Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Opinie po Baja Poland

RAFAŁ PŁUCIENNIK: - Powoli zbliżamy się do końca rajdowego sezonu.

Start w Baja Poland był dla naszego zespołu jednym z najważniejszych w tym roku. Runda Pucharu Świata Cross-Country FIA rozgrywana w Polsce to unikalna okazja do zmierzenia się ze ścisłą światową czołówką szybkich rajdów terenowych. Konfrontacja z samochodami klasy T1 nie pozostawiła wątpliwości, w następnym sezonie potrzebujemy mocniejszych rajdówek o zupełnie innych założeniach konstrukcyjnych.ROBERT KUFEL: - To rajd zupełnie inny od tych, w których regularnie startujemy. Tempo jest tutaj niesamowite. Wszędzie musimy być na czas, o każdej porze dnia gonią nas limity czasowe. Przyzwyczajeni jesteśmy do ciężkich prób terenowych. Tutaj wyzwaniem są długie i bardzo szybkie odcinki specjalne, wymagające ogromnego skupienia i przygotowania zarówno fizycznego, jak i mentalnego.MAŁGORZATA KOSIŃSKA: - Przed honorowym startem w centrum Szczecina myślałam, że stres mnie rozniesie! Jechało mi się świetnie, przede wszystkim dzięki  mojemu pilotowi, Andrzejowi Derengowskiemu, który podając mi wskazówki gdzie i jak jechać, potrafił jednocześnie rozładować atmosferę. 

Andrzej Derengowski

ANDRZEJ DERENGOWSKI: - Małgosia bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Ukończylismy wszystkie odcinki specjalne i na mecie zameldowalismy się z całkiem niezłym czasem, pomimo tego, że nie ścigalismy się z resztą stawki.

Kaczmarski/Boba

MARTIN KACZMARSKI: - To był bardzo trudny rajd, pełen niespodzianek. Na ostatnim odcinku zdarzyła nam się przygoda - jechaliśmy w kurzu za włoskim teamem i chcąc go wyprzedzić przebiliśmy oponę. Po zmianie koła i zapięciu się w pasy okazało się jednak, że przebite jest jeszcze jedno koło i całą operację trzeba zacząć od początku. Na szczęście straty czasowe udało się odrobić. Cieszę się, że podczas tego rajdu nasza wiedza posunęła się kilkanaście kroków do przodu. Jak każdy sportowiec, chciałbym być na najwyższym stopniu podium. Wierzę, że przyjdzie na to czas, jednak  dla debiutanta 9. miejsce  na świecie smakuje tak jak zwycięstwo, cieszymy się też z 3 miejsca w Pucharze Polski. Już nie mogę doczekać się przyszłorocznej edycji Baja Poland.

Podkalicka/Madej

KLAUDIA PODKALICKA: - Baja Poland była dla nas pierwszym oficjalnym sprawdzianem! Zdałyśmy ten egzamin! Pokonałyśmy trudy rajdu i dojechałyśmy do mety na siódmej pozycji w klasie T2. Trasa była wyjątkowo trudna i wymagająca, a start przyniósł nam wiele niespodzianek. Tak było i tym razem - kilka usterek dało się nam we znaki, ale dałyśmy radę i to jest dla nas najważniejsze. Z Joasią współpracuje się nam super, jestem przekonana, że wspólnie pokonamy wiele tras!

JOANNA MADEJ: - Baja Poland był naszym pierwszym, wspólnym startem. To była twarda, ciężka walka. Tym większa satysfakcja, że dojechałyśmy do mety. Wszelkie moje obawy dotyczące specyfiki dyktowania odeszły zaraz po pierwszych zakrętach. Zdobyłyśmy punkty w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych, ale najważniejsze było dla nas wspólne sprawdzenie własnych możliwości i wzajemne dotarcie się. Teraz, kiedy wiemy, jak działamy, żaden start nie będzie nam straszny i już nie możemy doczekać się kolejnego rajdu.

Maciej Stańco

MACIEJ STAŃCO: - W sumie był to chrzest tego samochodu. Tak jak nam mówiono, wybraliśmy na pierwszy raz bardzo trudny rajd, wyjątkowo wymagający dla samochodu, zwłaszcza dla T2. Specjalnie nie oszczędzaliśmy sprzętu. Chcieliśmy zobaczyć, jak Porsche spisze się w warunkach rajdowych.
Nie jechaliśmy na wynik. Startowałem w rajdzie terenowym po długiej przerwie i nie miałem rajdowego doświadczenia, ale z kilometra na kilometr jechało mi się pewniej i łatwiej. Gdyby nie sobotnia awaria, mogliśmy wygrać T2. Samochód zdecydowanie ma potencjał na wygranie Pucharu Świata w T2.
Na pierwszym oesie ustąpiliśmy Vareli o 18 sekund, ale gdyby nie nasza gafa z pilotem, kolejność byłaby odwrotna. Pojechaliśmy w nie tę drogę, musieliśmy wycofać na wstecznym. Na długim oesie stanął jeden z dwóch wentylatorów. Do wentylatora dostał się piasek i spaliło bezpiecznik. Taka awaria może się zdarzyć. Auto się zagrzało, wyrzuciło wodę. Musieliśmy znaleźć rzekę, odpowietrzyć cały układ. Zabrało nam to ponad 1,5 godziny.
Drugiego dnia na ostatnim oesie niemiecka załoga trzymała nas za sobą w kurzu przez 5 kilometrów. Trochę mnie to zdenerwowało i popełniłem błąd. Wyprzedziłem Niemca przy pierwszej nadarzającej się okazji. Pojechałem po wyścigowemu, a nie po rajdowemu. Pociągnęła nas koleina i uderzyliśmy prawą stroną w drzewo. Na lewym łuku pień był wygięty w stronę drogi. W to samo drzewo uderzyły trzy samochody. Nie było żadnej prędkości. Jechaliśmy na drugim biegu. Od góry zgięło maskę, zbiło lampę i uszkodziło chłodnicę. Poszła woda i tak zakończyliśmy jazdę na 15 kilometrów przed metą odcinka.
Rajd sprawił mi dużo frajdy. Nie jestem zmęczony, choć drugi dzień to był średniej długości odcinek Dakaru - dziurawy, bardzo wymagający. Przejechaliśmy niemal całą trasę bez jednego ryzykownego miejsca. Wszystko było pod kontrolą. Te 500 kilometrów dało więcej, niż 1500 km testowych. Wyłapaliśmy parę rzeczy i wiemy, co poprawić.

Krzysztof Hołowczyc

KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - Trzeci raz z rzędu udało mi się wygrać Baja Poland, więc można zaliczyć to jako hat trick, mówiąc piłkarskim żargonem. Rajd był naprawdę ciężki, myślę, że wszyscy zawodnicy czują go jeszcze dokładnie w swoich kręgosłupach. Szczególnie najdłuższy, 250-kilometrowy odcinek prowadzący po poligonie w Drawsku Pomorskim dał się wszystkim we znaki. Jechałem go bez 2 najwyższych biegów i tak się bałem, że sporo stracę, że w efekcie wygrałem go z dużą przewagą - co to znaczy silna motywacja! W niedzielę po wymianie skrzyni biegów, jechaliśmy z moim nowym, portugalskim pilotem Felipe Palmeiro bardzo szybko i pewnie, więc na mecie przewaga nad drugim, Mirkiem Zapletalem, wyniosła blisko 18 minut. Na ostatnim odcinku zmienialiśmy przebite koło, ale i tak udało się go wygrać, więc chyba wynika z tego, że tempo mamy dosyć szybkie. Rajd był bardzo ciekawy, choć zabrakło mi tej ostrej zeszłorocznej, rywalizacji ze Stephanem Peterhanselem, gdy obaj jechaliśmy na granicy możliwości, rywalizując o sekundy, a nie jak w tym roku o minuty. Teraz mieliśmy czas, żeby przetestować pewne nowe elementy i ustawienia samochodu i wygląda, że poza skrzynią wszystko działa świetnie. Na szczęście do Dakaru jeszcze sporo czas, więc inżynierowie X-raid na pewno znajdą właściwe rozwiązania. Ważne też, że po raz pierwszy w Polsce mieliśmy rundę Pucharu Świata FIA i myślę, że wypadło to całkiem dobrze. Zaimponowała mi bardzo jazda Adama Małysza, który nie najnowszym przecież Mitsubishi L200 prowadził równą walkę z czołówką i skończył rajd na 5.miejscu. Brawo Adam! Cieszę się też, że młody Martin Kaczmarski, któremu od pewnego czasu służę swoim doświadczeniem, dojechał w pierwszej dziesiątce. Dziękuję też bardzo kibicom za wyjątkowo gorący doping w Szczecinie, a organizatorom życzę kolejnych tak udanych imprez.

Kowalczyk/Popławski

DAGMARA KOWALCZYK: - 300 kilometrów jazdy po naprawdę zróżnicowanym terenie było nieocenioną lekcją i gromadzeniem nowych doświadczeń. Chociaż jechaliśmy w charakterze „przecieraka”, to adrenaliny mieliśmy pod dostatkiem. Trzeba było mocno wciskać pedał gazu, bo momentami czuliśmy na plecach oddech Krzysztofa Hołowczyca. Cieszę się, że na tak fantastycznej imprezie mogliśmy pomóc organizatorom i mamy nadzieję, dostarczyliśmy kibicom sporej frajdy. Baja Poland wypadła wzorowo, więc mocno kibicujemy, by w 2013 roku była ponownie rundą Pucharu Świata.

ROMAN POPŁAWSKI: - Nic nie daje lepszego treningu, jak jazda po trasie rajdu. Choć nie braliśmy udziału w klasyfikacji, a tylko jako załoga ,,Zero" robiliśmy przejazd kontrolny, staraliśmy się utrzymać tempo. Trasa jak przystało imprezę tej rangi - długa i wymagająca, szybka i skomplikowana. Niezliczona ilość manewrów rozgrzewała kierownicę do czerwoności. Były także odcinki iście przeprawowe, na których nasze auto czuło się jak ryba w wodzie. Za to ,,dakarówki" miały tam spore wyzwanie. Black Tank wywoływał ogromne zainteresowanie, był jedyny w swoim rodzaju. Auta T1, T2 ... ładne kolorowe, a tu coś zupełnie innego. Brutalny ,,olbrzym" z dziewczyną za kierownicą jechał nie gorzej niż wielu zawodników, zwłaszcza na piaszczystych odcinkach gdzie podnosząc tumany kurzu, rwał bezlitośnie. Zamiana miejsc kierowcy z pilotem na ostatnim odcinku, dała Dagmarze lekcję nawigacji. W lewo, w prawo... w to drugie prawo Rajd z ogromnym rozmachem i spotkanie z mistrzami - świetne doświadczenie.

Poprzedni artykuł Mówią przed Rajdem Wielkiej Brytanii
Następny artykuł Chardonnet otrzyma DS3 WRC

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry