Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Aston Martin świadomy ryzyka

Szef zespołu Aston Martin F1, Mike Krack, nie spodziewał się punktów w Grand Prix Stanów Zjednoczonych po tym, jak obaj kierowcy brytyjskiej stajni rozpoczynali niedzielny wyścig ruszając z alei serwisowej.

Lance Stroll, Aston Martin AMR23

Decyzja o starcie Fernando Alonso i Lance’a Strolla z alei serwisowej do głównego wyścigu w Austin została podjęta po problemach, których doświadczyli podczas piątkowego treningu. Napotkane trudności przełożyły się na rozczarowującą sesję kwalifikacyjną, a także równie frustrujący sobotni sprint.

Aston Martin miał kłopot z optymalizacją najnowszego pakietu aktualizacji w dostępnym czasie. W tych okolicznościach zdecydował się w trakcie weekendu na duże zmiany w konfiguracji obu AMR23 oraz sięgnął po komponenty w innej, starszej specyfikacji, co stanowi złamanie zasad parku zamkniętego. Takie wykroczenie wiąże się ze wspomnianym startem z pit lane.

Alonso wrócił do pakietu aerodynamicznego zastosowanego niedawno w Katarze, podczas gdy samochód Strolla przeszedł zmiany ustawień. W aucie Kanadyjczyka zdecydowano się na obniżenie zawieszenia po tym, jak zespół początkowo obrał zbyt konserwatywne podejście.

Okazało się, że bolidy brytyjskiej formacji były bardziej konkurencyjne w wyścigu niż oczekiwano. Alonso podążał na dziewiątej pozycji, gdy musiał wycofać się z powodu uszkodzonej podłogi. Stroll natomiast dotarł do mety właśnie na tej lokacie. Później jeszcze awansował o dwa miejsca dzięki dyskwalifikacjom Lewisa Hamiltona i Charlesa Leclerca.

Na pytanie o to, jak dobrze zadziałała decyzja o starcie z alei serwisowej, Krack przyznał, że wynik przewyższył oczekiwania.

- Gdy podejmowaliśmy powyższą decyzję, nie wiedzieliśmy, jakie rezultaty będą w naszym zasięgu - mówił Krack. - Taki ruch zawsze niesie pewne ryzyko, ponieważ startując z alei serwisowej, trudniej zdobyć punkty, szczególnie biorąc pod uwagę niską prędkość, jaką pokazaliśmy podczas poprzedniego dnia (w sobotę). Oczywiście teraz wiemy, że postąpiliśmy słusznie.

- Myślę, że pomogły nam także okoliczności, ponieważ zawsze, kiedy pojawialiśmy się za innymi samochodami rywale zjeżdżali na pit stopy, co zapewniało nam trochę przestrzeni na torze. To pozwalało nam uniknąć bezpośredniej walki - kontynuował.

Na pytanie, który pakiet okazał się bardziej skuteczny i zostanie wykorzystany w Meksyku w tym tygodniu, powiedział: - Musimy to jeszcze dokładnie przeanalizować. Mamy teraz dobre dane, ponieważ w trakcie wyścigu oba samochody jechały za sobą, zachowując stale pewną odległość, wynoszącą około sześciu czy siedmiu sekund. Dzięki temu zebraliśmy przydatne informacje.

Czytaj również:

Krack przyznał, że uzyskany wynik był mile widziany i pożądany po trudnym weekendzie dla zespołu.

- Po trzech dniach naprawdę ciężkiej pracy jest kilka uśmiechniętych twarzy w garażu - zaznaczył. - Rezultat był zasłużony, ale musimy sprawdzić, czy przypadkiem nie mieliśmy szansy na lepszą lokatę. Faktem jest, że w piątek nie odrobiliśmy odpowiednio naszej pracy domowej i ponieśliśmy konsekwencje tego przez całą rundę.

- Obowiązuje zasada, że nie wdraża się aktualizacji podczas weekendu ze sprintem w harmonogramie. Natomiast decydując się na zastosowanie ulepszeń, trzeba być świadomym ponoszonego ryzyka i nie narzekać, gdy powinie się noga. To kolejna nauczka - stwierdził.

Krack zapewnił, że nie żałuje postanowienia o zastosowaniu nowych podzespołów w Austin.

- Nie można tak po prostu odrzucić nowych części czy aktualizacji samochodu. Rzecz jasna należy zdawać sobie sprawę, że istnieje ryzyko niepowodzenia. W naszym przypadku po prostu nie byliśmy do tego odpowiednio przygotowani. Straciliśmy cały piątek próbując dostosować się do nowych elementów - dodał. - Mając tylko godzinną sesję testową pewne rzeczy stawia się na jedną kartę. Jednak inne zespoły postępują podobnie, co oznacza, że jest to wykonalne, ale komplikacje także są możliwe.

Czytaj również:

Podkreślił, że wprowadzenie nowych części do samochodu Formuły 1 to bardzo czasochłonny proces, który wymaga wielu testów i kontroli. W ich przypadku, aby przygotować się do zawodów, cały zespół musiał pracować do późnej nocy w czwartek, korzystając z tzw. „jokera” w regulaminie, który pozwala na złamanie zasad „ciszy nocnej”.

- Ludzie często nie doceniają, ile pracy trzeba w to włożyć. Musieliśmy wykonać wiele testów geometrycznych oraz przeprowadzić liczne kontrole. Podłoga, skrzydła, czy elementy nadwozia docierają zawsze bardzo późno, w czwartek rano lub popołudniu. Dlatego pozostaje niewiele czasu, aby odpowiednio przygotować się do grand prix. Trzeba też wszystko przedstawić w FIA. My tego czasu nie mieliśmy, dlatego postanowiliśmy skorzystać z jokera, aby się wyrobić ze wszystkim - wspomniał.

Odnośnie problemu z podłogą, który zatrzymał Alonso Krack wyjaśnił: - Tor jest tutaj brutalny. Jest naprawdę bardzo, bardzo nierówny. Jedna część podłogi, ta po prawej stronie, oderwała się na długości pół metra.

Czytaj również:

Video: Podsumowanie GP Stanów Zjednoczonych 2023

Poprzedni artykuł Zdenerwowany Alonso dzwoni do prezydenta
Następny artykuł Inny problem niż ręka

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry