Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Dobry dzień Domżały i Martona

Aron Domżała dobrze odrobił lekcję z jazdy po wydmach.

Już trzeci dzień przemierza peruwiańskie piaski bez większych przygód. Co więcej, w środę na trasie nie brakowało nielubianego przez kierowców fesz feszu. Mimo to, pilotowany przez Macieja Martona, dakarowy debiutant osiągnął ósmy rezultat i awansował do pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej.Na środowej mecie Aron Domżała nie krył radości. – To był dla nas bardzo dobry odcinek, choć jednocześnie bardzo trudny. Zwłaszcza pierwsze 180 km, kiedy jechaliśmy po trudnych wydmach i górskich drogach z kamieniami. Ustawiliśmy niskie ciśnienie w oponach, więc musieliśmy bardzo uważać na kapcie. Druga część oesu była już łatwiejsza, ale niestety na plaży trafiliśmy na kamień i musieliśmy zmieniać koło. Na szczęście strata okazała się niewielka. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze swojego rezultatu – podsumował.Młody kierowca debiutuje w tym arcytrudnym rajdzie, ale jego pilot ma już znaczące, dakarowe doświadczenie. - Dzisiaj zaczął się Dakar – powiedział Maciej Marton. – Zaliczyliśmy pierwszy, trudny odcinek, który szybko zebrał żniwo. Już na pierwszych stu kilometrach minęliśmy kilka zepsutych aut. Aron świetnie pojechał wydmy w pierwszej części, uniknęliśmy błędów i nawet kapeć nie popsuł nam humorów – zakończył z uśmiechem.Załoga stawiła się na mecie z ósmym czasem, co oznaczało awans na 9. pozycję w klasyfikacji generalnej. Co ciekawe, w pierwszej dziesiątce Dakaru znaleźli się obecnie wszyscy polscy kierowcy i piloci, ścigający się w klasie samochodów. Aron Domżała jest również liderem w klasyfikacji debiutantów.Tymczasem ojcowie, cieszyli się kolejną, trzecią metą etapową, której osiągnięcie sporo ich kosztowało. - Co za dzień! Na 20. kilometrze straciliśmy moc przez uszkodzony wąż od turbiny. Usunęliśmy awarię z pomocą Marco Piany. Przez ultra trudne wydmy przejechaliśmy bezbłędnie, ale na 120. kilometrze auto zgasło. Nie jestem dobry w elektryce, ale po 30 minutach doszedłem, że to regulator napięcia. Udało mi się zrobić obejście i ruszyliśmy dalej. Na CP2 i 188. kilometrze serwis wymieniał nam skrzynię biegów... W końcu po 8 godzinach dotarliśmy do mety  - zrelacjonował wydarzenia Rafał Marton. 

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Mieszane nastroje w Hondzie
Następny artykuł Audi rządzą w Dubaju

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska