Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska

Bastianini nie dostał polecenia

Enea Bastianini przyznał, że nie zabroniono mu ataku na walczącego o tytuł Francesco Bagnaii, a plan zakładał manewr na finałowym okrążeniu Grand Prix Malezji.

Enea Bastianini, Gresini Racing

Autor zdjęcia: Gold and Goose / Motorsport Images

Bagnaia miał szansę zapewnić sobie tytuł już w Malezji, ale musiał zdobyć od obrońcy trofeum Fabio Quartararo o 11 punktów więcej. Dystans urósł jednak „tylko” o 9 oczek i wynosi teraz 23.

Mógł być mniejszy, gdyby z Bagnaią uporał się Bastianini, obecnie reprezentant satelickiej ekipy Ducati - Gresini Racing, a od przyszłego sezonu zespołowy kolega z „fabryki”.

Bagnaia objął prowadzenie, gdy upadek zaliczył Jorge Martin - do tamtego czasu zdecydowany lider. Wydawało się, że Włoch pomknie spokojnie do mety, ale na jedenastym okrążeniu wyprzedził go Bastianini. W garażu Ducati dostrzec można było niemałe poruszenie. Trzy kółka później Bagnaia ponownie był liderem, więc wydawało się, iż „Bestia” otrzymał stosowne polecenia.

Jednak walka trwała do ostatnich metrów, a Bagnaia wpadł na metę niespełna 0,3 s przed Bastianinim, który wcale mu nie odpuszczał.

Bastianini przyznał, że starał się zachować ostrożność, gdyż wiedział, jak bardzo tego tytułu pragną w Ducati. Zasugerował jednak, iż nie otrzymał wyraźnego zakazu walki z Bagnaią. Pytany czy planował atak na finałowym okrążeniu, odparł:

- Byłem naprawdę blisko, zwłaszcza na ostatnim okrążeniu, ale trudno było go dogonić w końcowej sekcji toru - powiedział Bastianini. - Próbowałem wejść do wewnątrz w zakręcie numer 9, ale nie było to łatwe, więc zdecydowałem się pojechać po zewnętrznej.

- Lubię atakować, ale zawsze jestem ostrożny, ponieważ ten tytuł jest dla Ducati bardzo ważny. Próbowałem wyprzedzić Pecco jeszcze na ostatnim okrążeniu, ale było trochę niebezpiecznie. Czasami trzeba dostrzec szerszy obraz, a on przecież walczy o mistrzostwo.

Sam Bagnaia - który popisał się świetnym startem z dziewiątego pola - stwierdził, że walka z Bastianinim była najtrudniejszą częścią wyścigu. Przyznał także, że nie mógł nadążyć za narzucającym świetne tempo Martinem.

- Reakcja na światłach była naprawdę świetna, ale i sporo zaryzykowałem podczas pierwszego hamowania. To pomogło mi wygrać - opowiadał Bagnaia.

- Jorge jechał na początku niesamowitym tempem i mocno cisnął. Próbowałem nadążyć przez dwa okrążenia, ale potem odpuściłem. Gdy on upadł, starałem się zadbać o opony, a wtedy przyspieszył Enea.

- Kiedy mnie wyprzedził, rozpoczęła się najtrudniejsza część wyścigu. Niełatwo było za nim nadążyć. Miał więcej trakcji w szybkich zakrętach, ja miałem jej więcej w wolnych. Hamowałem bardzo ostro i chyba to pomogło mi wydatnie w odniesieniu dziś zwycięstwa.

Aby zdobyć tytuł bez oglądania się na Quartararo, Bagnaia musi w Walencji zdobyć dwa punkty. Tyle daje czternasta pozycja.

Francesco Bagnaia, Ducati Team

Francesco Bagnaia, Ducati Team

Photo by: Gold and Goose / Motorsport Images

Bądź częścią społeczności Motorsport.com

Dołącz do rozmowy
Poprzedni artykuł Koronacja dopiero w Walencji
Następny artykuł Repsol nadal z Hondą

Najciekawsze komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Może chcesz napisać pierwszy?

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska