Wypowiedzi po Banovcach
ŁUKASZ ZIELIŃSKI: - Ze startu w Banovcach jestem zadowolony.
Szkoda tylko trochę mojego błędu w drugim sobotnim podjeździe wyścigowym - w wyniku błędu popełnionego na starcie straciłem drugą pozycję na rzecz Mariusza Steca. W niedzielę nie napotkałem już żadnych problemów. Przed X rundą GSMP zmieniliśmy jeszcze ustawienia w moim samochodzie. Założyłem również inne opony, co jak się okazało, było słusznym wyborem. Pokonałem Steca, natomiast nie udało mi się wyprzedzić Mariusza Małyszczyckiego. Wiedziałem, że jest on dobrym kierowca, ale nie sądziłem, że pojedzie tak szybko. Przede mną kolejne starty, zatem nie pozostaje mi nic innego jak powalczyć o pierwszą wygraną w sezonie. W każdym bądź razie po starcie w Banovcach jestem pozytywnie nastawiony do kolejnych eliminacji. Zawody na Słowacji tradycyjnie zostały perfekcyjnie zorganizowane, za co duże brawa należą się organizatorom. Decyzja o moim starcie w Rościszowie zapadnie w ciągu najbliższych dni, o czym poinformujemy Państwa na mojej stronie internetowej: www.lukasz-zielinski.pl
MICHAŁ BOCHENEK: - Organizacja imprezy jak zawsze perfekcyjna - wszystko zgodnie z harmonogramem bez żadnej obsuwy, świetna trasa i piękne widoki. Ze startu w Banovcach jestem zadowolony, szczególnie z sobotniego zwycięstwa w klasie E-1600. Po raz pierwszy w tym sezonie udało mi się znacznie wyprzedzić Pawła Borysa. No cóż, trochę szkoda 0,079 sekundy straty do Borii w niedzielnym wyścigu - bo to taka jedna wolniejsza zmiana biegu, ale w Rościszowie postaram się, żeby nie było takich błędów. Wielkie dzięki za pomoc i wsparcie ze strony Magdaleny, Stefana, Longera, Bzyka, Panoramisty oraz pozostałych kolegów i koleżanek. Miła atmosfera w teamie to podstawa udanego wyścigu. Podziękowania również dla Schnug, Auto - Color i Fol - graf. Do zobaczenia w Rościszowie!
DARIUSZ ŁUCZYŃSKI: - Trasa kosmos - hak za hakiem, a wzniesienie, jakbyś wyjeżdżał na Gubałówkę! To mój pierwszy sezon z GSMP - jest progres i to mnie cieszy! Im bardziej poznaję trasy, tym szybciej jeżdżę. Nie mam podejścia do konkurentów, ich samochody są zdecydowanie mocniejsze, różnica sprzętowa jest ogromna. W tym sezonie najważniejsze dla mnie jest poznawanie tras oraz zbieranie kolejnych cennych punktów w klasyfikacji. W przyszłym sezonie, by móc konkurować z rywalami, bezwzględnie muszę zmienić samochód na mocniejszy, oczywiście jeśli pozwolą na to finanse.
PIOTR SOJA: - Zawody na Słowacji, jak zawsze, były zorganizowane świetnie - wszystko zaczynało się na czas, było mało przerw, bo zawodnicy nie rozbijali szykan (spotykanych na trasach w Polsce) i nie cięli zakrętów nanosząc kamienie. Na trasie są 15-centymetrowe krawężniki! Pogoda dobra. Słońce nagrzewało asfalt, co pozwalało robić dobre czasy. Konkurencja lepsza niż w Polsce, bo startowało aż 87 kierowców z Czech, Słowacji, Polski i Austrii. Podróżowanie Lotusem w sobotę zaczęliśmy z potwornymi problemami w prowadzeniu auta i przez kolejne dwa podjazdy mechanicy nie mogli dać sobie z tym rady. Dopiero na podjazdy wyścigowe auto udawało się utrzymać na drodze i w odpowiednim kierunku. Z braku możliwości prób, podjazdy wyścigowe jechałem spokojnie, bez zaufania do samochodu. Dlatego w sobotę czasy były mało imponujące i Paweł uzyskał dużą przewagę. W niedzielę kontaktowaliśmy się z Anglikami z Plans Motorsport i ich podpowiedzi widać w czasach z podjazdów wyścigowych. Było coraz szybciej ale ciągle strata - w pierwszym podjeździe 0,4, w drugim tylko 0,3 s do czwartego miejsca. Na trasie różnica wzniesień to ponad 250 m i był odczuwalny brak mocy, niespotykany na trasach w Polsce. Co do szans na tytuł to zaczynają powoli topnień na korzyść świetnie jadącego Audi Quattro ST, Łukasza Żielińskiego. Osiągnięciem jednak było drugie miejsce w międzynarodowych Mistrzostwach Czech i Słowacji, gdzie wyprzedziłem takie auta jak Opel Vectra (moc 285 KM) czy VW Golf Kit Car, wygrywając tym samym rywalizację w polskiej klasie E1-2000.
ROBERT SZELC: - Myślę, że czasy, jakie uzyskiwałem Ósemką, były dobre, ale z pewnością to nie był szczyt moich możliwości. Wynik dobry, jednak nie ukrywam, że liczyłem na zwycięstwo zarówno w klasyfikacji krajowej, jak i międzynarodowej. Niestety, dwa razy byłem drugi i troszeczkę uciekło punktów w grupie, ale zostały jeszcze trzy wyjazdy, czyli 6 eliminacji, a mam 17 punktów przewagi, więc to daje mi jakieś poczucie bezpieczeństwa, aczkolwiek chyba ważniejsze są zwycięstwa, bo to sprawia zawodnikowi największą frajdę. Dobrze wypadliśmy również w klasyfikacji zespołów sponsorskich, w której GREINPLAST Racing Team w sobotę zwyciężył, a w niedzielę zajął drugie miejsce.
Po przyjeździe na zawody dużym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że w górskich mistrzostwach Europy od tego roku grupa N startuje bez zwężek na turbinie, a że kilku Słowaków z Peterem Jureną na czele, ściga się w „Europie” to słowacka komisja wyścigowa poszła zawodnikom na rękę i w mistrzostwach ich kraju zwężki również zostały wycofane. Przed wyjazdem miałem nadzieję, że podobnie jak przed rokiem i tym razem się pościgamy ze Słowakami, ale po przyjeździe było oczywiste, że jadąc N-ką ze zwężką, która posiada 280 koni, nie ma szans na jakąkolwiek walkę z potworami, które wg Jureny mają około 380 koni!!! Osobiście bardzo bym chciał, by w przyszłości taka sytuacja nie miała miejsca - przyjeżdżamy na zawody i z góry wiadomo, że musimy przegrać. To nie jest dobre w takiej konfrontacji międzynarodowej, bo my zawodnicy wiemy, że przegrywamy ze Słowakami dlatego, że mamy inne przepisy, a kibice po prostu myślą, że w Polsce mamy słaby poziom i nie mamy szybkich kierowców. Mam nadzieję, że przyszłoroczny regulamin Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski będzie w miarę zbliżony do słowackiego i za rok powalczymy z naszymi południowymi sąsiadami jak równy z równym.
Oczywiście jak zwykle wielkie podziękowania należą się Wojtkowi, Piotrkowi i Wiesiowi z serwisu HIGH TEC za to, że mój samochód jak zwykle był dopieszczony w każdym, nawet najdrobniejszym detalu. Jazda tak przygotowanym samochodem to wierzcie mi, wielka frajda! Również duże podziękowania należą się wspaniałym ludziom z naszego klubu, którzy ponownie licznie zgromadzili się na zawodach, aby pomagać swoim kolegom, którzy startowali w zawodach. Nie ukrywam, że ich pomoc logistyczna bardzo się nam przydała, ponieważ my zawodnicy w czasie wyścigów mieliśmy zdecydowanie mniej „na głowie”. Nasi przyjaciele załatwiali za nas odbiór administracyjny, badanie kontrolne, pilnowali czasu startu, a nawet zajmowali się bufetem dla zawodników, ich serwisów oraz osób towarzyszących. Poza nimi, podobnie jak w Siennej, mile zaskoczyła mnie grupa kibiców z Krosna, która przyjechała po to, by obejrzeć zawody, a zarazem zapewniła nam, zawodnikom Automobilklubu Małopolskiego gorący doping na trasie wyścigu.
Bardzo Wam wszystkim za to dziękuję w imieniu swoim oraz swoich kolegów! Mam nadzieję, że również się zobaczymy na zawodach w Rościszowie!
PAWEŁ ZUBEK: - Trasa na Słowacji zgodnie z przewidywaniami, była bardzo wymagająca i bardzo trudna. Pierwszy dzień ułożył się dla mnie pomyślnie - potraktowałem go jako rekonesans i oczywiście czasy, jakie uzyskiwałem, były nieco słabsze. W niedzielę przyspieszyłem, pierwszy przejazd pojechałem bardzo płynnie i szybko ale podjazdy wyścigowe to już inna bajka. Jednym zdaniem - to obraz pracy, jaką muszę jeszcze włożyć w swoje starty, muszę poprawić technikę i uspokoić jazdę. Było sporo błędów, ale na szczęście nie było problemów technicznych. Jednego czego nie zdołaliśmy przewidzieć, to skonfigurowanie skrzyni biegów. Były miejsca, w których jechałem na przykład pełną czwórką, obrotomierz się kończył a na wbicie piątki nie było miejsca. Piotrek Soja znacznie się do mnie zbliżył a kibice obserwując naszą jazdę, na pewno mieli sporo frajdy, bo walka była do samego końca. Ten start to dużo nowych doświadczeń - po prostu jedna wielka szkoła. Dziękuję kibicom i mam nadzieję, że już niedługo zobaczymy się w Rościszowie.
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.