Wygraliśmy pierwszy odcinek specjalny i przez następne dwa etapy prowadziliśmy zaciętą walkę o pierwsze miejsce. Niestety na samym początku trzeciego etapu pokonując wysoką wydmę, uderzyło w nas auto innej załogi. W wyniku zderzenia urwało nam prawe przednie koło i wydawało się nam, że to już koniec rajdu dla nas. Na szczęście udało się nam prowizorycznie naprawić auto i przejechać etap już bez hamulców, ograniczając stratę czasową do 90 minut. Nie poddaliśmy się i mimo dużej straty nadal walczyliśmy. Ostatni etap znów należał do nas, a nasi rywale nie uniknęli problemów co przełożyło się na wygrany rajd. Przez 2000 kilometrów naprawdę dużo może się zdarzyć. Ten rajd nauczył mnie, aby nie poddawać się w najbardziej beznadziejnych sytuacjach.SZYMON GOSPODARCZYK: - Jadąc do Abu Zabi wiedziałem, że nawigacja na tym rajdzie to nie problem, ale nie spodziewałem się, jak trudno i niebezpiecznie jedzie się po ściętych wydmach. Wysokie temperatury dodatkowo wszystko utrudniały. Po feralnym incydencie z innym samochodem nie poddaliśmy się, choć nie było perspektyw na odrobienie strat. Jak się później okazało, warto było walczyć do ostatniego metra, żeby na mecie stanąć na najwyższym stopniu podium! Za tydzień lecimy do Kataru. Wszyscy zawodnicy mówią zgodnie, że to najtrudniejszy rajd dla pilota ponieważ nawigacja jest tam bardzo trudna, jednak już dzisiaj śnił mi się pierwszy odcinek, na którym poszło nam całkiem dobrze :) Mam nadzieje, że sny się spełniają! Na koniec chciałbym pozdrowić wszystkich naszych kibiców. Dzięki, że jesteście z nami. Wasze wsparcie mocno nas motywuje! Dziękuję również firmie Radius Projekt za to, że daje nam możliwość startów w Pucharze Świata na najwyższym poziomie.
JAREK KAZBERUK: - Cieszymy się z mety w wyjątkowy sposób, bo to nie był dla nas łatwy rajd. Ważne, że udało się zdobyć pierwsze punkty do klasyfikacji Pucharu Świata. Najbardziej cieszy to, że poza pierwszym etapem Raptor nie sprawiał żadnych problemów technicznych. Na kilku oesach pokazaliśmy na co nas stać i utrzymywaliśmy naprawdę dobre tempo. Z tego powodu jest lekki niedosyt, że omsknęliśmy się o miejsce na podium T2.1, ale za niecałe dwa tygodnie atakujemy Katar i postaramy się powalczyć o więcej. W ostatnim dniu musieliśmy rozpędzać stado wielbłądów, które pojawiło się na naszej trasie. Liczyło kilkadziesiąt sztuk i zwierzęta nie były zbyt skore do biegania. Musieliśmy więc sporo się napocić, żeby żadnemu z nich nie zrobić krzywdy, a jednocześnie za bardzo nie zwolnić, bo w tak grząskim piasku, przy zbyt małej prędkości moglibyśmy się zakopać.
ROBERT SZUSTKOWSKI: - Ten rajd to było dla mnie naprawdę wielkie wyzwanie. Bardzo trudna, szczególnie dla Forda Raptora, pustynia, wysokie temperatury i walka z chorobą. Jestem wymęczony, ale szczęśliwy, że udało nam się dotrzeć do mety. Teraz czas regenerację i powrót do formy.
RAFAŁ SONIK: - Wiem, że moje zwycięstwo nie było widowiskowe, ale zawsze powtarzam, że nie wygrywa ten, kto robi coś spektakularnego, ale ten, kto nie popełnia błędów. Za mną wiele lat startów, upadków, kontuzji. Siedem prób wygrania tego rajdu i drugie zwycięstwo. Mogę powiedzieć, że mam taką samą satysfakcję, jak w 2014 roku, kiedy na najwyższym stopniu podium stanąłem po raz pierwszy. Przez lata nauczyłem się, jak walczyć na wydmach Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Ta pustynia jest niesamowicie wymagająca, ale i piękna. Jeśli nauczyć się po niej jeździć, to poza ogromnym wysiłkiem będziemy czuć również radość. Ja na tym rajdzie doświadczyłem jej bardzo wiele. A wcale nie był łatwy. Szczególnie dziś, kiedy rozwiązanie zaproponowane przez Jarka Zająca, mojego mechanika, zdało egzamin i przednie amortyzatory działały już bez zarzutu. Mimo przyjemności, jaką odczuwam po latach treningów i startów w Emiratach, jestem daleki od stwierdzenia, że w Abu Zabi czy Dubaju czuję się już jak na własnym terenie. Najlepiej zobrazować to dzisiejszym przykładem. Jeszcze wczoraj podczas odprawy organizatorzy prosili o rozwagę i wyjątkową ostrożność, ponieważ niemal za każdym razem, ostatniego dnia tego rajdu coś się komuś przydarza. Niestety 30 km przed metą jeden z motocyklistów miał poważny wypadek. Ostatni etap wcale nie był prosty, a upał i zmęczenie robią swoje. Trzeba się pilnować do samego końca, bo nawet ja wjechałem dziś na metę oesu od złej strony. Przed następną rundą Pucharu Świata w Katarze mamy zaledwie tydzień na regenerację, a to bardzo krótki czas. Jestem bardzo ciekawy, jak tam ułoży się rywalizacja, bo to niezwykle trudny i skomplikowany nawigacyjnie rajd. Dlatego tym bardziej się cieszę ze zwycięstwa, które jest dobrą zaliczką na cały sezon.
NASSER AL-ATTIYAH: - Jazda samochodem po wydmach była bardzo fajna i stanowiła dobre doświadczenie. Niektóre odcinki okazały się wyjątkowo trudne, wymagały maksymalnej koncentracji na wydmach. Trafiały się strome wydmy, co dodatkowo komplikowało jazdę. Każdego dnia musieliśmy dawać z siebie sto procent. Ukończenie rajdu z tak znaczną przewagą jest bardzo satysfakcjonujące. Na pustyni nie ma łatwych etapów, w tym rajdzie nigdy takich nie było. Zamierzaliśmy odnieść zwycięstwo, bo chcemy obronić Puchar Świata, o który tak ciężko walczyliśmy w ubiegłym roku. Wyjeżdżamy z Abu Zabi z maksymalną liczbą punktów. To najlepsze możliwe rozpoczęcie nowych mistrzostw.
KUBA PRZYGOŃSKI: - Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Piąte miejsce w Abu Dhabi przed startem brałbym w ciemno. Przez całe zawody utrzymywaliśmy dobrą prędkość i płynnie pokonywaliśmy wydmy, co przekładało się na wysokie miejsce w generalce. Samochód spisywał się rewelacyjnie, a ja miałem okazję doskonalić technikę jazdy na trudnych pustynnych odcinkach. To dla mnie cenne doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości.
MAREK DĄBROWSKI: - Dzisiaj pojechaliśmy swoim tempem i na ostatnim odcinku zajęliśmy szóste miejsce. Biorąc pod uwagę nasze tegoroczne przygody na pustyni, ósme miejsce w klasyfikacji generalnej jest bardzo dobrym wynikiem. Pozostaje niedosyt, początek rajdu mieliśmy rewelacyjny i chcieliśmy walczyć o ścisłą czołówkę. Zawody kończymy w pierwszej dziesiątce i zdobywamy cenne punkty w Pucharze Świata.
JACEK CZACHOR: - Pierwszą część Desert Challenge przejechaliśmy w grupie najszybszych zawodników. Trzymaliśmy dobre tempo i płynnie pokonywaliśmy wysokie wydmy. Niestety awaria alternatora na półmetku rajdu pozbawiła nas dobrego miejsca w klasyfikacji generalnej. Taki jest motosport, nie wszystko zależy od nas, musimy się z tym liczyć.
KUBA PIĄTEK: - Po wczorajszym awansie w klasyfikacji generalnej plan na dzisiaj był prosty. Miałem cisnąć do mety i walczyć o jak najlepszy rezultat. Do punktu tankowania realizowałem plan w stu procentach. W dobrym tempie pokonywałem oes i kontrolowałem sytuację na trasie. Niestety awaria hamulca zatrzymała mnie na dziesięć minut. Ostatecznie zawody kończę na ósmym miejscu w klasyfikacji generalnej i jako drugi wśród juniorów. W Katarze powalczę o zdecydowanie lepsze miejsce.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.