Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Komentarze po Świdnickim

WITEK ZIMNY: - Rajd Świdnicki niestety, zakończył się dla nas na 5 (a właściwie 4, który jechaliśmy z pomiarem czasu) odcinku.

Z oesu na oes jechało się nam coraz płynniej i skuteczniej. Na pierwszym odcinku brakowało nam skupienia, co w połączeniu z moją miłością do „latania bokami” zaowocowało obróceniem auta oraz prawie rowem w innej sytuacji. Po odwołaniu 4 oesu, pełni nadziei na choć częściowe odrobienie straty do drugiego, Roberta Kucharczyka, ruszyliśmy na drugi Rościszów. Po pierwszej szykanie straciliśmy wszystkie biegi i zostaliśmy w połowie odcinka już do końca. Awarii uległo sprzęgło, które nie miało nawet 1 tys km.

SZCZEPAN MIREK: - Rajd zapowiadał się świetnie. Po zapoznaniu poczuliśmy się jak ryby w wodzie. Piękne, choć dziurawe trasy z licznymi spadaniami, pozwalały na walkę słabszym rajdówkom. Gdyby nie ten nieudany pierwszy odcinek, gdzie padł nam interkom i zacząłem gestykulować jak na KJSie, mielibyśmy szanse powalczyć o 2 miejsce. Mieliśmy pewną 3 pozycję, Witek jechał coraz sprawniej, lecz padło sprzęgło. Tak widocznie miało być, dzięki temu obejrzeliśmy jeden przejazd RSMP i RPP oraz szybciej znaleźliśmy się w Rzeszowie.
Dziękujemy bardzo organizacjom, które pomogły nam w tych zawodach : Casio, Kager, Provision, Hoffman, Radio Rzeszów, Taurus Rally Team i Automobilklub Rzeszowski. Patronat medialny nad załogą sprawuje Internetowy Portal Rajdowy TopRally News.

Kwaśnik/Kwaśnik | Fot. Tomasz Filipiak

MAREK KWAŚNIK: - Za nami kolejna eliminacja tegorocznego Rajdowego Pucharu Polski, która odbyła się w miejscu doskonale znanym każdemu kibicowi rajdów. Dla naszego zespołu do tej pory Ziemia Świdnicka nie była specjalnie gościnna, dlatego też bardzo chcieliśmy przełamać tę tradycję. Staraliśmy się atakować od pierwszego OS-u, niestety… Już na pierwszym odcinku w konsekwencji zdarzeń, które miały miejsce po wypadku załogi jadącej przed nami, dorobiliśmy się ponad dwuminutowej straty w stosunku do całości stawki i wylądowaliśmy na ostatnim miejscu. Nie poddaliśmy się i dokończyliśmy pierwszą pętlę już bez większych przygód, z czasami w czołówce naszej klasy. Druga pętla to dalsza walka z rywalami ale także z intercomem a raczej jego brakiem. Trzy odcinki w języku krzycząco-migowym trochę utrudniły nam walkę ale staraliśmy się dać z siebie wszystko i z każdym OS-em poprawialiśmy swoją nienajlepszą lokatę. Dwie ostanie próby pokonaliśmy już bez przygód, z naprawionym sposobem MacGyver'a intercomem. Tym sposobem pojawiliśmy się na Rynku Świdnickim na mecie rajdu, który w naszym przypadku skończył się nieco później bo w biurze rajdu podczas posiedzenia ZSS, wyjaśniającego zdarzenie z pierwszego Os-u. To było dla nas zupełnie nowe doświadczenie - kończenie rywalizacji w ten sposób, dlatego też z tego miejsca przepraszamy naszych rywali, że do ostatniej chwili trzeba było oczekiwać na wynik. Pomimo tak wielu przeciwności na trasie tego rajdu, jesteśmy bardzo szczęśliwi, że Świdnica została odczarowana. I miejsce w klasie i dziewiąte w generalce to rewelacyjny wynik, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni. Trzeba otwarcie stwierdzić, nasza Kulka wraz z całym serwisem MP Moto dała z siebie wszystko a my staraliśmy się jej w tym bardzo nie przeszkadzać. Rewelacyjna pogoda, ogromna ilość wspaniałych kibiców, super wynik, taki weekend będziemy długo pamiętać.
Jak zawsze, podziękowania dla naszych sponsorów, czyli BG International, Hulakula , Blue Club, Klub5, Alwar. Patronat medialny nad załogą sprawuje www.rajdowypuchar.pl Fot. Tomasz Filipiak.

Mateusz Tutaj | Fot. elektrojarexrally.pl

MATEUSZ TUTAJ: - Rajd Świdnicki to bardzo specyficzny rajd ze względu na prędkości, jakie się na nim osiąga. Trasy są szybkie i wymagające zaufania sobie, jak i opisowi. Tuż przed rajdem mój etatowy pilot Grzesiek Rzepka musiał zrezygnować ze startu, ale dzięki Krystianowi Pachucie, który w ostatniej chwili dopełniał formalności, udało się nam wystartować w rajdzie. To nie był jedyny problem tego dnia ale jakoś się udało. Dwa pierwsze Oes-y jechało mi się dobrze i pewnie, czego nie mogę powiedzieć o Kamionkach, na których znów odejmowałem na spadaniach. Właśnie dzięki Krystianowi chyba wiem, czemu się tak działo. Mam nadzieję, że za rok przestanę "pedziować" i pojadę, jak Bóg przykazał, wszystkie odcinki i będę mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem zadowolony ze swojej jazdy. Ogólnie to najbardziej się cieszę z wyniku, tzn. ze zwycięstwa w Nce i z piątego miejsca w generalce. Już teraz nie mogę się doczekać następnego rajdu, żeby pojechać jeszcze szybciej. Podziękowania dla sponsora głównego czyli Hurtowni Elektrotechnicznej ELEKTRO-JAREX oraz dla Automobilklubu Kieleckiego.

Ingram/Janik | Fot. Sebastian Majzner

WIESŁAW INGRAM: - Nie był to łatwy rajd. Wymagał odwagi i zaufania do samochodu, aby pojechać naprawdę szybko. Ja niestety, nie siedziałem w rajdówce ponad pół roku, do tego nie udało się pojeździć przed rajdem, stąd też tempo pozostawiało wiele do życzenia. Nie popełniłem jednak żadnego błędu i dotarłem do mety na 2 miejscu w grupie N, klasie N3 oraz 13 w klasyfikacji generalnej. Dobry wynik na początek sezonu dedykuję Sponsorom oraz wszystkim, dzięki którym mogłem wystąpić w Świdnicy. Wraz z Krzyśkiem mamy nadzieję, że to nie ostatnie pudło w "ence" w tym roku. Start był możliwy dzięki wsparciu: PIZZERIA TORINO, EKF (Europejskie Konsorcjum Finansowe), BOSCH Diesiel Center Mroczek&Synowie, AUTO-HAL, AQUER, AIR-TECH-BUD, FIVESTAR. Patronat medialny objęło Radio ESKA oraz portale: interMAKS.pl, klasaN3.pl, rajdowypuchar.pl oraz Bochnianin.pl

KRZYSZTOF JANIK: - Na nasze pierwsze wspólne podium musieliśmy czekać niemal rok, ale jak już przyszło to od razu podwójnie - w klasie oraz klasyfikacji Grupy N. W ogóle nie pamiętam, kiedy ostatnio przywiozłem z rajdu dwa puchary, tak więc nastroje jak najbardziej dopisują! Dalsza część sezonu zapowiada się ciekawie. Oby tylko organizatorzy stanęli na wysokości zadania i nie zmieniali już więcej terminów imprez z dnia na dzień. Fot. Sebastian Majzner.
 

Ryszard Kiewrel | Fot. Jacek Mazur

RYSZARD KIEWREL: - Najbardziej cieszymy się z tego, że ukończyliśmy ten rajd. Jeszcze na 12 godzin przed startem nie było pewne, czy nasz Saxofon będzie nadawał się do jazdy, gdyż gdzieś się pogubiły prądy i samochód nie wkręcał się na wysokie obroty. Dzięki naszym mechanikom z Ingram Garaż oraz mechanikom Teamu Roberta Kujawskiego, udało się na tyle ożywić nasze auto, że wystartowaliśmy. Przyznam, że już po pierwszym OeSie chcieliśmy się wycofać, gdyż samochód nie bardzo miał ochotę do podjeżdżania pod jakiekolwiek wzniesienie. Na szczęście wygrał u nas duch sportowej walki i postanowiliśmy przejechać chociaż jedną pętlę. A potem pojechaliśmy drugą i trzecią pętlę, kończąc rajd na mecie. Nasze tempo było dalekie od rajdowego, ale i tak warto było powalczyć o metę i przejechać kolejne cenne kilometry oesowe. Cieszymy się, że tak wielu kibiców nas zagrzewało do walki na trasach Rajdu Świdnickiego. Szczególne podziękowania chciałbym złożyć naszym mechanikom pod dowództwem. Marcina oraz naszym kibicom: Anecie, Marlenie, Tomkowi i Adrianowi, że dopingując nas nie pozwolili nam stracić nadziei na osiągnięcie mety. Patronat medialny: Radio ESKA oraz portal: interMAKS.pl. Fot. Jacek Mazur.

Lewandowski/Tokarski | Fot. Łukasz Koziarski

ŁUKASZ LEWANDOWSKI: - Muszę stwierdzić, że załoga Baran Racing zakończyła 4. Rajd Świdnicki niezgodnie z planem. Mieliśmy wygrać, a przegraliśmy. Mieliśmy atakować generalkę, a atakowaliśmy środek generalki. Nie usprawiedliwia tego nic. Odcinki przejechaliśmy na czysto, bez przygód. W kilku miejscach mogliśmy pojechać szybciej, ale musielibyśmy niepotrzebnie ryzykować. Do następnego rajdu ostro popracujemy tak, aby znacznie poprawić nasze tempo. Sam rajd bardzo nam się podobał. Odcinki to klasyki polskich rajdów - szybkie i techniczne, do tego wspaniała pogoda, cudowni kibice i bardzo miła atmosfera. Przed nami szutry - czyli to co chłopaki lubią najbardziej.

TOMEK "RS" TOKARSKI: - Patrzę na nasz występ nieco bardziej optymistycznie. Łukasz dopiero zaczyna się ścigać i w swoim debiucie miał przede wszystkim dojechać bez przygód do mety, co jak najbardziej uczynił. Trzeba zaliczyć jak najwięcej kilometrów oesowych, żeby poznać zachowania i możliwości samochodu, jak i specyfikę jazdy po odcinkach oraz nauczyć się sporządzania dobrego opisu. Temu wszystkiemu mają służyć pierwsze starty. W Górach Sowich, w 10-załogowej klasie Astry nie liczyłem na więcej niż okolice ósmego miejsca, no i dojechaliśmy na siódmym. Mój powrót na oesy nie obył się bez drobnych potknięć, które na szczęście nie miały wpływu na jazdę, ale wiem co muszę poprawić przed kolejnymi startami.
Podczas rajdu okazało się, że nasze autko niezbyt chętnie się rozpędza. Będzie trzeba sprawdzić je na hamowni, której jeszcze na oczy nie widziało. Na pewno nie dokonaliśmy optymalnego wyboru opon, które zdecydowanie były za twarde (przejechaliśmy zawody na jednym komplecie) i być może za szerokie. Za to świetnie sprawdziło się zawieszenie i hamulce. Teraz szykujemy się do „Lotosu”, przed którym na pewno dokonane zostaną zmiany w samochodzie. Mam nadzieję, że tak jak siedem lat temu, w moim przedostatnim (przed długą przerwą) starcie, rajd okaże się dla nas szczęśliwy i będę miał więcej powodów do radości, niż w Świdnicy. Fot. Łukasz Koziarski

Krysiak/Trela

PAWEŁ KRYSIAK: - Jestem niezmiernie szczęśliwy, że udało nam sie ukończyć ten trudny rajd. Dla mnie tym bardziej trudny, ponieważ był to pierwszy start po 4-letniej przerwie, w dodatku zupełnie nowym dla mnie samochodem. Śmiało mogę powiedzieć, że plan na ten start, jakim była nauka samochodu, spokojna, konsekwentna i dynamiczna jazda, został wykonany w 100%. Nie obyło się bez przygód. Po pierwszym os-ie, na dojazdówce w aucie spadł pasek z alternatora i musieliśmy dokonać naprawy. Ośmiominutowe spóźnienie na Punkcie Kontroli Czasu spowodowane awarią, oznaczało karę 1 minuty i 20 sekund. Zepchnęło to nas na odległe, 38. miejsce w klasyfikacji generalnej i ostatnie w klasie. Później było już tylko lepiej... Stopniowo poprawiane czasy przejazdów na poszczególnych odcinkach specjalnych, w tym 4 czas w klasie na ostatnim os-ie, pozwoliły wspiąć sie na 6 miejsce w klasie A6. Gdyby nie kara, wynik byłby dużo lepszy, prawdopodobnie byłaby to lokata zaraz za bardzo mocnymi C2-kami czyli około 4. miejsca w klasie, co należy uznać za spory sukces.
Chciałbym podziękować mojemu pilotowi Michałowi Treli. Uważam, że bez jego osoby nie byłoby tego wyniku oraz firmie AUTO MAX SERVICE ze Świdnicy za profesjonalne przygotowanie samochodu oraz obsługę podczas rajdu. Wielkie podziękowania należą się również sponsorom teamu, a są nimi: Kamieniarstwo Zenon Kiszkiel, Myjnia Patronacka „SYPKO”, GMINA STRZEGOM, Transport Samochodowy Włodzimierz Balcerek, Martkam - Janusz Martyszewski, Meble AMAL, Firma ZEN, BAGRANI Kamieniarstwo, Transport Roman Kus oraz Szkoła Jazdy "WRC".

Płóciniczak/Lewandowski

MARCIN PŁÓCINICZAK: - Za nami fascynujący 4 Rajd Świdnicki, zdecydowanie najlepsze zawody w historii Dywan Rally Team. Po raz pierwszy nasz zespół wskoczył na pudło w klasie, po emocjonującej walce na końcowych OSach. Zaczęliśmy od 6 pozycji w klasie i stracie na poziomie 3 sekund do lidera, by w końcówce rajdu wygrać OS. Wszystko zagrało tak, jak powinno. Mamy bezawaryjny, szybki samochód, który nie zawiódł nas od początku naszych startów w Pucharze PZM i GSMP w 2008 roku. Jest to zasługa dobrego przygotowania przedrajdowego - tu podziękowania należą się Leszkowi Patanowi wraz z zespołem - oraz bezbłędnej obsługi na zawodach wykonanej przez Darka, Łukasza i Pawła.
Wielkie podziękowania dla Bartka Lewandowskiego za bezbłędne dyktowanie, chłopakom na serwisie za determinację i poświęcenie oraz oczywiście mojej żonie, Agacie za wyrozumiałość i cierpliwość.
Przy odrobinie szczęścia liczymy na coraz to wyższe stopnie na podium w klasie a z czasem może i w generalce. Znamy swoje słabe strony a to już połowa sukcesu. W międzyczasie trwają poszukiwania sponsorów i miejmy nadzieję, kolejny start w Rajdzie Karkonoskim dojdzie do skutku.

Sergiusz Janowski | Fot. Łukasz Koziarski

SERGIUSZ JANOWSKI: - Organizatorzy tegorocznego Świdnickiego przygotowali świetne, szybkie a zarazem techniczne i zdradliwe trzy odcinki specjalne. Pierwszy odcinek przejechaliśmy spokojnym tempem bez specjalnego napinania się na wynik. Na mecie, okazało się, że wykręciliśmy świetny czas zajmując 3 miejsce w klasie i 8 w generalce. Drugi odcinek również chcieliśmy przejechać spokojnie. Niestety, na trzecim zakręcie pojechaliśmy zbyt szeroko, zbyt późno wjechaliśmy w prawy czwórkowy zakręt, który był dość mocno zabrudzony i wywiozło nas na pobocze. Okazało się, że w tym miejscu było coś co zdemolowało nam lewe przednie koło oraz zawieszenie z lewej strony. Cała operacja oceniania strat oraz zmiany koła zajęła nam 9 minut. Spadliśmy na ostatnie miejsce w generalce, ale absolutnie nie straciliśmy ochoty do dalszej jazdy. W trakcie serwisu okazało się, że uszkodzenia są bardziej poważne niż nam się wydawało. Chłopaki z GG-Car Serwis w ciągu 20 minut naprawili przód samochodu. Nie chcąc tracić kolejnych sekund za spóźnienie, zdecydowaliśmy się na wyjazd bez wymiany tylnych wahaczy, które wymieniliśmy na kolejnym serwisie. Ostatnią pętlę chcieliśmy przejechać najszybciej, jak to będzie możliwe… Niestety, na dojazdówce do 7 odcinka zaczął odzywać się prawy przedni wahacz i wtedy zmuszeni byliśmy podjąć decyzję o ostrożnej jeździe. Pomimo znacznych strat czasowych, rajd uważamy za bardzo fajny i pożyteczny jako trening przed następnymi startami. Chcielibyśmy podziękować mechanikom z GG-Car Serwis. Chłopaki wykonali naprawdę niesłychaną robotę! Patronat medialny zespołu - wrumwrum.pl. Fot. Łukasz Koziarski.

Stolarek/Moskal | Fot. Oktawian Biniek

TEODOR STOLAREK: - Po zdecydowanie za długiej przerwie zimowej, wreszcie na serio rozpoczął się sezon rajdowy. Bardzo nie podoba nam się, że nasi konkurenci z klasy, z którymi walczyliśmy przez ostatnie dwa sezony, nie przyjechali w Góry Sowie. Chyba się przestraszyli, bo ich wymówki o braku budżetu jakoś mnie nie przekonują. Skończyło się na tym, że w klasie A5 były tylko dwie załogi, a na dodatek Grzesiek i Krzysiek musieli się wycofać już po pierwszym oesie. Mamy nadzieję, że w dalszej części sezonu konkurencja w klasie bardziej dopisze.
Naszego Swifta przygotowaliśmy (prawie) idealnie, szkoda tylko, że kierowca całkiem zardzewiał przez zimę. Niestety, od samego początku lewy tylny amortyzator zdecydowanie odmawiał współpracy i mimo naszych próśb i wysiłków serwisu, nie udało się go przekonać do zmiany stanowiska. Dla mnie najstraszniejszy był pierwszy oes. Okazało się, że ten nasz wynalazek dość szybko się rozpędza i co chwilę okazywało się, że jesteśmy 300 metrów dalej niż mój refleks. Chciałem uciekać z auta, ale pilotka nie pozwalała mi odpiąć pasów, w związku z czym musiałem jakoś przemęczyć się do mety. Potem było już trochę lepiej, jednak zanim zacząłem coś tam jechać, rajd się skończył. W tym miejscu chciałem przeprosić wszystkich kibiców za moją beznadziejną jazdę, szczególnie na prawych zakrętach. Niestety, brak treningu i ten wredny amortyzator skutecznie uciskały moją psychikę. Poza tym podobało nam się bardzo! Obiecuję poprawę już w najbliższy weekend na Rally Lužické Hory. Oczywiście pod warunkiem, że uda nam się przekonać do współpracy pana amortyzatora.
Na koniec chcielibyśmy przeprosić panów z ciężarówki z oponami znanej firmy za niezwrócenie wkrętaka do wentylków - oddamy na Rajdzie Rzeszowskim, a także ekipę, od której nasz serwis pożyczył czarny lejek... i również go nie oddał. Mam nadzieję, że nic więcej nie przywłaszczyliśmy. Przepraszamy też Darka Nowickiego i Łukasza Bułata, za to, że dzięki nam ich serwis wylądował tam, gdzie wylądował.
Ogromne podziękowania kierujemy do Przema i Kaktusa za serwis, a do Darka i Mateusza za udostępnienie busa. Nasz start w 4 Rajdzie Świdnickim możliwy był dzięki firmie Koszule na miarę - Teodor Stolarek. Fot. Oktawian Biniek.

Janik/Stanis

PRZEMYSŁAW JANIK: - Nasza załoga w barwach Teamplex Motorsport, Frulina oraz AGIP, zajęła drugie miejsce w swojej klasie A6 oraz czwarte w klasyfikacji generalnej. Do podium w generalce zabrakło nam zaledwie 0,8 sekundy. Jechaliśmy równym tempem nie doprowadzając do sytuacji podbramkowych. Tym razem trochę nerwów przysporzył nam samochód. Po pierwszej pętli mieliśmy wyciek oleju, który przy zetknięciu z rozgrzanym kolektorem wydechowym powodował "mglistą" atmosferę w kabinie, jak również kilka innych drobnych problemów. Mimo to jesteśmy na finiszu. Szczęśliwi z osiągniętego wyniku z nadzieją na jego powtórzenie lub poprawę podczas najbliższej rundy RPP (tym razem rozgrywanej na nawierzchni szutrowej), która odbędzie się w dniach 15-16 maja w okolicach Gdańska pod nazwą Rajd Lotos Baltic Cup.... Serdecznie zapraszamy.

Szeszko/Stankiewicz

KRZYSZTOF SZESZKO: - Wynik bardzo mnie cieszy. Jestem zaskoczony tym, że uplasowaliśmy się tak wysoko. Poniekąd jest to efekt wielu wypadków i awarii kolegów z czołówki, ale cóż - to też element rajdów. Jako kierowca, jestem bardzo zadowolony ze swojej jazdy. Koledzy z czołówki mówią w takim wypadku o „feelingu” albo trafionych ustawieniach. Ja na feelingu się nie znam, a w Toyocie ze sztywnym mostem i Bilsteinem nie ma co ustawiać ale na tym rajdzie wszystko zagrało. Jako mechanik jestem bardzo dumny z tego, że w czasie wymagającego rajdu Toyota nie stwarzała nam żadnych problemów. Warmiński Kopernik pojawił się na walimskich patelniach - jednym z najsłynniejszych rajdowych miejsc, wkrótce pokażemy go na Pomorzu. Dziękuję mojej pilotce Jagnie, która spisała się świetnie. Dziękuję mechanikom, firmie Auto-Land i oczywiście kibicom!

JAGNA STANKIEWICZ: - Na tym rajdzie wystąpiłam w zastępstwie i dziękuję, że akurat mnie Krzysiek zaprosił na prawy fotel. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego umiejętności i opanowania. Wszystko tip-top przygotowane, kierowca jedzie szybko, a do tego luz i uśmiech. Od następnego rajdu wracam do mojego stałego kierowcy - Przemka Kastyaka w Beemce. Jako szpieg, poznałam większość tajemnic Szeszkina, więc na następnym rajdzie powinien się nas bać!

Poprzedni artykuł Pechowy występ Protona
Następny artykuł Van den Heuvel urwał półoś

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry