Tunezja: Powiedzieli po etapie
KRZYSZTOF HOŁOWCZYC: - Świetny dzień, jestem bardzo zadowolony - to był trudny odcinek, którego się bardzo obawialiśmy.
Bardzo dziurawy, dużo kamieni, trudny również od strony nawigacyjnej. Jean-Marc nie popełnił żadnego błędu, ja też pojechałem chyba nieźle i w efekcie mamy czwarte miejsce i to w doborowej stawce. Odjechaliśmy przy tym już o 23 minuty od Gache’a. To było dla nas bardzo ważne, bowiem to właśnie on nas ciągle „męczył”. A być w pierwszej piątce, z takimi załogami i w takim rajdzie to nie jest już źle. Zdaję sobie sprawę, że przed nami jeszcze dwa ciężkie odcinki specjalne. Szczególnie ten jutrzejszy etap zapowiada się jako bardzo wymagający. Musimy pojechać szybko, ale mądrze, ponieważ wiemy, że w tym sporcie wszystko się może zawsze zdarzyć.
JEAN-LOUIS SCHLESSER: - Początkowe 20 kilometrów prowadziło przez wielbłądzią trawę i podejrzewałem, że znowu poniesiemy straty. A potem zobaczyłem Lucho na poboczu, Peter się zatrzymał. Wykorzystałem szansę, przycisnąłem gaz do dechy i wszystko dobrze poszło. Jesteśmy na podium, a dwa dni ciężkiej walki z Ginielem i Peterem pokażą, czy będziemy wyżej.
GINIEL DE VILLIERS: - Fantastyczny oes, początkowo prowadzący przez niskie wzgórza. Na takim terenie musimy poprawić zawieszenie, potem dogoniliśmy Mitsubishi. Niestety, źle skręciłem po 170 km i straciłem dwie minuty. Szkoda, bo mogłem jeszcze bardziej zmniejszyć przewagę Peterhansela. W niedzielę spodziewamy się ostrej walki - Schlesser ma tylko 30 sekund straty, a my nie zamierzamy oddać drugiego miejsca.
STEPHANE PETERHANSEL: - Przebiliśmy dwie opony i to drogo nas kosztowało. Pierwszy defekt przytrafił się 50 km przed końcem oesu - wtedy wyprzedził nas Jean-Louis. Drugi kapeć, 20 km od mety, kosztował nas więcej czasu. Dzisiejszy etap był wyboisty, bardzo szybki i mało techniczny. Po takich stratach nie mamy już komfortowej sytuacji i w niedzielę musimy utrzymać koncentrację.
HIROSHI MASUOKA: - Złapałem kapcia na początku oesu, a potem ponownie się zatrzymaliśmy, żeby sprawdzić, czy nie uszkodziłem koła po uderzeniu w głaz. Widziałem miejsce wypadku Luca. Nie było ostrzeżenia w książce drogowej i Luc nie złożył się w zakręt. Samochód był mocno rozbity. Wyglądało na to, że rolował kilka razy.
LUC ALPHAND: - Byłem trochę zdekoncentrowany, kiedy zjeżdżałem z trasy na drogę prowadzącą wzdłuż rurociągu. Samochód zarył przodem, a potem przekoziołkował. Mam rozciętą prawą rękę i chyba złamaną lewą...
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.