Zasubskrybuj

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska

Grand Prix Malezji zgodnie z planem.

Mimo wybuchu wojny w Iraku, organizatorzy wyścigu o Grand Prix Malezji zapewniają, że druga eliminacja tegorocznych mistrzostw świata Formuły 1 odbędzie się zgodnie z planem.

Organizatorzy poinformowali, że sprzedano dotychczas ponad 70 procent biletów. Oznacza to, że w niedzielę wyścig obejrzy około 100 tysięcy widzów, chociaż na trybunach będzie mniej niż zwykle kibiców z Europy.

"To jest zbyt wielkie przedsięwzięcie finansowe, aby pochopnie je odwoływać. Tym bardziej, że wojna toczy się z dala od naszego kraju - powiedział minister finansów Malezji, Jarjis Jamaluddin. - Zdaję sobie sprawę, że zaistniała sytuacja może zniechęcić wielu kibiców z Europy do przyjazdu do Kuala Lumpur

W krótkiej informacji prasowej, prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) Max Mosley potwierdził, że zawody się odbędą.

"Nasz sport nie ma nic wspólnego z konfliktem w Iraku. Władze FIA w pełni popierają organizatorów i potwierdzają, że Grand Prix Malezji zostanie rozegrane zgodnie z planem." - powiedział Mosley.

Kuala Lumpur - ekonomiczna, kulturalna i polityczna stolica Malezji - jest miastem, w którym wpływy kolonialne ścierają się z nowoczesnością. W centrum metropolii, obok monumentalnych gmachów z dziewiętnastego wieku, pamiętających jeszcze czasy panowania Brytyjczyków, wzbijają się w niebo ogromne drapacze chmur, w tym jeden z największych budynków na świecie - Petronas Towers. Dwie wieże należą do koncernu naftowego Petronas, głównego sponsora teamu Formuły 1 - Sauber, w którego barwach w tym roku ścigają się dwaj niemieccy kierowcy: Heinz-Harald Frentzen i Nick Heidfeld. Główną bazą treningową zespołu Sauber-Petronas, poza Europą, jest tor Sepang, położony około 60 km na południe od Kuala Lumpur, w pobliżu stołecznego lotniska.

"Tor Sepang to mieszanka rozwiązań zastosowanych na dwóch innych torach: niemieckim Nuerburgringu i hiszpańskim Jerez - powiedział Frentzen. - Nawierzchnia jest bardzo równa, co ułatwia przyspieszanie, ale jednocześnie sam tor jest pełen krętych wiraży, które przecinają i tak krótkie proste odcinki".

Sepang - jeden z najnowocześniejszych obiektów, na jakich rozgrywane są wyścigi Formuły 1 - będzie gospodarzem GP Malezji po raz piąty. Pierwszy raz bolidy Formuły 1 pojawiły się na nim w 1999 roku.

"To miejsce i sam wyścig są wyjątkowe przede wszystkim za sprawą mieszkańców Malezji. Właśnie dlatego bez wahania mogę powiedzieć, że w niedzielę ja i Nick będziemy się ścigać niemal jakbyśmy byli u siebie w domu - dodał Frentzen. - Takiego entuzjazmu widzów nie znajdzie się na żadnym innym torze. Inna rzecz, że nasz team jest tu witany szczególnie ciepło".

Sepang jest też jednym z ulubionych miejsc kierowców Ferrari, którzy wygrali tu pierwsze trzy wyścigi: w 1999 roku triumfował Brytyjczyk Eddie Irvine, a w dwóch kolejnych sezonach Niemiec Michael Schumacher.

Przed rokiem Michael Schumacher musiał uznać wyższość swojego młodszego brata Ralfa (Williams-BMW). Jednak kierowca Ferrari zapowiada, że w niedzielę zarówno on, jak i jego partner Brazylijczyk Rubens Barrichello, staną na podium.

"Myślę że mamy duże szanse na zwycięstwo, bo ten Sepang zawsze bardzo nam odpowiadał - powiedział Michael Schumacher, który w Grand Prix Australii, pierwszym wyścigu sezonu, był dopiero czwarty. - To jest jeden z najgorętszych torów na świecie, dlatego bardzo dużą rolę będzie odgrywało przygotowanie techniczne wozów. To nam daje pewną przewagę, bo mamy najlepszych inżynierów."

Tor Sepang ma długość 5543 metrów, a kierowcy będą musieli 56 okrążeń. Przed rokiem triumfował tu Ralf Schumacher, przed swoim partnerem z Williams-BMW - Kolumbijczykiem Juanem Pablo Montoyą oraz bratem Michaelem.

Wybuch wojny w Iraku spotkał się z różnymi komentarzami gwiazd Formuły1. Michael Schumacher nie obawia się startu.

"Formuła1 to ogromna organizacja i decyzja o odwołaniu zawodów nie może zależeć od jednej osoby. Jestem przekonany, że organizatorzy i władze FIA rozpatrzyli tę kwestię z każdej strony. Skoro podjęli decyzję, że jest bezpiecznie, to musimy się z nimi zgodzić. Jeśli chodzi o samą wojnę... Byłbym szczęśliwy, gdyby udało się zrobić więcej w celu jej uniknięcia. Nie chcę wdawać się jednak w politykę. W weekend zamierzam jak najlepiej wykonać swoją pracę. Niech każdy robi dobrze to, co do niego należy." - powiedział Schumacher.

Juan Pablo Montoya ma inne podejście od swego rywala.

"W Kolumbii wojna jest czymś powszednim. Mamy z nią doczynienia od wielu lat. Codzień, otwierając gazetę czytasz o zabitych, porwanych czy o zamachach bombowych. Za każdym razem kiedy osiągnę dobry wynik, daję moim rodakom trochę radości. Dzięki temu mogą na chwilę zapomnieć o wszystkich tych okropnościach. W Europie ludzie reagują zupełnie inaczej." - powiedział Montoya.

Poprzedni artykuł Czy Formuła 1 będzie ciekawsza?
Następny artykuł Alonso zdobywcą pole position!

Najciekawsze komentarze

Zarejestruj się za darmo

  • Szybki dostęp do ulubionych artykułów

  • Zarządzanie powiadomieniami o najświeższych wiadomościach i ulubionych kierowcach

  • Wyraź swoją opinię poprzez komentowanie artykułów

Motorsport prime

Poznaj kontent premium
Zasubskrybuj

Edycja

Polska Polska
Filtry