Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Poznańskie komentarze

FILIP MOCIE: - Generalnie cały weekend i pobyt w Poznaniu był jakiś dziwny tym razem.

Już na samym początku przy spuszczaniu wyścigówki z lawety uszkodzeniu uległa kolumna kierownicza. Na szczęście mechanicy szybko ogarnęli się i mogłem potrenować. Następnym problemem okazała się kwestia naszych nowych karbonowych drzwi. Na BK wyszło, że nie są przygotowane tak jak trzeba i w nocy przed sobotnimi kwalifikacjami trzeba było ściągać z Krakowa stare drzwi. Jakby tego było mało, podczas sobotniego wyścigu już na trzecim okrążeniu zapaliła się kontrolka braku oleju. Musiałem zjechać do depo i zgasić silnik - i to był koniec mojej walki w sobotę. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że jak już po wyścigu rozebraliśmy silnik to okazało się, że tylko przepalił się kabelek i dlatego wyświetlacz pokazywał mi awarię, a mogłem spokojnie dokończyć wyścig.Niedziela to już dużo lepsza sytuacja. Podczas kwalifikacji uzyskałem trzeci wynik ale wyścig zweryfikował wszystko i do mety dotarłem tuż za Łukaszem Byśkiniewiczem, na drugiej pozycji. Dużo radości w niedzielne popołudnie, puchar i szampan na mecie wyścigu trochę ostudziły nerwowe chwile, jakie przeżyliśmy podczas ostatniego wyścigowego weekendu. Jestem bardzo zadowolony z wyników, jakie osiągam w tym sezonie ale wiem, że trzeba jeszcze więcej potrenować. Sprawa tytułów mistrzowskich rozstrzygnie się w Brnie podczas ostatniego wyścigu WSMP. Mam nadzieję, że uda mi się wyprzedzić Łukasza i będę mógł świętować zdobycie tytułu mistrzowskiego.Zapraszam na moją stronę internetową www.filipmocie.pl, gdzie znajdziecie więcej informacji oraz filmy z moich startów. Dziękuję moim sponsorom oraz patronom medialnym - ekipie TEAM PROMOTION Studio, która prowadzi mój PR, oraz portalowi toprally.pl.

Łukasz Byśkiniewicz | Fot. Teresa Cichacka

ŁUKASZ BYŚKINIEWICZ: - Zawody na poznańskim torze odbyły się zaledwie 2 tygodnie po zakończeniu zmagań na Slovakiaringu. Ściganie się na nowym obiekcie wiele mnie nauczyło i już od pierwszych treningowych okrążeń w Poznaniu dużo odważniej naciskałem pedał gazu mojego Clio. W wyścigu długodystansowym moim zmiennikiem był Rafał Rulski, którego cenne wskazówki pozwoliły mi poprawić czasy okrążeń. W kwalifikacjach udało mi się uzyskać mój rekord Toru Poznań w Clio, a później w trakcie biegu sprinterskiego jeszcze go poprawić (1.48,545). Właśnie biegi sprinterskie okazały się dla mnie bardzo udane. Pierwszy wyścig był ciekawy ze względu na walkę z Maciejem Rybarczykiem w Skodzie Octavii. Dojechałem drugi- sekundę za Maćkiem. Drugi wyścig ułożył się jeszcze lepiej, bo linię mety minąłem jako pierwszy. Objąłem prowadzenie w punktacji sezonu samochodów do 2 litrów i o losie mistrzowskiego tytułu zadecyduje ostatnia runda w Brnie.
Jeśli chodzi o wyścig długodystansowy to znowu dopadł nas pech. Nasza maszyna lubi płatać figle podczas maratonów. Z Rafałem jechaliśmy na niezagrożonej drugiej pozycji i 8 minut przed końcem dwugodzinnego wyścigu pękł wahacz. Pomimo heroicznej postawy mechaników BRS Racing nie udało się ocalić wypracowanego wyniku. Wyścig zakończyliśmy na dopiero 5 pozycji. Punkty uciekły i teraz pozostaje walka o tytuł wicemistrzowski, która nie wydaje się prosta. Aż 3 załogi mają szanse go zdobyć. Przy okazji gratuluję Jakubowi Marcinkiewiczowi i Pawłowi Potockiemu zdobycia mistrzowskiej korony w naszej klasie.
Na Torze Poznań były także kamery TVN TURBO, które śledziły poczynania zawodników. Już teraz zapraszam na relację z zawodów w programie Auto-Sport. Premierowy odcinek- 16 września o godz.20.55.
Chciałbym także podziękować moim partnerom, bez których moje starty nie byłyby możliwe: EMKA, MAJA Hurt Detal Małgorzata Gąska, autoauto.pl Fot. Teresa Cichacka

Paweł Potocki

PAWEŁ POTOCKI: - Można powiedzieć, że plan został wykonany przed czasem. Na jeden wyścig przed końcem sezonu zapewniliśmy sobie wygraną w długim dystansie w klasie do 2000 cm3. Wyścig w Poznaniu był bardzo ciekawy. Konkurencja na koniec roku jest bardzo mocna i jak było widać podczas całego wyścigu, stawka szachowała się bardzo mocno. Nam udało się wykręcić rewelacyjny wynik i tu w Poznaniu doszliśmy w końcu do perfekcji z ustawieniami samochodu i naszym przygotowaniem. Patrząc po czasach śmiało można powiedzieć, że wydłubaliśmy z pomocą chłopaków z VW Racing Polska wszystko, co dało się wyciągnąć z dieslowskiej Jetty TDI przygotowanej do wyścigów. Bezawaryjność tego samochodu plus idealna trakcja dały czasy okrążeń, które nas bardzo satysfakcjonowały. Podczas wyścigu mamy też z Kubą przewagę nad innymi zespołami w postaci pełnego baku paliwa. Po prostu nie musimy tracić czasu na tankowanie i nasz pit stop to jedynie 60 sekund na zmianę kierowcy i przetarcie szyby. Te wszystkie czynniki dały nam wygraną i planowany na początku sezonu tytuł Mistrzów Polski. Przed nami wyścig w Brnie, gdzie chcemy wsiąść do czegoś szybszego, żeby pobawić się na koniec sezonu w doborowym towarzystwie.

Mariusz Miękoś

MARIUSZ MIĘKOŚ: - Nie był to wyścig bez historii. Dużo czasu poświęciliśmy na odpowiednie przygotowanie samochodu, zawodników i strategii. Nasi rywale do ostatnich chwil wahali się, kto pojedzie na pierwszej zmianie. U nas pojechał Teodor, który cały czas utrzymywał świetne, sprinterskie wręcz tempo naszego Porsche i wykonał później ze mną bardzo szybką zmianę. Zresztą cały wyścig cechował się niesamowitym tempem, co widać po czasach uzyskiwanych przez czołówkę. W czasie zjazdu do depo nie mieliśmy dużej przewagi nad przeciwnikami. Wsiadłem wtedy do Porsche i wyjechałem na tor. Zdarzyły mi się dwa incydenty. Pierwszy, na początku mojej zmiany na dohamowaniu do pierwszego lewego zakrętu. Nie jestem pewien czy zbyt opóźniłem hamowanie, czy na torze było po prostu brudno. W efekcie postawiło mnie i obróciło, co poskutkowało stratą cennych 20 sekund. Poza tym wyścig okazał się zdecydowanie bardziej "paliwożerny" dla naszego samochodu i przed końcem rywalizacji musiałem jeszcze dodatkowo zjechać do boksu, żeby mechanicy dotankowali auto. To pozbawiło mnie szans na zwycięstwo w sprinterskich pojedynkach, jakie toczyłem prawie przez całą zmianę. Brak paliwa spowodował natychmiast zmianę mojej strategii, ponieważ najważniejsze było dla nas przede wszystkim ukończenie wyścigu i zdobycie miejsca na podium. Bardzo chciałbym podziękować Teodorowi, z którym naprawdę rewelacyjnie się rozumiemy, a współpraca w tym sezonie układa się nam wspaniale. Nie zawiedli także mechanicy Förch Racing, a wystawiony przez zespół samochód spisywał się bez zarzutu i oby tak dalej. Teraz przed nami runda w Brnie i jeśli chodzi o sprawy tytułu mistrzowskiego, to wszystko jest już rozstrzygnięte. Załoga Miro Konopka/Andrej Studenic w Porsche RSR ma 24 punktów przewagi i nawet gdyby nie wystartowała w ostatniej eliminacji, ma już zapewniony ten tytuł. My musimy się natomiast bronić, gdyż teoretycznie trzy ekipy mają szansę na zdobycie tytułu Wicemistrza Polski. Sprawa walki o drugi stopień podium jest więc nadal otwarta, choć mamy dużą przewagę nad trzecią załogą Krzysztof Spyra/Paweł Szymański i czwartą, Karolina Lampel-Czapka/Michaela Peskova. W ostatniej rundzie będę też miał do wyrównania porachunki z torem w Brnie. W 2008 roku wyjechałem z Brna bez tytułu, choć startowaliśmy z Adamem Kornackim jako pewni liderzy w klasyfikacji i tamten wyścig decydował o tytule. Chciałbym teraz odwrócić los. Nie zdecydowaliśmy jeszcze, kto z nas pojedzie. Załoga powstanie na pewno z trójki zawodników: mnie, Stefana Bilińskiego oraz Roberta Lukasa. Tak podzieliliśmy role w tym sezonie, że każdy z zawodników zespołu Förch Racing wystąpi w kilku wyścigach. Mam nadzieję, że nie będzie to mój ostatni start w tym sezonie. Planuję bowiem jeszcze udział w którymś z wyścigów długodystansowych. Będzie to 12-godzinny wyścig na Hungaroringu, lub 6-godzinny Epilog w Brnie, gdzie wystąpiłem już kiedyś za kierownicą Seata. Miałem wtedy sporo problemów z samochodem, ale mimo braku dobrego rezultatu, bardzo podobała mi się ta rywalizacja. Jako zespół natomiast mamy nadzieję, że na koniec sezonu wszystko ułoży się po naszej myśli. A oczywiście najpoważniejszym planem Förch Racing jest projekt udziału w wyścigu 24H of Dubai, gdzie rok temu dojechaliśmy na podium w klasie.

Kuba Marcinkiewicz

KUBA MARCINKIEWICZ: - Ostatni wyścig w rywalizacji długodystansowej na polskim torze wypadł dla naszego duetu bardzo dobrze. Nie mieliśmy problemów technicznych z samochodem i to dało nam dodatkowej pewności siebie. Okrążenia były jeszcze szybsze niż się spodziewaliśmy dzięki ustawieniom, jakie wprowadziliśmy przed weekendem podczas treningów. Tył samochodu był idealnie ustawiony i nie uciekał nam na szybkich zakrętach. Samochód trzymał się jak przyklejony, opony zużywały się idealnie i wszystko poszło po naszej myśli. Paweł tym razem wsiadł pierwszy do samochodu i już na starcie uciekł konkurencji. Moje zadanie na drugą godzinę było proste - dowieźć do mety pierwsze miejsce. Plan został wykonany w 100% i na mecie mogliśmy świętować zwycięstwo i to zwycięstwo z przewagą 3 okrążeń. Po czterech wyścigach prowadzimy w klasyfikacji rocznej z przewagą 12 punktów i to gwarantuje nam, że tytuł mistrzowski mamy już prawie w kieszeni. Drugi samochód na mecie to też diesel, więc to pokazuje, że właśnie takie samochody są idealne do wyścigów długodystansowych. Co mogę więcej powiedzieć? Nieoficjalnie jesteśmy Mistrzami Polski ale na oficjalne wyniki musimy poczekać do ostatniego wyścigu w Brnie.

Kamil Raczkowski

KAMIL RACZKOWSKI: - Zdobyłem trzeci tytuł w Kia Lotos Cup i jest to naprawdę fantastyczne uczucie. Niemniej jednak ten pierwszy tytuł, zdobyty w 2007 roku w Kia Picanto Cup, był dla mnie najfajniejszy. Moje tegoroczne starty w pucharze cee'da dobiegły końca. Także w Poznaniu chciałem wygrać w dwóch wyścigach, ale się nie udało. O ile pierwszy bieg przebiegał bez problemów, o tyle w drugim miałem sporo pracy. Wyprzedziłem kilku rywali, ale na lewym zakręcie na torze kartingowym, miałem kontakt z Marcinem Bartoszukiem. Wypadłem poza tor i wjechałem w dziurę. Przestawiła się zbieżność i pękła felga. Takim samochodem nie mogłem już dogonić pierwszej trójki. Udało mi się jeszcze wykręcić najszybszy czas okrążenia. Choć może się niektórym wydawać, że moja tegoroczna wygrana przypadła łatwo, to nie do końca jest tak, jak wskazują wyniki. Kuba i Maciek byli bardzo szybcy, a biorąc pod uwagę odwróconą kolejność w drugim wyścigu, musiałem wykazać się sporą wolą walki. Teraz czeka mnie nowy etap kariery. W Brnie wystartuję już SEAT-em Leonem Supercopa. Liczę na zebranie doświadczenia i zaprezentowanie się z dobrej strony. Planuję także odbyć oficjalne testy niemieckiej Supercopy i z tą serią chciałbym się związać w przyszłości. Mam także uzgodniony dzień testowy za kierownicą pucharowego Porsche 997 GT3 Cup. Teraz moja wyścigowa przyszłość w dużej mierze uwarunkowana jest od zebranego budżetu. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do moich sukcesów w Kia Lotos Cup, czyli: firmie Kager, Miastu Kielce, mojemu inżynierowi Józkowi oraz całemu Waab Garage. Dziękuję również wszystkim moim konkurentom za kilka lat wspaniałej walki na torze oraz organizatorom Kia Lotos Cup.

Patryk Pachura

PATRYK PACHURA: - Był to dla mnie trudny weekend, bowiem od czwartku byłem mocno osłabiony. Dopadła mnie grypa, więc w wyścigu długodystansowym jechało mi się ciężko. Koniecznie musiałem wsiąść na pierwszą zmianę. Z tak dużą gorączką jaką miałem, ciężko było utrzymać koncentrację i tempo wyścigu. Nie było jednak źle, miałem tempo pomiędzy 1.42-1.44. Wszystko bardzo dobrze się ułożyło, Sebastian również pojechał szybko i mogliśmy się cieszyć z czwartego miejsca w generalce. Wprowadzone zmiany w samochodzie okazały się trafne, teraz jeszcze dopracujemy kilka rzeczy i w Brnie liczymy na wartościowy wynik. Mnie tymczasem za lekko ponad tydzień czeka runda Supercopy na Oschersleben.

Sebastian Pachura

SEBASTIAN PACHURA: - Zawody ułożyły się dla nas w zasadzie bez większych problemów. Przegrywałem tylko ze zdecydowanie szybszymi samochodami, takimi jak Porsche czy Renault Megane Trophy. Były one poza możliwościami naszych Seatów. Dziękuję bardzo Przemkowi za walkę, którą stoczyliśmy w sprincie i Endurance. W końcówce tego drugiego wyścigu miałem przygodę z Megane kierowanym przez Pawła Szymańskiego. Zakończyła się ona dla moich rywali wycieczką poza tor. Myślę, że to był typowy incydent wyścigowy. Przed tą sytuacją trochę razem powalczyliśmy. Czwarte miejsce w Endurance to wartościowy wynik. Dobre ustawienie auta przy naszej równej jeździe zaowocowało takim rezultatem. Wszystkie poczynione zmiany w samochodzie w trakcie sezonu mają pozytywne efekty. Teraz o wszystkim zadecydują zawody w Brnie.

Przemysław Włodarczyk

PRZEMYSŁAW WŁODARCZYK: - W sobotnim sprincie zawiodła technika, a dokładniej procedura startowa. To w dużej mierze wpłynęło na fakt, że nie ukończyłem wyścigu na podium. Na starcie poniosłem zbyt duże straty, aby powalczyć z Sebastianem Pachurą i Krzysztofem Spyrą. Dojechałem na czwartej pozycji. Drugi sprint to udane rozpoczęcie, jednak na pierwszym zakręcie Sebastian pojechał trochę inaczej niż powinien, co mnie zdezorientowało. Za wcześnie zahamował, a ja, aby w niego nie uderzyć, ratowałem się i obróciłem. Tej straty również nie udało się odrobić w wyścigu. Endurance przebiegał już spokojniej i z piątego miejsca oraz trzeciego w klasie jestem zadowolony. Koledzy z teamu mają samochód przygotowany pod wyścigi Endurance, my jedziemy typowo pucharowym egzemplarzem. Minutowe straty jakie ponosimy w depo, są nie do odrobienia. Przed pierwszą zmianą byliśmy 50 sekund przed Patrykiem. Teraz przede mną ostatnia runda w Brnie. Mam nadzieję, że obronię drugą pozycję w sprincie, a także powalczymy o pierwszą trójkę w swojej klasie Endurance. Mam miłe wspomnienia z tego toru. To tam po raz pierwszy wsiadłem za kierownicę Seata Leon Supercopa. Będę mógł ocenić, jak duży postęp zrobiłem przez cały sezon.

Teodor Myszkowski

TEODOR MYSZKOWSKI: - To był bardzo udany weekend, który przebiegał bez najmniejszych problemów. Sobotni wyścig potoczył się spokojnie i mogłem odnieść pewne zwycięstwo dzięki dużej przewadze nad rywalami. W niedzielę, z powodu lekkiej mżawki, dysponujący większym dociskiem aerodynamicznym Miro dogonił mnie na finiszu i ostro atakował, ale wiedziałem w którym miejscu spodziewać się wyprzedzania i obroniłem się, dowożąc do mety drugie zwycięstwo z rzędu. To był bardzo ekscytujący sezon i początek fantastycznej inicjatywy, jaką jest Porsche GT3 Cup Trophy. Mam nadzieję, że w przyszłości puchar rozrośnie się do rangi wschodnioeuropejskiego GT3 Cup Challenge. Przed nami już tylko ostatnia runda, w której skupię się na walce o wicemistrzostwo Polski w WSMP oraz Endurance.

Maciej Rybarczyk

MACIEJ RYBARCZYK: - Mocniejsza wersja pucharowej Skody jest naprawdę fajnym samochodem, choć miałem trochę większe oczekiwania. Zimą popracujemy nad tym autem tak, aby było jeszcze mocniejsze. Teraz nie mieliśmy na to czasu ze względu na zbyt krótką przerwę między zawodami w Moście, a tymi w Poznaniu. Już w samym set upie widać sporą rezerwę. Jeśli chodzi o same zawody w Poznaniu, to o jakimś większym ściganiu nie mogło być mowy. Trzy auta w jednej klasie mówią same za siebie. Dla mnie ta impreza była więc takim trochę większym treningiem. W drugim biegu powalczyłem z jadącym w klasie do 3,5 litra Marcinem Gładyszem. Na jednym z zakrętów doszło pomiędzy nami do kontaktu. Wypadliśmy z toru i do mety dojechałem na uszkodzonej feldze. Tak straciłem szansę na drugą podczas tego weekendu wygraną. Był to mój pierwszy i ostatni zarazem start w cyklu WSMP. Teraz już skupiam się na Octavia Cup. W środę odbędę testy na torze w Brnie. Do tej pory miałem na nim okazję jeździć tylko podczas oficjalnej przedsezonowej sesji testowej. Odbyła się ona jednak w dużej ulewie. Mam nadzieję, że teraz będę już miał okazję pojeździć na suchej nawierzchni.

Bartek Knast

BARTOSZ KNAST: - No i niestety, sezon WPP już za nami. Jak zawsze, bawiłem się świetnie, na piątkowej imprezie chyba nawet za bardzo, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć sobotniego wyścigu, ale na zdjęciach widzę że jednak jechałem, choć wynik jakiś słaby, może koledzy posadzili kogoś innego na moim fotelu? Niedzielny wyścig już sobie przypominam i nawet pucharek się trafił, co bardzo cieszy, bo w tym sezonie z każdego wyścigowego weekendu przywożę jakiś dzbanek do domu. Podsumowując jednak sezon, nie jestem już tak ucieszony, gdyż skończyłem go na czwartym miejscu. Podium było blisko, ale nazwijmy to, splot nieoczekiwanych wydarzeń nie pozwolił mi cieszyć się z sukcesu, więc na przyszły sezon zachowam swój numer startowy. Korzystając z okazji chciałbym złożyć podziękowania wszystkim rywalom, a właściwie bardzo dobrym kolegom, dzięki którym podczas WPP jest naprawdę wspaniała atmosfera. Szczególne podziękowania należą się Krzyśkowi Menclowi, który nie dość, że ściga się z nami, to jeszcze znajduje czas aby zajmować się naszymi autami, a nie ma z nami lekko, bo lubimy popsuć co nieco. Gratuluję także chłopakom z klasy N1 podium na koniec sezonu, bo wiem doskonale, jak trudna i wyrównana walka to była, może nie dla Bartka Kubickiego, który wygrywał z nami za każdym razem i w każdych warunkach, nawet krzywym i nieskręcającym autem, więc życzę mu może trochę złośliwie ale i żartobliwie, awansu do wyższej klasy. Kolejny sezon zacznie się pewnie dopiero w maju, więc w przerwie od WPP chętnie wrócę do ścigania się z równie szybkimi, jeśli nie szybszymi, konkurentami w Super Oesach. Może nawet wproszę się komuś na prawy fotel podczas jakiegoś KJS-u. Na koniec pozdrawiam wszystkich kibiców, tak licznie zgromadzonych na trybunach toru, widać było że przybyliście tam głownie dla nas i myślę, że podobało Wam się nasze przedstawienie. Do zobaczenia!

Maciej Ostoja-Chyżyński/Fot. Dominik Kalamus

MACIEJ OSTOJA-CHYŻYŃSKI: - Wyścigi w Poznaniu przyniosły mi sporo punktów. W pierwszym biegu bardzo skutecznie wystartowałem z trzeciego pola i po drugim zakręcie byłem drugi. Wyścig przebiegł dość spokojnie, musiałem tylko uważać, żeby nie popełnić niepotrzebnego błędu. Dwa drugie miejsca to dobry wynik, choć marzyłem o zwycięstwie, co w przypadku drugiego biegu było całkiem możliwe, bo Kamil Raczkowski - świeżo upieczony Mistrz Polski cee'd Lotos Cup - miał lekko uszkodzony samochód i po raz pierwszy w sezonie nie wygrał - dojechał na czwartym miejscu,. Niestety, przebicie się z piątego pola - po odwróceniu miejsc startowych - zajęło mi zbyt dużo czasu i nie zdążyłem dopędzić równo jadącego Kuby Chmiela.
Ostatnia eliminacja w Brnie będzie bardzo gorąca, rozstrzygnie się sprawa tytułów wicemistrzowskich, różnice punktowe są bardzo małe. Cieszę się, że
wreszcie jestem rozjeżdżony i szybki. Wcześniej kontuzja ręki uniemożliwiała mi trening. Bardzo niecierpliwie czekam na ostatnie wyścigi sezonu. Fot. Dominik Kalamus.

Karolina Lampel-Czapka | Fot. karolinaautosport.pl

KAROLINA LAMPEL-CZAPKA: - Bardzo się cieszę z mojego dziewiątego tytułu Mistrza Polski. Dziesiąty sezon ścigam się na torze - i mam dziewięć mistrzowskich tytułów. Początek sezonu nie był zbytnio obiecujący, ponieważ ciągle prześladowały nas awarie. Tym razem ustawienie samochodu okazało się strzałem w dziesiątkę. W pierwszej czasówce uzyskałam życiowy wynik na torze Poznań, a w niedzielnych kwalifikacjach poprawiłam ten czas o dwie dziesiąte, choć rano tor był w połowie mokry.
W pierwszym sprincie jechało się bardzo fajnie. Mieliśmy walkę z Teodorem i było to bardzo przyjemne ściganie. Nie chciałam ryzykować. Zależało mi przede wszystkim na zapewnieniu sobie tytułu, żeby na spokojnie zaliczyć końcową rundę w Brnie. Pod koniec sezonu zazwyczaj jeździ się już taktycznie i liczy punkty.
W niedzielę startowałam z trzeciego pola. Miro Konopka wyprzedził mnie RSR-em, samochodem o dużej mocy, dużo szybszym od mojego Megane. Na początku starałam się utrzymać za chłopakami, ale później przytrzymały mnie duble. Pod koniec wyścigu zaczęło troszkę padać i jechałam już zachowawczo.
Na deser zajęłyśmy drugie miejsce w generalce wyścigu długodystansowego. Z Michaelą jechało się jak zwykle wyśmienicie. Powtórzyłyśmy taktykę ze Slovakiaringu i Michaela pojechała pierwszą zmianę, ja drugą. Przebiłam się na drugie miejsce. Tempo przez całą zmianę było dosłownie sprinterskie.
Cieszę się, że teraz sezon tak dobrze się układa. W klasie zapewniłam sobie już mistrzostwo, ale w generalce nie ma szans na poprawienie czwartego miejsca. Początek sezonu pokrzyżował nam plany. Miałam nadzieję, że znajdę się w pierwszej trójce.
W Brnie będziemy walczyć, żeby powtórzyć wyniki z Poznania. W Endurance mamy drugie miejsce w klasie - i tyle samo punktów co Pachura Motorsport. Tracimy siedem oczek do kolegów z teamu, Krzyśka Spyry i Pawła Szymańskiego. Teoretycznie bardzo trudno będzie nadrobić taką stratę, ale w wyścigach wszystko może się wydarzyć i należy walczyć do końca. To bardzo kapryśny sport. Lubią wyskakiwać różne niespodzianki. Może uda się coś ugrać w generalce Endurance. Wraz z Michaelą tracimy dwa punkty do Krzyśka i Pawła, zajmujących trzecią lokatę. Musimy ustalić właściwą taktykę i perfekcyjnie przygotować samochód. Poza tym zespół Katrex Karolina Autosport widnieje na drugim miejscu w klasyfikacji sponsorskiej Endurance - z 5 punktami straty do teamu Konopki. O wszystkim zadecyduje Brno.

Poprzedni artykuł Rozstrzygnięcia w WPP
Następny artykuł Tajemnica popularności WPP

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry