Burza nad Lubenią
Tylko cztery załogi uzyskały czas na piątym odcinku specjalnym Rajdu Rzeszowskiego - po burzy i deszczu, Lubeni 1 nie wznowiono, zarządzając wolny przejazd.
Bartek Grzybek ześlizgnął się z drogi przy 50 km/godz. i nie zdołał wrócić na trasę.
Załogi skierowano do Rzeszowa na wymianę opon. OS 6 został opóźniony o 45 minut. Bryan Bouffier wygrał końcową próbę etapu, wyprzedzając Michała Sołowowa o 17,5 sekundy. - Jechaliśmy dzisiaj tak szybko, jak się dało, lecz bez podejmowania zbędnego ryzyka, bo łatwo było o błąd - powiedział francuski lider rajdu. - Niektóre zakręty okazały się bardzo śliskie. Zmieniał się asfalt, zmiany wymagał rytm jazdy, ale w sumie jest OK. To dla nas dobry wynik. Przed jutrzejszym etapem mamy sporą przewagę, jednak musimy zachować ostrożność.
- Nie do końca jest dobrze, bo przez pierwsze cztery oesy mieliśmy problemy z samochodem - uznał Grzegorz Grzyb, drugi w wynikach. - Później odwołali kluczowy dla nas oes, czyli pierwszą Lubenię, gdzie chcieliśmy spróbować wygrać z Bryanem, no a na drugiej Lubeni spadł nam deszcz. Mieliśmy tam jeszcze dodatkową przypadłość - za dużo ciśnienia w kołach, i o to o ponad pół atmosfery, a to naprawdę sporo. Jechaliśmy spokojnie i dziwię się, że zrobiliśmy taki czas.
- Na pierwszym i na ostatnim odcinku kompletnie nie czułem przyczepności pod kołami i gdzieś tam te sekundy mi pouciekały - opowiadał Michał Bębenek, trzeci po etapie. - No ale dobrze, bo nie ryzykowałem. Byłem zmuszony minimalnie zwolnić, żeby dojechać do mety i od jutra zacząć walkę od nowa. Ewentualne wyprzedzenie Grześka nie będzie prostą sprawą, bo Grzesiek tutaj u siebie jest strasznie nakręcony. Na razie wszystko mu wychodzi, no i dobrze jedzie.
- Na ostatnim odcinku troszkę oddaliśmy ze swojej przewagi - powiedział czwarty w podsumowaniu piątku, Sebastian Frycz. - Pojechaliśmy bardzo delikatnie, nie chcieliśmy ryzykować. Zamierzamy być na mecie - jutro też! Myślę, że jutro będziemy w stanie utrzymać czwarte miejsce. Postaramy się zaatakować trzecie.
Paweł Dytko awansował do piątki po trzecim czasie na Lubeni 2. - Do tego odcinka podchodziliśmy troszkę z respektem, bo jechaliśmy go wcześniej na sliku i było tyle niebezpiecznych miejsc... Powiem szczerze, że jak startowaliśmy to bałem się, żeby tylko cało dojechać do mety. Jechaliśmy swoim tempem, ale okazało się, że tempo było dobre. Warunki chyba nam też jednak pasowały. No i teraz mamy jakiś kontakt z chłopakami.
- Uporaliśmy się z problemami z samochodem i teraz jedynie troszeczkę pogoda nam przeszkodziła, bo dawno nie jeździłem po deszczu w takich ciężkich warunkach - komentował Zbigniew Gabryś. - Było trudno, ale awansowaliśmy z ósmego miejsca na szóste, tak że nie można tutaj tragizować. Strata do poprzedzających nas zawodników nie jest zbyt duża i wszystko jest jeszcze otwarte.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.