Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Zabrakło czasu na wjeżdżenie się w trasę

Za nami przedostatnia runda Driftingowych Mistrzostw Polski i jednocześnie najbardziej kultowa eliminacja tego cyklu – górska runda w Karpaczu.

Na tak wspaniałych zawodach nie mogło zabraknąć aktualnych mistrzów Polski w klasyfikacji zespołowej, czyli Valvoline PUZ Drift Team. Jak okazało się na miejscu, podobnie jak w Sopocie, karty próbowała rozdawać pogoda, jednak nie pokrzyżowała ona planów zespołu z Torunia, który znów zaliczył bardzo dobry występ.Piątkowe wolne treningi odbywały się w bardzo niesprzyjających warunkach. Deszcz, który momentami zamieniał się w ścianę wody, następnie spływającą trasą zawodów w dół, uniemożliwił prawidłowe wjeżdżenie się w trasę. – Mamy bardzo specyficzne warunki. Rok temu, podczas pierwszej imprezy zorganizowanej w Karpaczu, przez trzy dni świeciło wspaniałe słońce, przez co takie warunki to dla nas nowość. Nie będzie problemu z przejechaniem trasy, jednak na pewno nie będzie widowiskowo i szybko – mówił nowy zawodnik zespołu, Krzysztof Romanowski, tuż przed wejściem do auta na pierwszy przejazd.Jak się okazało, to właśnie popularny Roman, w takich warunkach radził sobie najlepiej. W sobotę, czyli dzień kwalifikacji, zdobył on w jednym z przejazdów 93 punkty, co było najlepszym wynikiem tej części zawodów. Niestety, właśnie ze względu na deszcz, kwalifikacje przedłużały się i zostały przerwane. Jedynym przedstawicielem teamu, który dokończył w sobotę swoje przejazdy był Marcin Skwierczyński. – Bardzo się cieszę, że kwalifikacje już za mną. W zeszłym roku, podczas kwalifikacji raz dachowałem, a za drugim podejściem prawie powtórzyłem ten wyczyn – przypominał popularny Małpa. Dziś „Małpi Rów” już mnie tak do siebie nie przyciągał, choć oglądaliśmy dzisiaj zarówno dachowanie, jak i samochody, w moim rowie.Dokończone w niedzielę kwalifikacje odbyły się według założonego planu. Do topowej szesnastki awansowali wszyscy przedstawiciele zespołu. Oprócz wspominanego zwycięzcy kwalifikacji, Krzysztofa Romanowskiego, na piątym miejscu uplasował się Marcin Mospinek, na ósmym Grzegorz Hypki, a na czternastym Marcin Skwierczyński. Niestety podczas ostatnich przejazdów, swój samochód rozbił Marcin Mospinek.- Dwa deszczowe dni sprawiły, że nie mieliśmy czasu na jazdę po suchym i wjeżdżenie się w trasę. Nie może to jednak być wytłumaczenie dla zawodnika, który walczy o mistrzostwo, bo każdy miał takie same warunki. Niestety, miałem duży problem z pierwszym zakrętem, a tutaj jeśli coś psuje się na początku, to trasa nie wybacza błędów. Mimo to, zostały mi dwa przejazdy kwalifikacyjne i trzeba było cisnąć. Niestety w pewnym momencie wyrzuciło mnie na bandę i obiłem samochód z każdej strony. Mechanicy jednak stanęli na wysokości zadania i w 45 minut zreanimowali samochód. To było niesamowite, za co wielkie dzięki dla nich – mówił przed TOP16 Mospin.Do TOP8 awansowali trzej zawodnicy Valvoline PUZ Drift Team – Hypki, Romanowski i Mospinek. Ci pierwsi niestety musieli stoczyć bratobójczy pojedynek, z którego odpadł Romanowski. Mospinek również musiał pożegnać się z dalszą jazdą, po zaciętym pojedynku z Pawłem Trelą. Grzegorz Hypki miał szansę pomścić kolegę z zespołu, ponieważ w półfinale trafił na Trelę.Niestety, po dogrywkach, sędziowie orzekli, że lepszy był Paweł, a Grzegorz musiał zadowolić się walką o najniższy stopień podium. Hypki wygrał pojedynek z Bartkiem Stolarskim, dzięki czemu „wrócił do gry”, po trzech nieudanych występach w DMP.- Super! W końcu zaliczyłem udany występ w Mistrzostwach Polski. Ten sezon jest dla mnie stracony i szczerze mówiąc wolałbym, aby na podium stanął Marcin Mospinek. To on powinien tutaj być. Niemniej uważam, że moje trzecie miejsce, Krzyśka piąte i Mospina szóste, to i tak bardzo dobry wynik – oceniał na gorąco Grzegorz Hypki.- To był bardzo trudny weekend. Szczególnie niedziela przysporzyła nam wiele wysiłku. Chciałbym podziękować wszystkim z zespołu. Grześkowi za wynik, Romanowi za wygrane kwalifikacje, Mospinowi za świetną walkę na granicy. Wielkie podziękowania należą się Małpie, za świetny wynik w samochodzie, który odstawał od reszty stawki, oraz za zaangażowanie w ekspresową odbudowę auta Marcina oraz mechanikom, którzy pracowali dzisiaj wspaniale. Widok kilkudziesięciu osób, które w strefie oglądały przywracanie samochodu do życia w trzy kwadranse napawał mnie dumą – mówił po zakończeniu zawodów Krzysztof PUZ Jędrzejewski, manager zespołu.

fot. Krzysztof Mikołajczyk

Poprzedni artykuł Punkty Pelca, powrót Potockiego
Następny artykuł Czterech z szansami

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry