Dziennikarze zostali w kraju
Michał Broniszewski i Philipp Peter rozpoczęli sezon w serii International GT Open, zdobywając cenne punkty w obydwu wyścigach na torze w Walencji, pomimo licznych przeciwności losu, które prześladowały duet przez cały weekend.
Pech dał o sobie znać już w piątek rano na lotnisku w Warszawie, gdy ekipie telewizyjnej oraz grupie polskich dziennikarzy nie udało się opuścić kraju wskutek chmury pyłu wulkanicznego. Także na miejscu, w Walencji pech wciąż dawał o sobie znać…
Pierwsze piątkowe sesje były bardzo trudne. Na Cicuit Ricardo Tormo pod Walencją było chłodno i padał deszcz, a kierowcy pokonywały okrążenia toru na oponach przeznaczonych na mokrą nawierzchnię. W pierwszej sesji kwalifikacyjnej Philipp Peter wywalczył jedenaste miejsce (ósme w swojej klasie), które przesądziło o pozycji startowej do sobotniego wyścigu. W drugiej sesji Michał Broniszewski zmagał się z silną podsterownością samochodu. - To była katastrofa - powiedział polski kierowca. - Nie dało się jechać. Przy każdej próbie wejścia w zakręt samochód jechał prosto, stąd dopiero trzynasty czas w klasie. Dopiero po wyścigu okazało się, że dostaliśmy od dostawcy przeterminowane opony. Bieżnik rozwarstwiał się i pękał!
W sobotnim wyścigu wszystkie klasy jechały razem. Na krótkim, stosunkowo wąskim i krętym, w dodatku mokrym torze ścigały się jednocześnie aż 43 samochody! Philipp Peter wystartował doskonale i wkrótce awansował na 6 miejsce. Zgodnie z założeniami pojechał bardzo długą zmianę, a w końcówce lekkim samochodem uzyskiwał doskonałe czasy i wyprzedził jeszcze kilku rywali. Po zmianie kierowców i tankowaniu Michał Broniszewski powrócił na tor na trzecim miejscu (drugim w klasie) z szansami na podium, ale przewaga nad rywalami była minimalna. Bardzo doświadczeni kierowcy – Raffaele Giammaria, a potem Richard Lietz (wicemistrz GT Open w sezonie 2009) wyprzedzili Polaka, jednak piąte miejsce, a co ważniejsze czwarte w klasie (jeden z rywali nie był klasyfikowany w GT Open) to znakomity wynik na początek sezonu.
- Po trudnym początku weekendu wyścig zakończył się nadspodziewanie dobrze - stwierdził Michał Broniszewski. - Philipp mówił przez radio, że warunki są bardzo trudne. Rozegraliśmy ten wyścig doskonale taktycznie. Trochę żal, bo podium było blisko, ale nie byłem w stanie utrzymać przewagi nad znakomitymi, bardzo doświadczonymi rywalami. Przegrać z takimi kierowcami, jak Giammaria czy Lietz to żaden wstyd.
W niedzielę obie klasy serii International GT Open rywalizowały w osobnych wyścigach. W zmaganiach kategorii Super GT wystartowało 17 samochodów. Żółto-czarnym Ferrari z numerem 11 na pierwszej zmianie pojechał Michał Broniszewski. Po pechowych kwalifikacjach Polak startował z odległego pola. Stracił sporo czasu blokowany przez kilku wolniejszych rywali. W dodatku okazało się, że Ferrari nie było dobrze ustawione. Znów brakowało przyczepności przednich kół. Gdy w drugiej fazie wyścigu za kierownicą usiadł Philipp Peter, doszło do niewielkiej kolizji z Porsche, w wyniku której uszkodzeniu uległo zawieszenie Ferrari z numerem 11. Od tej pory samochód prowadził się jeszcze gorzej. W tej sytuacji awans na dziewiąte miejsce, siódme w klasyfikacji Internationa GT Open, trzeba uznać za dobry wynik.
- To nie był weekend marzeń – powiedział po wyścigu Michał Broniszewski. - Przez cały czas musieliśmy zmagać się z przeciwnościami losu. W bardzo trudnych warunkach osiągnęliśmy najlepszy możliwy wynik. Nie było mi łatwo przystosować się do mokrej nawierzchni. Na szczęście udało nam się zdobyć sporo cennych punktów. Mam nadzieję, że za dwa tygodnie pech nas opuści i będziemy walczyć o miejsca na podium.
Michał Broniszewski startował w Walencji samochodem z czarnym paskiem na znak żałoby po śmierci prezydenta RP i pozostałych ofiar tragicznej katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.