Złożyło się na to szereg problemów zarówno przedrajdowych, jak i tych, które wydarzyły sie w trakcie trwania imprezy. Już na starcie wiedzieliśmy z Grześkiem, że nie będzie łatwo. Bezpośrednio przed imprezą uległ zniszczeniu Peugeot, którego przygotowywaliśmy na rajdy szutrowe. Musieliśmy więc na szybko przygotować Hondę, co niestety, nie było prostym zadaniem, zwłaszcza że dysponujemy tylko asfaltową wersją zawieszenia. Do tego trzeba było na szybko skombinować szutrowe opony. Powiedzmy, że plan został wykonany połowicznie, niemniej pełni nadziei wyruszyliśmy w okolice Gdańska.Rajd rozpoczęliśmy ze sporym dystansem i właściwie zdziwieni byliśmy, że mimo asfaltowego zawiasu udaje się utrzymywać w ścisłej czołówce. Sobotni etap ukończyliśmy na 4 miejscu w generalce. W niedzielę zaczęły sie problemy. Na pierwszym odcinku w pętli złapaliśmy kapcia i trzeba było zmienić koło. Na ostatni odcinek rajdu wyjeżdżaliśmy będąc na 3 miejscu w generalce i niestety - kilometr po starcie na mocnym dobiciu, mimo płyty pod silnikiem, zastrajkowała miska olejowa, w której teraz jest dziura wielkości pięści. Nie chcąc zatrzeć kolejnego silnika, postanowiliśmy wycofać sie z rajdu.Dziękujemy naszym sponsorom, firmom Inwest-Profil, Aluprof, Nice, Cellfast oraz 'Jaś Wędrowniczek' za wsparcie, organizatorom za dobrze zorganizowaną imprezę oraz wszystkim kibicom. Mamy nadzieję, że limit pecha został już wyczerpany i na następnym rajdzie będziemy cieszyć się z dobrego wyniku i obecności na mecie. Fot. Jacek Mazur.
SZYMON KORNICKI: - Na Rajdzie Lotos udało się czysto i w miarę bezbłędnie przejechać cały rajd. Chcieliśmy powalczyć o pierwszą trójkę, jednak rywalizację tę uniemożliwił nam kapeć na dwa odcinki przed końcem rajdu. Jesteśmy zadowoleni z naszej postawy na odcinkach specjalnych. Nastroje w zespole dopisują. Nie możemy się już doczekać kolejnej szutrowej eliminacji Rajdu Polski. Fot. Maciej Niechwiadowicz.
MARCIN GAGACKI: - Ten rajd był dość ciężki z uwagi na to, że mieliśmy zbudowane nowe auto. Pierwszymi kilometrami testowymi auta były pierwsze kilometry rajdu. Pilot, który od sześciu lat nie siedział na prawym fotelu, też musiał odnaleźć się w starcie w Mistrzostwach Polski. Przez pierwsze trzy odcinki zgrywaliśmy się z autem i ze sobą, na kolejnych jechało się już bardzo fajnie. Utrzymywaliśmy bardzo dobre tempo. Po pierwszym dniu zajmowaliśmy drugie miejsce wśród aut dwulitrowych z napędem na przednią oś. Drugiego dnia wyszliśmy na prowadzenie i wygraliśmy. Rajd był bardzo trudny. Na trasie zmagaliśmy się z głębokimi koleinami i sporym "wyrypem". Auto przygotowane było rewelacyjnie, serwis spisał się na medal. Mechanicy bardzo szybko i sprawnie usuwali drobne usterki. Większych awarii nie było. Ostanie dwa odcinki jechaliśmy z urwanym układem wydechowym. Hałas trochę nas zdekoncentrował, ale nie przeszkodziło to w osiągnięciu dobrego wyniku. Wielkie podziękowania dla sponsorów, którzy umożliwili nam starty w tym sezonie: Gulf Polska, Remus Polska, Karo-BHZ, Olpol Wawrzyn, Vegeta, Interset, Autokosmetyki K2, Ambi Pur, City Hotel Bydgoszcz,
MARCIN KUBIK: - To był nas pierwszy start. Nastawiliśmy się na naukę sprzętu oraz szlifowanie współpracy. Wyszło to bardzo pozytywnie. Udawało nam się świetnie zgrywać. Dobrze przygotowany samochód spisał się rewelacyjnie. Serwis na bieżąco reagował na problemy i doskonale się z nimi pracowało. To było duże zaskoczenie, że pomimo pierwszego wspólnego występu udawało się uzyskiwać rewelacyjne wyniki. Kulminacyjnym momentem był przejazd pierwszej pętli, gdy odkryliśmy, że możemy walczyć z innymi. Efektem był wynik na mecie - 20 miejsce w klasyfikacji generalnej i pierwsze w klasie A7. Jesteśmy bardzo zadowoleni i myślę, że możemy oczekiwać, iż w kolejnym występie będzie jeszcze lepiej.
MIKOŁAJ KEMPA: - Nie ukrywam, że to był bardzo specyficzny rajd. Pierwszego dnia nawierzchnia była miękka, dziurawa, ze sporą ilością kolein, ale jechaliśmy w miarę czysto i wysunęliśmy się na prowadzenie w klasie N3. W niedzielę mieliśmy kompletnie inną bajkę. Wszystko przeschło, szuter zrobił się znacznie bardziej przyczepny i mogliśmy przycisnąć. Było dużo więcej zabawy, pilot sam mi to mówił. Na przedostatnim odcinku zaklepał nam się wydech, co spowodowało spore straty. I chyba w efekcie tych kłopotów, na ostatnim odcinku, na dwa kilometry przed metą silnik przegrzał się i zgasł. Ale dzięki systemowi SupeRally mogliśmy zostać sklasyfikowani, a przewaga była tak duża, że pozwoliła nam na wygranie klasy. Do chwili awarii auto sprawowało się bez najmniejszego zarzutu, podobnie jak cały zespół, a pilot dyktował w tempo. Same pozytywy.
MICHAŁ GRUDZIŃSKI: - Dla nas to był niesamowicie trudny i ciężki rajd. Siedziałem pierwszy raz u boku Mikołaja i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jego doskonałą jazdą, która przekładała się na czasy, jakie uzyskiwaliśmy na odcinkach. Dzięki temu mogliśmy bardzo szybko wyjść na prowadzenie w naszej klasie, co pozwoliło nam kontrolować sytuację do końca dnia. Niedziela przyniosła poprawę pogody i jeszcze bardziej bojowe nastawienie do jazdy, po lepiej znanych Mikołajowi odcinkach. Wszystko układało się po naszej myśli aż do ostatniego odcinka, na którym Honda odmówiła posłuszeństwa. Trzyminutowa kara, nałożona na nas zgodnie z regułami SupeRally, nie zmieniła jednak klasyfikacji, a spora przewaga nad rywalami pozwoliła zachować zwycięstwo. Podsumowując, to były dwa trudne dni i bardzo się cieszę, że mogłem się tu pojawić...
SEBASTIAN FRYCZ: - Start w Rajdzie Lotos możemy zaliczyć do udanych. Od samego początku skupiliśmy się na walce o drugie miejsce w grupie N, ponieważ Kajtek narzucił szalone tempo, które było poza naszym zasięgiem. Nie licząc przygody na drugim odcinku specjalnym gdzie złapaliśmy kapcia oraz dwukrotnego pobytu poza drogą na ostatnim OS-ie, jechaliśmy czysto. Niemniej jednak straty ponoszone do konkurentów okazały się spore. Przed nami sporo pracy, przede wszystkim musimy sporo testować, ponieważ tylko w ten sposób będziemy w stanie zmniejszyć obecny dystans do konkurentów, którzy są przed nami. Z Maćkiem, który pilotował mnie po raz pierwszy, miejscami nie byliśmy zgrani, a na tym rajdzie gdzie jest sporo przejść przez szczyty z niewidocznymi zakrętami, zgranie kierowcy z pilotem jest bardzo istotne. Jeżeli chodzi o moje dalsze starty, to odpuszczamy Rajd Polski i chcemy się skupić na kolejnych rajdach asfaltowych. Jesteśmy na mecie na wysokim, piątym miejscu w generalce, samochód jest cały i z tego się cieszymy. Pozdrawiam kibiców, którzy gorąca nas dopingowali. Partnerami Sebastiana Frycza i Macieja Gleixnera podczas 6 Rajdu Lotos Baltic Cup byli Powermed, Tedex, Sonax oraz Dwór Świętoszówka.
PIOTR STRYJEK: - Start w 6 Rajdzie Lotos Baltic Cup dla naszej załogi i Renault Clio Sport był debiutem na nawierzchni szutrowej. Z tego powodu założenia były bardzo proste - nauka jazdy po luźnej nawierzchni przy jednoczesnym oszczędzaniu auta. Rajd zaczął się dla naszego zespołu niemal sensacyjnie. Po trzech odcinkach specjalnych plasowaliśmy się na drugim miejscu w klasie. Zaskoczenie było dla nas tym większe, że w 100% realizowaliśmy przedrajdowe założenia. Auto spisywało się jak zawsze znakomicie, aż do połowy czwartego odcinka specjalnego, gdzie na jednym z nawrotów straciliśmy napęd. Uszkodzeniu w dość dziwny dla nas sposób uległa skrzynia biegów. Dziwny, bowiem wcześniej nie było jakichkolwiek symptomów jej niedomagania, a i kierowca nie popełnił żadnego błędu przy jej obsłudze. Szansa na dobry wynik oraz punkty, szybko uciekły. Niemniej jednak nie traktujemy tego krótkiego występu jako całkowicie bezproduktywny. Teraz z perspektywy czasu oraz naszych wyników na tym rajdzie, musimy przyznać rację tym, którzy twierdzili, że walkę o czołowe lokaty w klasie N3 w Clio na nawierzchni asfaltowej będzie bardzo trudno. Na szutrze wyraźnie zanikają różnice mocy samochodów. Zapowiadało się, że pokażemy na lokalnych terenach naszego sponsora, firmy HYRDROMEGA Hydraulika Siłowa z Gdyni, z jak najlepszej strony - tym razem się nie udało, może za rok dopisze nam więcej szczęścia. Dziękujemy również Wojskowemu Instytutowi Techniki Pancernej i Samochodowej, za jak zawsze doskonałe zabezpieczenie techniczno - logistyczne oraz firmie POLSAD za profesjonalną pomoc przy obsłudze auta podczas zawodów. Numerologia, przesądy - może coś w tym jest - był to trzynasty rajd w naszej karierze.
ARIEL PIOTROWSKI: - Sezon rozpoczyna się dla nas pechowo, ale wierzę, że już niebawem karta się odwróci. Przed nami Rajd Polski, do którego chcemy się naprawdę dobrze przygotować, żeby już od pierwszego kilometra ostro walczyć. Mamy nadzieję, że warunki nie będą tak ciężkie jak na Lotosie, a pogoda dopisze i zobaczymy na odcinkach wielu kibiców! Zapraszamy na www.arielteam.pl, gdzie na bieżąco umieszczamy multimedia z kolejnych rajdów. Załogę Piotrowski/Pleskot wspierają firmy TOP-2000, Fable, Pałac Bursztynowy, P.H.U. ADA, MAR-KOP i Mares.
ŁUKASZ LEWANDOWSKI: - W naszym przypadku Rajd Lotos był jednym wielkim paradoksem. Zaczęło się od tego, że zostaliśmy ustawieni na liście startowej przed Pawłem Hankiewiczem, chociaż był to nasz debiut na luźnej nawierzchni i drugi start w RPP. Zamiast rajdu szutrowego zrobił się rajd błotno-przeprawowy, przynajmniej pierwszego dnia. Ze względu na trudne warunki i blokującą się skrzynię biegów podjęliśmy decyzję, że jedziemy powoli, tak aby dojechać do mety. Pomimo bardzo wolnej jazdy (Paweł dochodził nas w okolicach 5 km), z odcinka na odcinek byliśmy coraz wyżej w klasyfikacji, ponieważ inni zawodnicy sukcesywnie odpadali z rajdu. Drugiego dnia kiedy trochę przeschło, postanowiliśmy przyspieszyć, ale najpierw okazało się, że kompletnie pogubiliśmy się w opisie, a następnie przesunęło nam się mocowanie wybieraka i biegi wbijaliśmy losowo. Na sam koniec złapaliśmy kapcia przed ostatnim OS-em, ale nie byliśmy w stanie zmienić koła. Przejechaliśmy ostatni OS i dojazówkę na kapciu i szczęśliwie dotarliśmy do mety. Tam dowiedzieliśmy się, że zajęliśmy 3 miejsce w klasie Astra, co oczywiście potraktowaliśmy jako żart. Finalnie 3 miejsce zamieniło się na drugie, ponieważ jeden z kolegów nie przeszedł BK-2. Rajdy są bardzo nieprzewidywalne. Czasem wszystko wydaje się super, a zajmuje się odległe miejsce, a czasem wszystko jest pod górkę, a ląduje się na pudle. To jednak nie wszystko... Po rajdzie podszedłem do Pawła Hankiewicza i ze szczerym współczuciem wyznałem mu, że musi być nieźle wkurzony, bo przez konieczność wyprzedzania mnie zapewne przegrał rajd (chociaż starałem się go przepuszczać natychmiast, jak pojawił się we wstecznym lusterku). Paweł za to serdecznie mi podziękował i powiedział, że gdybym go nie przepuszczał to nie zająłby 2 miejsca w generalce. Z tego rajdu na pewno zapamiętam, że czasem warto przetrwać do końca nawet wtedy, gdy nic się nie udaje, bo oprócz cennych kilometrów czasem na mecie czeka niespodzianka. Nasza wymuszona przez okoliczności taktyka dodatkowo zaoowocowała tym, że mamy auto w całości przed Warmińskim. Oby tym razem skrzynia już się nie buntowała.
ADAM BINIĘDA: - Rajd Lotos był pierwszą rundą cyklu Dark Dog Szuter Cup-Szutrowego Pucharu Polski, najważniejszego dla nas cyklu w tym roku. Plan był prosty - meta i jak najwięcej frajdy z jazdy. Na początku wszystko się układało. Co prawda, już na pierwszym sobotnim oesie, na 4 zakręcie byliśmy lekko poza drogą, ale obyło się bez "grubych momentów". Po pierwszej pętli wynik też był przyzwoity - 25 miejsce w generalce na 35 załóg które ukończyły sobotni etap. Na 40-minutowym serwisie po odcinkach trochę się nawet nudziliśmy, bo auto nie wymagało napraw, raptem lekko skrzywiona felga... Problemy zaczęły się dopiero, jak wyjechaliśmy ze strefy serwisowej. Dosłownie metr za nią zagotował się motor, wentylator przestał działać, zniknął płyn od chłodnicy, przepaliły się bezpieczniki, czujnik temperatury... To był pierwszy moment gdy pomyślałem, że to koniec rajdu dla nas, jednak za pomocą... skówki od mazaka i cienkiego kabelka szybko podłączyliśmy wentylator do akumulatora i dojechaliśmy do parku ferme. Wieczór spędziliśmy, a właściwie spędził go nasz mechanik Kamil, na montowaniu kabli, wtyczek i włącznika, aby na niedzielnym porannym serwsie zdołać to wszystko zamontować w silniku. I w niedzielę rano na strefie kolejny bonus - spalił się wentylator. W pierwszym momencie myślałem, że teraz to naprawdę jest po rajdzie, ale jak zobaczyłem niedowierzanie Kamila, który przez całą sobotę pracował nad tym, abyśmy mogli w niedzielę wystartować i do końca wierzył, że pojedziemy dalej, jak pomyślałem ile pracy, czasu, przygotowań Kamil, mój pilot Piotrek, no i ja włóżyliśmy w ten start, postanowiliśmy jechać dalej. Najprościej byłoby się wtedy wycofać, ale jakoś nie mogłem podjąć tej decyzji, zresztą nie mogłem widząc poświęcenie chłopaków. Wiedzieliśmy, że aby nie ugotować silnika, tempo będzie spacerowe, będziemy tracić po kilka minut na odcinkach i spadniemy w klasyfikacji generalnej, ale jednak spróbujemy dojechać do końca i na przekór losowi osiągniemy metę. No i się udało!
PIOTR CZAPSKI: - Duży rajd w małym samochodzie! Tak w skrócie mogę opisać nasz start. Osiągnęliśmy metę, chociaż nie było to łatwe. Poległa połowa załóg, a nasze Seicento jest na mecie. Kosztowało nas to wiele wysiłku (Budyń, jesteś wielki!) a teraz czuję się niemal, jakbyśmy ten rajd wygrali. Fot. Marcin Jasicki
MARCIN BEŁTOWSKI: - Zakończyliśmy ten weekend w nieco innych nastrojach, niż spodziewaliśmy się tego przed jego rozpoczęciem. Po udanym prologu w piątkowy wieczór, do pierwszego osesu startowałem z dobrym nastawieniem. Niestety, podczas jednej z prób, na nawrocie zakopaliśmy się i straciliśmy mnóstwo czasu. Tutaj potwierdziły się przypuszczenia, że czołówka rozryje miękkie szutry i pozostanie nam walczyć z koleinami i pułapkami. Drugiego dnia lepiej w ogóle nie wspominać. Najpierw straciliśmy przedni napęd, później szwankował silnik i jechaliśmy na trzech cylindrach - i to tyle jeśli chodzi o niedzielę. Podsumowując należy cieszyć się z tego, że osiągnęliśmy metę i ukończyliśmy morderczą imprezę dla nas i dla samochodu. Dziękuję całemu zespołowi i mam nadzieję, że za niecały miesiąc będzie lepiej. Materiał foto i video z „Lotosu” można zobaczyć na www.beltowski.pl, zapraszam serdecznie.
PAWEŁ DRAHAN: - To chyba jeden z najbardziej pechowych naszych startów i najtrudniejszych. W sobotę zaczęliśmy całkiem dobrze, niestety później była już walka i jazda poza torem i poza opisem. Startując pod koniec dziesiątki, liczyliśmy się z tym, że może być trudno i wyboiście, ale nie spodziewaliśmy się, że tak szybko zrobią się tak duże koleiny. Marcin robił co mógł, ale walka z trasą na jednym z nawrotów zakończyła się dla nas fatalnie. Utknęliśmy na ok. 7 minut w koleinie i wiedzieliśmy, że jest po rajdzie. W niedzielę dopadły nas problemy techniczne z samochodem i przez to trzeba szybko zapomnieć o tym weekendzie. Kolejny nasz start już za niecały miesiąc i mam nadzieję, ze na Mazurach będzie dużo lepiej. Dziękujemy za doping, wsparcie i do zobaczenia w Mikołajkach. Partnerzy zespołu Bełtowski Motosport: Franco Feruzzi, Eko Standard, Volkswagen Audi Subaru Bełtowski W najbliższy weekend zespół zaprasza wszystkich sympatyków ścigania do Cisnej, gdzie odbędzie się 3 i 4 runda GSMP. Fot. Radek Gułaj.
KRZYSZTOF ROSA: - Ogromnie się cieszymy, że jesteśmy na mecie 6 Rajdu Lotos Baltic Cup. Dojechaliśmy do mety na II miejscu w grupie Open tracąc do Andrzeja Kopera 5 minut. Strata byłaby mniejsza, gdyby nie najpierw rów i uderzenie w głaz, a w konsekwencji kapeć na OS 9, na którym straciliśmy ponad 3 minuty porównując czas do drugiego przejazdu tego odcinka. Udało nam się nawet wygrać z konkurentem 3 oesy. Zdajemy sobie sprawę po tym rajdzie, jak wiele pracy trzeba włożyć by odnaleźć się w nowym aucie z napędem na 4 koła. Brak testów przez rajdem przekłada się na wynik. Ostatni raz w Subaru siedziałem blisko rok temu podczas GSMP Sopot. To nie to samo co gra Richard Burns Rally, bo nie ma opcji restart i safe mode! Zaskoczyły nas odcinki specjalne pierwszego dnia, bo mimo że spodziewaliśmy się zniszczonej drogi to na pewno nie w takim stopniu. Sporo odpuszczaliśmy, by czegoś nie urwać, ale i tak nie obeszło się bez dwóch kapci. Start nie byłby możliwy, gdyby nie nasi sponsorzy: Omegaokna.pl, Janisz, Smartconcept oraz (twojbillboard.pl) Jestem przeogromnie wdzięczny pracownikom firmy Serwis Haller za ogrom pracy, jaki włożyli w przygotowanie samochodu. To tylko dzięki ich pracy auto dojechało bezawaryjnie do mety. Serdeczne podziękowania za pomoc w starcie i gorący doping ze strony członków www.forum.subaru.pl, a także Panu Witoldowi Roglaskiemu dyrektorowi Subaru Import Polska za udostępnienie nam opon po Kajetanie. Kolejnym startem będzie wyścig górski w Sopocie w pierwszy weekend lipca. Fot. Marcin Kaliszka.
ALEKS ZAWADA: - Spodziewałem się trudnego rajdu i nie myliłem się. Jazda po luźnej nawierzchni to nie lada wyzwanie. Podsumowując pierwszy dzień uważam, że i tak poszło nam całkiem nieźle. Oczywiście nie obyło się bez przygód, ale to świetne lekcje przed Rajdem Warmińskim. Sukcesem jest niewątpliwie wygrana ostatniego sobotniego OSu, po pierwszym dniu byliśmy z Grześkiem czwarci w A7.Niestety na dojazdówce do serwisu awarii uległa skrzynia biegów i tym smutnym incydentem zakończyliśmy nasz występ na Kaszubach.. Niemniej jednak chciałbym podziękować zespołowi MSZ Racing za świetne przygotowanie auta i oczywiście firmie Techmatik za wsparcie. Gratulacje dla wszystkich wygranych i do zobaczenie na Mazurach!
TOMASZ PORĘBSKI: - Patrząc na przygody, jakie spotkały nas podczas minionego weekendu, trzecie miejsce wydaje się być naprawdę dobre. Od początku rajdu jechaliśmy dobrym i szybkim tempem. Wygrywając pierwszy sobotni odcinek objęliśmy prowadzenie w grupie R oraz w ośce. Niestety, podczas kolejnego odcinka, kiedy wjechaliśmy w jeden z zakrętów, w którym nawierzchnia była bardzo rozbita, tył auta wyskoczył z koleiny, odbił się od skarpy i położyliśmy samochód na boku. Kibice pomogli nam postawić samochód koła, za co im serdecznie dziękuję, ale niestety, cała historia trwała blisko półtorej minuty i w wyniku tego spadliśmy w klasyfikacji na dalszą pozycję. Następny odcinek wygraliśmy, a na pozostałych próbach sobotniego etapu kręciliśmy drugie czasy. Dzięki temu na koniec dnia awansowaliśmy na trzecią pozycję w Citroen Racing Trophy, mimo tego, iż na ostatnim odcinku złapaliśmy kapcia na przednim kole i tak jechaliśmy do mety jakieś 5 kilometrów”. Niedzielny etap rozpoczęliśmy nieco spokojniej osiągając drugie czasy na dwóch pierwszych odcinkach. Trzeci oes okazał się kolejnym pechowym. Na wolniejszym zakręcie, który okazał się bardzo śliski, nasz Citroen wyleciał tyłem na zewnątrz zakrętu i wykonał tzw. rolkę, po czym spadł na koła. Na szczęście samochód był sprawny technicznie, a uszkodzenia w postaci pogiętej blachy okazały się kosmetyczne. Po tej przygodzie spadliśmy na piąte miejsce w grupie R. Podczas wizyty w strefie serwisowej nasi mechanicy z olbrzymią pomocą ekipy 2Brally z Bartkiem Borutą na czele (za co im wszystkim bardzo dziękuję!) zreanimowali Citroena, dzięki czemu mogliśmy pojechać dalej. Plan na ostatnią pętlę zakładał wyjście na trzecią pozycję w klasie, gdyż strata do pierwszej dwójki była nie do odrobienia. Po pierwszym odcinku ostatniej pętli odzyskaliśmy trzecie miejsce, które udało się już dowieźć do mety rajdu. Tak obfitego w przygody występu nie zanotowałem jeszcze nigdy w całej swojej rajdowej przygodzie. Szkoda tych błędów, bo prezentowaliśmy naprawdę szybkie tempo i z pewnością mogliśmy podczas Rajdu Lotos walczyć o zwycięstwo w Citroen Racing Trophy. Cóż, takie są rajdy i pozostaje nam zaprezentować swoje możliwości podczas Rajdu Polski, na który już wszystkich serdecznie zapraszam. Pragnę także pogratulować drugiego z rzędu zwycięstwa w Rajdowym Pucharze Polski Wojtkowi Chuchale, który ściga się Hondą Civic Type-R przygotowywaną i obsługiwaną przez nasz zespół - H&P AutoSport & ToP Racing. Partnerami zespołu podczas 6. Rajdu Lotos Baltic Cup byli: Riders Energy Shot oraz A/B/C dystrybutor marki Irimo - narzędzi dla profesjonalistów. Fot. Jarosław Rytwiński.
MACIEJ RZEŹNIK: - To był niesamowicie trudny rajd. Bardzo cieszymy się z tego, że jesteśmy na mecie. Absolutnie nie mam doświadczenia w rajdach rozgrywanych na luźnej nawierzchni i już po zapoznaniu się z trasą wiedziałem, że zapowiada się bardzo trudna impreza. Nie wiedziałem jednak, że aż tak.. Przyznam się, że w sobotę najzwyczajniej trudno było mi się odnaleźć i wypracować właściwy tor jazdy, najbardziej odpowiedni do tych warunków. Było niesamowicie ślisko, a my postanowiliśmy stopniowo zdobywać doświadczenie w jeździe Skodą po szutrach. Priorytetem była meta i zdobywanie doświadczenia. Wielkie słowa uznania dla naszej konkurencji i ich umiejętności. Pokazali naprawdę fantastyczną klasę.bDrugi dzień rajdu był w naszym wykonaniu znacznie lepszy. Zacząłem lepiej czuć samochód, opóźniałem hamowania i mogłem lepiej rozumieć zachowanie się opon na tej nawierzchni. Na pewno poczułem też pewną bardzo potrzebną swobodę w kierowaniu tego auta na szutrze. Było także mniej błota i przyczepność była podobna jak na naszych testach przed tym startem. Ten rajd to dla mnie świetna i nieoceniona lekcja. Już nie mogę się doczekać kolejnych występów i tak naprawdę to mógłbym jeszcze spokojnie kontynuować jazdę przez kolejny dzień. Odczuwam duży głód jazdy po szutrach. Ściganie się w takich warunkach jest niesamowite! Nasz zespół podjął decyzję o starcie w Rajdzie Warmińskim. Zmieniliśmy nieco plany naszych występów, ale uważamy, że będzie to świetny trening przed Rajdem Polski, a właśnie kilometrów na luźnych nawierzchniach najbardziej nam brakuje. Chciałbym bardzo podziękować kibicom za gorący doping, a zespołowi za świetne przygotowanie samochodu i doskonałą atmosferę panującą podczas całej imprezy. Do zobaczenia na trasach Rajdu Warmińskiego! Fot. Robert Magiera.
MICHAŁ SOŁOWOW: - Pierwszy dzień to dużo błota, miękka droga, wiele nierównych partii. Drugi kiedy trasy przeschły, jechało się znacznie lepiej. Fiesta spisywała się bardzo dobrze, ale nie wszędzie trafiliśmy z ustawieniem zawieszenia. Na początku samochód był za miękki, trochę dobijaliśmy podwoziem na najbardziej nierównych i porozbijanych partiach, potem nieco za twardy. Myślę, że niektóre partie mogliśmy pojechać szybciej. Ogólnie był to fajny rajd, ciekawa walka, sporo emocji.
MACIEJ BARAN: - Cieszą zdobyte punkty, trzecie miejsce w generalce i kolejne podium. Mniej jesteśmy zadowoleni z czasów. Musimy wprowadzić poprawki w ustawieniu samochodu. Nie wszystkie nasze doświadczenia z Peugeota da się zastosować w Fordzie. Te samochody różnią się od siebie chyba bardziej niż się spodziewaliśmy. Czeka nas trochę pracy przed Rajdem Polski.
PRZEMYSŁAW JANIK: - Dziękując wszystkim sympatykom i osobom kibicującym naszym występom chciałbym poinformować, iż w 6. Rajdzie Lotos Baltic Cup dowieźliśmy, dzięki technicznemu zaangażowaniu moto-stajni Teamplex Motorsport, komplet wspierających nas znaków firmowych tj. Frulinę oraz AGIP na 1. miejscu w klasie A6 oraz 6. w klasyfikacji generalnej. Mimo kilku przygód i wizyt poza drogą udało się finalnie osiągnąć metę. Skrzywiona belka i wahacz, zdekompletowany zderzak, urwane lusterko - to tylko niektóre ze strat jakie ponieśliśmy w walce o "wolne szutry Gdańska i okolic". Gratulujemy naszym wszystkim rywalom, szczególnie tym, których tempo w tym rajdzie było dla nas nie do osiągnięcia. Już teraz zapraszamy na czwartą rundę Rajdowego Pucharu Polski, która rozegrana zostanie w sobotę 29 maja w Olsztynie i w jego najbliższym otoczeniu.
MICHAŁ BĘBENEK: - Jestem bardzo zadowolony z odniesionego zwycięstwa, szczególnie że przypadło po tak zaciętej walce z Jankiem Chmielewskim. Przed ostatnim oesem posiadałem stratę 3 sekund. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę i wygraliśmy ostatni odcinek specjalny o 8,3 sekundy, odnosząc drugie z rzędu zwycięstwo w Citroën Racing Trophy i grupie R. Podczas całego weekendu popełniliśmy jeden mały błąd pierwszego dnia rajdu, który kosztował nas dużą stratę czasową. Zawiesiliśmy się na podłodze naszym Citroënem C2 R2 Max. Dzięki pomocy kibiców powróciliśmy na trasę. Drugi dzień to walka i odrabianie prawie 30-sekundowej straty. Wynik osiągnięty w 6. Rajdzie Lotos Baltic Cup, to przede wszystkim zasługa firmy High-Tec, która perfekcyjnie przygotowała Citroëna. Dziękuję naszym sponsorom: BlachStal, Igloo, Kominus, Recaro, Citroën Wanicki, AQQ, Imex, One4all i Recaro4you za udzielone wsparcie oraz Citroën Polska wraz z partnerami za profesjonalną obsługę całego serialu.
RAFAŁ MALIŃSKI: - Rajdu Lotos nie mogę zaliczyć do udanych. Już na pierwszym kilometrze w Hondzie zepsuł się alternator. Ze słabnącym silnikiem udało się uzyskać świetny trzeci czas. Jazda na prądzie z akumulatora nie mogła jednak długo trwać. Na drugim odcinku silnik pracował coraz słabiej. Wyłączyło się wspomaganie kierownicy, a później nawet wycieraczki. W końcu na grząskim zakręcie 500 metrów przed metą silnik nie miał już siły kręcić kołami i zgasł. To był koniec rajdu. Pierwszy odcinek specjalny pokazał, że odbyte testy przyniosły świetne efekty. Jeśli na szybkim OS-ie ze słabnącym silnikiem tracę 3 sekundy do zwycięzcy to znaczy że tempo jest rewelacyjne i na Rajdzie Warmińskim będziemy walczyć o zwycięstwo. Jest jeszcze dużo rund w sezonie, więc szanse na tytuł mistrzowski są nadal realne. Fot. Marcin Jasicki.
STEFAN KARNABAL: - Jestem bardzo szczęśliwy, że dojechaliśmy do mety na tak dobrym miejscu. Rajd okazał się niesamowicie trudny i wymagający. Przed startem pierwszego odcinka specjalnego mieliśmy sporo problemów z naszym nowo zbudowanym Mitsubishi Lancerem Evo X, w którym wychodziły problemy wieku dziecięcego. Podczas trzech testów wystąpiły 3 poważne awarie, lecz dzięki heroicznej pracy zespołu Dytko Sport udało się osiągnąć metę rajdu. Drugiego dnia wyprzedził nas Sebastian Frycz, ale udało się obronić szóste miejsce w rajdzie i trzecie w grupie N. Na trasie robiliśmy absolutnie wszystko, mimo to długa przerwa w startach dała o sobie znać. Chciałbym podziękować Michałowi Kuśnierzowi za rewelacyjną współpracę w aucie oraz licznie zgromadzonym kibicow za doping i wsparcie w trudnych momentach. Szczególne podziękowania kieruję do Pawła i Piotrka Dytków oraz mechaników. Ich profesjonalizm oraz rajdowy upór bardzo mi pomógł, kiedy w środę przed rajdem silnik wyzionął ducha. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli pojechać wspólnie rajd. Gratuluję Kajetanowi Kajetanowiczowi i Jarkowi Baranowi wygrania rajdu oraz ich zespołowi - Subaru Poland Rally Team, który przez cały weekend wzorowo pracował i odniósł zasłużony sukces. Partnerami zespołu są WARTA, Hempel, Xexpert.pl, Hydromechanika, Anro Trade, KartCenter.
JAN CHMIELEWSKI: - Rajd Lotos uważam za bardzo udany, choć panujące warunki nie do końca były sprzyjające. Wielu zawodników miało problemy i przygody na trasie, nam udało się ich uniknąć, co pozwoliło osiągnąć bardzo dobry wynik. Wygraliśmy prolog i pierwszy dzień rajdu zbierając cenne punkty w grupie R. Drugiego dnia nie zdołaliśmy obronić pierwszego miejsca w klasyfikacji rajdu, przegraliśmy o 5,3 s. Drugi raz z rzędu musieliśmy uznać wyższość doświadczonych braci Bębenków, którzy bardzo podnoszą poprzeczkę rywalizacji w CRT. Dziękuję kibicom za gorący doping na odcinkach specjalnych. Do Rajdu Polski pozostało niespełna 3 tygodnie, które chcę efektywnie wykorzystać, żeby również na mecie tego rajdu być zadowolonym z osiągniętego rezultatu.
ROBERT HUNDLA: - Rajd Lotos już za nami. Drugie miejsce w CRT to doskonały wynik i bardzo cieszę się z tego, w jaki sposób podróżowaliśmy po kaszubskich szutrach. Janek zaprezentował świetną i dojrzałą jazdę, co zaprocentowało bardzo dobrymi czasami nie tylko pośród kolegów w Citroenach, ale również w klasyfikacji generalnej odcinków specjalnych. Myślę, że wypełniliśmy plan w 95% procentach i mam nadzieję, że niebawem podczas Rajdu Polski będziemy radzić sobie równie dobrze. Dziękuję całemu zespołowi za perfekcyjną pracę oraz kibicom za bezpieczny doping. Pozdrawiam i do zobaczenia w Mikołajkach! Załogę wspierają dystrybutor narzędzi marki NEO oraz PETROELTECH i Automobilklub Rzeszowski, a patronat medialny objęło Radio RMF FM i redakcja magazynu „Eurostudent”.
MICHAŁ JANKOWSKI: - Trzecie miejsce w tym rajdzie to super wynik biorąc pod uwagę wszystkie przygody, jakie przytrafiły się nam na trasie tegorocznego Lotosu. Pierwszy dzień udało się nam zakończyć na prowadzeniu dzięki płynnej jeździe w ciężkich, błotnistych warunkach. Na czwartym odcinku odpadło nam prawe tylne koło, jednak zajmowana pozycja i duch walki podpowiadał, że warto podjąć wysiłek aby doprowadzić auto na trzech kołach do strefy serwisowej. Mechanicy spisali się na medal i bez większych problemów w wyznaczonym czasie naprawili tak poważną usterkę. Drugi dzień rozpoczęliśmy z przewagą niecałych 9 sekund nad rywalami w piekielnie szybkich Hondach i jasne było, że na bardziej przyczepnych, niedzielnych odcinkach utrzymanie prowadzenia będzie bardzo trudne. Niestety, na 3 km przed metą pierwszego odcinka wjeżdżamy w głęboką kałużę, która zalewa elektronikę. Samochód przechodzi w tryb awaryjny i jadąc 40 km/godz., toczymy się do mety. W trakcie próby zdiagnozowania usterki zauważyłem też, że przednie koło jest mocno cofnięte i opiera się o nadkole. Dosłownie 30 sekund przed wjazdem na start kolejnego odcinka udaje się zresetować komputer i auto wchodzi już na pełne obroty, na odcinku okazuje się jednak, że opory stawiane przez zakleszczone koło są na tyle duże, że auto nie rozpędza się tak szybko jak powinno. Ostatni oes przejechaliśmy z duszą na ramieniu, oszczędzając samochód aby dojechał do mety, którą udało się osiągnąć na 3 miejscu w klasyfikacji generalnej i pierwszym w klasyfikacji Szutrowego Pucharu Polski. Fot. Maciej Kurczalski.
PAWEŁ DANILCZUK: - Okrutny żal i gorycz przepełnia naszą załogę. Nadal nie dociera do nas jeszcz,e że straciliśmy szansę osiągnięcia wysokiej lokaty na Lotosie przez śrubę za przysłowiowe 10 zł. Widząc prognozy pogody spodziewaliśmy się, że przyjdzie nam walczyć w masakrycznych warunkach, które nie służą tylnopędom. Pierwszy dzień mimo wypadnięcia w plener i skrzywienia lewego wahacza, kończymy na 5 miejscu w generalce. Natomiast drugiego dnia już na pierwszym odcinku, po przejechaniu 4 km jedna ze śrub mocujących amortyzator poddaje się i pęka, uniemożliwiając nam dalsza walkę o podium. Jechałem czysto i naprawdę szybko, uważając by nie popełnić błędu jak pierwszego dnia ale nic nie poradziłem już na zmęczenie materiału, które nawiedziło śrubę. "To je Rally", jak napisał ostatnio Wojtek Jermakow. Z tego miejsca chciałbym pogratulować Krzyskowi i Wojtkowi za wspaniałą walkę - i zajętego miejsca w klasyfikacji generalnej, a także wszystkim zawodnikom, którzy brali udział w tym błotnistym rajdzie. Pozdrawiam i do zobaczenia na kolejnym rajdzie, czyli Rajdzie Warmińskim . Start naszej załogi był możliwy dzięki firmom: FELIX 2, ASKO Budownictwo, VEGA Meble, LG Electronics, Globart Print, Damian Jurczak Sport.
LESZEK KUZAJ: - Błąd na piątkowym odcinku testowym kosztował mnie sporo nerwów i pewności podczas pierwszego dnia rajdu. Bardzo dziękuje całemu zespołowi za świetną pracę, bo nasz wynik był możliwy dzięki ich zaangażowaniu i ogromnemu wkładowi pracy. Auto jest świetne i spisywało się perfekcyjnie, więc mam nadzieję na kolejny dobry wynik podczas Rajdu Polski. Fot. Marcin Kaliszka.
KAJETAN KAJETANOWICZ: - Cieszę się, że zwycięstwo odniosłem w okolicach siedziby głównego Partnera Zespołu - Grupy LOTOS. Jesteśmy bardzo, bardzo zadowoleni. Cały zespół był znakomicie przygotowany do tej rundy i mam nadzieję, że tak samo będzie podczas kolejnych startów. Wszystko układało się po naszej myśli od samego początku i skończyło się bardzo dobrze. Po trzech zwycięstwach oesowych przed południem postanowiliśmy pojechać pierwszy odcinek drugiej pętli szybko, a później zobaczyć co się będzie działo. W połowie pierwszej próby ostatniej pętli skrzywiliśmy felgę z przodu. Po oesie zmieniliśmy to koło na tył i pojechaliśmy dalej. Na następnym odcinku tuż przed metą przebiliśmy oponę w tym właśnie kole. Założyliśmy zapasowe na prawy przód, a na lewy tył daliśmy oponę zdjętą z prawego przodu - opowiadał Kajetan. - Problemy te przesunęły nas za Leszka o 0,2 sekundy i postanowiliśmy nieco zaryzykować. Dzięki uzyskaniu drugiego czasu na odcinku mogliśmy awansować na drugie miejsce w niedzielnej klasyfikacji. Sukces podczas tego rajdu to dobry prognostyk przed Rajdem Polski, kolejną rundą Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, ale nie należy popadać w euforię. Teraz muszę odpocząć, ponieważ jestem bardzo zmęczony, choć jednocześnie niezmiernie szczęśliwy. To były dwa trudne dni, a raczej cały tydzień, i cieszę się, że jesteśmy na mecie. Dziękuję Zespołowi, który wykonał kawał naprawdę dobrej roboty, Subaru Import Polska oraz naszym Partnerom LOTOS Paliwa z marką paliw LOTOS Dynamic oraz LOTOS Oil z marką olejów LOTOS Quazar, STP, Klonex, Keratronik i SJS.
JAREK BARAN: - Wspaniale! Myślę, że lepszego weekendu nie mogliśmy sobie wymarzyć. Pierwsze miejsce wczoraj, a dziś drugie. Podczas finałowej, niedzielnej pętli przebiliśmy oponę, jednak strata nie była duża i na ostatnim odcinku udało się jeszcze odzyskać drugie miejsce. Dziękujemy kibicom za wyjątkowo gorący doping. Wyjeżdżamy z Rajdu LOTOS w bardzo dobrych nastrojach.
TOMASZ KUCHAR: - Przed rozpoczęciem rajdu zdawałem sobie sprawę, że będzie mi bardzo trudno uzyskać tak dobry wynik, jak w Rajdzie Elmot. Ostatnio bowiem zdecydowanie skuteczniej rywalizuję na nawierzchni asfaltowej, niż szutrowej. Liczyłem, że może uda się stanąć na podium. Rajd rozgrywany był w trudnych warunkach. Dużo było błota, kolein i dziur. Niestety, nie udało się zrealizować zamierzeń, zdobyliśmy jednak tyle punktów, ile tylko było możliwe: nadal prowadzimy w klasyfikacji. Obecnie musimy „przeżyć” jeszcze szutrowy Rajd Polski. Mam nadzieję, że potem – w imprezach asfaltowych – będziemy znów bardzo mocni.
KAMIL BUTRUK: - W niedzielę jechało nam się bardzo dobrze. Małe błędy popełnialiśmy jedynie podczas przejazdów OS-u Kowalewo. Być może wynikało to z niedokładnego opisu, który sporządzaliśmy na zapoznaniu w trakcie padającego deszczu. Ogólnie z drugiego dnia jesteśmy zadowoleni. Cały czas jechaliśmy kontaktowo z Fryczem i Habajem. Wygrywaliśmy odcinki na zmianę. Czasy były dobre. Samochód jest w doskonałym stanie. Niestety, wczorajszy kapeć pokrzyżował nam plany. Spowodowało to później awarię mechanizmu różnicowego i zmusiło nas do skorzystania z systemu SupeRally. Teraz myślami jesteśmy już przy Rajdzie Polski. Mamy nadzieję, że tam pech nas nie dopadnie i będziemy mogli walczyć o jak najwyższe miejsce w grupie N i w klasyfikacji generalnej.
MACIEJ WILK: - Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do rywalizacji na Rajdzie Lotos. Potwierdził to wynik uzyskany na drugim odcinku specjalnym. Niestety, podczas przejazdu OS-u 3 złapaliśmy kapcia, ale mimo to postanowiliśmy kontynuować jazdę. Wygląda na to, że na skutek tej przygody rozpadła się później szpera i musieliśmy zrezygnować z dalszej walki pierwszego dnia rajdu. Serwis wymienił skrzynię biegów i przedni transfer. Dzięki temu mogliśmy w niedzielę powrócić do rywalizacji, która moim zdaniem, była pasjonująca. Wszystko szło po naszej myśli. Nie pasował nam jednak chyba trzeci odcinek pętli i to w gruncie rzeczy zadecydowało w dużej mierze o naszym miejscu na mecie. Ogólnie jesteśmy zadowoleni. Sponsorami zespołu są: Agencja Reklamowa PLUS - wielkoformatowe winylowe reklamy na budynkach w całej Polsce oraz Motul Kraków - oleje samochodowe.
KRZYSZTOF SZESZKO: - Mikołaj Kopernik wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię. Warmiński Kopernik na naszym samochodzie najwyraźniej zatrzymał czas, albo jakoś inaczej namieszał. Gdy nowsze rajdówki miały kłopoty z przejechaniem bardzo trudnej trasy, 24-letnia Toyota Corolla bez jęknięcia jechała do mety. Jestem zadowolony ze swojej jazdy i z tego, że samochód spisał się doskonale. Pierwszego dnia zaprocentowało moje doświadczenie z rallycrossu i okazało się, że na błotnistej mazi mimo ostrożnej jazdy robiliśmy dobre czasy. Dziękuję mojemu zespołowi, firmie Auto-Land, Castrol, Seatbelt Service i Profil Sport.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.