Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Udany debiut Sobeckiego

Balazs Szalay wygrał ProHun 500, piątą rundę FIA CEZ Trophy w rajdach terenowych.

Z trzech polskich załóg, najwyżej w generalce finiszowali debiutant na rajdowych trasach, Konrad Sobecki i doświadczony Rafał Marton w dieslowskim Pajero przygotowanym przez Offroadsport.cz. Przypadło im ósme miejsce, drugie w klasie T1 Diesel. Dzisiaj rozegrano cztery odcinki specjalne w dwóch pętlach. Pomimo zapowiedzi,opady deszczu nie nastąpiły, a temperatura od rana sięgała 35 stopni.

- To był bardzo ciekawy rajd, świetnie zorganizowany, szybki i bardzo męczący - powiedział Konrad Sobecki. - Było upalnie, temperatura dochodziła do 40 stopni. Podróżowaliśmy bez większych niespodzianek. Samochód przygotowany przez Mirka Zapletala spisywał się rewelacyjnie. Start w ProHun 500 potraktowaliśmy jako trening i naukę. Myślę że wszystkie założenia zrealizowaliśmy i cel został osiągnięty. Jestem bardzo zadowolony i chciałby podziękować moim sponsorom, którymi byli: TFI Investors, Moris Sport, Producent Trawnik, Tamex Obiekty Sportowe.

- Konrada Sobeckiego po raz pierwszy spotkałem wiosną ubiegłego roku i to była zadziwiająca sytuacja. Ten facet o rajdach nie wiedział nic oprócz tego, że chce w nich startować - mówi Rafał Marton. - Po jakimś czasie postanowiliśmy, że będziemy współpracować i po piętnastu miesiącach doszło do pierwszego, prawdziwego startu, w poważnym rajdzie. Dziś na całkiem niezłej pozycji ukończyliśmy ProHun 500 i jestem tym bardzo usatysfakcjonowany, bo to uwieńczenie naszych długotrwałych przygotowań i w tej chwili widzę, że to miało sens.

- Impreza była bardzo mocno obstawiona przez węgierskie załogi z Szalayem, Fazekasem, i Kordą na czele, w bardzo dobrze przygotowanych samochodach. – mówi Aleksander Sachanbiński, kierowca i szef zespołu Toyota Terratrek Competition - Poziom przygotowania czołowych załóg widać było po pierwszych dwóch dniach, gdy okazało się, że wycofały się tylko trzy załogi. Lokalni zawodnicy znali trasę na pamięć i ciężko było z nimi nawiązad rywalizację. Pierwszy w naszej klasie T2, Ulrich był poza naszym zasięgiem. Mimo prawie czterominutowego progresu w naszych czasach między kolejnymi przejazdami oesów, Urlich był zawsze przed nami o parę - parędziesiąt sekund. Jego lekka Navara przygotowana pod krótkie rajdy, miała przewagę mocy nad naszą dakarową Toyotą. Ostatecznie drugie miejsce w klasie i jedenaste w generalnej klasyfikacji to bardzo przyzwoity rezultat.

- Niezbyt licznie reprezentowana była nasza klasa samochodów produkcyjnych – precyzuje Arkadiusz Rabiega, pilot TTC – Impreza liczyła się tylko do klasyfikacji CEZ, więc zgłosiły się jedynie cztery załogi w klasie T2. W efekcie, po badaniach technicznych na starcie zameldowały się tylko trzy ekipy.

- Trasa, mimo że łącznie mieliśmy do przejechania ponad pięcset kilometrów oesowych, była dosyć monotonna ze względu na niezbyt urozmaicony teren i wielokrotne pokonywanie tych samych odcinków. – mówi Aleksander Sachanbiński - Generalnie rzecz biorąc, była to jazda po polnych drogach, trochę błota, trochę szutru. Trasa z dużą ilością niebezpiecznych pułapek w postaci wyschniętych poprzecznych kolein po maszynach rolniczych i długie proste, nawet pięciokilometrowe, kooczące się ostrymi zakrętami okolonymi głębokimi rowami. Ofiarą takiego rowu był już w pierwszym dniu Grzegorz Szwagrzyk, który w takiej pułapce położył na bok i podtopił swoje Pajero.

Rzeczywiście, cały rajd składał się dwóch odcinków przejeżdżanych na przemian: pierwszego 46-kilometrowego i drugiego 16-kilometrowego. – dodaje Arkadiusz Rabiega – Na trzecim 30-kilometrowym odcinku, pięć kilometrów przed końcem złapał nas deszcz, zamieniając trasę w błotną ślizgawkę. Nasza prędkość podróżna spadła do 30-40 km/godz. i ledwie kontrolowaliśmy Toyotę. Na szczęście był to jedyny deszczowy odcinek i przejeżdżany był tylko raz podczas całego rajdu. Po zakończeniu każdego odcinka mieliśmy bardzo dużo czasu na serwis. Godzinna czasu to przy zerowej awaryjności Toyoty było aż nadto i przy 40-stostopniowych upałach głównym problemem naszego serwisu było w tych warunkach oczekiwanie i nuda. Dodatkowo po zakooczeniu każdego etapu mieliśmy trzy godziny na przegląd samochodu

Sobecki/Marton

PROHUN 500
1. Balazs Szalay/Laszlo Bunkoczi (H) Chevrolet Blazer 4:50.51
2. Erik Korda/György Toth (H) Nissan Pick-Up +1.40
3. Karoly Fazekas/Peter Maurer (H) BMW X5 +7.40
4. Zoltan Balint/Daniel Marton (H) Nissan Navara +45.49
5. Pal Lonyai/Zoltan Garamvölgyi (H) Nissan Navara +53.08
6. Imre Varga/Imre Hujber (H) Nissan King Cab +1:06.33
7. Josef Pelc/Alena Pelcova (CZ) Mitsubishi Pajero +1:16.51
8. Konrad Sobecki/Rafał Marton (PL) Mitsubishi Pajero +1:27.48
9. Laszlo Liszi/Zoltan Sin (H) Mitsubishi Pajero +1:38.11
10. Juraj Ulrich/Daniela Ulrichova (SK) Nissan Navara +1:58.05 (1. T2)
11. Aleksander Sachanbiński/Arkadiusz Rabiega (PL) Toyota Land Cruiser +2:13.11 (2. T2)
12. Grzegorz Szwagrzyk/Piotr Brakowiecki (PL) Mitsubishi Pajero +13:06.11

Sachanbiński/Rabiega | Fot. Paweł Rosłoń

Fpt. Paweł Rosłoń

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Zmarł Marek Sadowski
Następny artykuł Nie oddał ani jednego oesu

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska