EWA WÓJTOWICZ: - Tego mi właśnie brakowało!!! Jestem niesamowicie zadowolona, że znowu wróciłam do rywalizacji w GSMP wraz z moją C2 i to do tego na mojej ulubionej trasie - Banovcach.
Choć muszę przyznać, że przed startem było wiele wątpliwości, czy po tak długiej przerwie będę potrafiła jeszcze kręcić kierownicą . Obawiałam się głównie, że moje czasy będą znacząco odbiegać od "rozjeżdżonej" przez prawie cały sezon konkurencji. Jednak okazało się, że umiejętności, które nabyłam w poprzednich sezonach, mnie nie opuściły, tylko zapadły w swoisty sen zimowy. Wraz z zielonym światłem na starcie wszystko powróciło. Czasy, które udało mi się uzyskać (mimo, że odbiegają od zeszłorocznych), pozwoliły mi na w miarę wyrównaną rywalizację z zawodnikami z klasy A-1600. W sumie cieszę się, że moja obecność na zawodach spowodowała, że chłopaki musieli się trochę spiąć i powalczyć o lepsze czasy. Skoro tak bardzo mobilizuję ich do szybszej jazdy - muszę pojawić się i na eliminacji w Załużu. Choć traktowałam wyścig w Banovcach tylko treningowo - jako początek przygotowań do sezonu 2013 - to do dzisiaj czuję niedosyt, że nie udało się stanąć na najwyższym stopniu podium. Ale o to powalczymy w Załużu. W tym miejscu również chciałam podziękować polskim przedstawicielom PZM za wyrozumiałość i możliwość startowania poza wyznaczoną kolejnością. Oczywiście, słowa uznania należą się słowackim organizatorom, gdyż po raz kolejny pokazali, jak powinny przebiegać wszystkie rundy GSMP. Dziękuję kibicom, że nie zapomnieli o mnie i dalej motywują mnie do startów i walki. Bardzo się cieszę, że w końcu i Daniel Palonka pojawił się w kombinezonie. Teraz, jak odświeżył sobie spojrzenie zza kierownicy, będzie mu łatwiej doradzić mi, gdzie mogę pojechać jeszcze szybciej. Mam nadzieję, że to nie jego ostatni start w GSMP za kierownicą już niezawodnego Renault Clio. Foto Arkadiusz Bar.
DANIEL PALONKA: - Start w Banovcach przypomniał mi, z jakimi emocjami wiąże się motorsport. W krótki weekend wyścigowy doświadczyłem chyba wszystkich odczuć, jakie wiążą się ze startami: rozczarowanie, złość, ciężka praca, wsparcie zespołu, rywalizacja, nadzieje, szczęście... Całe spektrum doświadczeń skondensowane w krótkim czasie, to są właśnie wyścigi! Do Banovców przyjechaliśmy w piątek i zgodnie z planem zaliczyliśmy odbiór administracyjny i badanie regulaminowe, potem przyszedł czas na zapoznanie z trasą i moje pierwsze kilometry samochodem, którym miałem wystartować. Niestety, już po 2 kilometrach testowego przejazdu auto zepsuło się i mimo długiej walki serwisu nie udało się go naprawić na sobotnią rundę. Kiedy byłem pewny, że na tym zakończy się moja przygoda ze ściganiem w Banovcach, chłopaki z serwisu całą sobotę pracowali przy aucie i w końcu udało im się je uruchomić. Tutaj wielkie podziękowania kieruję dla Piotrka Oleksyka, który pożyczył nam niezbędne części. Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi w niedzielę stanąłem na upragnionym starcie wyścigu. Deszczowa pogoda, jaka z rana przywitała nas, nie była idealna do zapoznawania się z autem i trasą ale mimo wszystko zamierzałem dobrze się bawić. I faktycznie, moje Clio dawało frajdę z jazdy. Kłowa skrzynia biegów zainstalowana w nim sprawowała się znakomicie, gorzej z silnikiem, który nie miał wystarczającej mocy. Z podjazdu na podjazd jednak dość znacząco poprawiałem swoje czasy i szybko osiągnąłem zadowalające rezultaty. Po pierwszym podjeździe wyścigowym zajmowałem doskonałe, 2 miejsce w klasie. Byłem pewny, że je utrzymam, wiedziałem też, że jestem w stanie znowu poprawić swój czas podjazdu. Pierwszą część trasy przejechałem w naprawdę dobrym tempie, niestety potem awarii uległ silnik mojego samochodu i nie dane mi było stanąć na mecie. Tak czy inaczej, jestem z siebie bardzo zadowolony. Po 11 latach przerwy udowodniłem przede wszystkim sobie, że mogę być jeszcze szybki i skuteczny. Dobry występ zmobilizował mnie do poszukania możliwości regularnych startów w GSMP. Za pomoc chciałbym podziękować Sergio i Oscarowi Azzinim, dzięki którym startowałem fajnym autem. Wielkie słowa podziwu dla mojego serwisu PRS, który nie odpuścił i naprawił moje auto. Dziękuję Paweł, Krzysiek Arek! Dziękuje też Bartkowi Głosowi, który dzielił się z nami swoim doświadczeniem z Renault Clio. Mój start był możliwy dzięki sponsorom: firmie Wikpol zajmującej się robotyką i automatyką przemysłową, dziękuje firmie Syntea S.A. jednej z największych firm szkoleniowych w Polsce. Foto Łukasz Głowacki.
MICHAŁ BOCHENEK: - Trasa w Banovcach to jedna z moich ulubionych. Bez owijania mogę przyznać, że bardzo dobrze ją znam i delektuję się każdym jej metrem. Są takie miejsca, do których trzeba wracać, i taki jest właśnie Jankov Vrsok. Już przed wyjazdem czułem, że mogę na Słowacji dobrze pojechać i nie chciałem tego zepsuć. Chciałem powalczyć o zwycięstwo w klasie, ale początek nie był kolorowy. Zrezygnowałem z grzania opon co pogorszyło przyczepność. Musiałem zmieniać ciśnienie w oponach, żeby finalnie ustawić najbardziej optymalne. Na szczęście wszystko się udało. W sobotę chciałem zaryzykować i w drugim podjeździe nie wyszło. Zniszczyłem dwie przednie opony. Spowodowało to utratę dodatkowych sekund, które uplasowały mnie na drugim miejscu w XI rundzie GSMP za Teodorem Kocurem. Wiedziałem, że na niedzielny wyścig muszę założyć nowe gumy. Czułem, że na nich poprawię czasy i tak też się stało. Dwa dobre przejazdy pozwoliły mi wreszcie wygrać z Teodorem i zająć pierwsze miejsce w klasie. Co więcej, znalazło się dla mnie miejsce na najniższym stopniu podium w grupie A, z czego bardzo się cieszę. Łączone zawody spowodowały, że nabrałem apetytu na kolejne rundy u sąsiadów. Mam nadzieję, że dzięki moim słowackim sponsorom Xawax, Motokarysvidnik i Infinity Music Club Svidnik będę mógł zrealizować te plany. Banovce przyniosły mi dwukrotną wygraną w klasie w Mistrzostwach Słowacji. Same zawody bardzo mi się podobały. Przestoje, które trochę męczyły, są wszędzie nieuniknione. Nie mam zastrzeżeń. Jestem zadowolony i wdzięczny, że mam kibiców zarówno w Polsce, jak i na Słowacji. To bardzo budujące i mam nadzieję, że mogę na Was liczyć na kolejnych imprezach.
GRZEGORZ DUDA: - Banovce jak co roku wyszły mi dość pechowo. Tym razem awarie przeszły same siebie. Dziękuję mojemu zespołowi mechaników, którzy poradzili sobie z usterkami i dali mi możliwość walki o punkty FIA CEZ oraz punkty w GSMP. Po Banovcach przesunąłem się na prowadzenie w grupie A i z tego można chyba być zadowolonym. Sobota to awaria skrzyni biegów, a niedziela sprzęgła, które musiałem dociskać mocniej podczas sobotnich wyścigów. Nie mogłem nawiązać walki z czołówką, czyli Igorem Drotarem i Janem Milonem, no i Andrzej Papamichalis też mnie objechał. Tak czy inaczej, weekend zaliczam do fajnych ze względu na spotkanie z kolegami z GSMP. Teraz wybieramy się na wyścig górski do Luciny niedaleko słoweńskiej Lublany. To bardzo malownicze rejony, a sama trasa jest bardzo ciekawa. Ścigamy się prawie że w Alpach, więc to mnie tym bardziej mobilizuje do walki. W zeszłym roku miałem okazje wystartować w tym wyścigu i to z pewnością będzie dla mnie duży plus. Na liście zgłoszeń widnieje około 100 samochodów, wraz z WRC w grupie A, które postaram się podgryzać. Będziemy ścigać się o zwycięstwo, bo sezon powoli dobiega do końca i trzeba liczyć każdy punkt. Mam nadzieję, że usterki nie pokrzyżują nam planów i wrócimy z zawodów w dobrych nastrojach. Dziękuję wszystkim kibicom za gorący doping, a moim sponsorom za wsparcie występów w tym sezonie na zagranicznych trasach FIA CEZ: Tech Dynamometers, Steinhof, Blach Dom Plus Jana Głuca, www.slickityres.pl Wojtka Olkiewicza i Redruk oraz patronom medialnym portalowi www.wyscigigorskie.pl oraz TVP. Trzymajcie kciuki za występ.
MICHAŁ SOWA: - Podczas minionego weekendu mieliśmy okazję uczestniczyć w super wyścigu, w którym walka była o setne sekund. W moim serwisie panowała miła rodzinna nerwówka, co udzieliło się chyba wszystkim. Co do mojej jazdy to całkowita tragedia. Zapowiadało się po treningach, że będzie dobrze. Czas 2.01 napawał optymizmem, jadąc na słabszym programie. Niestety, nadzieje malały z podjazdu na podjazd. Auto na prostych myszkowało a na zakrętach było nie do opanowania. Po dzwonie w Siennej nie byliśmy w stanie w 2 tygodnie dobrze przygotować samochodu i ostatecznie mogę powiedzieć, że nie jestem zadowolony. W niedzielę czasy były jeszcze gorsze niż na sobotnich treningach. Tak to bywa w motorsporcie. Całe szczęście, teraz mamy dłuższą przerwę i możemy się dobrze przygotować do finałowych rund w Załużu. Dziękuję mojej rodzinie za wsparcie, firmie MOTO-GAMA, AlmaColor za wsparcie sponsorskie oraz ekipie B.W. Garage za obsługę serwisową. Na Żałuż postaram się przyjechać w pełni zmotywowany.
GRZEGORZ KOZIOŁ: - Wyścig na Słowacji okazał się bardzo fajny. Co najważniejsze, dojechałem obie rundy do mety bez większych problemów. Przydarzyła się mała przygoda na zakończenie weekendu. Podczas ostatniego podjazdu wyścigowego spadła mi rura z dolotu i auto straciło moc. Cieszę się, że dojechałem do mety bo udało się złapać punkty do rocznej klasyfikacji. Za to sobota, kiedy byłem trzeci w grupie A, rekompensuje mi słabszy występ w niedzielę. Gratuluję Andrzejowi Papamichalisowi zdobycia już na dwie rundy przed zakończeniem sezonu tytułu Mistrza Polski. Dziękuję Grzegorzowi Dudzie za świetną rywalizację w Banovcach. Gdyby taka organizacja była u nas w Polsce podczas niektórych rund, to przyznam, że nie mielibyśmy się czego wstydzić. Do tej całej fajnej atmosfery trzeba dopisać pogodę, która przeszła chyba sama siebie. Teraz mamy trochę wolnego i szykujemy się na Załuż, no i myślimy mocno o sezonie 2013. Dziękuję firmie Flora z Krakowa za pomoc sponsorską. Za świetną pracę mojego serwisu Witek Motorsport muszę pochylić czoła. Czekamy teraz i odpoczywamy przed finałem GSMP, który będzie bardzo emocjonujący. Liczę na duże grono moich kibiców w Załużu, żeby z uśmiechem na ustach zakończyć ten sezon.
ARTUR ROWIŃSKI: - Mówiąc treściwie to zawody i trasa to absolutna rewelacja. Znałem ją tylko z opowiadań i onboardów, ale kiedy ją zobaczyłem, to wszystko co o niej wcześniej wiedziałem, potwierdziło się. Jest szybka, kręta, techniczna i mocno pod górę - wznios to 12 %. Jest wiele miejsc, które trzeba przejechać mocno na odwagę, ale lubię taką jazdę na granicy, więc od razu mi się spodobało. Oprócz trasy te zawody miały swoja wyjątkową, świetną atmosferę, stworzoną przez park serwisowy, który był miasteczkiem wyścigowym. Pogoda tropikalna jaka nas przywitała była czymś niesamowitym. Temperatury dochodziły do 40 stopni, a w naszych autach było chyba 60. Liczyłem na nieco więcej niż 13 miejsce w generalce sobotnich zawodów i 10 miejsce w GSMP. Niestety, wjeżdżając się w trasę podczas sobotnich zawodów nie dało się zrobić nic więcej. Niedziela to kłopoty z układem chłodzenia i niestety, rezygnacja z jazdy, żeby nie zepsuć auta. Pomimo tego udało się uplasować wysoko w klasyfikacji E1+2000 w Mistrzostwach Słowacji, gdzie byłem drugi tuż za Martinem Koisem, oraz w pierwszej trójce FIA CEZ Trophy. Całe zawody podsumowuję na duże 5+ i czekam na sezon 2013, kiedy wrócimy do Banovców. Mój start podczas zagranicznej rundy wspierał Dealer Volkswagen i Audi Rowiński - Wajdemajer, samochodem zajęła się ekipa Masters Tuning i Toma Racing. Dziękuję wspaniałym polskim i słowackim kibicom za oprawę zawodów i gorący doping. Teraz chwila odpoczynku i pod koniec września widzimy się na finałowych rundach w Załużu.
PIOTR OLEKSYK: - Zdobyłem dwa razy rewelacyjne pierwsze miejsce w klasie N-2000. Wykonując założony plan, po raz kolejny udowodniłem, że jestem najszybszy. Od piątku w Banovcach panowała świetna atmosfera, ale i doskwierała nam pogoda. Temperatury były mocno ponad 30 stopni, nawet nie chce wspomnieć, ile mieliśmy w autach. Jednym słowem super. Czym bliżej końca sezonu, tym rywalizacja staje się coraz bardziej zacięta. Dziękuję kibicom za duży doping. Na trasie pojawiło się wielu Polaków, którzy zrobili nam niezłą oprawę zagranicznych zawodów. Niestety, tym razem Słowacy nie zgłosili się do klasyfikacji GSMP, ale i tak w łączonej klasyfikacji wygrałem pewnie z lokalnymi kierowcami na ich terenie. Poznaliśmy się też bliżej z chłopakami z N-2000 i już podczas Rajdu Rzeszowskiego spotykamy się, żeby poznać się jeszcze bliżej i wspólnie obejrzeć rajdową rywalizację. Dziękuję moim partnerom za wsparcie: firmie Czakram Jacek Okoński, który jest oficjalnym przedstawicielem samochodowych instalacji gazowych marki BRC na Polskę, firmie Mytnik Auto Części oraz Pixel-Reklamy www.pixel-reklamy.pl i agencji reklamowej Elefant. Firmie Team Promotion Marketing i PR Sportowy dziękuję za świetną i profesjonalną obsługę medialną oraz rewelacyjne relacje z zawodów i filmy jakie możecie zobaczyć na youtube.com. Do zobaczenia w Załużu na finałowych rundach GSMP 2012.
TOMASZ NAGÓRSKI: - Bardzo cieszyłem się na rundę GSMP w Banovcach. To wymagająca, techniczna trasa, przed która czułem duży respekt wiedząc, że jej dobra znajomość jest kluczem do zwycięstwa. Wielu polskich zawodników zna Banovcowe od lat, ja natomiast znałem trasę tylko z on-boardów, dlatego nie liczyłem na zwycięstwo, a tym bardziej na rekord trasy. Niestety, z powodów technicznych nie pojechaliśmy sobotniej rundy. Bardzo dziękuje zespołowi Bełtowski Motorsport, bez pomocy którego nasz niedzielny start byłby niemożliwy, a także całemu zespołowi 4Turbo za zaangażowanie i ogrom pracy. Mając koło siebie takich ludzi czuję się największym zwycięzcą bez względu na osiągane wyniki. Fot. Grzegorz Kozera.
ANDRZEJ SZEPIENIEC: - Fajne zawody, tak w skrócie mogę śmiało powiedzieć. Wszystko poszło sprawnie i 137 zawodników znalazło się osiem razy na mecie. Banovce są fajne, ale i wymagające. Zawodnik musi się napracować, aby wjechać na szczyt Jankov Vrsok, a to tylko 3700 m. Poszło mi umiarkowanie dobrze. Drugie miejsce w sobotę i czwarte w niedzielę w klasyfikacji kategorii I to nie szczyt moich marzeń. Pogoda była znakomita, ale szkoda, że nie popadał deszcz, który mógłby nieco wywrócić klasyfikację. Do tego Martin Kois zgłosił się też w polskiej klasyfikacji i zabrał punkty, które są mi potrzebne w walce o jak najwyższe miejsce na koniec sezonu. Teraz pozostaje walka w Załużu z Tomkiem Mikołajczykiem, która z pewnością będzie zacięta. Pozdrawiam wszystkich kibiców i dziękuję za doping. Teraz już z optymizmem patrzę w stronę sezonu 2013. Dziękuję firmom, które wspierają moje starty w GSMP 2012: EMU z Krakowa, S Plus najlepszy smart rep air w Krakowie oraz Lizard King klub muzyczny, w którym ładuję swoje akumulatory przed kolejnymi zawodami. Dziękuję firmie Team Promotion Marketing i PR Sportowy za obsługę medialną. Banovce to była kolejna lekcja i doświadczenie w drodze po sukces w GSMP. Do zobaczenia 22 i 23 września w Załużu.
RAFAŁ GRZYWACZYK: - Ten weekend w wyścigach górskich to klasyczny pech. Wszystko co mogło nie zagrało, włącznie z kierowcą, który stracił wenę do szybkiej jazdy. Trasa była świetna, klimat zawodów idealny, miasteczko wyścigowe z prawdziwego zdarzenia, tylko na początek brakowało mi skrzyni. Skończyły się też opony i jechałem bardzo zachowawczo, nie wspominając o mojej dyspozycji. Teraz zbieramy siły i szykujemy się na zakończenie sezonu w Załużu. Jest szansa walki o tytuł wicemistrza, ale realnie patrząc chciałbym na pewno skończyć sezon na trzeciej pozycji i skupić się już na kolejnym sezonie 2013. Dziękuję moim partnerom, którzy wspierają moje starty przez cały sezon: KIMBEX Dream Cars, CASADA Health & Beauty oraz firmie Pit Stop. Dziękuję również firmie Team Promotion Marketing i PR Sportowy, która dba o mój wizerunek w mediach. Chciałbym podziękować mojej ekipie serwisowej, która spisuje się na medal. Do zobaczenia w Załużu. Fot. Arkadiusz Bar.
PAWEŁ WYSOCKI: - Dobrze wielu powtarzało, że to jedna z najlepszych rund w kalendarzu GSMP. Świetna trasa, piękne widoki, rewelacyjna atmosfera. Ten sezon zdecydowanie potraktowałem jako cenną naukę odcinków oraz specyfikę wyścigów górskich. Już wiem, że muszę zacząć porządne przygotowania do sezonu 2013, zarówno sprzętu, jak i samego siebie. Rywalizacja nawet w niższych klasach jest bardzo zacięta, nie ma tu taryfy ulgowej, więc i ja biorę się do roboty. Dla mnie sezon w GSMP się już zakończył, treningowo pojadę jeszczę rundę WPP na torze w Poznaniu w październiku. Chciałem serdecznie pozdrowić kolegów z całej grupy HS, w której startuję, jak i wszystkich startujących zawodników. Na pewno widzimy się w przyszłym sezonie. Podziękowanie dla mojego partnera, sieci serwisowych Perfect Service i Q-Service firmy InterCars . Dziękuję za współpracę miesięcznikom ClassicAuto i GT oraz Automobilklubowi Królewskiemu. Fot. Łukasz Kamiński.
MARCIN BEŁTOWSKI: - Przygotowania do samego wyścigu były bardzo ciężkie, ponieważ w tym roku zawody odbywają się cyklicznie co dwa tygodnie, więc nie ma czasu na żadne diametralne zmiany i poważne poprawki w samochodzie, a możliwe są jedynie bieżące przeglądy i obsługa techniczna. W Banovcach wprowadziliśmy kilka korekt związanych z aerodynamiką samochodu, wymienionych jest również kilka nastawów zawieszenia. Następne zawody odbędą się pod koniec września w Załużu, więc zapraszam gorąco wszystkich Państwa do kibicowania naszemu zespołowi na tej trasie. Przerwę w ściganiu zamierzam poświęcić na odpoczynek z rodziną, a przed samymi zawodami na testy i próbę większych zmian w samochodzie, ale o szczegółach będziemy informować na bieżąco na naszym Facebookowym fanpage'u oraz na stronie internetowej ekipy Bełtowski Motosport.
PIOTR SOJA: - Ogólnie weekend tragiczny, choć rozpoczęło się całkiem dobrze, bo w pierwszym sobotnim przejeździe treningowym byłem trzeci. Stwierdziliśmy, że jest realna szansa, żeby powalczyć o pudło. Później czas był mniej więcej ten sam, ale już byłem siódmy, potem jeszcze raz powtórzyłem czas, ale już byłem dziewiąty, jeszcze raz - i byłem dwunasty. Szukaliśmy przyczyn w mojej jeździe, ale w końcu doszliśmy do tego, że zaczynają się kończyć zupełnie nowe tylne opony. Reasumując - to, że przyczyną strat na Siennej były kończące się opony, było bardzo błędnym założeniem, bo przyczyną ich agonii były fatalne nastawy geometrii zawieszenia. Na Banovcach efekt tego był taki, że po czterech przejazdach wewnętrzna strona nowych Avonów już prawie się skończyła. W sobotę wieczorem przełożyliśmy stronami opony i przed niedzielną rundą wprowadziliśmy też radykalne zmiany w ustawieniach zawieszenia. W efekcie w pierwszym podjeździe treningowym był całkiem dobry czas, w drugim zszedłem poniżej dwóch minut, który to rezultat był realizacją przedstartowych zamierzeń. Niestety, jeszcze przed rozpoczęciem podjazdów wyścigowych okazało się, że poczynione oszczędności w zakupach opon były zbyt duże (kupiliśmy tylko dwie nowe na tylną oś), bo przednie opony też nam zeżarło. Na pierwszym wyścigowym te gumy jeszcze jakoś działały, natomiast w drugim działać przestały, a konkretnie skończyła się przednia prawa. A że na trasie w Banowcach więcej jest lewych szybkich zakrętów, to trzeba było odpuścić, żeby gdzieś tam w przyrodzie nie zaparkować. Zainstalowaliśmy w Lotusie procedurę startową i jest to radykalna poprawa. Szięki temu problem, który mieliśmy na Siennej z odjechaniem ze startu, został bardzo poważnie ograniczony. Na Słowacji wyprzedziłem Bełtowskiego, do Mikołajczyka brakło kilku dziesiątych sekundy, więc myślę, że przy pozytywnym ustawieniu kierowcy i samochodu była szans powalczyć o koniec pudła. Wyprzedziłem też Grzesińskiego, czyli N-kę, więc poszliśmy do przody, ale to jeszcze nie jest to, o co nam chodzi. Podjęliśmy więc decyzję, że musimy w końcu pojechać na tor do Poznania, by popracować nad ustawieniami samochodu. Za mało ostatnio jeździliśmy, a że w tym samochodzie jest tak dużo możliwości nastawów, to w efekcie coś z tym set-upem pochrzaniliśmy. Za trzy tygodnie są zawody w Poznaniu i na pewno tam wystartujemy W piątek, po rozmowach ze sponsorem zostanie podjęta decyzja czy na Załuż wsadzamy motor o jakieś 100 koni mocniejszy, żeby trochę poprawić szanse na ściganie się z konkurencją. Tydzień przed Załużem pokażemy się jeszcze w Warszawie na imprezie Verva Street Racing.
ROMAN BARAN: - Wykonałem swój plan w 100 % na ten sezon, a w Banovcach pokazałem, że nie ma na mnie mocnego w ośce. Zapewniłem sobie w tym sezonie już tytuł Mistrza Polski Open-2000 przed startem w Załużu. Obecnie jestem też liderem Mistrzostw Słowacji i jeśli wszystko dobrze się ułoży to na koniec sezonu będą dwa tytuły mistrzowskie. Dla mnie zawody u naszych południowych sąsiadów są jak najbardziej udane. Niestety, wyrwało mi jedną szpilkę i odpadło koło podczas zjazdu po podjeździe, ale dzięki rodzinie Koleno udało się naprawić auto. Drugi dzień to kolejne emocje, no i wygrana, która jeszcze bardziej cieszy w międzynarodowym towarzystwie. Atmosfera zawodów była super i jestem z tego bardzo zadowolony. Zobaczymy co będzie dalej. Kolejne rundy słowackie już 18 i 19 sierpnia, kolejne 3 tygodnie przed Załużem. Chcę walczyć o tytuł słowacki, więc wraz z pomocą moich sponsorów powinno się udać. Dziękuję właśnie partnerom zespołu za cały sezon i kolejny tytuł: SZiK, Grupa HANDLOPEX, opona.pl, Bendiks Rzeszów, Korporacja VIP, Agregaty Prądotwórcze Pex Pool Plus, B3Studio, Placard i Carrera Sport, oraz moim patronom medialnym : Radio VIA Rzeszów, Nowiny Gazeta Codzienna, www.wyscigigorskie.pl. Dziękuję kibicom za gorący doping i do zobaczenia na zakończenie sezonu. Fot. Taboss Racing - Grzegorz Kozera.
MARCIN KÓZKA: - Cieszę się, że już jesteśmy po Banovcach. Pogoda jaka panowała przez trzy dni naszej obecności na Słowacji, to było istne piekło. Temperatury sięgały blisko 40 stopni, a w aucie mieliśmy po 60. Teraz będzie czas na urlop i przegląd pełny samochodu, który przez ostatnie dwa miesiące był mocno eksploatowany podczas 5 kolejnych wyścigowych weekendów. Tak jak nie lubiłem trasy w Banovcach, to w tym roku mi się zmieniło i stwierdzam, że jest to super odcinek, do tego na zawody przychodzi tysiące kibiców, którzy nas dopingują, wszystko jest sprawnie zorganizowane, jest miasteczko wyścigowe, jednym słowem rewelacyjna organizacja. Podczas tych zawodów miałem dwóch mocnych konkurentów - Ewę Wójtowicz, która powróciła na trasy GSMP i Wojtka Gierala. W sobotę byłem trzeci, po kilku błędach, a w niedzielę udało się zająć 2 miejsce. Dziękuję moim sponsorom za wsparcie zagranicznego startu: GROSAR stacje paliw www.grosar.pl, firma Pixel-Reklamy www.pixel-reklamy.pl oraz TD Consulting Nieruchomości Rekreacyjne. Dziękuję ekipie PR - Team Promotion Marketing i PR Sportowy za pracę nad moim wizerunkiem. Do zobaczenia w Załużu na zakończenie sezonu wyścigowego.
WALDEK KLUZA: - Plan na Banovce był jeden – walka od początku do końca. Od startu pierwszego podjazdu staraliśmy się realizować nasze założenia, ale jednak wracamy z wyścigowego weekendu nie do końca zadowoleni. Z jednej strony niedzielna wygrana w grupie N to ogromny sukces i nagroda dla pracy, jaką włożyliśmy w przygotowania, ale sobotnie wyniki pozostawiają spory niedosyt. Jestem zły na siebie za błąd, jaki popełniłem w drugim sobotnim podjeździe wyścigowym, kiedy wybierałem ciśnienie opon. Po prostu przekombinowałem i zwycięstwo uciekło nam o tysięczne części sekundy. W niedziele wyciągnąłem wnioski i w tym sezonie znów udało się stanąć na najwyższym stopniu podium słowackiej rundy. Trasa w Banovcach jest bardzo techniczna i nie wybacza żadnego najmniejszego błędu. To co cieszy to fakt, że szybko znalazłem odpowiedni rytm i miałem naprawdę ogromną przyjemność z jazdy. Przez cały weekend walka z moim rywalem Rafałem była szaleńcza i jechaliśmy na 100 % naszych możliwości. Rywalizacja w całej stawce była zresztą niesamowicie zacięta. Mam nadzieję, że naszą jazdą zgotowaliśmy wielkie emocje i odwdzięczyliśmy się za doskonałą atmosferę. Dziękuje wszystkim kibicom, całemu zespołowi i naszym sponsorom: ProfiAuto, Stalco, BKF Myjnie, Monroe, Rally-Tech. Fot. Grzegorz Kozera.
RAFAŁ GRZESIŃSKI: - Dla mnie sezon się już zakończył w Banovcach. Zdobyłem upragniony tytuł Mistrza Polski w grupie N. Plan został zrealizowany w 100 %. Osiem razy stawałem na pierwszym stopniu podium, trzy razy na drugim i raz nie ukończyłem wyścigu. To chyba najlepszy sezon w górach, jaki jechałem. Było po prostu efektywnie. Za cały sezon wsparcia i stalowych nerwów chciałem podziękować rodzinie oraz sponsorom - firmie Vacat Technika i Vacat Serwis oraz ekipie Team Promotion Marketing i PR Sportowy za kreowanie mojego wizerunku i najlepsze filmy i relacje z GSMP. Gratuluję Peterowi Jurenie za mega czas, jaki wykręcił N-kowym Lancerem. To przepaść do nas, więc musiał naprawdę pojechać na 110 %. Gratuluję Waldkowi wygranej w niedzielę, no i dziękuję za świetną rywalizację w tym sezonie. Banovce były zorganizowane wzorowo, wszystko było tak jak powinno. Tylko podczas drugiego dnia musieliśmy czekać na starcie, ale to małe potknięcie nie rozmyje dobrego wrażenia, jakie wywieźliśmy ze Słowacji. Pogoda też sprawiła się na medal, a nawet powiem chyba przedobrzyła bo w naszych kombinezonach gotowaliśmy się jak jajka na twardo. Z pewnością w przyszłym roku wrócę na tę trasę powalczyć z ekipą Słowaków. To już koniec, ale i początek nowej jakości w mojej karierze. Na przyszły sezon będzie auto grupy Open i liczę, że kibice będą mnie dopingowali w 2013 roku w walce o tytuł Mistrza Polski GSMP. Dziękuję Wam za ten sezon. Był niesamowity, a wy kibice dopingowaliście mnie, jak nigdy dotąd.
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.