GP USA ? Oczami Skutera.
Bardzo ciekawy i zaskakujący był wyścig o Grand Prix USA Formuły1, który tym razem (z przyczyn obiektywnych) zmuszony byłem obejrzeć przed telewizorem.
Bez przesady jednak mogę stwierdzić, iż obejrzeliśmy jeden z najciekawszych wyścigów w tym sezonie.
Trening kwalifikacyjny nie zapowiadał takich przetasowań, jakie miały miejsce podczas samego wyścigu. Niepokój mógł się pojawić podczas Warm Up’u u fanów Williamsa, kiedy to eksplodował silnik Montoi. Jak się później okazało w szybkim bolidzie (podczas wyścigu zanotowano 341 km/h) nawaliła pompa olejowa. Tym większy pech, że Kolumbijczyk, obok Michaela Schumachera uważany był za jednego z głównych faworytów do zwycięstwa, na niemalże swoim terenie.
Potwierdzał to początkowy przebieg wyścigu. Po świetnym starcie Juan Pablo przeskoczył swego partnera i omal nie wyprzedził startującego z Pole Position czterokrotnego mistrza świata. Podobnie jak Montoya świetnie wystartował drugi kierowca Ferrari - Rubens Barrichello. Ralf tymczasem zaspał i stracił w rezultacie dwie pozycje. Za Ferrari i Williamsami, nieco w cieniu mknęły Mc Lareny. Bernoldi omal nie staranował Alonso, a Villeneuvowi wyraźnie zabrakło mocy (w późniejszej części wyścigu wsławił się pojedynkiem z De la Rosą- rozgrywanym nietypowo na... trawie). Ku radości fanów Ferrari (których o dziwo sporo jest nawet wśród Amerykanów) już po trzech okrążeniach na przedzie znalazły się oba czerwone bolidy. Rubens zaatakował Montoyę , a ten pomimo sprytnego blokowania wewnętrznej musiał skapitulować. Kiedy Brazylijczyk wyprzedził swego bardziej utytułowanego kolegę (z amerykańską flagą z tyłu kasku), jasnym się stało, że Rubinho jedzie na dwa Pit Stopy. Jego przewaga szybko rosła.
Jean Alesi dla którego było to 200 Grand Prix, bardzo nieelegancko zachował się w stosunku do młodziutkiego Kimi Raikonnena. Kiedy trzy bolidy (Heidfeld, Raikonnen i Alesi) dojeżdżały do końca prostej startowej (wieńczącej morderczy dla mięśni grzbietu prawy łuk) doszło do kolizji. Alesi wepchnął Fina na tylny spoiler drugiego Saubera. W sytuacji, gdy wyprzedza się kogoś tylko o koło, takie zachowanie można nazwać jedynie bezczelnością.
Williamsy od 20 okrążenia zaczęły wyraźnie przyśpieszać. Montoya w swym nadsterownym samochodzie szalał i w rezultacie dogonił lidera wyścigu – Michaela Schumachera. W tym czasie Barrichello był piąty po postoju w boksie. W końcu Montoya, ku uciesze ojca i bibiców, wyprzedził w końcu Niemca na 33 okrążeniu, w najlepszym ku temu miejscu, oczywiście pod koniec prostej startowej. Michael zachował się nad wyraz kulturalnie, jedynie markując próbę blokowania. Chyba uśmiechnął się wówczas do siebie. Na pewno nie zrobił tego Kolumbijczyk, kiedy chwilę później padła mu wspomniana wcześniej pompa paliwowa.
McLareny nieoczekiwanie awansowały, gdy po ewidentnym błędzie z trasy wypadł Ralf. Ten wyścig mu się z pewnością nie udał. Za to Montoya może być usatysfakcjonowany faktem, że przed pożegnaniem się z torem pokonał w walce jeden na jeden samego mistrza. To chyba przedsmak tego co będziemy oglądać w następnym sezonie.
Pod koniec wyścigu wydawało się, że lekkie Ferrari Barrichello dogoni Hakkinena. Ku mojemu zdziwieniu na kilka okrążeń przed metą przewaga Fina zaczęła jednak rosnąć. Na przedostatnim okrążeniu z bolidu Brazylijczyka zaczął wydobywać się dym. Padło chłodzenie. Rubens stanął, a Mika wygrał chyba ostatnie Grand Prix w swojej, dobiegającej końca karierze. Gratulacje!!! Z pewnością dla prestiżu F1 będzie stratą brak dwukrotnego, mistrza i sympatycznego faceta.
Grand Prix USA obfitowało oczywiście w momenty doniosłe związane z wypadkami w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Z amerykańskimi flagami w ręku, ekipy wysłuchały hymnu wykonanego przez chór szkolny. Kierowcy dołączyli do tych wyrazów solidarności prezentując bardzo ciekawe widowisko.
Piotr „Skuter” Skotnicki
Udostępnij lub zapisz ten artykuł
Najciekawsze komentarze
Subskrybuj i uzyskaj dostęp do Motorsport.com za pomocą blokera reklam.
Od Formuły 1 po MotoGP relacjonujemy prosto z padoku, ponieważ kochamy nasz sport, tak jak Ty. Aby móc nadal dostarczać nasze fachowe dziennikarstwo, nasza strona korzysta z reklam. Mimo to chcemy dać Ci możliwość korzystania z witryny wolnej od reklam i nadal używać ad-blockera.