Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Kuzaj na mediach

Bryan Bouffier, Kajetan Kajetanowicz i Leszek Kuzaj wygrywali oesy na drugiej sobotniej pętli Rajdu Rzeszowskiego.

Przed końcowymi dwoma odcinkami Bouffier posiada przewagę 1:55 nad Sebastianem Fryczem. Na kolejnych miejscach jest bardzo ciasno i zapowiadają się nie lada emocje.

- Wygraliśmy oes, ale to nie ma większego znaczenia - powiedział pilot Leszka Kuzaja, Jarek Baran. - Jedziemy z dobrą rezerwą. Teraz byliśmy chyba jedynymi, którzy jechali na intermediatach, wszyscy mieli "wodę". Myślę, że mimo wszystko woda była lepszym wyborem.

- Jedziemy na tyle szybko, żeby utrzymać rytm - komentował Bryan Bouffier. - Wiesz, kiedy jedziesz za wolno, tracisz koncentrację i możesz popełnić dużo błędów. Ale nie podejmuję żadnego ryzyka. Całą pętlę przejechaliśmy na deszczówkach. Było mokro i ślisko. Trochę padało na pierwszym odcinku i w niektórych miejscach na kolejnych dwóch.

Sebastian Frycz przesunął się na drugie miejsce, wyprzedzając Michała Bębenka i Grzegorza Grzyba po Pasiekach 2. - Udało mi się złapać jakieś dobre tempo na tych mokrych odcinkach - mówił Sebastian. - Cieszę się z tego. W tej chwili jesteśmy na drugiej pozycji mimo tego, że na ostatnim odcinku popełniliśmy błąd, który kosztował nas około 10 sekund. Myślimy, że uda się to utrzymać do końca rajdu.

- Naprawdę jesteśmy bezsilni - tłumaczył Grzegorz Grzyb, który spadł na czwarte miejsce w rajdzie. - Staram się jechać jak najszybciej, ale jest piekielnie ślisko. Raz, że jest mokro, ale to pół biedy, bo po mokrym jeszcze byśmy dali radę walczyć. Jest również niesamowicie dużo błota na drodze, a na błocie mielimy w miejscu i nie jedziemy. Quattro jednak odjeżdża. No i na takich właśnie zakrętach uciekają cenne sekundy.

- Źle wybraliśmy, cholera, z oponą - powiedział Maciej Baran, pilot Michała Sołowowa. - Jeszcze przed oesem się wydawało, że to co mamy, taki pocięty mocno slik da radę, ale coś było nie tak. Na ostatniej Lubeni straciliśmy z 10 sekund, zgasiliśmy auto. Zaraz po brodzie zarzuciło szybę błotem. Znalezienie spryskiwacza jest trochę skomplikowane w czasie jazdy. Straciliśmy na moment rytm, no i uciekło parę cennych sekund. Dwa ostatnie oesy to będzie walka na śmierć i życie!

- Jechaliśmy szybko, ale nie wiem czy to był atak - opowiadał Kajetan Kajetanowicz. - Dosyć dobrze wybraliśmy oponę. Już się lepiej poczułem na deszczu. Wyjechaliśmy z serwisu na sliku, ale musieliśmy zmienić, bo dosyć mocno padało. Nie założyliśmy takich typowych opon deszczowych, jak mieli niektórzy, na przykład Bouffier. Jesteśmy zadowoleni z tego wyboru. Co śmieszne, pojechaliśmy na używanych oponach, bo nie mieliśmy nowych - i akurat poszło dobrze. No po prostu jechało nam się fajnie po tym błocie.

- Wyjechaliśmy na slikach i mieliśmy szybką zmianę opon po wyjeździe z serwisu - mówił Paweł Dytko. - Tak coś podtrzymujemy złą passę w dobieraniu opon. Deszcze z przodu, z tyłu na mediatach, no ale to nie była chyba główna przyczyna, bo wielu kolegów jechało na podobnych oponach. Pojechaliśmy za bardzo asekurancko. Jest tyle syfu, tyle błota, że trzeba się mocno w sobie spiąć, żeby zrobić dobry czas. Trochę nam też zamieszał w głowach wypadek Łukasza. Z Jackiem podobno jest już lepiej, natomiast nie ma auta.

Poprzedni artykuł Bouffier z przekładką
Następny artykuł Francuski lider RSMP

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry