Zmiana hierarchii w Ferrari
Dyrektor generalny Ferrari Louis Camilleri przyznał, że utrata statusu kierowcy numer 1 przez Sebastiana Vettela była w obliczu wzrastającej formy Charlesa Leclerca nieunikniona.
Autor zdjęcia: Glenn Dunbar / Motorsport Images
Leclerc po jednym pełnym sezonie w Formule 1 przeniósł się z Saubera do Ferrari. Na początku tegorocznej rywalizacji jasne było, że najważniejszym kierowcą we włoskiej stajni pozostanie Vettel - czterokrotny mistrz świata. Młokos z Monako jednak nie zamierzał się jedynie przyglądać poczynaniom bardziej utytułowanego kolegi i już w drugim starcie w nowych barwach mógł odnieść zwycięstwo. Na przeszkodzie stanęła awaria SF90.
22-latek doczekał się wygranej po letniej przerwie. Wtedy też zaczęły się tarcia pomiędzy obydwoma kierowcami. Ich kulminacją było zderzenie podczas rywalizacji na Interlagos w Brazylii. Kolejny sezon reprezentanci Ferrari mają zaczynać na równych zasadach.
- Osiągi Charlesa miały wpływ - powiedział Camilleri, omawiając początkowy status kierowcy numer 1, należący do Vettela. - To nieuniknione. Możesz być mistrzem świata, ale ten chłopak przyszedł i miał fenomenalny sezon. Charles ma wielki talent. Zaskoczył nim nawet nas.
- Kolizja w Brazylii była koszmarem, ale atmosfera została oczyszczona. Obaj zdali sobie sprawę jak bardzo zawalili, więc Mattii [Binotto] powinno być teraz łatwiej nimi zarządzać.
Binotto potwierdził, że na starcie sezonu Vettel i Leclerc będą równorzędnymi kierowcami, a ewentualna zmiana może wynikać jedynie z osiąganych rezultatów.
- Zaczną z tego samego miejsca, ale to zespół jest priorytetem - powiedział Binotto. - Jeśli któryś z nich będzie miał na pewnym etapie sezonu konkretną przewagę, to dokonamy ponownej oceny.
- W przypadku, gdy przed końcowymi wyścigami będzie ich dzielić kilka punktów, zrobią co zechcą - zapowiedział Mattia Binotto.
Bądź częścią społeczności Motorsport.com
Dołącz do rozmowyUdostępnij lub zapisz ten artykuł
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.
Najciekawsze komentarze