KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - Już po prologu...Na metę wjechałem wściekły, byłem pewny, że czas będzie w lesie, bo w pewnym momencie przejeżdżając przez bardzo głeboki, wręcz grząski piach za słabo "strzeliłem" ze sprzęgła i zgasiłem silnik.
Uruchomienie trochę czasu zajęło, potem wygrzebanie się z pułapki, na pewno straciliśmy kilkanaście sekund. Jenak, gdy zobaczyłem wyniki humor natychmiast powrócił. Okazuje się, że musieliśmy jechać całkiem dobrym tempem, skoro po takiej wpadce mamy identyczny czas co Peterhansel i Novitskiy, parę sekund lepszy od Romy. To, że na tym płaskim, otwartym odcinku przegramy z buggy i innymi szybkimi benzyniakami było oczywiste, bo ich top speed jest lekko o 20-30 km/h większy od naszego. Rajd i tak zacznie się jutro, a my ruszymy z bardzo dobrej 6-8 pozycji. Zobaczymy, czy będziemy dochodzić buggy i Toyotę przed nami, czy też oni będą nam bardziej odjeżdżać, ale jestm dobrej myśli. Mam w sobie taką dobrą energię. Tutaj w Peru przyjęcie Dakaru jest wspaniałe, dużo bardziej entuzjastyczne niż w zeszłym roku. Tłumy ludzi wiwatują na trasie, często wybiegają na drogę, widać, że Dakar to dla nich prawdziwe święto. Trzymajcie kciuki jutro!
KUBA PRZYGOŃSKI: - Był to bardzo taktyczny odcinek specjalny. Więcej na nim można było stracić, popełniając błąd, niż zyskać wygrywając. Chodziło o zajęcie jak najlepszej pozycji startowej na jutro. Powinienem być w okolicach dziesiątego miejsca, więc tak jak kalkulowałem. Będę jechał za szybkimi zawodnikami, a wówczas łatwiej utrzymać dobre tempo.
MAREK DĄBROWSKI: - Było dużo skoków, czasami nawet niebezpiecznych, pewnie lepiej jechałoby się za kimś, ale to jest nierealne na tak krótkim etapie. Cisnąłem więc gaz tak, aby dojechać na dobrej pozycji do mety.
JACEK CZACHOR: - To nie było trudne 13 kilometrów. Startowaliśmy w odwrotnej kolejności niż przyznane nam numery startowe. Było sporo niebezpiecznych uskoków. Trasa była piaszczysta i niewiarygodnie zryta, starałem się jechać jak najbardziej z boku głównego szlaku, ale nie na full żeby nie popełnić błędu.
SZYMON RUTA: - Nie wiedziałem co mnie czeka na trasie. W końcu był to mój pierwszy w życiu etap rajdu Dakar. W paru miejscach hamowaliśmy trochę za wcześnie auto. W paru jechaliśmy dokręconym szóstym biegiem, czyli na granicy możliwości naszego samochodu. Ogólnie oceniam mój przejazd jako płynny i już myślę o kolejnym, trudnym jutrzejszym odcinku specjalnym.
CARLOS SAINZ: - Ten etap miał tylko trzynaście kilometrów. Chodziło tylko o to, żeby złapać rytm. Zabawa zaczyna się jutro.
NASSER AL-ATTIYAH: - Po tylu testach samochodu dobrze, że już jest rajd. Cieszę się, że jestem na Dakarze z tym samochodem. Atakowałem od pierwszych metrów i jestem zadowolony z tego krótkiego etapu. Każdy pojechał dzisiaj mocno, ale myślę, że mamy dobrą pozycję na jutro.
STEPHANE PETERHANSEL: - To był przyjemny odcinek, ładne wydmy i duże prędkości. Nie siedziałem w samochodzie rajdowym przez kilka dni, więc będę potrzebował dwóch czy trzech dni, aby się do wszystkiego przyzwyczaić. Pojedziemy delikatnie w tym rajdzie.
GINIEL DE VILLIERS: - Pokonanie pierwszego odcinka zawsze jest miłe, ponieważ to oznacza, że rajd rozpoczął się, szczególnie jeśli chodzi o mnie, bo nie ścigałem się już od dawna. Potrzebuję trochę czasu, aby wrócić do pewnych nawyków i ten odcinek pomógł mi w tym. Jesteśmy zadowoleni z naszego wyniku i pozycji.
GERARD DE ROOY: - Do pokonania były dwie wydmy. Współczynnik trzy na tym odcinku może sporo kosztować, ponieważ błąd też mierzy się przez trzy. Trzeba było zachować pewną rezerwę, ale wszystko poszło dobrze.
ALES LOPRAIS: - To był dość niesamowity początek. Trzeba się trochę do tego przyzwyczaić, ale każdy jest w tej samej sytuacji. Będę musiał przyjrzeć się zmienianiu biegów w tej starej ciężarówce, ponieważ popełniłem kilka błędów, ale jak na początek nie było źle. Jesteśmy najmniejszym zespołem w pierwszej piętnastce. Jedziemy samotnie i nie mamy żadnej strategii.
FRANCISCO LOPEZ: - Rano było trochę ciężko. Mało spałem, ale kiedy Dakar się rozpoczął, motocykl się obudził i zawodnik też. Wszystko działało dobrze i spokojnie do tego potrzedłem. Jutro to już będzie coś innego.
CYRIL DESPRES: - Poszło mi dobrze, tak jest zawsze kiedy jadę z dakarową naklejką na motocyklu, szczególnie ta z numerem 1. Odcinek był krótki, ale zawsze trzeba być ostrożnym i była to równocześnie dobra rozgrzewka. Dakar nie rozgrywa się dzisiaj, a strategia jest integralną częścią rajdu, jak mechanicy, umiejętności nawigacyjne i kondycja.
IGNACIO FLORES SEMINARO: - Nie spodziewałem się zwycięstwa. Nie chcę popełniać błędów i do wszystkiego podchodzę spokojnie. Nie jestem tu po to, aby wygrać Dakar, ale żeby go ukończyć, co mi się nie udało w zeszłym roku. To nadal mój główny cel. Dzisiaj ta ziemia, którą kocham dała mi zwycięstwo, które dedykuję dla Peru.
JOAN BARREDA: - Wszystko poszło naprawdę dobrze. Chciałem być w pierwszej dziesiątce i udało się. To dobra pozycja na jutrzejszy odcinek.
ALESSANDRO BOTTURI: - Szkoda, że zaliczyłem głupią wywrotkę, przez co straciłem około dwudziestu sekund. W przeciwnym razie miałbym szansę na pierwszą trójkę. Nie mogłem doczekać się tego rajdu i mój entuzjazm zyskał przewagę nade mną.
PAULO GONCALVES: - Uważam, że przejechałem odcinek konsekwentnie i bez błędów. Piasek był bardzo zdradliwy i było łatwo o błąd. W każdym razie mam dobrą pozycję na jutrzejszy odcinek.
ŁUKASZ ŁASKAWIEC: - Dakarowy dzień rozpocząłem o dokładnie o 08:09 rano wyjazdem z parku zamkniętego. Następnie przejechaliśmy przez rampę startową usytuowaną przy wybrzeżu oceanu i udaliśmy się na 250 km dojazdówkę do Pisco, która okazała się nieco męcząca - w miastach ludzie niemal wskakiwali na mojego quada, zatrzymywali, żeby zrobić sobie zdjęcie. W Pisco czekał nas 13 kilometrowy odcinek po wydmach, po bardzo kopnym piasku. Dwóch zawodników miało tam przygodę, jednemu prawdopodobnie zepsuł się quad, a drugi miał wywrotkę - widziałem jak się podnosił, najprawdopodobniej nic mu się nie stało. Ja postanowiłem pojechać ten odcinek bez nerwów, tak, aby nie uszkodzić quada. Typowe, dakarowe ściganie zaczynamy dopiero jutro, więc do dzisiejszego dnia starałem się podejść na spokojnie. Resztę dnia mechanicy spędzą na przeglądzie quada i przygotowaniu go do jutrzejszego etapu. Jest już strasznie gorąco, powoli czujemy, że rozpoczyna się prawdziwy Dakar.
CAMELIA LIPAROTTI: - Ten etap był bardziej jak rozgrzewka. Dojazdówka była wzdłuż wybrzeża Pacyfiku. Potem krótki trzynastokilometrowy odcinek wzdłuż wydm. Nic trudnego, ale widziałam kilka osób, które utknęły. Wszystko poszło zgodnie z planem. To jest to - Dakar rozpoczęty.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.