Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

GP Japonii oczami Skutera.

Ostatnią rundę Formuły 1 w tym sezonie, zmagania o Grand Prix Japonii śmiało można nazwać „wyścigiem kuriozum” i to bynajmniej nie z winy kierowców.

Zapowiadające się bardzo ciekawie widowisko spaczyły bowiem częściowo błędy sędziów. Początek był jednak obiecujący. Już na pierwszych okrążeniach rozgorzała walka za plecami niemieckiego dominatora sezonu, który szybko odskoczył rywalom i stopniowo powiększał przewagę.. Rubens Barrichello atakując najpierw Ralfa, a potem wściekle Montoye (zupełnie w stylu Zanardiego z wyścigu Laguna Seca w serii Indycar sprzed paru lat) walczył o tytuł wicemistrzowski. Przed wyścigiem, bowiem Michael Schumacher obiecał Brazylijczykowi, iż przepuści go pod warunkiem, że ten będzie jechał tuz za nim. Ponadto Rubinho jako jedyny z czołowej stawki zdecydował się na odmienną taktykę w boksach. Owa taktyka trzech zjazdów do pitu, wydaje się być słuszną, zważywszy na szalejącego w lekkim bolidzie Rubensa.

W przypadku, gdyby udało mu się utrzymać drugą pozycje i zbliżyć do swego prowadzącego kolegi z teamu, mógł liczyć na przesunięcie się na pierwszą pozycją i ucieczkę pod osłoną szybkiego tego dnia Schumachera. Jednakże cały plan wziął w łeb, kiedy to jadący po raz pierwszy na torze Suzuka (!) Montoya (jak sam potwierdził na nie do końca świeżych oponach), niemalże od razu skontrował atak Ferrari z numerem 2 i odzyskał drugą pozycję. Potem Rubinho nieco spasował , a dodatkowo miał jeszcze pecha po wyjeździe z pitu, kiedy znalazł się w wirze walki Trulliego z Fischichellą, a na koniec jeszcze raz szczęście się od niego odwróciło już w samym picie tracąc ponad 12 sekund przez zgaszenie silnika.

Zdecydowanie większego pecha miał jednak przyszły kierowca McLarena, Kimi Raikonnen, któremu urwało się zawieszenie tylnego lewego koła na szybkim łuku w lewo. Jadący tuż za nim Jean Alesi zareagował lekkim wciśnięciem hamulca, co spowodowało podsterowność bolidu i w rezultacie za późno już było na manewr wymijający. Z całym impetem wepchnął obracającego się Saubera w bandę, kończąc wraz z Finem swój pożegnalny wyścig.

Ewidentny błąd popełnił natomiast Jacques Villeneuvue. Jadąc tuz za plecami Trulliego w tunelu aerodynamicznym, wyskoczył z za jego pleców tuz przed ostrym zakrętem w prawo.

Manewr ten musiał zakończyć szybkim wyhamowaniem, co w tych okolicznościach spowodowało utratę kontroli nad bolidem. Jednak ten błąd przy tym co wyrabiali sędziowie wydaje się tylko mało istotnym epizodem. Wszystko zaczęło się od kary stop and go dla Ralfa, za ścięcie szykany w prawo. Było tym bardziej dziwne, że wcześniej uczynił to także jego starszy brat (tłumacząc się po wyścigu nie najlepszym zachowaniem się opon), a w późniejszym czasie także Montoya i Villeneuvue. Ich jednak ręka sprawiedliwości nie dosięgła. Ewidentną niekonsekwencję próbowali sędziowie naprawić darując tym razem Ralfowi przekroczenie linii bezpieczeństwa przy wyjeździe z pitu. Kuriozalnym potwierdzeniem dyspozycji sędziów w tym wyścigu, było przyznanie kary stop and go dla Verstappena za... i tu uwaga- wyprzedzanie na okrążeniu formującym! (bez komentarza)

Ostatnim i pewnym zwycięstwem w sezonie, Schumi wyrównał po raz kolejny swój i Mansela rekord 9 zwycięstw. Jednocześnie zapowiada to, że Niemiec z pewnością będzie walczył za rok o wyrównanie kolejnego, tego należącego do Manuela Fangio. Na uwagę zwraca także debiut Montoyi na Suzuce, w którym pobił o prawie dwie sekundy rekord należący do H.H Frentzena sprzed czterech lat. No cóż F1 jednak poważnie przyspieszyła w ostatnich latach.

Generalnie, pomimo dominacji Schumachera i Ferrari, sezon należał do ciekawych. Zwyciężało w nim pięciu zawodników, mieliśmy ciekawe debiuty Montoy i Raikonenna.

Co się tyczy młodego Kolumbijczyka to z pewnością znajdzie się ktoś kto powie; „no tak, ale debiut Villeneuvuea był bardziej imponujący”. To fakt. Należy jednak pamiętać, że Kanadyjczyk znał doskonale wszystkie tory, po licznych testach. Montoya pokazał się jako zupełny debiutant z najlepszej strony.

Podobnie 9 punktów „żółtodzioba” Raikkonena mogą budzić nadzieję na pojawienie się następcy udającego się na spoczynek Miki.

I chociaż w przyszłym sezonie można by dywagować na temat roli Toyoty i Renaulta to z pewnością nie będą te dwa Teamy walczyć o główne laury. Moim zdaniem sezon należeć będzie do Ferrari i Williamsa, ale to przecież nic odkrywczego.

Na koniec chciałbym podziękować redakcji Autoklubu i wszystkim wam, którzy łaskawie opatrzyli komentarzami moje artykuły. Myślę, że wybaczyliście mi lapsusy i błędy, a także

czasem subiektywne spojrzenie na sprawę wyścigów.

Piotr „Skuter” Skotnicki

Poprzedni artykuł GP USA ? Oczami Skutera.
Następny artykuł Michael Schumacher triumfatorem 44. ankiety PAP

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry