Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Mille Miglia - Czasem słońce, czasem deszcz

Dla kierowców z początkowymi numerami, 19 maja rozpoczął się około 6.30, kiedy to przy akompaniamencie ryczących silników i aplauzie najwierniejszych kibiców, w drogę do Rzymu wyruszyły pierwsze ekipy.

Startowali z tego samego miejsca, które czwartek zgotowało im gorące przyjęcie, czyli Prato della Valle - głównego placu Padwy.W dwudziestosekundowych odstępach sędziowie wypuszczali kolejne auta, które w krótkim czasie utworzyły wielobarwną kawalkadę. Kiedy „czterysetki” opuszczały linię startu, pierwsze samochody docierały już do Monselice. Ale to przecież nie jedyne urokliwe miasteczko na trasie dzisiejszego etapu. W kolejnych godzinach kierowcy przekraczali granice Savignano sul Rubicone, Ferrary, Ravenny czy San Marino. W tym ostatnim musieli wjechać na sam szczyt góry, zaliczyć kilka check-pointów, następnie w odpowiednim tempie zjechać ze wzniesienia, a to wszystko przy prawie trzydziestostopniowym upale. Samochody z zamkniętym dachem taka pogoda zamienia w gorące pułapki. Z kolei kierowcy jadący w odkrytych autach są szczególnie narażeni na poparzenia słoneczne, o unoszącym się kurzu i drobnych kamykach nie wspominając.

fot. Cisowianka



Po chwili odpoczynku i lunchu w San Marino samochody wyruszyły w dalszą trasę, pokonując m.in. Todi, Asquaspartę i San Gemini. W końcu nie bez powodu Mille Miglia nazywany jest Najpiękniejszym Wyścigiem Świata. Raz, że startują w nim prawdziwe perełki motoryzacyjne - auta, których sam widok cieszy oko i ucho, dwa, że trasa, którą pokonują, biegnie przez najpiękniejsze zakątki Włoch. Wyścig pozbawiony wad? Nie do końca.

fot. Cisowianka



Trasa drugiego dnia zmagań została zaplanowana na ponad 600 km, wśród których kierowcy musieli się zmierzyć z aż 35 odcinkami specjalnymi. Po dość płaskim pierwszym etapie, szlaki drugiego dnia wyścigu prowadziły głównie przez górskie serpentyny. Czy spowalniały one kierowców? W żadnym razie. Mille Miglia nie jest bowiem wyścigiem rozgrywanym na czas, a na precyzję. Co to dokładnie znaczy? Że dla kierowców startujących w Wyścigu Tysiąca Mil kluczową kwestią jest utrzymanie stałej prędkości wyznaczonej przez organizatorów albo pokonanie odcinka w ściśle podanym czasie. Jak sobie z tym wyzwaniem radzą najlepsi? Zeszłoroczny zwycięzca pomylił się średnio o jedyne 0.03 sekundy! Do takich zadań zostały stworzone odpowiednie systemy pomagające w kalibracji czasu. I właśnie jeden z nich uległ awarii w Astonie Martinie DB 2/4. Na szczęście nowy egzemplarz przyleciał w piątek z Polski i w nocy zostanie zamontowany w aucie. Wygląda na to, że ekipę mechaników czeka bardzo krótka noc.

fot. Cisowianka



A co słychać w czerwonym Astonie Martinie 15/98? Napędził nam dziś sporo strachu, bo zniknął z pola widzenia i mapy trackującej na większość dnia, powodując tym samym serię czarnych myśli. Na szczęście odnalazł się w samą porę, czyli w momencie przyjazdu na metę drugiego dnia wyścigu. Rzymski finał ustawiony został na Via Veneto, nieopodal parku okalającego Villa Borghese, gdzie kierowcy parkowali swoje auta w kolejce, czekając na możliwość wjazdu na linię mety. Warto podkreślić, że godzina przyjazdu załogi na metę jest z góry określona – w końcu mówimy o wyścigu na precyzję. Pech chciał, że kierowców kończących etap po 23.00, w tym Dorotę i Krzysztofa Weka w Astonie z 1955 r., finisz w Wiecznym Mieście zaskoczył… ulewą. W dzień upał, w nocy burza. Niby typowa letnia pogoda, a jednak chyba nikt z kierowców i zgromadzonych kibiców do końca nie wierzył w taki obrót sprawy. Załoga Perlage Team z numerem 355 ostatecznie nie zdecydowała się na uroczyste przekroczenie mety i prosto z punktu kontrolnego w parku skierowała się na parking, gdzie auto przejęli mechanicy. Deszcz w Rzymie nie ustawał jeszcze przez kolejne godziny. Ulice zaczęły zamieniać się w wielkie kałuże, część startujących w wyścigu aut, a garażowanych pod gołym niebem, będzie mieć w sobotę poważny problem z osuszeniem samochodów. Czy będzie to rzutować na poranny start? Przekonamy się już niebawem.

fot. Cisowianka


fot. Cisowianka



perlagewater.com/blog

Poprzedni artykuł Rajd Portugalii: Po pierwszym etapie
Następny artykuł Mówią przed Riihimaki Ralli

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry