Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Rallycross - prawie wszystko jasne

W niedzielę, 26 sierpnia, odbyła się szósta, przedostatnia runda rozgrywek krajowego rallycrossu.

Toruńskie zawody, które odbyły się przy bardzo sprzyjającej, choć trochę dusznej pogodzie, wyjaśniły prawie wszystko w tegorocznej klasyfikacji. Znamy już praktycznie wszystkich mistrzów sezonu 2001, a małe przetasowania mogą się zdarzyć jedynie na pozycjach wicemistrzowskich.

Działacze klubu TKM mają już niemałe doświadczenie i trudno było spodziewać się podczas tych akurat zawodów jakichkolwiek większych wpadek. Warto odnotować, że toruński tor i jego zaplecze zyskują co jakiś czas nowe usprawnienia i ulepszenia, na przykład poprawione bariery, siatki za barierami, nawierzchnię (tam gdzie jest ona luźna) i inne. Torunianie potrafia wykorzystać to, że dysponują dużym terenem, w tym w znacznej części z utwardzoną nawierzchnią.

Szóste w tym roku zawody, wzorem Słomczyna, odbyły się w układzie jednodniowym - w sobotę dokonano jedynie badań technicznych, a w niedzielę miały miejsce wszystkie kwalifikacje i finały. Niestety, nie obyło się bez przestojów, często trudnych do wytłumaczenia. Niezbyt licznie zgromadzona publiczność musiała się, chwilami, wykazać sporą cierpliwością, a konferansjer nawet nie próbował czymkolwiek wypełniać ciszy panującej nad torem. Publiczności - jak na Toruń - było niewiele, z dwóch chyba przyczyn. Pierwsza to jeszcze okres urlopowy, zaś druga to fakt, iż w tym samym czasie kilometr dalej odbywały się tak popularne w tym mieście zwody żużlowe. Niestety, niemrawo prowadzone zawody rallycrossowe nie są konkurencją dla żużla, takze i z tego powodu, że bez sprawnego komentarza regulamin wyścigów rallycrossu może się wydawać widzom trochę niejasny.

W poszczególnych klasach

W licznej (ale nie tak jak w poprzednich rundach) klasie 1 pozostali już tylko sami najlepsi. W stawce 13 zawodników prawie każdy dysponował sprzętem pozwalającym na zajęcie czołowych miejsc. Kwalifikacje więc były bardzo interesujące. Zdominował je Dominik Brymora, drugie pole startowe wywalczył prawie pewny już wtedy Mistrz Polski Krzysztof Jankowski, natomiast kandydaci do dwóch kolejnych miejsc, Tomasz Skinder i Tomasz Sokulski zajęli miejsca w drugim rzędzie startowym w finale A . Przed nimi znalazł się Marcin Pogorzelski.

W jedynym rozegranym tej niedzieli finale B po ostrej walce zwyciężył Emilian Radziejewicz przed Tomaszem Bartosiem. W samym zaś finale A Dominik Brymora po dobrym starcie nie dał i tym razem szans konkurentom. Krzysztof Jankowski postanowił chyba nie przeszkadzać już kolegom w walce o drugie i trzecie miejsce w sezonie, więc po prostej startowej znalazł się w dalszej grupie zawodników. W środku stawki trwała ostra walka, którą po drobnych przepychankach wygrał Tomasz Sokulski przed Remigiuszem Woją. Tomasz Skinder był czwarty. Pierwsze miejsce w tej rundzie nie daje szansy Brymorze na walkę choćby o drugie miejsce w sezonie, nawet pod warunkiem dobrej jazdy w ostatniej rundzie i znacznie słabszej postawy Skindera i Sokulskiego. Tych dwóch dzieli zaledwie jeden punkt i mają oni prawie dziesięciopunktową przewagę nad następną grupą z Pogorzelskim, Woją i Brymorą. Tak więc walka o wicemistrzostwo w tej klasie jeszcze trwa, ale tylko między dwójką Sokulski i Skinder.

Klasa 2 - niespodzianka - znowu się zebrała, choć trudno mówić, by była licznie obsadzona. Sześć samochodów, w tym dwa Małe Fiaty bez większych szans na sukces. Antoniemu Skudle w Micrze wystarczyły dwie kwalifikacje by zapewnić sobie pierwsze pole startowe, przed Tomaszem Nowakiem (CC) i Michałem Guranowskim (Polo). Finał też nie miał specjalnej historii. Skudło oderwał się od Nowaka i reszty już na pierwszej prostej, a potem kontrolował sytuację. Z kolei Nowak nigdy nie był zagrożony przez Guranowskiego, choć także i Polo 1000 to dobrze przygotowany, szybki samochód. Niestety, Polo nie okazało się wystarczająco dobrze przygotowane i niedaleko przed metą urwało się w nim nieseryjne mocowanie przedniego wahacza. Auto dowlokło się do mety, ale na ostatnim miejscu. W ten sposób życiowy sukces w klasie 2 odniósł inny Torunianin, Bogusław Kurtyka w Fiacie 126, który znalazł się na trzecim stopniu podium. W sezonie jest już wyjaśnione - Mistrzem będzie Skudło przed Nowakiem.

W klasie 3 pojawiło się jak zwykle kilku bardzo mocnych zawodników w rewelacyjnie przygotowanym sprzęcie, nic więc dziwnego, że kwalifikacje były bardzo ostre. Tym razem wszyscy liczyli na widowiskową walkę najszybszego tego dnia Marcina Laskowskiego w Peugeocie 106 z Januszem Siniarskim w Skodzie Felicji. Ale Robert Polak, Piotr Tyszkiewicz, Andrzej Grigorjew - też wcale od nich nie odstawali. Niestety, Laskowskiego znowu dotknął pech. Po wygraniu jednej kwalifikacji (nawet mimo kłopotów z rozrządem w silniku), w drugiej uszkodzeniu uległo wewnętrzne sterowanie zmiany biegów. W czasie krótkiej przerwy przed trzecią kwalifikacją naprawa była niemożliwa i czerwony Peugeot odjechał z Torunia bez punktów. Najmniejszą liczbę karnych punktów po kwalifikacjach zdobył Siniarski. Potwierdził ten wynik w finale A - najlepiej wystartował i bezbłędnie bronił się przez cały bieg przed Robertem Polakiem w Toyocie Starlet. Na trzecim miejscu trwała początkowo straszna walka Andrzeja Grigoriewa w Golfie, aby przedostać się choćby na drugie miejsce i stracić jak najmniej punktów do Siniarskiego. Niestety, zbyt aktywna jazda pociągnęła za sobą błędy. Po kontakcie z banerem PKN Orlen Grigorjew został wyprzedzony przez Piotra Tyszkiewicza w Skodzie i ta kolejność utrzymała się już do mety. W tej chwili Siniarski prowadzi w klasyfikacji łącznej o 9 punktów przed Laskowskim i każdy wynik miedzy tą dwójką jest jeszcze (gdyby np. Siniarski nie ukończył następnych zawodów) możliwy. Grigorjew najprawdopodobniej zakończy sezon na trzecim miejscu, chyba że Laskowski znowu będzie miał pecha - walka między nim w ostatniej rundzie rozstrzygnie o kolejności w sezonie.

W klasie 4 znowu nieliczny, stały skład siedmiu zawodników. W sprzęcie zaszła pewna zmiana - Andrzej Kalitowicz zmienił starego Lancera na Escorta Coswortha. Nie wyszło mu to na dobre - auto wydaje się wolne i trudne w prowadzeniu. W czołówce klasy jak zwykle Adam Polak i Jacek Ptaszek oraz Bohdan Ludwiczak i Mariusz Stec. Polak bezdyskusyjnie najlepszy, w każdej kwalifikacji zajmował pierwszą pozycję i dalej bawił już publiczność aktywną, widowiskową jazdą. Dziwne były tym razem przypadki Jacka Ptaszka. W pierwszej kwalifikacji gdy miał jeszcze nadzieję nawiązać walkę z Polakiem, uszkodził oponę i spadł na ostatnie miejsce. W drugiej starał się wyprzedzić dobrze jak zwykle startującego Escortem Ludwiczaka. Skończyło się to mocnym uderzeniem w Forda i czarną flagą dla Ptaszka. Sędziowski zapis z kamery wideo był trudny do podważenia. Wreszcie w trzeciej - w tej sytuacji bardzo ważnej - udało się z trudem (czysto!) wyprzedzić Steca, ale z przodu był i tak Ludwiczak. W efekcie kandydat do co najmniej drugiego miejsca miał bliskie ostatniego pole startowe. Finał odbył się tak jak i kwalifikacje - dobry start Polaka i pogoń, ale nieskuteczna Ludwiczaka, narzekającego na złe prowadzenie się Escorta po wcześniejszym kontakcie z Toyotą Ptaszka. Dalej - Mariusz Stec w znacznie wolniejszym Lancerze i Ptaszek, który po wykluczeniu w kwalifikacjach już nie próbował brutalnych manewrów. Stec, choć jeżdżący jeszcze z błędami, tym razem nie popełnił ich wiele i zajął trzecie miejsce przed Torunianinem. To i tak nie zmieniło klasyfikacji w sezonie. Polak jest już mistrzem, Ptaszek wicemistrzem, a Ludwiczak może jeszcze stracić trzecie miejsce na rzecz Kalitowicza, co wydaje się mało prawdopodobne, lub Steca.

W Div2A, czyli wśród aut 1400 cm3 startujących w Mistrzostwach Europy, pojawiło się tym razem raptem siedmiu zawodników. W biegach kwalifikacyjnych okazało się, że nawet ten, który słusznie uznawany jest za najszybszego w Polsce, Tomasz Oleksiak, może znaleźć pogromcę. Raz, gdy niezbyt wyszedł mu start, nie potrafił później wyprzedzić niżej przecież notowanego Marcina Szewczyka w Suzuki. W sumie jednak Peugeot 106 Oleksiaka stanął na pierwszym polu startowym, przed Suzuki Michała Kunickiego i Peugeotem Krystiana Onyśki. Bardzo szybki Krzysztof Groblewski w Polo nie uniknął błędów wynikających zapewne z nienajlepszych startów i stanął w finale na czwartym polu startowym. W kwalifikacji czasowej to on miał najkrótszy czas jednego okrążenia. Swoją drogą "czasówka", co dobitnie pokazują wyniki tej klasy, jest czystą formalnością skrzyżowaną z zabawą: tym razem dwa najgorsze czasy mieli... Oleksiak i Kunicki. Bieg finałowy zaczął się zaskakująco: Kunicki znalazł się przed Oleksiakiem! Po około dwóch okrążeniach Oleksiak jednak poradził sobie z przeciwnikiem w czarnej Suzuki i w ten sposób ustalono kolejność dwóch pierwszych miejsc w tym wyścigu i najprawdopodobniej w całym sezonie. Wyjątkowo ostra walka trwała na dalszych pozycjach, gdzie Groblewski po kolejnym złym starcie znalazł się na samym końcu. Wkrótce zaczął odrabiać straty, nierzadko poczynając sobie dość bezpardonowo. W ten sposób wyprzedził Jakuba Iwanka i Onyśkę, by wreszcie znaleźć się na trzeciej pozycji. Sędziowie tym razem mieli zastrzeżenia do stylu jazdy kierowcy Polo, ale skończyło się na ustnej reprymendzie. W całym sezonie Kunicki może jeszcze zagrozić pozycji Oleksiaka, gdy wygra ostatnią rundę, a Oleksiak np. nie wystartuje. Taka sama relacja występuje między Groblewskim i Kunickim, ale Groblewski musi też uważać na będącego na czwartej pozycji Onyśkę.

W klasie Pol 1 z trudem zebrano sześciu uczestników tej rundy startujących Seiceno i Cinquecento. Na tym, aby eliminacja się odbyła, zależało przede wszystkim Arturowi Ryzińskiemu, walczącemy jeszcze o jak najlepszą lokatę. W kwalifikacjach najlepszą postawą wykazał się jednak Wojciech Białowąs kandydujący do tytułu mistrzowskiego. Drugie pole startowe zdobył Ryziński, a trzecie Arkadiusz Młotek. W wyścigu finałowym po starcie ustawiła się właśnie taka kolejność i do mety nic się nie zmieniło. Ryziński miał dość bliski kontakt z Białowąsem, ale nie do tego stopnia, by przypuścić skuteczny atak. Arkadiusz Młotek wkrótce nieco odpadł od tamtej dwójki. Kolejne pierwsze miejsce daje Białowąsowi pewny już tytuł. Przed ostatnią rundą Młotek ma pięć punktów więcej od Ryzińskiego, ale układ punktowy jest taki, że teoretycznie, Ryziński może jeszcze wyjść na drugie miejsce w sezonie.

Ostatnie krajowe zawody mistrzowskie odbędą się dopiero 14 pażdziernika w Toruniu. Przedtem, już 01-02 września, niektórzy nasi zawodnicy (zapewne przede wszystkim Oleksiak) wystarują w rundzie ME w Norwegii, zaś 22 i 23 września pojawią sie na torze w Słomczynie, gdzie odbędzie sie polska runda ME rallycrossu. Te zawody naprawdę będzie warto zobaczyć!

Jerzy Dyszy

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Kolejny sukces Steca.
Następny artykuł Oleksiak znów w czołówce!

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska