Kierowcy liczą na rozwiązanie problemu
Carlos Sainz ma nadzieję, że kierowcy Formuły 1 nie będą musieli przez cały sezon borykać się z problemem „podskakiwania”.

Istotnie zmodyfikowane przepisy techniczne wprowadziły Formułę 1 w nową erę. Samochody budowane są w oparciu o inne koncepcje, a główne zmiany zaszły w obrębie aerodynamiki. Po latach powrócił tzw. efekt przypowierzchniowy.
Podczas testów w Barcelonie okazało się, że jedną z niechcianych konsekwencji wspomnianego efektu jest „podskakiwanie” samochodu na długich prostych. Problem dotknął wszystkie zespoły, choć niektóre - jak McLarena - w mniejszym stopniu niż resztę stawki.
Znalezienie rozwiązania wcale nie musi być proste, a wynikiem może być spadek osiągów danego samochodu. Więcej będzie wiadomo już pod koniec bieżącego tygodnia, kiedy bolidy wyjadą na tor w Bahrajnie podczas drugiej tury przedsezonowych testów.
Sainz wyraził nadzieję, że inżynierowie wkrótce uporają się z problemem.
- Oczywiście, nie jest wspaniale - powiedział Hiszpan. - Zwłaszcza, gdy zdasz sobie sprawę, że jedziemy 300 km/h i podskakujemy o 30-40 milimetrów. Irytujące.
- Mam nadzieję, że można to rozwiązać i nie będziemy musieli z tym żyć. Teraz jesteśmy na granicy. Trzeba zaufać inżynierom i wszystkim dookoła, że po prostu będzie coraz lepiej, gdy stopniowo nauczymy się samochodów z efektem przypowierzchniowym.
Z kolei Valtteri Bottas z Alfy Romeo, jednego z mocniej dotkniętych podskakiwaniem zespołów, zaznaczył, że zjawisko pogarsza widoczność przy zbliżaniu się do zakrętu.
- Powiedziałbym, że wpływa to po trosze na wszystko. Z pewnością nie jest komfortowo. Pogarsza się widoczność i tracisz ogólne wyważenie, ponieważ poziom siły docisku rośnie i spada, co może mieć wpływ również na hamowanie.
- Jedna z obaw dotyczy także niezawodności niektórych części w samochodzie, jeśli jazda z tym efektem będzie długa. Sądzę, że to nowość dla każdego zespołu i każdy będzie chciał się dowiedzieć, jak sobie z tym poradzić i jak dobrać optymalne ustawienia. Dla każdego będzie to swego rodzaju wyzwanie.
Pierre Gasly z AlphaTauri zwraca uwagę na możliwe nasilanie się zjawiska w trakcie wyścigu, gdy ciśnienie w oponach spadnie, a samochody nieco się obniżą.
- To nie jest przyjemne. Jeśli chodzi o prowadzenie samochodu, pojawił się szok, gdy po raz pierwszy to się przytrafiło, ponieważ nikt się tego nie spodziewał. Chodzi o znalezienie sposobu, by to obejść.
- Wiemy, że w pewnych okolicznościach podczas wyścigu - obecność samochodu bezpieczeństwa czy spadek ciśnienia w oponach - może się to pojawić i stać poważnym problemem. Musimy pomyśleć o tych wszystkich sytuacjach, w których zjawisko będzie się nasilać.
- W tym momencie trzeba skupić się na rozwoju i poprawić pod tym względem, ponieważ wyraźnie widać, że niektóre zespoły poradziły sobie lepiej. U nas nie ma dramatu, ale może być lepiej.
Testy w Bahrajnie ruszą w najbliższy czwartek.

Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.