Mówią po Melku
BOHDAN LUDWICZAK: - Ocenę zawodów w Melku chciałbym zacząć do toru na Węgrzech, którym jestem zafascynowany.
Jest to najlepszy i najciekawszy tor, na jakim miałem okazję się ścigać. Bardzo dużo twardego szutru, szybki i kilka hopek - kwintesencja rallycrossu, skondensowany odcinek specjalny. Duże brawa dla Węgrów. Melk - rewelacyjne położenie, austriacka jakość wykonania, bardzo przyczepna nawierzchnia, pełna infrastruktura. Tor generalnie zbyt "wyścigowy" stanowczo za mało szutru. Po prostu za mało w tym rallycrossu, a za dużo austriackiej autostrady (chyba najlepszej na świecie). Ja poproszę o 2-3 ciekawe zakręty szutrowe i będzie OK. Możemy im natomiast pozazdrościć PR-u, tłumu kibiców, kilkutysięcznego parkingu zastawionego po kołnierz, doskonałości organizacyjnej.
Za tydzień Toruń - nie będę skromny, jeżeli auto nie zrobi jakiegoś psikusa - raz w tym roku już się spaliło i do tej pory cały czas je odbudowuję i doskonalę - powinienem zdecydowanie wygrać.
TOMASZ CHODORSKI: - Drugie miejsce w Melku nie jest satysfakcjonujące. Mieliśmy szanse na zwycięstwo, co pokazała czasówka i pierwsza kwalifikacja. Na porannym treningu w niedzielę mieliśmy drobną awarie i nie zdążyłem przetestować opon, które niestety, nie działały na tym torze. W trzeciej kwalifikacji zawodnik dywizji 1 uderzył w moje auto na drugim okrążeniu i to pozbawiło mnie szansy na P1. W finale Łukasz Zoll jechał bardzo ciasno i nie zostawił mi miejsca nawet na chwilę tak że w walce fair play nie miałem możliwości wyprzedzenia go. Mam nadzieję, że w Toruniu walka będzie równie ciekawa i postaramy się wygrać!
Generalnie drugie miejsce w Strefie i w Mistrzostwach Polski nie jest żadnym sukcesem, bo mało jest zawodników i rywalizacja nie jest zacięta. Żałuję, że nie udało mi się wystartować w pełnym cyklu MPRC i w Strefie, ale zmiana zeszłorocznych przepisów zrobiła spore zamieszanie i zmusiła mnie do zmiany auta w ostatniej chwili.
PIOTR NASZKOWSKI: - Tor w Melku zrobił na mnie dobre wrażenie, choć nie do końca. Nawierzchnia miejscami była dziurawa. Pierwszego i drugiego dnia jechało mi się bardzo dobrze - widać to po wynikach. Niestety, nie ukończyłem wyścigu z powodu urwania kola. Chciałem podkreślić, iż rywalizacja między zawodnikami była zacięta. Bardzo dziękuję mojemu zespołowi za przygotowanie samochodu oraz mojemu klubowi.
KAMILA MACIASZEK: - Cieszę się, że udało mi się wystartować w Melku. Prace nad samochodem udało się zakończyć dopiero w czwartek, więc nie było mowy o jakimkolwiek treningu przed zawodami. Miał być nim sam start. Tor w Melku jest bardzo szybki, o charakterystyce bardziej wyścigowej niż rallycrossowej, z przewagą asfaltowych zakrętów. Już podczas pierwszych jazd dało się odczuć brak sportowego zawieszenia, dobrych opon, hamulca i szpery. Ale o to właśnie chodziło - przejechać się i sprawdzić, czego brakuje, by samochód w przyszłym sezonie nie różnił się od aut czołówki, po to by walczyć o jak najwyższe lokaty. W Melku nie obyło się też bez niespodzianek. Z powodu chwilowej awarii nie startowałam we wszystkich kwalifikacjach oraz niedzielnych treningach. Cieszę się jednak, że otaczają mnie pomysłowi ludzie, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Ogólnie - sporo emocji i wrażeń, mnóstwo frajdy z jazdy napędem na tył i sporo nauki. Podsumowując chciałam podziękować Maćkowi Sadurze z MSM Motosport za kompleksowe przygotowanie samochodu i serwis, Marcinowi Rybarczykowi z MSM Motorsport za wsparcie logistyczne, ekipie Pitstops za pomoc w dopięciu wszystkiego na ostatni guzik oraz Markowi Ozimskiemu i Tomkowi Chodorskiemu za pomoc na zawodach. Do zobaczenia w Toruniu! RWD rulezzz!
RAFAŁ MALIŃSKI: - Mój występ w Austrii, mimo, że nie ukończyłem zawodów, oceniam bardzo dobrze. Czasem w sporcie samochodowym zdarza się, że po prostu ma się pecha. Tor w Austrii jest wyjątkowy jak na rallycross. Jest to krótki tor asfaltowy, którego głównym celem jest przeprowadzanie co-drive'ów z wykonanymi na potrzeby rallycrossu dwoma łącznikami szutrowymi. Jest to zdecydowanie najszybszy obiekt w kalendarzu. Mimo, że jest o ponad 200 m dłuższy od toru w Słomczynie, to osiągaliśmy tam krótsze czasy przejazdu okrążenia. Na dodatek nie ma kieszeni startowej, więc zawody rozgrywają się z dość długimi przerwami. Pewnie dlatego w kwalifikacjach jeździliśmy tylko po 3 okrążenia. Kontrowersje budzi pierwszy zakręt po starcie, gdzie jeśli samochody jadą w jednej linii, dochodzi do brutalnej przepychanki, której niestety stałem się ofiarą. Tor w Melku nie jest stworzony do wyścigów samochodów Seicento. Bardzo duże fragmenty pokonujemy pełnym gazem. W zasadzie podczas okrążenia hamuje się tylko dwa razy. Mimo, że tor nie przypadł mi do gustu, to wyniki osiągane przeze mnie były dla mnie zaskoczeniem. Trzeci rezultat w czasówce oraz druga pozycja w pierwszym biegu to wyniki, które do tej pory mi się nie zdarzały. Kiedy podjeżdżałem do startu drugiego biegu, podczas grzania opon ukręciłem półoś. Mógłbym przejechać 3 okrążenia w takim tempie, żeby nie zostać zdublowanym, ale zdecydowałem, że lepiej oszczędzić sprzęt na dalszą część zawodów i wycofałem się z biegu. Niestety, w drugiej kwalifikacji przed pierwszym zakrętem Łukasz Figiel uderzył w mój samochód z taką siłą, że zostałem wepchnięty w barierę i urwałem koło. Jego samochód został mniej uszkodzony, ale też nie mógł ukończyć wyścigu. Nie wiem, kto zaczął tę awanturę na torze, ale był to zupełnie bezsensowne posunięcie. Wszyscy straciliśmy czas, a dwóch z nas nie ukończyło biegu. Dla mnie był to również koniec zawodów, bo była to druga nieukończona kwalifikacja.
ŁUKASZ FIGIEL: - Tor w Melku należy do torów szybkich i technicznych z przewagą nawierzchni asfaltowej. Najszybsze odcinki to lewy długi szutrowy do momentu mocnego dohamowania przed szykaną. Organizacja wspaniała, a tor jest wkomponowany w piękną okolicę. Podczas 3 kwalifikacji zostałem skutecznie zablokowany przez kolegę Niedziołkę oraz Kacprzaka, następnie wyrwałem się z kleszczy i zostałem uderzony przez Malińskiego i wykonałem pełnego Aaltonena, przecierając się przednią prawą częścią o kolegę Kacprzaka, który skutecznie mnie blokował. Skutkiem tego było oberwanie chłodnicy, a w konsekwencji nieukończenie biegu. Jest nas trzech - pretendentów do pierwszego miejsca - Mistrza Polski. Szanse są niezwykle wyrównane, ale tytuł zdobędzie tylko jeden. Teraz pozostaje tylko doskonalenie umiejętności i nadzieja na sprzyjające do uczciwej rywalizacji warunki.
ŁUKASZ ZOLL: - Tor w Melku jest na 100% jednym z najbardziej dofinansowanych, wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Jest to wielka przyjemność startować w takich warunkach! Organizatorzy, czyli kilku kierowców z Austrii, zorganizowali imprezę na najwyższym poziomie i za to im jeszcze raz dziękuję. Było to bardzo miłe zakończenie sezonu Pucharu Europy Strefy Centralnej! Myślę, że RX-Cup w przyszłym roku będzie frekwencją porównywalny z klasą narodową, a emocji w Rallycross Cup nie będzie brakowało! Jeśli chodzi o polskich zawodników w tej klasie to ich liczna obecność nie jest zaskoczeniem, bo od zeszłego roku była mowa, że chcą startować, szkoda tylko, że nie od początku sezonu.
Chciałem jeszcze raz podziękować na zakończenie sezonu PESC moim chłopakom z PIT STOPS, bez których ten sezon by się na 100% tak po mistrzowsku nie skończył! Również podziękowania należą się Rzemieślnikowi, który również stał za mną murem!
Za dwa dni jedziemy na ME do Buxtehude powalczyć o 7 miejsce na koniec sezonu które ma mi pomóc w przyszłym roku! A za 2 tygodnie zapraszam do Torunia na ostatnią rundę MPRC!
ADAM KOZAK: - Podobnie jak większość polskich zawodników, nigdy wcześniej nie jeździłem po torze w Melku. Jest to dosyć specyficzny obiekt, ponieważ na pierwszy rzut oka sprawia mylne wrażenie niezbyt skomplikowanego, ale kiedy przejechałem pierwsze okrążenie, okazał się trudniejszy niż myślałem. Niestety na moją niekorzyść, ze względu na długie proste, tor bardziej preferuje szybkie samochody i jadąc N-kowym Clio bardzo trudno jest walczyć w dywizji 1. Niemniej jednak udało mi się wygrać polską czasówkę o około 1 sekundę i nawiązać walkę z Bohdanem w kwalifikacjach. Po starcie w finale jak zwykle okazało się, że auta czteronapędowe startują błyskawicznie i utraconych na starcie sekund będę musiał szukać na hamowaniu do szykany i w odważnym przechodzeniu długiego szutrowego zakrętu. Na przedostatnim okrążeniu udało mi się dogonić Bohdana Ludwiczaka, ale nie zdołałem go wyprzedzić.
Mam nadzieję, że zawody w Toruniu będą dla mnie kontynuacją finału dywizji 1 w Melku i uda mi się dojechać na wyższym miejscu.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.