy w ścisłej czołówce, więc trudno nie być zadowolonym z tego wyścigu.
ADAM MUZYCZUK: - Jestem zarówno szczęśliwy, że mam już debiut za sobą, jak i zadowolony z wyniku. Nie do końca jestem dumny z czasów jakie kręciłem, ale zapisuję to na poczet debiutanckiej tremy. Na szczęście na wysokości zadania stanął mój kolega z zespołu, Kuba. Po starcie udało mu się utrzymać czwartą pozycję z kwalifikacji i przewieźć ją przez całą godzinę swojej jazdy. Moim zadaniem było nie oddać tego miejsca. Szczęśliwie dla mnie, bezpośredni konkurenci za moimi plecami zaczęli w drugiej połówce jechać wolniej, więc nie czułem presji. W ostatnich minutach wyścigu padł czeski Radical, do tej pory pewny lider - i w ten sposób wylądowaliśmy na trzeciej pozycji. Podsumowując: wrażenia z debiutu niesamowite, wynik bardzo dobry i dużo optymizmu na przyszłość
RADEK BARES: - Wyścig ten był dla mnie nowym wyzwaniem. Wcześniej na Torze Poznań byłem tylko raz, kiedy ścigałem się w pucharze Skody Octavii. Pierwszy raz brałem w wyścigu Radicalem pomiędzy autami GT, tak że wyścig ten był dla mnie czymś nowym pod każdym względem. Nie byliśmy pewni dobrego wyniku, tak więc pole position i konkurencyjna jazda w wyścigu były dla nas miłym zaskoczeniem. Pomimo awarii weekend ten zaliczamy więc i tak do udanych.
JAN RASKA: - Na Torze Poznań byłem pierwszy raz – to fajny, szybki obiekt, dobry dla Radicala. Walka w wyścigu była naprawdę wyrównana. Radek wyprzedził najpierw jedno Porsche, potem drugie. Miałem więc nadzieję, że do rywalizacji przystąpię z pozycji lidera, ale trochę dłuższe tankowanie zepchnęło mnie o jedną lokatę. Nie mogłem dokończyć swojej zmiany, bo wyeliminowała mnie awaria, ale i tak udowodniliśmy, że pomimo sporo mniejszej mocy możemy walczyć z najlepszymi.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.